Rozważania o piractwie
Moderator: RedAktorzy
- Harkonnen2
- Pćma
- Posty: 291
- Rejestracja: sob, 11 cze 2005 10:19
A najprościej biorąc czyjąś fotę, skrobnąć do właściciela maila z prośbą o zgodę na wykorzystanie. (czyli po prostu o udzielenie licencji).
Aah! I see you have the machine that goes 'ping'. This is my favourite. You see, we lease this back from the company we sold it to, and that way, it comes under the monthly current budget and not the capital account.
- flamenco108
- ZakuŻony Terminator
- Posty: 2229
- Rejestracja: śr, 29 mar 2006 00:01
- Płeć: Mężczyzna
Problem z prawem autorskim bloga oraz materiałów na nim zamieszczonych ma też, moim zdaniem inną stronę, szczególnie, kiedy zarówno bloger, jak i autor foty, opublikowali swoją pracę nie oczekując za nią honorarium, czyli w tzw. (dziś nazwa rzadko używana) Public Domain.
Nie dyskutuję tu o kwestii wynikającej z faktu, że ktoś (jak ja np.) zastrzegł sobie prawa w stopce strony. Mówię o prostym fakcie, że ktoś udostępnia dzieło w medium o pewnych charakterystycznych cechach, takich jak powszechna dostępność (trzeba wykonać, w odwrotności do innych nośników, akcję, aby zablokować dostęp do opublikowanej treści) i możliwość kopiowania.
Zatem cytowanie treści opublikowanych w internecie, moim zdaniem, dopóki jest to cytowanie, tj. umieszczenie nawet całości tekstu ze wskazaniem źródła poprzez dobrze widoczny link (np. http://news.google.com/), nie jest naruszeniem praw autorskich.
Oczywiście, twórcy, którzy tworzyli przed internetem, traktują go jak papier lub taśmę magnetyczną i stąd wynikają problemy interpretacyjne.
Nie dyskutuję tu o kwestii wynikającej z faktu, że ktoś (jak ja np.) zastrzegł sobie prawa w stopce strony. Mówię o prostym fakcie, że ktoś udostępnia dzieło w medium o pewnych charakterystycznych cechach, takich jak powszechna dostępność (trzeba wykonać, w odwrotności do innych nośników, akcję, aby zablokować dostęp do opublikowanej treści) i możliwość kopiowania.
Zatem cytowanie treści opublikowanych w internecie, moim zdaniem, dopóki jest to cytowanie, tj. umieszczenie nawet całości tekstu ze wskazaniem źródła poprzez dobrze widoczny link (np. http://news.google.com/), nie jest naruszeniem praw autorskich.
Oczywiście, twórcy, którzy tworzyli przed internetem, traktują go jak papier lub taśmę magnetyczną i stąd wynikają problemy interpretacyjne.
Nondum lingua suum, dextra peregit opus.
- A.Mason
- Baron Harkonnen
- Posty: 4202
- Rejestracja: śr, 08 cze 2005 20:56
- Płeć: Mężczyzna
Moim zdaniem usprawiedliwianie piractwa prostota kopiowania w necie, to moim zdaniem naduzycie usprawiedliwiajace kradziez.
Dopoki jako tworca wkladam w cos swoja prace, mam prawo oczekiwac za nia wynagrodzenia. I nawet jesli publikuje cos za freeko, mam prawo do decyzji o tym jak moje dzielo ma byc rozpowszechnione. Wydaje mi sie, ze wymaganie podpisu przy kopiowaniu nie jest zbyt drastycznym wymogiem? A jednak znajduja sie ludzie, ktorzy nie potrafia dostosowac sie nawet do tak banalnego wymogu [vide publikacja moich zdjec (bez podania autorstwa, albo chociaz zrodla), ktore wrzucilem na Wikipedie].
Moim zdaniem takie piractwo jest wynikiem nieprzemyslanego lansowania tezy, ze dobra kulturalne powinny byc ogolnodostepne i za darmo, i ze internet jest zrodlem takich materialow.
Dopoki jako tworca wkladam w cos swoja prace, mam prawo oczekiwac za nia wynagrodzenia. I nawet jesli publikuje cos za freeko, mam prawo do decyzji o tym jak moje dzielo ma byc rozpowszechnione. Wydaje mi sie, ze wymaganie podpisu przy kopiowaniu nie jest zbyt drastycznym wymogiem? A jednak znajduja sie ludzie, ktorzy nie potrafia dostosowac sie nawet do tak banalnego wymogu [vide publikacja moich zdjec (bez podania autorstwa, albo chociaz zrodla), ktore wrzucilem na Wikipedie].
Moim zdaniem takie piractwo jest wynikiem nieprzemyslanego lansowania tezy, ze dobra kulturalne powinny byc ogolnodostepne i za darmo, i ze internet jest zrodlem takich materialow.
1) Artykuł 54. Każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji.
2) Życie zmusza człowieka do wielu czynności dobrowolnych. Stanisław Jerzy Lec
2) Życie zmusza człowieka do wielu czynności dobrowolnych. Stanisław Jerzy Lec
- baron13
- A-to-mistyk
- Posty: 3516
- Rejestracja: sob, 11 cze 2005 09:11
Co do podpisu, to elementarne zasady zachowania dyktują, żeby nie przypisywać sobie w domyśle chwały za to że materiał powstał. Jeśli chodzi o fotografię, to jest to szczególnie częste, że ludziom się zdaje, że "wyciągnął i pstryknął" albo nawet nie musiał wyciągał bo mu na pasku wisiał aparat (jakby kto się pytał co) więc zasługa Pana Boga że stworzył jakąś sytuację. No i nawet nie przyjdzie do głowy, żeby napisać kto wyciągnął i pstryknął. tymczasem w rzeczywistości osobnik zrobił 500 takich zdjęć, poświęcił kilka tygodni, żeby upolować sytuację, wcześniej p[róbował kilka lat nauczyć się robić zdjęcia, kupił sprzęt za kilka tysięcy, popsuł za podobną kwotę materiałów. Paradoksalnie takie lekceważenie dotyczy najczęściej zdjęć najtrudniejszych, na przykład zrobionych teleobiektywam. Potem osobnik patrzy i mówi "o, ptaszek". A jak się wkręci rybie oko widz posapuje z zachwytu "ale zakręcił" i wie od razu, że takiego swoim kompatem nie zrobi. Z tejże przyczyny uważam, że przy najdurniejszym materiale należy informować kto trzymał aparat i naciskał sput. Nawet gdyby zrobil to przypadkiem oglądając go :-)
- Lord Wader
- Psztymulec
- Posty: 901
- Rejestracja: czw, 19 lip 2007 21:06
Dodam tylko, że przywoływany przeze mnie W.Orżewski w swoim książkowym opracowaniu wyraźnie określił, że to samo prawo obowiązuje wszędzie, również w internecie. Oczywiście (MZ) prawo nie nadąża za zmianami, ale dotyczy to nieco innych kwestii, które w późniejszym terminie postaram się zasygnalizować.
Cały problem o tyle ciekawy, że nie dotyczy tylko fotografii (cytaty i nie tylko).
Przesłanki, że ktoś publikując nie oczekiwał zysku, MZ z prawnego punktu widzenia nie mają znaczenia.
Cały problem o tyle ciekawy, że nie dotyczy tylko fotografii (cytaty i nie tylko).
Przesłanki, że ktoś publikując nie oczekiwał zysku, MZ z prawnego punktu widzenia nie mają znaczenia.
Czy świat się wiele zmieni, jeżeli z młodych gniewnych wyrosną starzy wkurwieni?
Gdyby istniały światy równoległe, wszyscy bylibyśmy łajdakami
Gdyby istniały światy równoległe, wszyscy bylibyśmy łajdakami
- baron13
- A-to-mistyk
- Posty: 3516
- Rejestracja: sob, 11 cze 2005 09:11
Z prawami autorskimi się porobiło, bo się dramatycznie zmieniła technologia. Internet nie przewiduje dystrybutora. Z tej przyczyny, jak sądzę na przykład przechlastane mają producenci filmów. Technologia nie przewiduje utrudnień dostępu do informacji. Dlatego przewiduję, że podzielą owi dystrybutorzy los tkaczy walczących z maszynami. Nie da się kontrolować powielania plików np. poprzez rozsyłanie przez konta ftp. Zdechł pies bo w ostateczności można zaszyfrować. A dziś już koszty prucia sieci p2p znacznie (podejrzewam, że setki razy) przekraczają to, co się daje tą metodą uzyskać.
Jeśli chodzi o oprogramowanie to Linux załatwił sprawę. Jest za darmo. Kupować trzeba jakieś egzotyczne aplikacje.
Miałem teorię, że jeszcze jakaś kontrola jest nad publikowaniem poprzez strony internetowe. Sęk w tym, że hasło np. z Wikipedii zostaje powielone setki razy, może nawet tysiące. Fizycznie chandryczenie się z taką ilością publikujących jest już raczej niemożliwe. Tak po mojemu przyjdzie to traktować jak plotkę, albo na zasadzie "psy szczekają a karawan(a) jedzie dalej".
Jeśli chodzi o oprogramowanie to Linux załatwił sprawę. Jest za darmo. Kupować trzeba jakieś egzotyczne aplikacje.
Miałem teorię, że jeszcze jakaś kontrola jest nad publikowaniem poprzez strony internetowe. Sęk w tym, że hasło np. z Wikipedii zostaje powielone setki razy, może nawet tysiące. Fizycznie chandryczenie się z taką ilością publikujących jest już raczej niemożliwe. Tak po mojemu przyjdzie to traktować jak plotkę, albo na zasadzie "psy szczekają a karawan(a) jedzie dalej".
- flamenco108
- ZakuŻony Terminator
- Posty: 2229
- Rejestracja: śr, 29 mar 2006 00:01
- Płeć: Mężczyzna
Teza bezdyskusyjna, o ile czegoś nie opublikowałeś za darmo. Dodatkowe uzasadnienie na końcu tego postu. Jeżeli ktoś oczekuje wynagrodzenia za swoją pracę, umawia się najsampierw, czyli następuje najpierw umowa o wymianie świadczeń (tj. ja oświadczam, że za coś zapłacę, Ty oświadczasz, że za ustaloną zapłatę to zrobisz), a kwestia, kiedy zapłacę, to szczegóły tej umowy. Jeżeli takiej umowy nie ma, to prawnicy wymyślają różne domniemania. Tylko jak interpretować, kiedy ktoś staje w przejściu do metra i zaczyna grać na gitarze, a przed nim leży kapelusz? Przecież to oczywiste i nie ma o czym dyskutować - on dobrowolnie gra, a liczy na dobrowolną zapłatę. Nikt go do grania nie zmusza, nikt nie jest zmuszony płacić. A przecież jest to też zgodne z Twoją tezą - on oczekuje wynagrodzenia. Tylko nie od wszystkich i nie od konkretnych osób, a jedynie od tych, którzy dobrowolnie uznają, że jego gra warta jest honorarium.A.Mason pisze: Dopoki jako tworca wkladam w cos swoja prace, mam prawo oczekiwac za nia wynagrodzenia.
Na tej samej zasadzie działają publikacje w Internecie - wielu programistów publikuje program i link do PayPal, ale przecież nie warunkują pobrania przekazaniem opłaty.
Internet namnożył niuansów.
Decyzję tę podjąłeś publikując coś w Internecie. To była decyzja bazowa. Pozostałe są szczegółowe.A.Mason pisze: I nawet jesli publikuje cos za freeko, mam prawo do decyzji o tym jak moje dzielo ma byc rozpowszechnione.
Tutaj nie rozumiem. Wydawało mi się, że publikacja na Wikipedii jest dosyć jasno określona, zlicencjonowana i w ogóle. Jeżeli tam wrzuciłeś swoje zdjęcia, to mogą być przetwarzane zgodnie z jej regułami, a Ty, wrzucając je tam, wyraziłeś na to zgodę.A.Mason pisze:A jednak znajduja sie ludzie, ktorzy nie potrafia dostosowac sie nawet do tak banalnego wymogu [vide publikacja moich zdjec (bez podania autorstwa, albo chociaz zrodla), ktore wrzucilem na Wikipedie].
Zawsze można nie publikować w Internecie. A publikując trzeba być świadomym ryzyka, że np. wejdzie na naszą stronę Laotańczyk z Laosu, który nie ma pojęcia o prawach autorskich (bo w jego kraju np. nie ma takiego prawa) i weźmie, co mu się podoba. I nawet nie podziękuje.A.Mason pisze: Moim zdaniem takie piractwo jest wynikiem nieprzemyslanego lansowania tezy, ze dobra kulturalne powinny byc ogolnodostepne i za darmo, i ze internet jest zrodlem takich materialow.
Dygresja: Bo oczywiste jest, że obywatel kraju w którym istnieje prawo autorskie powinien go przestrzegać. A co z obywatelem kraju, gdzie takie prawo nie istnieje? A czy jak taki przykładowy Laotańczyk (który nie mówi po polsku), który znalazł się w Polsce jako turysta, dokona wzmiankowanego skopiowania z polskiej sieci, to co? Nieświadomość prawa nie zwalnia od odpowiedzialności, to jedna z bazowych zasad prawa (rzymskiego? czy tylko naszego?). Ale nie taka bezdenna nieświadomość!
Dobra kulturalne powinny być dostępne za wypadkową ceny, jaką twórca chce za nie otrzymać i odbiorca za nią zapłacić, ze szczególnym zwróceniem uwagi na słowo "dostępne". Ergo, warunkiem podstawowym wszelkich na ten temat rozważań jest dostępność. Buty, zanim za nie nie zapłacę, są niedostępne, mogę je pomacać, obejrzeć, ale nie mogę w nich wyjść ze sklepu (oczywiście, buty w kontekście dobra kulturalnego są dostępne za darmo, mogę je oglądać, doświadczać wszelkimi zmysłami i nic za to nie zapłacić. Twórca buta wyraził na to zgodę pośrednio, poprzez system ich dystrybucji. Dopiero buty jako dobro użytkowe wymagają zapłaty honorarium. Niestety, dobra kulturalne są pod tym względem upośledzone, że mają tylko funkcję kulturalną właśnie. Zatem jeżeli twórca chce za to otrzymać opłatę, musi przemyśleć kwestię ich dostępności.). Z tego wynika teza, że oczekiwania dostawcy danego dobra powinny być adekwatne do jego oczekiwań względem spodziewanych dochodów. Opublikowanie swojego utworu w medium, w którym każdy może sobie to obejrzeć, pobrać, czyli skopiować i zrobić z tym, co chce, oznacza jego udostępnienie na określonych warunkach. I nie mam tu na myśli łamania zabezpieczeń, taka interpretacja moich słów jest nieprawidłowa. Mam na myśli opublikowanie, np. tekstu wiersza na blogu. Każdy może wejść i skopiować. Jeżeli chcemy tego uniknąć, nie powinniśmy publikować w takim medium.
Nondum lingua suum, dextra peregit opus.
- A.Mason
- Baron Harkonnen
- Posty: 4202
- Rejestracja: śr, 08 cze 2005 20:56
- Płeć: Mężczyzna
Co to znaczy "o ile czegos nie opublikowales za darmo"?flamenco108 pisze:Teza bezdyskusyjna, o ile czegoś nie opublikowałeś za darmo.A.Mason pisze: Dopoki jako tworca wkladam w cos swoja prace, mam prawo oczekiwac za nia wynagrodzenia.
Flamenco, zwyczajnie piepr..sz :-) Link do PayPal to zaden niuans, to jest stara jak pieniadz, o ile nie starsza metoda. Juz w sredniowieczu ludzie spiewali na ulicy wyciagajac lapy po kase.flamenco108 pisze:Na tej samej zasadzie działają publikacje w Internecie - wielu programistów publikuje program i link do PayPal, ale przecież nie warunkują pobrania przekazaniem opłaty.
Internet namnożył niuansów.
Tylko czego to dowodzi?
Bzdura. Ale tacy ludzie jak Ty moga doprowadzic do tego, ze tak bedzie. Zgodnie z Twoim podejsciem TVN moze sobie nagrac programy TVP i nadawac je u siebie. W koncu TVP ma misje, a obie stacje publikuja programy za darmo...flamenco108 pisze:Decyzję tę podjąłeś publikując coś w Internecie. To była decyzja bazowa. Pozostałe są szczegółowe.A.Mason pisze: I nawet jesli publikuje cos za freeko, mam prawo do decyzji o tym jak moje dzielo ma byc rozpowszechnione.
Jedyna decyzja bazowa jaka podjalem, to ta, ze zdjecia publikuje na swojej stronie, a jak ktos chce je opublikowac gdzie indzie, musi sie ze mna dogadac. Znam ryzyko, ze moje zdjecia zostana nielegalnie skopiowane, ale licze sie z tym. Nikt jednak nie moze na mnie wymusic zgody na takie dzialanie. A w momencie, kiedy wymusi (zmieniajac prawo), ja przestane publikowac.
Problem w tym, ze dazenie do "uwolnienia" internetu prowadzi do anarchii, bo idea jest przeinaczana, a sami propagujacy najwyrazniej nie zawsze wiedza czego chca. Co z tego, ze na wiki moje zdjecie jest publikowane z licencja CC, skoro ludzie traktuja ja jako zrodlo darmowych materialow, ktore mozna cytowac bez podania zrodla?flamenco108 pisze:Tutaj nie rozumiem. Wydawało mi się, że publikacja na Wikipedii jest dosyć jasno określona, zlicencjonowana i w ogóle. Jeżeli tam wrzuciłeś swoje zdjęcia, to mogą być przetwarzane zgodnie z jej regułami, a Ty, wrzucając je tam, wyraziłeś na to zgodę.
Kto na tym traci? Odbiorcy Wiki. Dlaczego? Dlatego, ze np. ja moglbym wzbogacic kilka hasel swoimi zdjeciami, ale juz wiecej tego nie zrobie, o ile mnie o to ktos nie poprosi (np. ktorys ze znajomych autorow). Podobnie postapi wiele innych tworcow.
Oczywiscie, jak wyjdziesz w nocy na ulice i dostaniesz w leb, to tez mogles nie wychodzic, a skoro wyszedles, to powinienes byc swiadomy ryzyka? Uprawiasz zwyczajna demagogie.flamenco108 pisze:Zawsze można nie publikować w Internecie. A publikując trzeba być świadomym ryzyka,A.Mason pisze:Moim zdaniem takie piractwo jest wynikiem nieprzemyslanego lansowania tezy, ze dobra kulturalne powinny byc ogolnodostepne i za darmo, i ze internet jest zrodlem takich materialow.
Nie wiem, czy jestes wierzacy, ale wyobrazasz sobie sytuacje, ze niewierzacy wejdzie do kosciola i sobie usiadzie na oltarzu? Albo ze ktos bedzie paradowal na golasa po ulicy?flamenco108 pisze:Nieświadomość prawa nie zwalnia od odpowiedzialności, to jedna z bazowych zasad prawa (rzymskiego? czy tylko naszego?). Ale nie taka bezdenna nieświadomość![/i]
Z takimi zachowaniami jest jak z trujacymi grzybami, mozna je zjesc (ale tylko raz w zyciu).
Oczywiscie. Pierwsze zdanie, z ktorym sie w pelni zgadzam. Poniewaz jako tworca chce dostac nieskonczenie wiele kasy, a Ty jako odbiorca chcesz dostac za darmo, to wypadkowa bedzie = nieskonczonosc podzielona przez 2...flamenco108 pisze:Dobra kulturalne powinny być dostępne za wypadkową ceny, jaką twórca chce za nie otrzymać i odbiorca za nią zapłacić,
Oczywiscie, w takim razie nie powinnismy publikowac w zadnym medium. Ksiazki mozna nie tylko skserowac, ale i zeskanowac. Przy obecnych programach OCR absolutnie nie sprawia to zadnego problemu. Muzyke mozna zgrac w mp3. Nawet obrazy mozna zeskanowac.flamenco108 pisze:Opublikowanie swojego utworu w medium, w którym każdy może sobie to obejrzeć, pobrać, czyli skopiować i zrobić z tym, co chce, oznacza jego udostępnienie na określonych warunkach. I nie mam tu na myśli łamania zabezpieczeń, taka interpretacja moich słów jest nieprawidłowa. Mam na myśli opublikowanie, np. tekstu wiersza na blogu. Każdy może wejść i skopiować. Jeżeli chcemy tego uniknąć, nie powinniśmy publikować w takim medium.
Chyba najlepiej jest rzezbic, bo to najtrudniejsze do skopiowania.
Czyli Tworco jak nie chcesz udostepniac swojego dziela za darmo, nie rob nic!, bo wszystko mozna skopiowac, a Ty publikujac musisz sie z tym liczyc...
Moim zdaniem twierdzenie:
jest modyfikacja prawa podazy i popytu. Bardzo ladnie, tylko ze zgoda na darmowe kopiowanie prowadzi do tego, ze nie ma czegos takiego jak wypadkowa.flamenco108 pisze:Dobra kulturalne powinny być dostępne za wypadkową ceny, jaką twórca chce za nie otrzymać i odbiorca za nią zapłacić, ze szczególnym zwróceniem uwagi na słowo "dostępne".
Funkcje inspiratora i promotora dobr kulturalnych powinno spelniac panstwo wykupujac i udostepniajac je za darmo (lub za niewielkie oplaty). Jesli tego nie ma, to pozostaja tylko prawa rynku, czyli wlasnie wypadkowa, o ktorej piszesz. Ale nie mozna doprowadzac sztucznie do przesuniecia ceny w dol, bo doprowadzi sie do tego samego, co stalo sie w moim przypadku z Wiki. Niektorzy tworcy przestana publikowac, bo bedzie to dla nich nieoplacalne...
1) Artykuł 54. Każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji.
2) Życie zmusza człowieka do wielu czynności dobrowolnych. Stanisław Jerzy Lec
2) Życie zmusza człowieka do wielu czynności dobrowolnych. Stanisław Jerzy Lec
- Keiko
- Stalker
- Posty: 1801
- Rejestracja: wt, 22 sty 2008 16:58
nie jest najprościej, taki przykładowy, zinternetyzowany nastolatek prowadzi dwa blogi (jeden o swoim bolesnym życiu wewnętrznym, drugi o kolejnym hobby) i udziela się na 2-3 forach co najmniej - nie wyobrażam sobie go jak wysyła prośby o zgodę na wykorzystanie obrazka ;)Harkonnen2 pisze:A najprościej biorąc czyjąś fotę, skrobnąć do właściciela maila z prośbą o zgodę na wykorzystanie. (czyli po prostu o udzielenie licencji).
zresztą uzyskanie zgody to pierwszy krok - należy później opracować system archiwizacji odpowiedzi tak aby za 3-4 lata znaleźć czy do posty na forum X, wpisanego dnia Y autor zgody udzielił czy nie?
najprościej jest wiedzieć kiedy i jak można użyć cudzej pracy
dla mnie problem praw autorskich jest o tyle skomplikowany, że:
- w szkole, na studiach w pracach pisemnych zachęca się młodzież aby jak najczęściej używała cytatów (to świadczy o oczytaniu) - w internecie to przestępstwo i naruszenie praw autorskich [swoista paranoja]
- pojawiła się globalizacja - jeśli znajduje fajna fotkę na stronie pana z Japonii, gdzie to co napisane, wyświetla mi się ????????, bo nawet nie mam zainstalowanej odpowiedniej czcionki, to jak zapytać się go o zgodę na publikacje? i w jakim języku?
- bardzo trudno dotrzeć do właściciela zdjęcia, zdjęcia są kopiowane, powielane - często w krajach, gdzie prawa autorskie nie istnieją, lub są inaczej rozumiane niż u nas - nawet w dobrej wierze można wziąć zdjęcie z serwisu który jest piracki... i co wtedy? wg naszego prawa to chyba wina publikującego, że nie dotarł do właściciela (posługuję się analogia do skradzionego samochodu)
w pewnym zakresie zgadzam się z flamenco - podejmując decyzję o publikacji w internecie mamy świadomość, że tracimy kontrole nad swoim dziełem i nie możemy zadecydować, gdzie się pojawi; tyle tylko, że powinno być wyraźnie napisany autor albo przynajmniej podany link do strony, z której zostało to pobrane
BTW - w trakcie tej dyskusji odkryłam, że publikowanie zdjęć w postać na forach to wg prawa piractwo.... było to dla mnie zaskoczenie, inteligentna rozmowa dużo daje :)
Wzrúsz Wirúsa!
Ha! Będziemy nieśmiertelni! To nie historia nas osądzi, lecz my osądzimy ją! (Małgorzata)
Ha! Będziemy nieśmiertelni! To nie historia nas osądzi, lecz my osądzimy ją! (Małgorzata)
- A.Mason
- Baron Harkonnen
- Posty: 4202
- Rejestracja: śr, 08 cze 2005 20:56
- Płeć: Mężczyzna
Oczywiscie, bo czesto duzo latwiej jest ukrasc cos, niz na to zarobic. Lenistwo to najgorsze usprawiedliwienie.Keiko pisze:nie jest najprościej, taki przykładowy, zinternetyzowany nastolatek prowadzi dwa blogi (jeden o swoim bolesnym życiu wewnętrznym, drugi o kolejnym hobby) i udziela się na 2-3 forach co najmniej - nie wyobrażam sobie go jak wysyła prośby o zgodę na wykorzystanie obrazka ;)
Dotad mam archiwum maili sprzed 10 lat. Co prawda swego czasu przez pad dysku sporo poszlo w niebyt, ale mozna to spokojnie zrealizowac. I co wazniejsze, nie wymaga to praktycznie zadnego wiekszego nakladu pracy.Keiko pisze:zresztą uzyskanie zgody to pierwszy krok - należy później opracować system archiwizacji odpowiedzi tak aby za 3-4 lata znaleźć czy do posty na forum X, wpisanego dnia Y autor zgody udzielił czy nie?
Nie, paranoja jest, ze na informatyce moim zdaniem temat praw autorskich powinien byc jednym z wazniejszych zagadnien. Niestety nie realizuje sie go praktycznie wcale (przynajmniej w jednym podreczniku do informatyki dla gimnazjum, ktory dostalem od autorow za wspolprace nic takiego nie bylo).Keiko pisze:dla mnie problem praw autorskich jest o tyle skomplikowany, że:
- w szkole, na studiach w pracach pisemnych zachęca się młodzież aby jak najczęściej używała cytatów (to świadczy o oczytaniu) - w internecie to przestępstwo i naruszenie praw autorskich [swoista paranoja]
Cytat nie jest naruszeniem prawa, nawet w internecie. Pod warunkiem, ze jest odpowiednio oznaczony.
W angielskim i polskim, ewentualnie w innym jezyku, ktory znasz. Jesli nie dostaniesz odpowiedzi, to nie publikujesz.Keiko pisze:- pojawiła się globalizacja - jeśli znajduje fajna fotkę na stronie pana z Japonii, gdzie to co napisane, wyświetla mi się ????????, bo nawet nie mam zainstalowanej odpowiedniej czcionki, to jak zapytać się go o zgodę na publikacje? i w jakim języku?
No dobrze, ale co zmusza Cie do kopiowania takich zdjec?Keiko pisze:- bardzo trudno dotrzeć do właściciela zdjęcia, zdjęcia są kopiowane, powielane
Nie kazda publikacja na forum cudzych materialow, to piractwo. Tak jak napisalem wczesniej, forum to tak naprawde tylko jeden z mechanizmow sluzacych publikacji (jak drukarka). Liczy sie tresc.Keiko pisze:BTW - w trakcie tej dyskusji odkryłam, że publikowanie zdjęć w postać na forach to wg prawa piractwo.... było to dla mnie zaskoczenie, inteligentna rozmowa dużo daje :)
1) Artykuł 54. Każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji.
2) Życie zmusza człowieka do wielu czynności dobrowolnych. Stanisław Jerzy Lec
2) Życie zmusza człowieka do wielu czynności dobrowolnych. Stanisław Jerzy Lec
- flamenco108
- ZakuŻony Terminator
- Posty: 2229
- Rejestracja: śr, 29 mar 2006 00:01
- Płeć: Mężczyzna
Wyciąłem literki, które pachniały jak osobista wycieczka.A.Mason pisze: Znam ryzyko, ze moje zdjecia zostana nielegalnie skopiowane, ale licze sie z tym.
Wycofuję się z tej dyskusji, albowiem ktoś tu wkłada za dużo emocji w literki. Niech już będzie po Twojemu, tylko się nie denerwuj, lubię Cię bardziej, niż moje poglądy na ten temat ;-)
Nondum lingua suum, dextra peregit opus.
- Nieznany
- Fargi
- Posty: 376
- Rejestracja: pt, 11 sty 2008 17:49
- Płeć: Mężczyzna
Co to znaczy "odpowiednio oznaczony"? Mam bardzo konkretny przykład: współadministruję forum dla moli książkowych (link w profilu) i mamy tam dział "Czytelnia", gdzie zamieszczamy fragmenty zapowiadanych lub wydanych już książek. Najczęściej kopiujemy je z Katedry (i pisze się pod spodem: "źródło: katedra.nast.pl"), onetu lub stron wydawców. Czasami akurat się zapomni podać źródła (errare humanum est :/ ), ale wiadomo, że nie są to fragmenty pochodzące z nielegalnych źródeł. Jednak mam taki zgryz - czy powinienem przed przekopiowaniem fragmentu skontaktować się jednak z Katedrą, onetem czy innym "dawcą fragmentów" lub wogóle z wydawcą? Wiadomo, że nie powinno się kopiować framentów książek bez zgody wydawcy... tak na wszelki wypadek pytam, skoro już temat został poruszony. :DA.Mason pisze:Cytat nie jest naruszeniem prawa, nawet w internecie. Pod warunkiem, ze jest odpowiednio oznaczony.
Na prawdę zważam i "naprawdę" piszę razem.
Naprawdę zważam i "na prawdę" piszę osobno.
Moja schizofrenia ma się lepiej, dziękuję.
Naprawdę zważam i "na prawdę" piszę osobno.
Moja schizofrenia ma się lepiej, dziękuję.
- A.Mason
- Baron Harkonnen
- Posty: 4202
- Rejestracja: śr, 08 cze 2005 20:56
- Płeć: Mężczyzna
E tam, ze uzylem wykrzyknikow, wcale nie znaczy, ze wkladam w posta wiecej emocji niz to byloby konieczne. Ze pisze do Ciebie, wcale nie znaczy, ze moj tekst byl osobista wycieczka.flamenco108 pisze:Wyciąłem literki, które pachniały jak osobista wycieczka.
Wycofuję się z tej dyskusji, albowiem ktoś tu wkłada za dużo emocji w literki. Niech już będzie po Twojemu, tylko się nie denerwuj, lubię Cię bardziej, niż moje poglądy na ten temat ;-)
Dla mnie idea, ktora propagujesz moze jest i szczytna, ale moim zdaniem wlasnie internet udowodnil, ze to utopia.
EDIT:
Moim zdaniem to kwestia interpretacji prawnej oraz dobrych zwyczajow.Nieznany pisze:Jednak mam taki zgryz - czy powinienem przed przekopiowaniem fragmentu skontaktować się jednak z Katedrą, onetem czy innym "dawcą fragmentów" lub wogóle z wydawcą? Wiadomo, że nie powinno się kopiować framentów książek bez zgody wydawcy... tak na wszelki wypadek pytam, skoro już temat został poruszony. :D
Wg mnie z publikowanych fragmentow mozesz korzystac bez skrupulow w zgodzie z prawem o ile wydawca nie zastrzega inaczej. Notatka o kopiowaniu dotyczy samowolnego kopiowania fragmentow, ale nie fragmentow opublikowanych przez wydawce. W przypadku Katedry prawdopodobnie sprawa sie nieco komplikuje, poniewaz pewnie zastrzegaja sobie prawo do kopiowania.
1) Artykuł 54. Każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji.
2) Życie zmusza człowieka do wielu czynności dobrowolnych. Stanisław Jerzy Lec
2) Życie zmusza człowieka do wielu czynności dobrowolnych. Stanisław Jerzy Lec
- Keiko
- Stalker
- Posty: 1801
- Rejestracja: wt, 22 sty 2008 16:58
Masonie - ja tez odebrałam to co piszesz jako dość osobistą wycieczkę... hmm aby więc wyjaśnić ewentualne niedomówienia - ja jestem za przestrzeganiem prawa, za ochrona własności intelektualnej - dlatego drążę ten temat i dlatego się nad nim zastanawiam,
postaram sie podać parę przykładów "z życia" aby zobrazować to o czym mówię;
- zdjęcia można brać z for internetowych, gdzie zamieszczają je autorzy, aby autora o zgodę zapytać trzeba się na takim forum zalogować i wysłać PW a później w jakimś systemie trzymać
- nie na każdym blogu autor podaje e-mail do siebie... wtedy trzeba pytać przez komentarz pod zdjęciem i taka odpowiedz tez zarchiwizować
oczywiście wszystko da się zrobić ale lepiej aby był system, gdzie nie trzeba tak sie bawić
a to robi większość blogów "internetowych szperaczy"
- nie jest to recenzja
- nie spełnia warunków cytatu (nie ma wkładu własnego a cytat nie może stanowić całości dzieła)
edyta:
btw - czy ktoś jest w stanie objaśnić dlaczego przy recenzji możemy np wklejać zdjęcie? w publikacjach na tematy prawa autorskiego zostało to rozróżnione a w sumie nie wiem dlaczego.... ustawy nie przeczytałam - próbowałam ale moja psychika jest zbyt delikatna na takie rzeczy
postaram sie podać parę przykładów "z życia" aby zobrazować to o czym mówię;
nie nazywajmy tego lenistwem - ja pisze o tym, że taki nastolatek powinien wiedzieć w jakich ramach prawnych może sie poruszać i co mu wolno a czego nie; nie ma potrzeby wysyłania setki e-maili i spamowania skrzynek twórcówA.Mason pisze:Oczywiscie, bo czesto duzo latwiej jest ukrasc cos, niz na to zarobic. Lenistwo to najgorsze usprawiedliwienie.Keiko pisze:nie jest najprościej, taki przykładowy, zinternetyzowany nastolatek prowadzi dwa blogi (jeden o swoim bolesnym życiu wewnętrznym, drugi o kolejnym hobby) i udziela się na 2-3 forach co najmniej - nie wyobrażam sobie go jak wysyła prośby o zgodę na wykorzystanie obrazka ;)
tak właśnie myślałam, że zostanie to odniesione do e-maili ale to nie jest proste;A.Mason pisze:Dotad mam archiwum maili sprzed 10 lat. Co prawda swego czasu przez pad dysku sporo poszlo w niebyt, ale mozna to spokojnie zrealizowac. I co wazniejsze, nie wymaga to praktycznie zadnego wiekszego nakladu pracy.Keiko pisze:zresztą uzyskanie zgody to pierwszy krok - należy później opracować system archiwizacji odpowiedzi tak aby za 3-4 lata znaleźć czy do posty na forum X, wpisanego dnia Y autor zgody udzielił czy nie?
- zdjęcia można brać z for internetowych, gdzie zamieszczają je autorzy, aby autora o zgodę zapytać trzeba się na takim forum zalogować i wysłać PW a później w jakimś systemie trzymać
- nie na każdym blogu autor podaje e-mail do siebie... wtedy trzeba pytać przez komentarz pod zdjęciem i taka odpowiedz tez zarchiwizować
oczywiście wszystko da się zrobić ale lepiej aby był system, gdzie nie trzeba tak sie bawić
ależ właśnie jest, jeśli posługujesz się głównie cytatem,A.Mason pisze: Cytat nie jest naruszeniem prawa, nawet w internecie. Pod warunkiem, ze jest odpowiednio oznaczony.
a to robi większość blogów "internetowych szperaczy"
no właśnie to jest piractwo - jeśli wrzucę zdjęcie do postu i napisze - zobaczcie jakie jest fajne a na stronce XXXX jest tego więcej to jest piractwo, bo:A.Mason pisze:Nie kazda publikacja na forum cudzych materialow, to piractwo. Tak jak napisalem wczesniej, forum to tak naprawde tylko jeden z mechanizmow sluzacych publikacji (jak drukarka). Liczy sie tresc.Keiko pisze:BTW - w trakcie tej dyskusji odkryłam, że publikowanie zdjęć w postać na forach to wg prawa piractwo.... było to dla mnie zaskoczenie, inteligentna rozmowa dużo daje :)
- nie jest to recenzja
- nie spełnia warunków cytatu (nie ma wkładu własnego a cytat nie może stanowić całości dzieła)
edyta:
btw - czy ktoś jest w stanie objaśnić dlaczego przy recenzji możemy np wklejać zdjęcie? w publikacjach na tematy prawa autorskiego zostało to rozróżnione a w sumie nie wiem dlaczego.... ustawy nie przeczytałam - próbowałam ale moja psychika jest zbyt delikatna na takie rzeczy
Wzrúsz Wirúsa!
Ha! Będziemy nieśmiertelni! To nie historia nas osądzi, lecz my osądzimy ją! (Małgorzata)
Ha! Będziemy nieśmiertelni! To nie historia nas osądzi, lecz my osądzimy ją! (Małgorzata)
- A.Mason
- Baron Harkonnen
- Posty: 4202
- Rejestracja: śr, 08 cze 2005 20:56
- Płeć: Mężczyzna
W takim razie przepraszam obu dyskutantow, bo nie mialem takiego zamiaru. Prawdopodobnie wrazenie takie powstalo, bo niektore posty pisze w pospiechu na komorce starajac sie jak najbardziej streszczac.Keiko pisze:Masonie - ja tez odebrałam to co piszesz jako dość osobistą wycieczkę...
Dlatego zalilem sie na podreczniki informatyki.Keiko pisze:nie nazywajmy tego lenistwem - ja pisze o tym, że taki nastolatek powinien wiedzieć w jakich ramach prawnych może sie poruszać i co mu wolno a czego nie; nie ma potrzeby wysyłania setki e-maili i spamowania skrzynek twórcówA.Mason pisze:Lenistwo to najgorsze usprawiedliwienie.
Co do wysylania setki e-maili i ich archiwizacji.
Naprawde nikt nie ma obowiazku ulatwiania kontaktu z soba samym. Jesli autor nie pomyslal o tym, albo wrecz nie chce kontaktu, to osoba chcaca skopiowac zdjecie powinna uszanowac to i nie kopiowac zdjecia.
Oczywiscie sa sytuacje, kiedy wrecz nie jest mozliwe skontaktowanie sie z autorem, chyba nawet przewiduje to ustawa.
Powtorze jednak pytanie - po co dana osoba kopiuje? I czy naprawde istnieje taka koniecznosc?
Mylisz dwie sprawy. Jedna sprawa to zgodnosc z prawem, druga - zgodnosc z np. wytycznymi nauczyciela. W pracy domowej/dyplomowej cytaty nie moga przekroczyc okreslonej wielkosci, ale to nie oznacza, ze jest to zabronione w innego rodzaju publikacjach.Keiko pisze:ależ właśnie jest, jeśli posługujesz się głównie cytatem,A.Mason pisze:Cytat nie jest naruszeniem prawa, nawet w internecie. Pod warunkiem, ze jest odpowiednio oznaczony.
a to robi większość blogów "internetowych szperaczy"
Aj, niezrozumielismy sie. Ja pisalem o forum, a Ty wlasciwie o konkretnych przypadkach.Keiko pisze:no właśnie to jest piractwo - jeśli wrzucę zdjęcie do postu i napisze - zobaczcie jakie jest fajne a na stronce XXXX jest tego więcej to jest piractwo, boA.Mason pisze:Nie kazda publikacja na forum cudzych materialow, to piractwo. Tak jak napisalem wczesniej, forum to tak naprawde tylko jeden z mechanizmow sluzacych publikacji (jak drukarka). Liczy sie tresc.
Mysle, ze wyjasni to fragment ustawy:Keiko pisze:btw - czy ktoś jest w stanie objaśnić dlaczego przy recenzji możemy np wklejać zdjęcie? w publikacjach na tematy prawa autorskiego zostało to rozróżnione a w sumie nie wiem dlaczego....
Wolno przytaczać w utworach stanowiących samoistną całość urywki rozpowszechnionych utworów lub drobne utwory w całości, w zakresie uzasadnionym wyjaśnianiem, analizą krytyczną, nauczaniem lub prawami gatunku twórczości.
1) Artykuł 54. Każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji.
2) Życie zmusza człowieka do wielu czynności dobrowolnych. Stanisław Jerzy Lec
2) Życie zmusza człowieka do wielu czynności dobrowolnych. Stanisław Jerzy Lec