No, dobra, do dzieła.
Jaynova:
Widmo
Ika już oceniła i podzielam w pełni jej zdanie, więc niewiele więcej mogę dodać. Co poszło nie tak, Autorze? Wydaje mi się, że chciałeś w tych 600 znakach zmieścić tzn. przedstawienie - tła i bohatera. Więc napakowałeś informacji, które wydają się istotne, ale które bez akcji nic nie znaczą. A miałeś stworzyć ZAWIĄZANIE FABULARNE, nie przedstawienie. :P
Wielu prezentujących swoje prace na ZWF Autorów in spe robi coś podobnego. Np. opisuje długo i szczegółowo postać - że wysoka, ciemnowłosa, o bystrym spojrzeniu, ubrana w czerń, z mieczem na plecach, etc. Potem okazuje się to bez znaczenia, bo ani wygląd nie odgrywa roli w fabule, ani ów miecz na plecach, ani nawet czarna szata do niczego się nie przydaje.
Tu jest podobnie, niestety... I dalsza opowieść, sądząc po tytule, też byłaby tego typu. Dzielny pułkownik o pseudonimie "Widmo" przeżywałby kolejne przygody (mniej lub bardziej spójne, a założę się, że mniej niż bardziej) i ratowałby prezydenta, USA i resztę świata, niekoniecznie w tej kolejności, po czym rozpływałby się we mgle lub znikał przed wschodem słońca. A czytelnik nie miałby nawet frajdy, że sam połączy tytuł z treścią, bo nawet to mu podpowiedział usłużny narrator. Do tego na samym początku... Fuj!
Madzia :
Po tym jak spadły bomby
Moim zdaniem to nie jest, proszę Autorki, zawiązanie fabularne. To jest quasi-miniatura, zarys ogólny całej historii, streszczenie w 600 znakach. Co dalej, Autorko miałabyś napisać? Rozwinęłabyś tylko to, co streściłaś we wstępie, dodałabyś pominięte szczegóły (kim są Oni, kiedy spadły bomby i jakie, jak wygląda ten świat po bombach, etc.), ale niewiele więcej.
Elementów zaskoczenia czy czegoś podobnego już nie będzie - zwłaszcza w postaci, którą już praktycznie obnażyłaś z całej tajemnicy, teraz pozostało tylko rozwinąć jej głębokie rozdarcie między dawnym pacyfizmem i obecnie deklarowaną bezwzględnością. Czyli wyjdzie nudno, ale za to łzawo.
Znowu: za dużo informacji na początek, IMAO.
Na plusie - że pewnie znasz już całą opowieść. Problem w tym, że ja też...
Hundzia:
Pieski żywot
O niedoróbach Ika napisała i nie ma co powtarzać. Są i nie da się ukryć. Narracja pierwszoosobowa miała usprawiedliwić zapewne językowe kombinacje, ale już po tak krótkim fragmencie widać, że stylizacja/slangizacja (?) wyszła tak trochę yy... dwubiegunowo. Z jednej strony rusycyzacja, z drugiej biblijny trop (imię moje Legion - niekoniecznie w naturalnych okolicznościach frazeologii), a wszystko w scenie zabicia psa przez hycla => z pisowni wynika, że w tym tekście słowo "hycel" będzie miało inne znaczenie niż przyjęte. OK. Użycie go w dialogu natomiast - niedobre posunięcie taktyczne => kto się zwraca do kumpla przez funkcję/zawód? Chyba, że miała to być ksywa. Wtedy błąd pisowni wali po oczach. Znaczy, schiza w odbiorze.
Źle się czyta,
Hundziu, bo kreatywna interpunkcja przeszkadza w odbiorze. Bardzo mocno.
Na plus - tak, to jest zawiązanie fabularne, IMAO. Tylko koszmarnie niedorobione.
BlackHeart:
Kruki
Ach,
Czerni w Sercu... O niedoróbach językowych była już mowa, ale czy ktoś już Cię kopnął w miętkie za to:
Popatrzyłem w tą ostatnią iskierkę życia
?
Dywersant.
Wiesz, kiedy to będzie zawiązanie fabularne? Kiedy wytniesz z niego ostatnie zdanie. :P
To zdanie przyda się do bardziej wyjaśniającego epizodu. Tutaj mocno zamyka całość - za mocno, IMAO. Zawiązanie ma z założenia otwierać fabułę, nie warto to oddzielać grubą krechą od ciągu dalszego. Śmierć też zostawiłabym na później, nie pchała jej na początek. Scena z krukami rozdziobującymi ścierwa poległych śród pola wystarczyłaby na otwarcie.
Tytuł, proszę Autora, założę się, że będzie do zmiany. :P
Przy okazji:
Neulargerze, wzrok Ci przeskoczył na spiętrzeniu dopełnień.
Niektórzy polegli pewnie zdążą dostrzec blask niebios i skierować ku nim swe dusze
Zdecydowanie ku temu blasku kierować winni swe dusze. Jeżeli miała być liczba mnoga, jak wskazuje zaimek, po cholerę ten "blask" jako dopełnienie bliższe?
Tyle na marginesie.
Narsil:
Szansa
O niespójnościach napisała Ika. Widzę tu ten sam problem co u Madzi - streszczenie opowiadania na wstępie, więc potem już nic mnie nie zaskoczy. Czyli będzie nudno. A sądząc po treści i stylu, również patetycznie. Oj... No, dobra, to ostatnie jest kwestią "degustibusa", nie może być zarzutem (za wielkim).
Z dalszego ciągu dowiem się, jak tatuś może zwiać i czy mu się uda. Trochę za mało, żeby wciągało, skoro już ze wstępu wiem wszystko, co najważniejsze...
Za dużo informacji na otwarcie, IMAO.
Edit jeszcze jeden, bo Neularger zwrócił mi uwagę, że nieprawidłowo podaję liczbę znaków z ograniczenia. Poprawiłam. Dzięki, Neu! :)))