Niepolecanki

o filmie, co nietrudno odgadnąć

Moderator: RedAktorzy

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
neularger
Strategos
Posty: 5230
Rejestracja: śr, 17 cze 2009 21:27
Płeć: Mężczyzna

Niepolecanki

Post autor: neularger »

A.Mason pisze:To jest Twoja definicja kina, na pewno nie moja.
Ja chcę fabuły, treści, dobrej gry aktorskiej, ładnych obrazków, muzyki. I nie pogardzam tymi obrazkami, wręcz przeciwnie, cenię je sobie, ale nie są dla mnie najważniejsze. Nie cenię natomiast filmów, które nic więcej nie mają mi do zaoferowania.
Już o tym pisałem (i Margot też), ale co tam, się powtórzę... To powyżej to definicja filmu - jak zamkniętego dzieła, które winno posiadać pewne cechy i w zależności od natężenia tych cech oraz ich wzajemnego oddziaływania mamy do czynienia z dziełem słabym, dobrym, wybitnym... itd.
A kino pracuje na obrazkach, ruchomych, to jego kościec. Kino to sztuka WIZUALNA. Stąd tak księżycowo brzmią Twoje żądania by kino samoograniczało się i tam gdzie może w najwyższym stopniu wykorzystać siłę tworzywa, z którym pracuje - tam odpuszczało (mniej epickości, mniej bajerów w obrazkach itd...) Nawet kiedy jak ekranizuje dzieła epickie - bo przecież epickość Władcy Pierścieni nie jest pomysłem Petera Jacksona tylko Tolkiena.
You can do anything you like... but you must never be rude. Rude is being weak.
Ty, Margoto, niszczysz piękne i oryginalne kreacje stylistyczne, koncepcje cudne językowe.
Jesteś językową demolką.
- by Ebola ;)

Awatar użytkownika
A.Mason
Baron Harkonnen
Posty: 4202
Rejestracja: śr, 08 cze 2005 20:56
Płeć: Mężczyzna

Niepolecanki

Post autor: A.Mason »

neularger pisze:A kino pracuje na obrazkach, ruchomych, to jego kościec. Kino to sztuka WIZUALNA. Stąd tak księżycowo brzmią Twoje żądania by kino samoograniczało się i tam gdzie może w najwyższym stopniu wykorzystać siłę tworzywa, z którym pracuje - tam odpuszczało (mniej epickości, mniej bajerów w obrazkach itd...) Nawet kiedy jak ekranizuje dzieła epickie - bo przecież epickość Władcy Pierścieni nie jest pomysłem Petera Jacksona tylko Tolkiena.
Stwierdzenie, że kino jest sztuką wizualną jest tak samo prawdziwe, jak to, że teatr jest sztuką wizualną. Wizualność to tylko jeden z elementów sztuki filmowej.

Po pierwsze - nie postuluję o ograniczenia dla ograniczeń. Jak wspomniałem wcześniej - nie mam nic przeciwko ładnym obrazkom, pod warunkiem, że jest w nich coś jeszcze.
Po drugie pomysł, że Władca Pierścieni jest dziełem epickim z winy Tolkiena? Jaaasne. Jackson tylko realizował w praktyce epickość książki i nic nie dodał od siebie? "Epickość" filmów to w głównej mierze pomysły Jacksona, szczególnie dobrze widać to w Hobbicie. I żeby nie było, nie twierdzę, że to źle. WP i H jako filmy to majstersztyki. Uważam, że dla realizacji treści (ekranizacji) taka dodana przez Jacksona epickość nie była potrzebna. Fajnie, że jest, ale nie płakałbym, gdyby jej nie było, bo siła tych filmów leży nie tylko w ładnych obrazkach.
1) Artykuł 54. Każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji.
2) Życie zmusza człowieka do wielu czynności dobrowolnych. Stanisław Jerzy Lec

Awatar użytkownika
neularger
Strategos
Posty: 5230
Rejestracja: śr, 17 cze 2009 21:27
Płeć: Mężczyzna

Niepolecanki

Post autor: neularger »

A.Mason pisze:Stwierdzenie, że kino jest sztuką wizualną jest tak samo prawdziwe, jak to, że teatr jest sztuką wizualną. Wizualność to tylko jeden z elementów sztuki filmowe
Teatr jest sztuką wizualną, tak jak każda inna dowolna dziedzina kultury, gdzie nośnikiem informacji jest wzrok (a właściwie światło). Różnica pomiędzy teatrem a kinem jest taka, że reżyser filmu ma możliwość manipulowania odbiorem w daleko większym stopniu niż reżyser w teatrze. W filmie korzystając z najazdów/odjazdów kamery, zmieniając ujęcia, pokazując zbliżenia lub panoramy czy wreszcie dodając nieistniejące w rzeczywistości obiekty.
Jednak wszystko co dostaje widz to ruchomy ciąg obrazków na ekranie i one mają mu opowiedzieć historię, tak jak czytelnik dostaje tylko słowa układające się w zdania. Siła kina leży w możliwości niemal dowolnego POKAZANIA (nie wyobrażenia sobie - to domena literatury) jak jakąś historię sobie wyobraził reżyser...
Po pierwsze - nie postuluję o ograniczenia dla ograniczeń. Jak wspomniałem wcześniej - nie mam nic przeciwko ładnym obrazkom, pod warunkiem, że jest w nich coś jeszcze.
Ależ postulujesz! Kto, jak nie Ty twierdzi, że epickość WP jest przesadzona, co postulujesz odjąć? Co takiego nie pasuje? I czemu należy to odjąć, mimo że epickość obrazków jest spójna zarówno z opowiadaną historią jak i z dziełem Tolkiena?
Po drugie pomysł, że Władca Pierścieni jest dziełem epickim z winy Tolkiena?
SJP pisze: epopeja
1. «długi poemat epicki opiewający w podniosłej formie czyny bohaterów narodowych»
2. «większy utwór powieściowy lub cykl powieści, przedstawiający obraz społeczeństwa w przełomowych momentach historycznych»
3. «szereg wydarzeń o doniosłym znaczeniu historycznym, społecznym itp., tworzących pewną całość»
To nie jest pomysł, to fakt. Tolkien napisał epopeję - dzieło epickie z definicji. Opisał wydarzenia o wielkim znaczeniu dla wymyślonej przez siebie cywilizacji zwiastujące koniec Trzeciej Ery i początek Czwartej (heroiczna walka podupadłych Gondoru i Rohanu z Sauronem, upadek i śmierć tego ostatniego, a w konsekwencji odejście elfów, zanik mocy pierścieni władzy, narodziny świata ludzi)
Jackson to pokazał.
I żeby nie było, nie twierdzę, że to źle. WP i H jako filmy to majstersztyki. Uważam, że dla realizacji treści (ekranizacji) taka dodana przez Jacksona epickość nie była potrzebna.
No, była, wynikała z ekranizowanego dzieła.
Fajnie, że jest, ale nie płakałbym, gdyby jej nie było, bo siła tych filmów leży nie tylko w ładnych obrazkach.
Leży. Oczywiście, nie jest to cała siła. Podstawa to fabuła, ale ładne (w sensie interesujące) obrazki to rzecz zaraz za fabułą. Stąd wziął się mój eksperyment myślowy z Tolkienem realizowanym przez naszą rodzimą kinematografię - ile by stracił na braku tych epickich scen? Na co resztą odpowiedź już mamy - udzielił jej Qvo Vadis i nie, epickości nie ugasiła zła gra aktorska, bo nie na tym epickość polega - scenom zwyczajnie brakuje rozmachu, przez który pokazuje się (literalnie) doniosłość danego zdarzenia, (zniszczone ogromne miasto, przerażone tłumy).
You can do anything you like... but you must never be rude. Rude is being weak.
Ty, Margoto, niszczysz piękne i oryginalne kreacje stylistyczne, koncepcje cudne językowe.
Jesteś językową demolką.
- by Ebola ;)

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Niepolecanki

Post autor: Małgorzata »

Boszsz, Masonie... To nie jest kwestia dyskusyjna, czy WP jest epopeją - jest z definicji. Czy Ci się to podoba, czy nie. :P
So many wankers - so little time...

Awatar użytkownika
A.Mason
Baron Harkonnen
Posty: 4202
Rejestracja: śr, 08 cze 2005 20:56
Płeć: Mężczyzna

Niepolecanki

Post autor: A.Mason »

Film jest epicki pod innymi wzgledami niz ksiazka. Moim zdaniem tam, gdzie fimy pokrywaja sie z ksiazkami Jackson dodal wiecej "epickosci" od siebie niz bylo to u Tolkiena. Najlatwiej pisac mi o Hobbicie, bo jego mam jeszcze w miare swiezo w pamieci. Wystarczy porownac chocby glownych bohaterow - krasnoludy. Jak wygladaly u Tolkiena, a jak u Jacksona. Czy chocby te efekciarskie sceny ze splywem beczkami. Tego w ksiazce nie ma. Bardzo wiele efektow specjalnych nie sluzylo realizacji fabuly ksiazki, a przede wszystkim wizjom rezysera. Nie twierdze, ze ta wizja jest zla, jest inna niz Tolkiena. Stad moje twierdzenie, ze film (w domysle ekranizacja) bez tych efektow mogl sie spokojnie obejsc. To samo Quo Vadis. W filmie amerykanskim pokazano panorame plonacego Rzymu, trwalo to bardzo krotko, jednak najbardziej epickie byly sceny pozniejsze (u Sienkiewicza zreszta tez).
1) Artykuł 54. Każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji.
2) Życie zmusza człowieka do wielu czynności dobrowolnych. Stanisław Jerzy Lec

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Niepolecanki

Post autor: Małgorzata »

Ale nie rozumiem, czego to, co mówisz, ma dowieść?
Każda forma przekazu ma własne środki wyrazu - to oczywiste, że film i powieść będą stosowały własne środki, w tym inaczej realizowały "epickość" (z prostej i oczywistej konstatacji, że jedno to seria fotek, a drugie to pismo).
Każda ekranizacja będzie się różnić od pierwowzoru z powyższego względu (powód główny) i wielu innych, w tym wizji reżysera. I nie ma innych ograniczeń niż ten powód główny.
Jeżeli reżyser chce zrobić z powieści heroikomicznej epos bohaterski (a tak stało się w przypadku "Hobbita"), to może. Jackson tak właśnie zrobił, więc twierdzenie, że inaczej epickość realizowana jest w powieści, a inaczej w filmie, to znowu stwierdzenie oczywistości, którego celu nie pojęłam. W powieści epickość jest parodiowana i cała powieść epicka nawet nie jest. W filmie, jak przystało na epos heroiczny, epickość jest podstawą, występuje z całą powagą i w pełnej okazałości, bo musi.
Ale WP jest eposem (heroicznym) i w tekście, i w filmie. I tam też epickość realizowana jest inaczej, lecz w tym samym celu (to epos i to epos, więc oba muszą być patetyczne - i są).

Nie pamiętam prawie amerykańskiej ekranizacji "Quo vadis", ale jeżeli w amerykańskiej wersji też nie wyszedł patos, styl wysoki, rozmach epicki, to również jest spieprzona i to w ten sposób, co polska ekranizacja. Ale czego to dowiedzie?
Że epopeję można spieprzyć, jeżeli nie będzie epickiego rozmachu? Jak najbardziej. I niezależnie, czy to będzie w epos tekstem, epos obrazkiem, epos mową... Bez żadnej różnicy, bo cechą eposu jest epickość, wiec jak się jej nie zrobi - to się spieprzy. Po polsku, amerykańsku, japońsku, norwesku, rosyjsku i tak dalej.

Ale nie wiem, do czego te argumenty. Tak sobie paplam zatem, bo mam nieodparte wrażenie, Masonie, że ściągasz tę dyskusję do punktu, gdzie zacznę Ci definiować, czym jest epopeja, a Ty będziesz udawał, że nie wiesz (już tak robisz od paru postów, tylko nie rozumiem, po co).
So many wankers - so little time...

Awatar użytkownika
A.Mason
Baron Harkonnen
Posty: 4202
Rejestracja: śr, 08 cze 2005 20:56
Płeć: Mężczyzna

Niepolecanki

Post autor: A.Mason »

Małgorzata pisze:Ale nie rozumiem, czego to, co mówisz, ma dowieść?
Tego, że owa epickość (czytaj efekty specjalne) nie są konieczne do zrealizowania epickiej ekranizacji. Filmy Jacksona w wielu przypadkach są dlatego tak naszpikowane efektami specjalnymi, bo to on sobie je takie wymyślił, a nie dlatego, że tego wymaga powieść. Wspomniane Quo Vadis. Znalazłem cały film na sieci: http://www.dailymotion.com/video/x22ye3 ... shortfilms
Przewiń sobie dokładnie do 1 godziny 38 minuty i ósmej sekundy (nie wcześniej) i powiedz mi, czy ta scena przestaje być epicka, bo nie widać w niej panoramy płonącego Rzymu (ta jest w tym filmie dosłownie kilka sekund wcześniej)?
Polskie Quo Vadis było spieprzone dosłownie w każdym aspekcie i na pewno nie jest uznawane za film nawet dobry. Trudno na tej podstawie oceniać możliwości polskiego kina do realizacji np. Władcy Pierścieni. Równie dobrze można wziąć jakiś kiepski amerykański film i na jego podstawie ocenić szczyt możliwości kina.
Moim zdaniem jesteśmy w stanie zrobić dobry, epicki film.
Proponuję zakończyć tą dyskusję, a jako rozstrzygnięcie potraktować sukces lub porażkę kolejnego Wiedźmina (filmu aktorskiego robionego przez Bagińskiego). Wtedy "zwycięzca" powie "A nie mówiłem/a nie mówiłam!" ;-D
1) Artykuł 54. Każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji.
2) Życie zmusza człowieka do wielu czynności dobrowolnych. Stanisław Jerzy Lec

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Niepolecanki

Post autor: Małgorzata »

Ach, to teraz rozumiem - zaszło nieporozumienie w naszej wymianie zdań (nie zorientowałam się wcześniej).
Efekty specjalnie nie są epickością, nigdzie tak nie twierdziłam, jeżeli wynikła Ci taka sugestia - przepraszam, mogłam się wyrazić nieprecyzyjnie lub dokonać przeskoku myślowego (mamy w głowach różne oczywistości, dlatego mamy rozrzut w rozumieniu tego, co mówimy => ja nie zaskakuję na Twoich cudzysłowach, Ty nie odbierasz moich skrótów myślowych - wciąż będziemy się doprecyzowywać). :)))

SFX mogą służyć epickości (osiąganiu majestatycznego obrazowania, wysokiego stylu/patosu w obrazie), ale mogą też działać w grotesce czy komedii =< są jak przymiotniki w języku - używa się ich do różnych stylów, są elementem "języka" filmu.
Popatrzyłam na amerykańskie "Quo vadis", dziękuję. I owszem, jest epicko, a epizod z płonącym Rzymem jak najbardziej patetyczny. Widać nawet film z 1951 roku jest lepszy niż nasza produkcja.
I liczę na Bagińskiego. Mam nadzieję, że będzie umiał operować wysokim stylem i łamać go równie lekko, jak to robił Sapkowski w swoich utworach. :P
So many wankers - so little time...

Awatar użytkownika
neularger
Strategos
Posty: 5230
Rejestracja: śr, 17 cze 2009 21:27
Płeć: Mężczyzna

Niepolecanki

Post autor: neularger »

Przewiń sobie dokładnie do 1 godziny 38 minuty i ósmej sekundy (nie wcześniej) i powiedz mi, czy ta scena przestaje być epicka, bo nie widać w niej panoramy płonącego Rzymu (ta jest w tym filmie dosłownie kilka sekund wcześniej)?
Gdybyś nie zauważył, odbiór tej sceny ustawia wcześniejsza panorama płonącego Rzymu (nawet dwie - bliższa i dalsza). Dalej, na ulicach kłębi się przerażony tłum (czyt. dużo statystów), przez który przeciska się Winicjusz. Rozmch i ładne obrazki zbudowały klimat i voilà! mamy epickość. Znaczy, na co to był dowód?
Trudno na tej podstawie oceniać możliwości polskiego kina do realizacji np. Władcy Pierścieni. Równie dobrze można wziąć jakiś kiepski amerykański film i na jego podstawie ocenić szczyt możliwości kina.
Można wziąć i próbować, ale przytomny oponent przedstawi dziesięć filmów na tezę wprost przeciwną. W przypadku polskiej kinematografii...
Tego, że owa epickość (czytaj efekty specjalne) nie są konieczne do zrealizowania epickiej ekranizacji. Filmy Jacksona w wielu przypadkach są dlatego tak naszpikowane efektami specjalnymi, bo to on sobie je takie wymyślił, a nie dlatego, że tego wymaga powieść.
Gdyż Jackson powinien ekranizować Hobbita na klęczkach - możliwe, że nawet powinien znaleźć jakieś dobre medium i skontaktować się z J.R.R Tolkienem celem konsultacji. Ale nie, reżyser popełnił błąd niewybaczalny i odszedł od oryginalnej autorskiej linii - dodał scenom rozmachu i bajerów - cóż z tego, że Hobbit jest spójny z własną fabułą, założeniem odgórnym czyli "robimy epos" oraz spójny nawet z tym z czym spójny być nie powinien - z Władcą Pierścieni. Fatalnie po prostu... :)
You can do anything you like... but you must never be rude. Rude is being weak.
Ty, Margoto, niszczysz piękne i oryginalne kreacje stylistyczne, koncepcje cudne językowe.
Jesteś językową demolką.
- by Ebola ;)

Awatar użytkownika
A.Mason
Baron Harkonnen
Posty: 4202
Rejestracja: śr, 08 cze 2005 20:56
Płeć: Mężczyzna

Niepolecanki

Post autor: A.Mason »

neularger pisze:Gdybyś nie zauważył, odbiór tej sceny ustawia wcześniejsza panorama płonącego Rzymu
Dlatego polecałem obejrzenie fragmentu bez tej sceny. Moim zdaniem ona niewiele "ustawia". Ale tutaj nie dojdziemy do konsensusu, bo ja uważam, że kino nie musi być dosłowne, że jest w nim miejsce na wyobraźnię. Twojego tekstu o Hobbicie (pomimo moich zastrzeżeń wcześniejszych, że nie uważam podejścia za złe), pozwolę sobie nie komentować, nie jest to tego warte. Z mojej strony EOT.
1) Artykuł 54. Każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji.
2) Życie zmusza człowieka do wielu czynności dobrowolnych. Stanisław Jerzy Lec

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Niepolecanki

Post autor: Małgorzata »

Ale ta scena, o której mówisz, Masonie, nic nie miała ustawiać - ustawiała ta wielka, bo od tego była => patetyczna, groźna, majestatyczna. Epicka. A potem już w wymiarze jednostkowym, czyli perypetie Winicjusza w cyrku. W polskiej wersji "Quo vadis" nie ma czegoś takiego, jak wielka scena. Gdy już jest pokazany np. cyrk, to najczęściej króciutko, bez długiego panoramicznego przejazdu - ot, umownie.
Najwyraźniej budżet był za mały, więc zastosowano półśrodki.
No to wyszło jak zwykle.

I nie bardzo wiem, co chcesz powiedzieć przez stwierdzenie, że w kinie jest miejsce na wyobraźnię. Wyobraźnię twórców, jak najbardziej. Ale wyobraźnię widza? A po co? Widz ma widzieć, oglądać opowieść, kino zapewnia mu obrazki. Bo co miałabym sobie wyobrażać, kiedy to WIDZĘ?
No, dobra, jestem wzrokowcem. Kino bardzo mi odpowiada, bo nie wymaga ode mnie ani trochę wyobraźni. Mam wszystko podane na tacy. I na dodatek uważam, że tak być powinno => niech wszystko za mnie zrobią twórcy filmu. :P
So many wankers - so little time...

Awatar użytkownika
neularger
Strategos
Posty: 5230
Rejestracja: śr, 17 cze 2009 21:27
Płeć: Mężczyzna

Niepolecanki

Post autor: neularger »

Małgorzata pisze:Ale wyobraźnię widza? A po co? Widz ma widzieć, oglądać opowieść, kino zapewnia mu obrazki. Bo co miałabym sobie wyobrażać, kiedy to WIDZĘ?
Właśnie. Jedyna wyobraźnia, jaka ma tu znaczenie to wyobraźnia reżysera. Widz owszem powinien używać wyobraźni, ale tylko na poziomie fabuły i zagadek przez nią budowanych, nie na poziomie tworzywa (tak samo jest przecież z literaturą).
A.Mason pisze:Twojego tekstu o Hobbicie (pomimo moich zastrzeżeń wcześniejszych, że nie uważam podejścia za złe), pozwolę sobie nie komentować, nie jest to tego warte. Z mojej strony EOT.
No i się chłopina fochnął. :)
Zastanawiam się, o co Ci właściwie idzie i wychodzi mi, że ty po prostu nie lubisz tych bajeranckich ujęć i rozmachu, na tyle nie lubisz, że zasadności ich użycia nie dostrzegasz. Jackson filmując WP zrobił, zgodnie z intencją autora, dzieło epickie (Chyba nie muszę cytować wykładu Margot?), następnie wziął się za H, który nie jest epopeją a epickość dzieła jest co najmniej dyskusyjna, stąd, by zrobić z dzieła epos dodał od siebie scen dodających filmowi dynamiki, patosu => epickości. Musiał to zrobić, jeżeli chciał osiągnąć cel. Niewątpliwie odszedł od nieco od oryginału, ale mu wolno - to właśnie EKRANIZACJA powieści. Stworzył dzieło atrakcyjne, fabularnie poprawne, spójne ze sobą i spójne z WP.
Tyle że my nie rozmawiamy o tym, jak Mason wyobraża sobie ekranizację H, ani nawet o tym czy wybór Jacksona był najlepszym z możliwych. Rozmawiamy o wadze i znaczeniu obrazków ("ładnych"), tym co one potrafią - na razie porównując osiągnięcia polskiej i amerykańskiej kinematografii okazuje się, że potrafią wiele: sterują patosem i klimatem filmu, mogą zmienić dzieło w epos, a ich nieobecność jest czasem nie do zastąpienia. Pomimo Oskara za "Idę", w pewnych obszarach, nadal jesteśmy przed rokiem 1951.
You can do anything you like... but you must never be rude. Rude is being weak.
Ty, Margoto, niszczysz piękne i oryginalne kreacje stylistyczne, koncepcje cudne językowe.
Jesteś językową demolką.
- by Ebola ;)

Awatar użytkownika
A.Mason
Baron Harkonnen
Posty: 4202
Rejestracja: śr, 08 cze 2005 20:56
Płeć: Mężczyzna

Niepolecanki

Post autor: A.Mason »

neularger pisze:No i się chłopina fochnął. :)
Możesz to tak nazywać. Znużyło mnie prostowanie tego, co mi przypisujesz, często nawet pomimo wyraźnych zastrzeżeń z mojej strony, że tak nie jest. Jak choćby powyżej.
1) Artykuł 54. Każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji.
2) Życie zmusza człowieka do wielu czynności dobrowolnych. Stanisław Jerzy Lec

Awatar użytkownika
neularger
Strategos
Posty: 5230
Rejestracja: śr, 17 cze 2009 21:27
Płeć: Mężczyzna

Niepolecanki

Post autor: neularger »

Ja Ci niczego nie przypisuję poza tym, że masz pretensje do H (i Jacksona), że film zrobiony jest niezgodnie z Twoim gustem. Po mojemu, także nie do końca rozumiesz czym jest kino (stąd żądania braku dosłowności obrazu i "miejsca dla wyobraźni"). Wątpię też byś został przekonany o roli obrazu, zwłaszcza ujęć "epickich" (w znaczeniu jakim Ty tego słowa używasz bądź używałeś przed wyjaśnieniami Margot).
Tak mi wychodzi z dyskusji. Jeżeli uważasz, że zarzucam Ci coś jeszcze, to zapewne jesteś w stanie podeprzeć się stosownymi cytatami.
You can do anything you like... but you must never be rude. Rude is being weak.
Ty, Margoto, niszczysz piękne i oryginalne kreacje stylistyczne, koncepcje cudne językowe.
Jesteś językową demolką.
- by Ebola ;)

Awatar użytkownika
A.Mason
Baron Harkonnen
Posty: 4202
Rejestracja: śr, 08 cze 2005 20:56
Płeć: Mężczyzna

Niepolecanki

Post autor: A.Mason »

Neu, mnie naprawdę nie bawi tłumaczenie się z tego, co sobie wyimaginujesz, a potem mi przypiszesz. Nie przypominam sobie, żebym gdziekolwiek wspominał o tym, że film jest zrobiony niezgodnie z moim gustem. Za to nawet na tej stronie piszę o WP i H, że jako filmy to są majstersztyki. I naprawdę już z mojej strony EOT, jeśli chcesz kontynuować, to nazwij sobie tego swojego wyimaginowanego adwersarza jakoś i z nim dyskutuj. EDIT: Mnie już w to nie mieszaj.
1) Artykuł 54. Każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji.
2) Życie zmusza człowieka do wielu czynności dobrowolnych. Stanisław Jerzy Lec

ODPOWIEDZ