I dobrze, że Cię nie ma, bo o nazwie też dyskutowaliśmy :PMałgorzata pisze:Yyy... Jak to się nazywało? Dekalog czytelnika fantastyki?
<jużmnietuniema>
EDYTA: cytowanko
Moderator: RedAktorzy
Nie, nie myślę tak. Nie uczepiłem się słowa. Skoro już do tego (bez sensu) wracamy - nawiązywałem do dekalogu - bo tak się nazywał ten spis zasad, jak powinno się czytać fantastykę, a nie do słowa "dekalog". Punkty do dyskusji to były w trakcie, potem został "spis zasad", sformułowany do tego raczej imperatywnie "nie oceniaj", "nie twórz" i mój ulubiony "czytaj sercem, ciałem i rozumem - wszystkie są ważne". Punkty do dyskusji, jasne.Trolliszcze pisze:Nosiwodo, a coś Ty się tak uczepił tego dekalogu?
Myślisz, że znalazłeś haka, na którym wszystko można zawiesić?
Podkreślał, podkreślał, a potem i tak zrobił spis zasad. Zresztą - proszę bardzo:Trolliszcze pisze:A o ile sobie dobrze przypominam, Marcin niejednokrotnie podkreślał, że chciał dyskutować, a nie pouczać. Bądź tak miły i wskaż, gdzie Marcin pisał, że wszyscy tak powinni czytać, jak on sobie wymyślił.
A tu jest linka.Marcin Przybyłek na swoim forum pisze: Tajemnicą "wpływu mniejszości na większość" jest to, że skutki nie są natychmiastowe, i nie są spektakularne. Ale są.
Przykład: w grupie badanych, dwóch pomocników eksperymentatora (o których badani nie wiedzieli, że są "agentami"), podczas nazywania kolorów systematycznie nazywali pewien odcień zielonego "niebieskim". Reszta grupy konsekwentnie nazywała kolor ten zielonym. Po kilku dniach robiono na badanych testy z oceniania barw i tu niespodzianka, badani wahali się gdy oglądali tamten odcień zielonego i wielu z nich nazywało go jednak niebieskim! Zmiana ta była trwała.
I o to chodzi. Przybyłek zniknie, "undekalog", czy "FUCK", jak go nazwał Andrzej Sawicki znikną też, ale przesłanie o pięknie, obniżenie wartości tzw. naukowości czy oryginalności zostanie, takoż nacisk na tzw. higienę komunikacji. I o to chodzi.
To, co napisałeś wcześniej, dyskwalifikuje to, co napisałeś w ostatnim zdaniu. Nie wiem, może pozę tę przyjmujesz nieświadomie, a może wypierasz, ale jednak. I jest ona nieznośnie i bezpodstawnie protekcjonalna. O. I tyle. Koniec mojej riposty, której zapewne nie oczekiwałeś - a może jednak!Marcin Przybyłek pisze:Nosiwodo, widzę, że ripostujesz, a w tej sytuacji nie tego oczekiwałem. To każdy potrafi. Miałem nadzieję, że pomyślisz, zastanowisz się i jakoś rozwiniesz i ciągle mam taką nadzieję. Nie to, żebym się uważał za jakiegoś nauczyciela[ciach]...
Ekhmm... to co piszesz Agrafku to prawda, jednak sęk w tym, że niektórzy zwracają głównie uwagę na język, zamiast na treść. A to prostą drogą może prowadzić do pomylenia erudycji z wyszczekaniem, które jednakowoż pozostają mimo wszystko pojęciami odrębnymi, a nawet poniekąd przeciwstawnymi :) *agrafek pisze:język internetu jest szybki, dowcipny do granic złośliwości, intuicyjny, emocjonalny, metaforyczny a przy tym paradoksalnie konkretny. To, że się temu dziwisz ma swoją wartość, ale to, że od niego uciekasz i poniekąd zamykasz na niego, ogranicza i Ciebie i rozmowę.