Gamedec i jego alter-ego Marcin Przybyłek
Moderator: RedAktorzy
- Navajero
- Klapaucjusz
- Posty: 2485
- Rejestracja: pn, 04 lip 2005 15:02
Już Schopenhauer w swojej "Erystyce" pisał:
(...)Człowiek jest zły z natury. Gdyby tak nie było, gdybyśmy byli z gruntu uczciwi, to byśmy się w każdym sporze starali tylko o to, aby dojść do prawdy, nie bacząc na to, czy zgadza się ona z naszym pierwotnie wygłoszonym zdaniem, czy też ze zdaniem przeciwnika; byłoby to rzeczą obojętną albo przynajmniej całkiem drugorzędną. Ale tak jak się rzeczy mają, jest to sprawa główna, wrodzona zaś próżność, tak szczególnie drażliwa na punkcie zdolności umysłowych, nie chce dopuścić do tego, aby nasze pierwotne twierdzenie okazało się fałszywe, a twierdzenie przeciwnika słuszne.
Wszystko co robimy w Internecie, robimy publicznie co dodatkowo komplikuje sprawę. Bo jeżeli popełniliśmy błąd, to nawet mając tego świadomość trudno podjąć jakieś działania. Aby w takiej sytuacji ( tzn. publicznie) przyznać się do błędu/ przeprosić, trzeba mieć jaja jak balony, a nie każdy ma ;) To dodatkowa trudność w komunikacji poprzez Sieć.
(...)Człowiek jest zły z natury. Gdyby tak nie było, gdybyśmy byli z gruntu uczciwi, to byśmy się w każdym sporze starali tylko o to, aby dojść do prawdy, nie bacząc na to, czy zgadza się ona z naszym pierwotnie wygłoszonym zdaniem, czy też ze zdaniem przeciwnika; byłoby to rzeczą obojętną albo przynajmniej całkiem drugorzędną. Ale tak jak się rzeczy mają, jest to sprawa główna, wrodzona zaś próżność, tak szczególnie drażliwa na punkcie zdolności umysłowych, nie chce dopuścić do tego, aby nasze pierwotne twierdzenie okazało się fałszywe, a twierdzenie przeciwnika słuszne.
Wszystko co robimy w Internecie, robimy publicznie co dodatkowo komplikuje sprawę. Bo jeżeli popełniliśmy błąd, to nawet mając tego świadomość trudno podjąć jakieś działania. Aby w takiej sytuacji ( tzn. publicznie) przyznać się do błędu/ przeprosić, trzeba mieć jaja jak balony, a nie każdy ma ;) To dodatkowa trudność w komunikacji poprzez Sieć.
"Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson
dr Samuel Johnson
- agrafek
- Mamun
- Posty: 107
- Rejestracja: czw, 17 lis 2005 15:23
Oj, widzę, że odchodzicie od idealizmu Marcina w drugą skrajność. Przywołany Schopenhauer był ponurym pesymistą rozwijającym wizje świata opanowanego przez zło i niemal pozbawionego nadziei, ale swoje - bodaj dwa - psy kochał i czerpał sporo frajdy z przebywania z nimi:). Oczywiście, obaj - Trolliszcze i Navajero prawicie mądrze i nawet - ośmielę się powiedzieć - słusznie. Ale nie do końca.
Tak bowiem, jak Marcin nieco idealistycznie stworzył swój dekalog dobrego porozumiewania się na forach i zdaje się uważać, że stosowanie go zbawi nasze dyskusje, tak Wy zakładacie brak dobrej woli u rozmówców (wiem, że tak nie jest, ale uprościłem dla dobra rozmowy;) ). Jeżeli wziąć by trochę z optymizmu Marcina i doprawić go Waszym pesymizmem, może wyszłaby z tego zjadliwa zupa? I marchewka, i cebula, nie? Czy jakie tam były warzywa u Sheckleya.
Przy wykrzesaniu dobrej woli możliwe jest porozumienie, nawet przy niedostatku środków wyrazu. Ale to zakłada dobrą wolę zarówno ze strony piszącego językiem napastliwym, jak i np. w stosunku np. Marcina do takiego właśnie języka.
Tak bowiem, jak Marcin nieco idealistycznie stworzył swój dekalog dobrego porozumiewania się na forach i zdaje się uważać, że stosowanie go zbawi nasze dyskusje, tak Wy zakładacie brak dobrej woli u rozmówców (wiem, że tak nie jest, ale uprościłem dla dobra rozmowy;) ). Jeżeli wziąć by trochę z optymizmu Marcina i doprawić go Waszym pesymizmem, może wyszłaby z tego zjadliwa zupa? I marchewka, i cebula, nie? Czy jakie tam były warzywa u Sheckleya.
Przy wykrzesaniu dobrej woli możliwe jest porozumienie, nawet przy niedostatku środków wyrazu. Ale to zakłada dobrą wolę zarówno ze strony piszącego językiem napastliwym, jak i np. w stosunku np. Marcina do takiego właśnie języka.
- Navajero
- Klapaucjusz
- Posty: 2485
- Rejestracja: pn, 04 lip 2005 15:02
No tak, tylko ileż można mieć cierpliwości w stosunku do piszącego "językiem napastliwym"? I w jakim celu? Tutaj dopiero trzeba mieć nieprzebrane pokłady idealizmu, aby założyć, że nawet pod takim językiem kryją się jakieś merytoryczne uwagi. Ale może to wina mojego wieku i sypiącego się ze mnie próchna, bo zawsze mnie uczono, aby rozmawiać nie obrażając oponenta. Najwyraźniej takie zasady to już przeżytek. Niewykluczone, też, że nie kumam czaczy ze względu na swoja pracę, uczniowie - zarówno ci młodsi jak i dorośli są obrażeni nawet jak się ich przyłapie na ściąganiu. No bo przecież mógłbym się gapić w inną stronę :) Kiedyś pewna dziewoja przyłapana in flagranti, wrzuciła ściągę za biusthalter, potrząsnęła nim kilkakrotnie i zaproponowała: " A niech mi pan teraz udowodni" ;) Zmęczony jestem tym "napastliwym językiem", faktycznie często spotykanym w Internecie, a w moim zawodzie także w realu. Chyba bym nawet z kimś takim nie gadał, nie chciałoby mi się. Tzn. w Necie, bo w realu za to mi płacą.agrafek pisze:Ale to zakłada dobrą wolę zarówno ze strony piszącego językiem napastliwym, jak i np. w stosunku np. Marcina do takiego właśnie języka.
Aha, żeby nie było... - panience niczego nie udowadniałem, wstawiłem jej banię ot tak, bez zabezpieczenia materiału dowodowego :)
"Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson
dr Samuel Johnson
- Marcin Przybyłek
- Mamun
- Posty: 107
- Rejestracja: pt, 13 paź 2006 09:40
Agrafku, piękny post napisałeś, bardzo Ci dziękuję. Spróbuję na przyszłość się „wahać”, cholera, mam wrażenie, że często to robię, właśnie za często, a tu się okazuje… Masz rację, moje korzenie, nauczyciele i normy w jakich wyrosłem i niejako drugi raz się urodziłem były i są inne, a forumowych raczej nie przyjąłem i nie przyjmę, stąd różnice, o których tak ładnie piszesz.
Flamenco, cała przyjemność po mojej stronie :). Masz rację, felieton to w sumie osobista wypowiedź. Ten ostatni jest bardzo mało osobisty, bo to w sumie zbiór wyników eksperymentów psychologii społecznej. Osobistość zaznacza się tylko odpowiednim ich zestawieniem.
Trolliszcze, no kurczę, uwielbiam Cię. Znakomite ujęcie. Co do komunikacji, o której piszesz, faktycznie przekaz werbalny to jakiś ułamek, z tego co pamiętam, 15% wiadomości. Głos to około 30, a reszta to mowa ciała. W Internecie więc posługujemy się bardzo ułomną odmianą komunikacji.
Navajero, cytat z „Erystyki” pasuje jak ulał. Problem dodatkowo komplikują wyniki eksperymentów ze wspomnianej psychologii społecznej. Dotyczą pamięci. Dyskutant NAPRAWDĘ NIE PAMIĘTA faktów świadczących przeciw jego tezie. Pamięta natomiast doskonale zdarzenia i dowody popierające jego stanowisko. Teraz przyszło mi do głowy, że problem Internetu polega jeszcze na tym, że czyta się, zwłaszcza obce posty, za szybko. Po sobie widzę, że nastawienie jest często „z uraźliwą gotowością”, którego się wstydzę, i które powinienem jak najszybciej wyrzucić. A włącza się to nastawienie przy konfrontacji z językiem, o którym pisze ładnie Agrafek: ostrym itd. Ciekawe. I do przemyślenia.
Dabliu, dziękuję za życzenia. No wreszcie mam te czterdzieści lat, czas najwyższy ;)
Navajero, o Twoim ostatnim poście. No właśnie. Spróbuję znowu się pomądrzyć (wahając się ;)), może coś z tego wyjdzie. Jak mówiłem, wyrosłem w innym środowisku. Nauczyłem się komunikacji w Studenckiej Szkole Higieny Psychicznej. Tam panował specyficzny, bardzo specyficzny zamordyzm. Na czym polegał? Jeśli ktoś, nawet w tonie, wykazywał ślady dewaluacji wypowiedzi czy działania drugiego człowieka, wyczulone oczy przeszkolonych adeptów i nauczycieli, zwracały się ku niemu, a mistrz mówił głosem bardzo mocnego napomnienia: „nie dewaluuj!”. Autor dewaluującej wypowiedzi wstydził się, ale nie innych, lecz wobec siebie samego, bo zachował się poniżej swoich możliwości. Gdy ktoś wyraził się, choćby aluzyjnie, zazdrośnie, słyszał: „nie zazdrość!” i znowu wstyd. Gdy ktoś ewidentnie popełniał psychologiczny błąd w relacjach z drugą osobą i było to dla przeszkolonych widoczne (zaznaczam to, bo „nieprzeszkolony” musi być specyficznym naturszczykiem, żeby takie rzeczy widzieć), a dla niego nie, w dodatku zapytany wypierał się, patrzono na niego z politowaniem i oczekiwano wglądu. Że przejrzy na oczy. Wtedy taki nieszczęśnik zastanawiał się, głęboko oddychał i nierzadko publicznie wygłaszał kilka słów prawdy o sobie samym, po których wszystkim się lżej robiło. Zasadą była higiena komunikacyjna, wgląd, szukanie prawdy w dyskusji (o czym pisałeś, Navajero, w poprzednim poście), broń boże bronienie własnego stanowiska (to było natychmiast sekowane). Dlatego zachowuję się tak, jak się zachowuję.
Mam wrażenie, że na wielu forach, o czym pisze Agrafek i Trolliszcze, wykrystalizowały się normy społeczne uznające język ostry za normalny właśnie. A nie jest to norma przecież absolutna. Tylko miejscowa.
Dla mnie jest to nienormalne, bo ja tej normy nie przyjąłem. Co oznacza „krystalizacja norm”? Osoby tworzące grupę wnoszą do niej swoje przyzwyczajenia i oczekiwania. Mieszają się one, miksują, bąblują, w końcu zastyga ta ciecz, „krystalizuje” i odtąd każdy nowoprzyjęty do grona powinien normy przyjąć. Jeśli tego nie robi, poddany zostaje: a) reedukacji, b) wyśmianiu, c) odrzuceniu.
No i co zrobić? Przyjmować tę normę, czy nie? Wierzę w sensowność delikatniejszego sposobu komunikowania się. Dlaczego? Bo mogę rozmawiać z osobą chorą, przeżywającą ciężkie chwile, kryzysy. Zdrowej i zintegrowanej nie zaszkodzę, a komuś w dołku być może pomogę. Używając natomiast ostrej formy komunikacji zrobię coś przeciwnego.
Kapuściński mówił, że nigdy nie wyrósł z wojny. Dlaczego? Bo wybuchła, gdy miał 7 lat, czyli wtedy, gdy zaczynał cokolwiek rozumieć. Wojna nie była dla niego czymś złym. Była czymś normalnym. To pokój, który nastał pięć lat później, był dziwny, nienormalny. I dlatego wojna tkwiła w nim do końca życia jako osobliwy stan „normy”. To przykład specyficznie wykrystalizowanej normy. Pisał też, że w wielu krajach ludzie są traktowani podle, ale tylko nieliczni się buntują. Dlaczego? Bo nie wiedzą, że istnieje inny świat, że gdzie indziej ludzie żyją inaczej.
Zmierzam do tego, że warto się zastanowić, czy skrótowość i ostrość internetowego języka jest normą a) dobrą, b) powszechną. Co do a) uważam, że nie bardzo. Co do b), ostatnio udzielam się na łamach Forum Actionum i nie widzę tego. Nie widziałem także na forum Gameloga. Ani na forum Gamedec Zone. Dla przykładu, zostałem na FA zapytany o paradoks Fermiego. Ukułem na jego temat ripostę w kilku punktach i sam zdaję sobie sprawę z tego, że postawiłem kilka założeń, niezbyt dobrze sklejonych. Nikt się na mnie nie rzucił, nikt nie podważył. Pojawiły się ciekawe głosy, które pomogły mi dalej spokojnie rozważać temat i szlifować go.
Wracając do meritum. Ha. Być może pod powierzchnią języka Nosiwody były treści, które mi umknęły i po prostu zbyt powierzchownie Cię, Nosiwodo, potraktowałem. Za szybko może czytałem, za bardzo egocentrycznie.
Z drugiej strony, SSHP nie nauczyła mnie jednej rzeczy, a próbowano wielokrotnie: bycia delikatnym wobec delikatnych i ostrym wobec niedelikatnych. Chodzi o tę drugą część oczywiście. Dlatego bardzo rzadko zdarza mi się "przywalić" temu czy tamtemu, ale to wtedy, gdy mam wrażenie, że "raczej na pewno" nie rozmawiam z osobą wrażliwą, tylko przez los pokrzywdzoną, ale z prawdziwym chamidłem. Rezultatem jest niemal ciągłe odkładanie młota i łagodna perswazja. Jak widzisz, nie przywaliłem Ci, Nosiwodo, czyli wciąż uważam, że dobry z Ciebie człowiek ;). A uderzyć potrafię strasznie, oj strasznie, boli wtedy jak jasna cholera. No dobrze, żartuję :).
Tak czy owak, Agrafku, Trolliszcze, Navajero, idealistą pozostanę i już :). No i może od czasu do czasu sobie na jakiś temat pogadamy.
A skoro dyskusja wyszła od obrazu, to na Gamedec Zone jest nowy ob… no dobrze, nie obraz, tylko ilustracja, mi baaardzo się podoba. Jest to Torkil we własnej skórze i nie tylko on. Mam nadzieję, że Wam także przypadnie do gustu :).
Flamenco, cała przyjemność po mojej stronie :). Masz rację, felieton to w sumie osobista wypowiedź. Ten ostatni jest bardzo mało osobisty, bo to w sumie zbiór wyników eksperymentów psychologii społecznej. Osobistość zaznacza się tylko odpowiednim ich zestawieniem.
Trolliszcze, no kurczę, uwielbiam Cię. Znakomite ujęcie. Co do komunikacji, o której piszesz, faktycznie przekaz werbalny to jakiś ułamek, z tego co pamiętam, 15% wiadomości. Głos to około 30, a reszta to mowa ciała. W Internecie więc posługujemy się bardzo ułomną odmianą komunikacji.
Navajero, cytat z „Erystyki” pasuje jak ulał. Problem dodatkowo komplikują wyniki eksperymentów ze wspomnianej psychologii społecznej. Dotyczą pamięci. Dyskutant NAPRAWDĘ NIE PAMIĘTA faktów świadczących przeciw jego tezie. Pamięta natomiast doskonale zdarzenia i dowody popierające jego stanowisko. Teraz przyszło mi do głowy, że problem Internetu polega jeszcze na tym, że czyta się, zwłaszcza obce posty, za szybko. Po sobie widzę, że nastawienie jest często „z uraźliwą gotowością”, którego się wstydzę, i które powinienem jak najszybciej wyrzucić. A włącza się to nastawienie przy konfrontacji z językiem, o którym pisze ładnie Agrafek: ostrym itd. Ciekawe. I do przemyślenia.
Dabliu, dziękuję za życzenia. No wreszcie mam te czterdzieści lat, czas najwyższy ;)
Navajero, o Twoim ostatnim poście. No właśnie. Spróbuję znowu się pomądrzyć (wahając się ;)), może coś z tego wyjdzie. Jak mówiłem, wyrosłem w innym środowisku. Nauczyłem się komunikacji w Studenckiej Szkole Higieny Psychicznej. Tam panował specyficzny, bardzo specyficzny zamordyzm. Na czym polegał? Jeśli ktoś, nawet w tonie, wykazywał ślady dewaluacji wypowiedzi czy działania drugiego człowieka, wyczulone oczy przeszkolonych adeptów i nauczycieli, zwracały się ku niemu, a mistrz mówił głosem bardzo mocnego napomnienia: „nie dewaluuj!”. Autor dewaluującej wypowiedzi wstydził się, ale nie innych, lecz wobec siebie samego, bo zachował się poniżej swoich możliwości. Gdy ktoś wyraził się, choćby aluzyjnie, zazdrośnie, słyszał: „nie zazdrość!” i znowu wstyd. Gdy ktoś ewidentnie popełniał psychologiczny błąd w relacjach z drugą osobą i było to dla przeszkolonych widoczne (zaznaczam to, bo „nieprzeszkolony” musi być specyficznym naturszczykiem, żeby takie rzeczy widzieć), a dla niego nie, w dodatku zapytany wypierał się, patrzono na niego z politowaniem i oczekiwano wglądu. Że przejrzy na oczy. Wtedy taki nieszczęśnik zastanawiał się, głęboko oddychał i nierzadko publicznie wygłaszał kilka słów prawdy o sobie samym, po których wszystkim się lżej robiło. Zasadą była higiena komunikacyjna, wgląd, szukanie prawdy w dyskusji (o czym pisałeś, Navajero, w poprzednim poście), broń boże bronienie własnego stanowiska (to było natychmiast sekowane). Dlatego zachowuję się tak, jak się zachowuję.
Mam wrażenie, że na wielu forach, o czym pisze Agrafek i Trolliszcze, wykrystalizowały się normy społeczne uznające język ostry za normalny właśnie. A nie jest to norma przecież absolutna. Tylko miejscowa.
Dla mnie jest to nienormalne, bo ja tej normy nie przyjąłem. Co oznacza „krystalizacja norm”? Osoby tworzące grupę wnoszą do niej swoje przyzwyczajenia i oczekiwania. Mieszają się one, miksują, bąblują, w końcu zastyga ta ciecz, „krystalizuje” i odtąd każdy nowoprzyjęty do grona powinien normy przyjąć. Jeśli tego nie robi, poddany zostaje: a) reedukacji, b) wyśmianiu, c) odrzuceniu.
No i co zrobić? Przyjmować tę normę, czy nie? Wierzę w sensowność delikatniejszego sposobu komunikowania się. Dlaczego? Bo mogę rozmawiać z osobą chorą, przeżywającą ciężkie chwile, kryzysy. Zdrowej i zintegrowanej nie zaszkodzę, a komuś w dołku być może pomogę. Używając natomiast ostrej formy komunikacji zrobię coś przeciwnego.
Kapuściński mówił, że nigdy nie wyrósł z wojny. Dlaczego? Bo wybuchła, gdy miał 7 lat, czyli wtedy, gdy zaczynał cokolwiek rozumieć. Wojna nie była dla niego czymś złym. Była czymś normalnym. To pokój, który nastał pięć lat później, był dziwny, nienormalny. I dlatego wojna tkwiła w nim do końca życia jako osobliwy stan „normy”. To przykład specyficznie wykrystalizowanej normy. Pisał też, że w wielu krajach ludzie są traktowani podle, ale tylko nieliczni się buntują. Dlaczego? Bo nie wiedzą, że istnieje inny świat, że gdzie indziej ludzie żyją inaczej.
Zmierzam do tego, że warto się zastanowić, czy skrótowość i ostrość internetowego języka jest normą a) dobrą, b) powszechną. Co do a) uważam, że nie bardzo. Co do b), ostatnio udzielam się na łamach Forum Actionum i nie widzę tego. Nie widziałem także na forum Gameloga. Ani na forum Gamedec Zone. Dla przykładu, zostałem na FA zapytany o paradoks Fermiego. Ukułem na jego temat ripostę w kilku punktach i sam zdaję sobie sprawę z tego, że postawiłem kilka założeń, niezbyt dobrze sklejonych. Nikt się na mnie nie rzucił, nikt nie podważył. Pojawiły się ciekawe głosy, które pomogły mi dalej spokojnie rozważać temat i szlifować go.
Wracając do meritum. Ha. Być może pod powierzchnią języka Nosiwody były treści, które mi umknęły i po prostu zbyt powierzchownie Cię, Nosiwodo, potraktowałem. Za szybko może czytałem, za bardzo egocentrycznie.
Z drugiej strony, SSHP nie nauczyła mnie jednej rzeczy, a próbowano wielokrotnie: bycia delikatnym wobec delikatnych i ostrym wobec niedelikatnych. Chodzi o tę drugą część oczywiście. Dlatego bardzo rzadko zdarza mi się "przywalić" temu czy tamtemu, ale to wtedy, gdy mam wrażenie, że "raczej na pewno" nie rozmawiam z osobą wrażliwą, tylko przez los pokrzywdzoną, ale z prawdziwym chamidłem. Rezultatem jest niemal ciągłe odkładanie młota i łagodna perswazja. Jak widzisz, nie przywaliłem Ci, Nosiwodo, czyli wciąż uważam, że dobry z Ciebie człowiek ;). A uderzyć potrafię strasznie, oj strasznie, boli wtedy jak jasna cholera. No dobrze, żartuję :).
Tak czy owak, Agrafku, Trolliszcze, Navajero, idealistą pozostanę i już :). No i może od czasu do czasu sobie na jakiś temat pogadamy.
A skoro dyskusja wyszła od obrazu, to na Gamedec Zone jest nowy ob… no dobrze, nie obraz, tylko ilustracja, mi baaardzo się podoba. Jest to Torkil we własnej skórze i nie tylko on. Mam nadzieję, że Wam także przypadnie do gustu :).
- Małgorzata
- Gadulissima
- Posty: 14598
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11
Nazwisk tych badaczy nie pamiętam (Amerykanie, rzecz jasna, praca o komunikacji interpersonalnej, rok wydania - około 2000), ale podawali, że 7-10%.Marcin Przybyłek pisze:faktycznie przekaz werbalny to jakiś ułamek, z tego co pamiętam, 15% wiadomości.
Nie, to nie złośliwość, jedynie uzupełnienie - tak na wszelki wypadek zaznaczę.
So many wankers - so little time...
- Ebola
- Straszny Wirus
- Posty: 12009
- Rejestracja: czw, 07 lip 2005 18:35
- Płeć: Nie znam
Z okazji 40-tych urodzin Marcina Przybyłka, Gamedec Zone (www.GamedecZone.com) udostępniło kolejną ilustrację ze świata Gamedecverse, tym razem prezentującą samego Torkila Aymore'a. Autorem ilustracji jest znakomity grafik, Marcin Jakubowski. Zapraszamy do pobieralni.
Jedz szczaw i mirabelki, a będziesz, bracie, wielki!
FORUM FAHRENHEITA KOREĄ PÓŁNOCNĄ POLSKIEJ FANTASTYKI! (Przewodas)
Wzrúsz Wirúsa!
FORUM FAHRENHEITA KOREĄ PÓŁNOCNĄ POLSKIEJ FANTASTYKI! (Przewodas)
Wzrúsz Wirúsa!
- agrafek
- Mamun
- Posty: 107
- Rejestracja: czw, 17 lis 2005 15:23
Dziękuję za odpowiedź. Zdaję sobie sprawę, że nawoływanie do cierpliwości to wymagający postulat. Bez cierpliwości jednak człowiek nie dowie się nic, chyba, że pobieżnie. A, że często jej nam brakuje, to inna sprawa.
W przypadku forum internetowego kłopot polega jeszcze i na tym, że to często nie tylko narzędzie komunikacji, ale i miejsce (z czasem przede wszystkim miejsce). Miejsce, w którym ktoś czuje się dobrze i które ma za swoje. Mieszkańcy takich miejsc (zwłaszcza ci obdarzeni mniejszą cierpliwością) czasem patrzą krzywo na przybyszów mówiącym ich jak można by ich miejsce urządzić lepiej i ładniej.
Wesołych świąt życzę. Jak powiedział mój jedyny guru: "Lubię święta. Sprawiają, że staję się taki zachłanny!"
W przypadku forum internetowego kłopot polega jeszcze i na tym, że to często nie tylko narzędzie komunikacji, ale i miejsce (z czasem przede wszystkim miejsce). Miejsce, w którym ktoś czuje się dobrze i które ma za swoje. Mieszkańcy takich miejsc (zwłaszcza ci obdarzeni mniejszą cierpliwością) czasem patrzą krzywo na przybyszów mówiącym ich jak można by ich miejsce urządzić lepiej i ładniej.
Wesołych świąt życzę. Jak powiedział mój jedyny guru: "Lubię święta. Sprawiają, że staję się taki zachłanny!"
Jak na razie znam tylko jedną książkę Marcina.
Gamedec. Granica rzeczywistości. I zbiorek fajnych wciągających opowiadań. Czasem śmiesznych czasem bardziej poważnych. Od przyjemna rozrywka nasuwająca mi na myśl Dylogię Głębi Łukjanienki. Nie obyło się bez zgrzytów podczas lektury bo niektóre opowiadania były nie co naiwne i bohaterowi wszystko wychodziło po prostu za dobrze. Od nagle znikały problemy albo objawiał się Geniusz detektywa. Inne co mi przeszkadzało to fakt że opka były za krótkie i fabułą kończyła się zanim się na dobre zaczęła. To w jakiś sposób powiązanie z pierwszym zastrzeżeniem. Bo by szybciej zakończyć sprawę pojawiało się cudowne rozwiązanie. A szkoda bo ciekawy bohater i świat zasługują na bardziej złożoną mozaikę. Jednak wrażenie ogólnie najbardziej pozytywne. Dobra miła lekka lektura
Gamedec. Granica rzeczywistości. I zbiorek fajnych wciągających opowiadań. Czasem śmiesznych czasem bardziej poważnych. Od przyjemna rozrywka nasuwająca mi na myśl Dylogię Głębi Łukjanienki. Nie obyło się bez zgrzytów podczas lektury bo niektóre opowiadania były nie co naiwne i bohaterowi wszystko wychodziło po prostu za dobrze. Od nagle znikały problemy albo objawiał się Geniusz detektywa. Inne co mi przeszkadzało to fakt że opka były za krótkie i fabułą kończyła się zanim się na dobre zaczęła. To w jakiś sposób powiązanie z pierwszym zastrzeżeniem. Bo by szybciej zakończyć sprawę pojawiało się cudowne rozwiązanie. A szkoda bo ciekawy bohater i świat zasługują na bardziej złożoną mozaikę. Jednak wrażenie ogólnie najbardziej pozytywne. Dobra miła lekka lektura
- Marcin Przybyłek
- Mamun
- Posty: 107
- Rejestracja: pt, 13 paź 2006 09:40
- Ebola
- Straszny Wirus
- Posty: 12009
- Rejestracja: czw, 07 lip 2005 18:35
- Płeć: Nie znam
- Marcin Przybyłek
- Mamun
- Posty: 107
- Rejestracja: pt, 13 paź 2006 09:40
- Rheged
- Stalker
- Posty: 1886
- Rejestracja: pt, 16 wrz 2005 14:35