To zdanie:No-qanek pisze:Nie rozumiem czemu bohater na początku kryje się przed Indianami - przecież wie, że jest martwy. W każdym razie tak wynika z jego podejścia do oskalpowania, do rozmowy z duchem, itp.
miało sugerować, dlaczego się chowa. Wg. mojego wyobrażenia każdy umierający bardziej lub mniej kurczowo trzyma się życia. Oskalpowany czy nie.zorckie pisze:Nie, wcale mi nieśpieszno żeby dokończyli robotę
W sumie o to chodziło żeby się gubił. Może zabrakło zasugerowania gorączki spowodowanej raną, może wtedy jego majaki i gubienie się w całej sytuacji było by bardziej prawdopodobne?No-qanek pisze: Bohater się gdzieś wlecze, niby wie gdzie, z drugiej strony wcale się to nie wyjaśnia, bohater też zdaje się w tym gubić.
Za towarzystwo, za wskazanie drogi gdy się zgubił, za wyjaśnienia, za "załatwienie" znajomej umierającemu symboliki.No-qanek pisze: Za co on tak dziękuje? Że niby trafia do nieba to humorek mu się poprawia i ma "inną perspektywę"?
Indiańska rewolta wyjaśnia najpierw skalpowanie (a więc i sytuację w której zastajemy bohatera) a następnie pojawienie się Manitou. Jest punktem wyjścia dla całej historii, nie bardzo rozumiem co tu uzasadniać.neularger pisze: jakie to ma znaczenie? Że oskalpowany i że indiańcy. Co by się zmieniło dla reszty fabuły, gdyby bohater umierał w szpitalu na, dajmy na to, raka wątroby?
Na stan mojej wiedzy Gitche Manitou. I rzeczywiście, to raczej nadinterpretacja. Generalne założenie było takie: to biali spersonifikowali manitou. Więc ta - dla indian - wszechobecna siła, pojawia się w formie dla białego zrozumiałej. Dla historii raczej nie ma znaczenia "który" to duch. Może być to sam Wielki Duch.neularger pisze:tu dokonam pewnej nadinterpretacji – chodzi chyba o Githe Manitu, Wielkiego Ducha
Wszystko powinno - w założeniu - wyjasniać te kilka zdań:neularger pisze:Wszyscy bogowie, to ten sam Bóg? To jak rozumieć pracownika miesiąca?
Wielu bogów, porozumienie pomiędzy nimi, a czy dla historii jest ważne kto i w jaki sposób wybiera pracownika miesiąca? Może w tym miesiącu to wspomniany przez Ciebie Gitche Manitou nazganiał najwięcej dusz w zaświaty? A może zrobił to w najlepszym stylu? Nie wydaje mi się to ważne.zorckie pisze:Ale zaraz, podobno jesteś Manitou, to chyba jednak nie ta religia? Jak to bez znaczenia? Znowu to powtarzasz… Nie, nic mi nie mówi zwrot „porozumienie ponad podziałami”.
Natomiast jeśli wspomniane porozumienie nie wyłania się jasno z tekstu - to jest to oczywiście moja wina.
Hiena jest m.in. padlinożercą. Źle się kojarzy. W założeniu miała sugerować kończący się bohaterowi czas. A że nie pogardzi ona również podgryzaniem pokarmu na żywca - to i pasowało, że poszczuł akurat hienę. Poza tym to pierwsza sugestia, że duchy będą się w historii "mieszały"neularger pisze:Czemu GM szczuje akurat hienę? Dlaczego w ogóle przyśpiesza śmierć pełznącego? Nie wiadomo.
Gdyby umarł, nie pytałby o to co jest po drugiej stronie. Pełzanie nie ma większego znaczenia, ale człowiek ciężko ranny, oślepiany przez zalewającą oczy krew i generalnie raczej oszołomiony biegał nie będzie?neularger pisze:Bohater widzi światło. Chyba już umarł. To dlaczego pełznie? Dusza pełznie? Czy ma to jakieś szczególne znaczenie, to pełzanie?
Razi mnie to światło. Wcale nie jest takie przyjemne jak obiecywali. A swoją drogą co jest po drugiej stronie?
A tu przyznam nie do końca rozumiem zarzut. Masz pretensje o wybraną perspektywę? Że mówi majaczący gość a nie duch? Facet odkrywa coś nowego, umiera, dla hipotetycznego postronnego widza gada sam do siebie. W ten sposób ów hipotetyczny świadek dowiaduje się co umierający widzi. Dla widza - majaczy, a dla samego bohatera? Odwieczne pytanie bez odpowiedzi - co jest po drugiej stronie?neularger pisze: Autorze, zdecyduj się. Przedstawiasz swoją wizję niebios (wskazuje nawet na to tytuł)? Tylko dlaczego mówi o tym umierający i majaczący gość? Czy to sygnał, żebym nie brał tego poważnie? To po co to mówisz, Autorze? No i jak to się ma do bohatera scenki?