Pogadaj z Pilipiukiem o wszystkim oprócz jego twórczości
Moderator: RedAktorzy
-
- C3PO
- Posty: 810
- Rejestracja: pn, 23 kwie 2012 19:39
Re: Andrzej Pilipiuk-chrzęszczące słownikowo 'Dziedziczki'
Generale - ale kogo masz na myli pisząc o wykluczonych? Kim są ci mityczni wykluczeni?
Czy chodzi Ci o pseudowykształconych absolwentów naszych pseudouniwersytetów którzy maja dyplom np. z politologii a nie umieją pomachać pędzlem na budowie? Bo przez 20 ostatnich lat naprodukowaliśmy gigantycznym kosztem ludzi którzy de facto nie umieją nic. Magistrów czegośtam których znajomość wyuczonego pseudofachu to 4 miesiące praktyk (mój przypadek) albo jeszcze mniej. Albo np. absolwentów dziennikarstwa którzy nigdy nie napisali artykułu. Przeważnie jedyną protezą intelektualną tych ludzi jest przeświadczenie o tym że mają wyższe wykształcenie - podczas gdy ich zasób wiedzy nie sięga poziomu przedwojennego maturzysty a inteligencja i erudycja sprowadzają się do bezrefleksyjnego powtarzania bełkotu z mediów.
Tacy spece od pedagogiki, socjologii, historii, archeologii, bibliotekoznastwa, w większości nadają się wyłącznie do siedzenia na kasie w biedronce i im prędzej to zrozumieją tym mniej się wykluczą. Problem w tym że niektórzy dostają etaty na uczelniach i blokują drogę naprawdę zdolnym jednostkom...
Jesli ktoś mając 18 lat nie posiada żadnego fachu - to po prostu sam pracuje na swoje wykluczenie.
A taka jest większość naszej młodzieży. Gardzą dziadkiem rolnikiem, ojcem murarzem, matką fryzjerką. Gardzą do tego stopnia że rwą się w górę - by zdyskontować osiągnięcia poprzedniego pokolenia. A uczelnie zaspokaja ich ambicje dając g... warte dyplomy. Rwanie w górę jest zasadniczo objawem zdrowym i pożytecznym - ale od tego są egzaminy wstępne by 90% maturzystów uświadomić że jednak się na uniwerek nie nadają.
Ludziska - nie czarujmy się - jesli ja jestem magistrem archeologii to każdy w tym kraju może zostać magistrem archeologii. Jeśli z takim poziomem wiedzy i umiejętności zawodowych mam dyplom - to ten dyplom jest niewiele wart. Moja praca magisterska to zestawienie wybranych danych z ok 400 artykułów o ukraińskiej archeologii napisanych na przestrzeni ok 50 lat. Przyczynkowość. Z naukowego punktu widzenia - BEZ WARTOŚCI. Inni pisali np. analizy zabytków (czytaj skorup) pozyskanych na danym stanowisku. De facto to nie badania naukowe tylko dokumentacja znalezisk - tego powinniśmy się uczyć na pierwszym roku. I takich prac jest większość. Nie tylko na archeologii. W jednej na sto jest jakieś ciekawe odkrycie - bo student wyciągnął wnioski. Reszta to pseudoanalizy tego co wcześniej napisano.
Wykluczeni z dyplomami niepotrzebnie uwierzyli że te dyplomy nadają się do czegoś poza podtarciem tyłków.
W naszym kraju istnieje też bezrobocie strukturalne - tzn. są regiony w których nic się nie produkuje, gdzie nie docierają turyści a gleby są liche. Owszem - tam jest 30% bezrobocia i mieszkający tam nawet jak ma dwa fakultety wyżej )*( nie podskoczy bo nawet jak stanie na rzęsach i zbuduje fabryczkę czegoś przydatnego (nie jakiś wielki przemysł - dajmy na to powidła w słoikach) to ludzie w okolicy nie mają kasy by kupować jego towar w ilościach pozwalających na rentowność firmy.
Tam nawet jak ktoś ma fach w ręku, jest budowlancem, cieślą, fryzjerem, umie prowadzić traktor etc. to przeżyje wyłącznie kosztem cieżkiej harówy. I de facto powinien poszukać roboty gdzie indziej. Gdzieś gdzie jego ręce i głowa będą wykorzystane pełniej. Bo są regiony gdzie o robotę znacznie łatwiej - ale tam z reguły wynajęcie mieszkania jest zbyt drogie by się to kalkulowało...
*
Analizując:
1) trzeba zapewnić ludziom możliwości zdobycia konkretnych zawodów. Jak nawet nie przydadzą się tu to dobry cieśla znajdzie robotę w Norwegii czy Anglii. Zerwać z debilnym pędem ku dyplomom, przesunąć maturę na 16-ty rok życia. Kto się nie nadaje do szkoły won i krzyżyk na drogę. Na studiach hobbystycznych - opłaty za naukę. Kto studiuje dla przyjemności na kierunku nie dającym nic - niech buli.
2) trzeba zwiększyć mobilność ludzi - pozwolić na tworzenie podmiejskich osiedli przyczep kempingowych jak w USA czy RFN. Tworzyć na bazie istniejącej infrastruktury kolejki dojazdowe - by robole mogli szybko dostać się do miejsca pracy. Niech ludzie migrują za pracą - a niektóre wioski można zaorać.
3) trzeba ograniczyć pasożytnictwo i cwaniactwo. Mamy horrendalne idiotyczne narzuty na pracę - składka ZUS sięga 900 zł miesięcznie a jednocześnie cokolwiek na zus odprowadza tylko 60% ludzi w wieku produkcyjnym!!!
Ergo: kapitalizm i do roboty. za 20 lat mamy drugi Singapur.
Czy chodzi Ci o pseudowykształconych absolwentów naszych pseudouniwersytetów którzy maja dyplom np. z politologii a nie umieją pomachać pędzlem na budowie? Bo przez 20 ostatnich lat naprodukowaliśmy gigantycznym kosztem ludzi którzy de facto nie umieją nic. Magistrów czegośtam których znajomość wyuczonego pseudofachu to 4 miesiące praktyk (mój przypadek) albo jeszcze mniej. Albo np. absolwentów dziennikarstwa którzy nigdy nie napisali artykułu. Przeważnie jedyną protezą intelektualną tych ludzi jest przeświadczenie o tym że mają wyższe wykształcenie - podczas gdy ich zasób wiedzy nie sięga poziomu przedwojennego maturzysty a inteligencja i erudycja sprowadzają się do bezrefleksyjnego powtarzania bełkotu z mediów.
Tacy spece od pedagogiki, socjologii, historii, archeologii, bibliotekoznastwa, w większości nadają się wyłącznie do siedzenia na kasie w biedronce i im prędzej to zrozumieją tym mniej się wykluczą. Problem w tym że niektórzy dostają etaty na uczelniach i blokują drogę naprawdę zdolnym jednostkom...
Jesli ktoś mając 18 lat nie posiada żadnego fachu - to po prostu sam pracuje na swoje wykluczenie.
A taka jest większość naszej młodzieży. Gardzą dziadkiem rolnikiem, ojcem murarzem, matką fryzjerką. Gardzą do tego stopnia że rwą się w górę - by zdyskontować osiągnięcia poprzedniego pokolenia. A uczelnie zaspokaja ich ambicje dając g... warte dyplomy. Rwanie w górę jest zasadniczo objawem zdrowym i pożytecznym - ale od tego są egzaminy wstępne by 90% maturzystów uświadomić że jednak się na uniwerek nie nadają.
Ludziska - nie czarujmy się - jesli ja jestem magistrem archeologii to każdy w tym kraju może zostać magistrem archeologii. Jeśli z takim poziomem wiedzy i umiejętności zawodowych mam dyplom - to ten dyplom jest niewiele wart. Moja praca magisterska to zestawienie wybranych danych z ok 400 artykułów o ukraińskiej archeologii napisanych na przestrzeni ok 50 lat. Przyczynkowość. Z naukowego punktu widzenia - BEZ WARTOŚCI. Inni pisali np. analizy zabytków (czytaj skorup) pozyskanych na danym stanowisku. De facto to nie badania naukowe tylko dokumentacja znalezisk - tego powinniśmy się uczyć na pierwszym roku. I takich prac jest większość. Nie tylko na archeologii. W jednej na sto jest jakieś ciekawe odkrycie - bo student wyciągnął wnioski. Reszta to pseudoanalizy tego co wcześniej napisano.
Wykluczeni z dyplomami niepotrzebnie uwierzyli że te dyplomy nadają się do czegoś poza podtarciem tyłków.
W naszym kraju istnieje też bezrobocie strukturalne - tzn. są regiony w których nic się nie produkuje, gdzie nie docierają turyści a gleby są liche. Owszem - tam jest 30% bezrobocia i mieszkający tam nawet jak ma dwa fakultety wyżej )*( nie podskoczy bo nawet jak stanie na rzęsach i zbuduje fabryczkę czegoś przydatnego (nie jakiś wielki przemysł - dajmy na to powidła w słoikach) to ludzie w okolicy nie mają kasy by kupować jego towar w ilościach pozwalających na rentowność firmy.
Tam nawet jak ktoś ma fach w ręku, jest budowlancem, cieślą, fryzjerem, umie prowadzić traktor etc. to przeżyje wyłącznie kosztem cieżkiej harówy. I de facto powinien poszukać roboty gdzie indziej. Gdzieś gdzie jego ręce i głowa będą wykorzystane pełniej. Bo są regiony gdzie o robotę znacznie łatwiej - ale tam z reguły wynajęcie mieszkania jest zbyt drogie by się to kalkulowało...
*
Analizując:
1) trzeba zapewnić ludziom możliwości zdobycia konkretnych zawodów. Jak nawet nie przydadzą się tu to dobry cieśla znajdzie robotę w Norwegii czy Anglii. Zerwać z debilnym pędem ku dyplomom, przesunąć maturę na 16-ty rok życia. Kto się nie nadaje do szkoły won i krzyżyk na drogę. Na studiach hobbystycznych - opłaty za naukę. Kto studiuje dla przyjemności na kierunku nie dającym nic - niech buli.
2) trzeba zwiększyć mobilność ludzi - pozwolić na tworzenie podmiejskich osiedli przyczep kempingowych jak w USA czy RFN. Tworzyć na bazie istniejącej infrastruktury kolejki dojazdowe - by robole mogli szybko dostać się do miejsca pracy. Niech ludzie migrują za pracą - a niektóre wioski można zaorać.
3) trzeba ograniczyć pasożytnictwo i cwaniactwo. Mamy horrendalne idiotyczne narzuty na pracę - składka ZUS sięga 900 zł miesięcznie a jednocześnie cokolwiek na zus odprowadza tylko 60% ludzi w wieku produkcyjnym!!!
Ergo: kapitalizm i do roboty. za 20 lat mamy drugi Singapur.
-
- C3PO
- Posty: 810
- Rejestracja: pn, 23 kwie 2012 19:39
Re: Andrzej Pilipiuk-chrzęszczące słownikowo 'Dziedziczki'
Car poza możliwością swobodnego dorwania się do skarbu państwa miał także dochody prywatne - z setek przynoszących dochód majątków ziemskich, winiarni na Krymie etc. jak i z np. z akcji zakładów przemysłowych.
-
- Laird of Theina Empire
- Posty: 3135
- Rejestracja: czw, 18 lis 2010 09:04
- Płeć: Mężczyzna
Re: Andrzej Pilipiuk-chrzęszczące słownikowo 'Dziedziczki'
Które zdobył ciężką pracą.Andrzej Pilipiuk pisze:Car poza możliwością swobodnego dorwania się do skarbu państwa miał także dochody prywatne - z setek przynoszących dochód majątków ziemskich, winiarni na Krymie etc. jak i z np. z akcji zakładów przemysłowych.
-
- C3PO
- Posty: 810
- Rejestracja: pn, 23 kwie 2012 19:39
Re: Andrzej Pilipiuk-chrzęszczące słownikowo 'Dziedziczki'
Miał kapitał kombinował jak go zainwestować. Mógł olać sprawę i kazać sobie wzorem dziadka Aleksandra II wypłacać kasę z dochodów państwa - ale siedział i dumał. Zważywszy że miał wedle naszych standardów wykształcenie niepełne podstawowe kombinował bardzo dobrze.
Jedni carowie przykładali się do pomnażania majątku lepiej inni olewali.
Jak u nas - np. królowa Bona cały swój posag zainwestowała w zakładanie nowoczesnych jak na tamte czasy majątków i wprowadzała nowoczesne metody agronomiczne podpatrzone w rodzinnym Bari. Tak powstały "królewszczyzny" - majątki nadawane potem za zasługi dla kraju weteranom i dzierżawione, nikt potem się w to na większą skalę nie bawił - nasi władcy woleli sobie stawiać rezydencje.
Winnice na Krymie założono w początkach XIX wieku ale Mikołaj II budował "zakłady butelkowania trunku" nie tylko zresztą na potrzeby własne - ogromne winnice mieli tam Jussupowowie. Tak powstała np Masandra - te wina bywają już w naszych sklepach.
Jedni carowie przykładali się do pomnażania majątku lepiej inni olewali.
Jak u nas - np. królowa Bona cały swój posag zainwestowała w zakładanie nowoczesnych jak na tamte czasy majątków i wprowadzała nowoczesne metody agronomiczne podpatrzone w rodzinnym Bari. Tak powstały "królewszczyzny" - majątki nadawane potem za zasługi dla kraju weteranom i dzierżawione, nikt potem się w to na większą skalę nie bawił - nasi władcy woleli sobie stawiać rezydencje.
Winnice na Krymie założono w początkach XIX wieku ale Mikołaj II budował "zakłady butelkowania trunku" nie tylko zresztą na potrzeby własne - ogromne winnice mieli tam Jussupowowie. Tak powstała np Masandra - te wina bywają już w naszych sklepach.
- Alfi
- Inkluzja Ultymatywna
- Posty: 20471
- Rejestracja: pt, 10 cze 2005 10:29
Re: Andrzej Pilipiuk-chrzęszczące słownikowo 'Dziedziczki'
Bona w ogóle w tamtych czasach należała do ostatnich ludzi, którym na Polsce zależało i którzy patrzyli na sytuację w szerokiej perspektywie.Andrzej Pilipiuk pisze:
Jak u nas - np. królowa Bona cały swój posag zainwestowała w zakładanie nowoczesnych jak na tamte czasy majątków i wprowadzała nowoczesne metody agronomiczne podpatrzone w rodzinnym Bari. Tak powstały "królewszczyzny" - majątki nadawane potem za zasługi dla kraju weteranom i dzierżawione
Tak czy owak, monarchowie nie miewali niczego poza tym, czym ich poddani przymusowo obdarzyli (ich samych albo protoplastów). Jeśli korzystali z tego z pożytkiem dla ogółu - chwała im za to. Ale różnie bywało. Nasz pomnikowy Chrobry, na przykład, doprowadził kraj do ciężkiego kryzysu, po czym wykazał dużą przytomność umysłu, umierając, zanim państwo zaczęło się sypać.
Khem-khem. Masz na myśli królów? Bo ja jakoś nie słyszałem o niczym, co w Polsce mogłoby być odpowiednikiem Wersalu. Za to znam Łańcut, Nowy Wiśnicz, Nieborów i Wilanów (ten ostatni to też rezydencja magnacka, poszły na nią - o ile wiem - dochody z dóbr rodowych).Andrzej Pilipiuk pisze: nikt potem się w to na większą skalę nie bawił - nasi władcy woleli sobie stawiać rezydencje.
Le drame de notre temps, c’est que la bêtise se soit mise à penser. (Jean Cocteau)
Hadapi dengan senyuman.
Hadapi dengan senyuman.
- ElGeneral
- Mistrz Jedi
- Posty: 6089
- Rejestracja: pt, 09 lis 2007 18:36
Re: Andrzej Pilipiuk-chrzęszczące słownikowo 'Dziedziczki'
Zgadzam się ze wszystko co napisałeś do tej pory, z jednym małym wyjątkiem. Zapominasz o emerytach, ludziach, który zbudowali ten kraj i z pracy których sprzedaje się jeszcze to, co da się sprywatyzować. Oni się nie przekwalifikują, ani nie będą wyjeżdżać za pracą. Co z nimi? Utylizacja? Są często niedołężni, schorowani i - bywa! - okradani z emerytur przez dzieci i wnuków.Andrzej Pilipiuk pisze: Jesli ktoś mając 18 lat nie posiada żadnego fachu - to po prostu sam pracuje na swoje wykluczenie.
A taka jest większość naszej młodzieży. Gardzą dziadkiem rolnikiem, ojcem murarzem, matką fryzjerką. Gardzą do tego stopnia że rwą się w górę - by zdyskontować osiągnięcia poprzedniego pokolenia. A uczelnie zaspokaja ich ambicje dając g... warte dyplomy. Rwanie w górę jest zasadniczo objawem zdrowym i pożytecznym - ale od tego są egzaminy wstępne by 90% maturzystów uświadomić że jednak się na uniwerek nie nadają.
Wykluczeni z dyplomami niepotrzebnie uwierzyli że te dyplomy nadają się do czegoś poza podtarciem tyłków.
W naszym kraju istnieje też bezrobocie strukturalne - tzn. są regiony w których nic się nie produkuje, gdzie nie docierają turyści a gleby są liche. Owszem - tam jest 30% bezrobocia i mieszkający tam nawet jak ma dwa fakultety wyżej )*( nie podskoczy bo nawet jak stanie na rzęsach i zbuduje fabryczkę czegoś przydatnego (nie jakiś wielki przemysł - dajmy na to powidła w słoikach) to ludzie w okolicy nie mają kasy by kupować jego towar w ilościach pozwalających na rentowność firmy.
Tam nawet jak ktoś ma fach w ręku, jest budowlańcem, cieślą, fryzjerem, umie prowadzić traktor etc. to przeżyje wyłącznie kosztem cieżkiej harówy. I de facto powinien poszukać roboty gdzie indziej. Gdzieś gdzie jego ręce i głowa będą wykorzystane pełniej. Bo są regiony gdzie o robotę znacznie łatwiej - ale tam z reguły wynajęcie mieszkania jest zbyt drogie by się to kalkulowało...
*
Analizując:
1) trzeba zapewnić ludziom możliwości zdobycia konkretnych zawodów. Jak nawet nie przydadzą się tu to dobry cieśla znajdzie robotę w Norwegii czy Anglii. Zerwać z debilnym pędem ku dyplomom, przesunąć maturę na 16-ty rok życia. Kto się nie nadaje do szkoły won i krzyżyk na drogę. Na studiach hobbystycznych - opłaty za naukę. Kto studiuje dla przyjemności na kierunku nie dającym nic - niech buli.
2) trzeba zwiększyć mobilność ludzi - pozwolić na tworzenie podmiejskich osiedli przyczep kempingowych jak w USA czy RFN. Tworzyć na bazie istniejącej infrastruktury kolejki dojazdowe - by robole mogli szybko dostać się do miejsca pracy. Niech ludzie migrują za pracą - a niektóre wioski można zaorać.
3) trzeba ograniczyć pasożytnictwo i cwaniactwo. Mamy horrendalne idiotyczne narzuty na pracę - składka ZUS sięga 900 zł miesięcznie a jednocześnie cokolwiek na zus odprowadza tylko 60% ludzi w wieku produkcyjnym!!!
Ergo: kapitalizm i do roboty. za 20 lat mamy drugi Singapur.
Co z nimi?
Takie jest moje zdanie w tej materii, a oprócz tego uważam, że Kartagina powinna być zburzona.
-
- Laird of Theina Empire
- Posty: 3135
- Rejestracja: czw, 18 lis 2010 09:04
- Płeć: Mężczyzna
Re: Andrzej Pilipiuk-chrzęszczące słownikowo 'Dziedziczki'
Grubą kreskę przez szyję? Wszak sanację od czegoś trzeba zacząć. Oj, Andrzeju...sam wiesz, że nie ma prostych recept na trudne sprawy. Rwać w górę, powiadasz? Zdrowo i pożytecznie? Cóż, trudno odmówić racji. Robole out? Można. Wioski zaorać? Czemu nie. Do Anglii i Norwegii wyjechać? Właściwie..ok. Wszystko to można zrobić. Tylko kto wtedy będzie koniom grzywy plótł?:)ElGeneral pisze: Są często niedołężni, schorowani i - bywa! - okradani z emerytur przez dzieci i wnuków. Co z nimi?
-
- C3PO
- Posty: 810
- Rejestracja: pn, 23 kwie 2012 19:39
Re: Andrzej Pilipiuk-chrzęszczące słownikowo 'Dziedziczki'
Problem emerytów Korwin-Mikke rozwiązał teoretycznie jeszcze w 1990 roku - tylko został tradycyjnie wyśmiany i opluty.
Proponował wówczas by 30% dochodów w prywatyzacji majątku PRL przeznaczyć na stworzenie rezerwy, ulokować ją w bankach i z odsetek wypłacać emerytury.
Zaksięgowany majątek skarbu państwa szacowano wówczas na ok. 400 miliardów dolarów. Szacunki są oczywiście wielokrotnie zaniżone - to był okres przełomu gdy metr kwadratowy mieszkania w Warszawie kosztował np 300 dolarów. Wedle dzisiejszego koszyka cen byłoby tego jakieś 5 razy więcej.
Zakładając te kwoty: 30% od 400 miliardów to 120 miliardów. Zakładając ok 10% zysk (kredyt w dolarach oprocentowany na 10% wziąłby wówczas KAŻDY - pamiętacie lichwiarskie wyczyny ówczesnych banków?) uzyskujemy rocznie 12 miliardów dolarów do podziału pomiędzy ok 8 milionów emerytów. Wypada ok 125 dolarów na twarz miesięcznie bez naruszania kapitału - a przypomnę że przeciętne płace wówczas sięgały ok 150 dolarów.
ZUS można by zlikwidować - mielibyśmy najniższe koszta pracy w Europie.
Proponował wówczas by 30% dochodów w prywatyzacji majątku PRL przeznaczyć na stworzenie rezerwy, ulokować ją w bankach i z odsetek wypłacać emerytury.
Zaksięgowany majątek skarbu państwa szacowano wówczas na ok. 400 miliardów dolarów. Szacunki są oczywiście wielokrotnie zaniżone - to był okres przełomu gdy metr kwadratowy mieszkania w Warszawie kosztował np 300 dolarów. Wedle dzisiejszego koszyka cen byłoby tego jakieś 5 razy więcej.
Zakładając te kwoty: 30% od 400 miliardów to 120 miliardów. Zakładając ok 10% zysk (kredyt w dolarach oprocentowany na 10% wziąłby wówczas KAŻDY - pamiętacie lichwiarskie wyczyny ówczesnych banków?) uzyskujemy rocznie 12 miliardów dolarów do podziału pomiędzy ok 8 milionów emerytów. Wypada ok 125 dolarów na twarz miesięcznie bez naruszania kapitału - a przypomnę że przeciętne płace wówczas sięgały ok 150 dolarów.
ZUS można by zlikwidować - mielibyśmy najniższe koszta pracy w Europie.
-
- C3PO
- Posty: 810
- Rejestracja: pn, 23 kwie 2012 19:39
Re: Andrzej Pilipiuk-chrzęszczące słownikowo 'Dziedziczki'
To co dotrwało do naszych czasów to jakiś tam procent tego co było. Znamy rezydencje które nadal istnieją. Z ogrodów Kazimierza Poniatowskiego (brat króla) zostało trochę drzewostanu. Z parku Izabeli Czartoryskiej - nic. a były tam grządki porcelanowych róż, "polskie flamingi" (łabędzie farbowane na różowo) papużki i kanarki przyczepiane łańcuszkami do drzewek i inne cuda.
Faktycznie Łazienki na tym tle wypadają dość blado.
Faktycznie Łazienki na tym tle wypadają dość blado.
- Alfi
- Inkluzja Ultymatywna
- Posty: 20471
- Rejestracja: pt, 10 cze 2005 10:29
Re: Andrzej Pilipiuk-chrzęszczące słownikowo 'Dziedziczki'
Tradycyjnie - bo on tradycyjnie nie potrafi się nigdy zdecydować, czy mówi poważnie, czy się wygłupia. Ten akurat pomysł był bardzo dobry: zostałyby dotrzymane zobowiązania wobec ludzi przez dziesiątki lat płacących składki i stałoby się to bez obciążania następnych roczników. Ci, którzy za starego systemu już płacili składki, a po jego wprowadzeniu jeszcze by pracowali, później musieliby dostawać część emerytury z "funduszu im. Korwina", a część z tytułu składek opłacanych później.Andrzej Pilipiuk pisze: Problem emerytów Korwin-Mikke rozwiązał teoretycznie jeszcze w 1990 roku - tylko został tradycyjnie wyśmiany i opluty.
Pomysł miał jedną wadę: przeszkadzałby w budowie kapitalizmu:-). Tzn. utrudniałby stworzenie klasy kapitalistów poprzez uwłaszczenie na dotychczasowym majątku państwa. Musiał więc przepaść.
Tak zupełnie to chyba nie? Jakieś pieniądze by były odkładane na poczet emerytur, ktoś by nimi musiał zarządzać. Potrzebny by był do tego personel o liczebności np. pracowników jednego dużego banku zajmujących się segmentem lokat terminowych.Andrzej Pilipiuk pisze:ZUS można by zlikwidować - mielibyśmy najniższe koszta pracy w Europie.
Le drame de notre temps, c’est que la bêtise se soit mise à penser. (Jean Cocteau)
Hadapi dengan senyuman.
Hadapi dengan senyuman.
-
- C3PO
- Posty: 810
- Rejestracja: pn, 23 kwie 2012 19:39
-
- C3PO
- Posty: 810
- Rejestracja: pn, 23 kwie 2012 19:39
Re: Andrzej Pilipiuk-chrzęszczące słownikowo 'Dziedziczki'
O! to ktokolwiek próbował budować tu kapitalizm!? ;)Alfi pisze: Pomysł miał jedną wadę: przeszkadzałby w budowie kapitalizmu:-).
- Alfi
- Inkluzja Ultymatywna
- Posty: 20471
- Rejestracja: pt, 10 cze 2005 10:29
Re: Andrzej Pilipiuk-chrzęszczące słownikowo 'Dziedziczki'
"Zbudować" może nie, bo to złe słowo. Ale na pewno mamy do czynienia z kapitalizmem. Kapitalizm to dominacja tych, którzy mają kapitał, a ten używany jest przez nich: a) do tego, by mieć więcej kapitału, b) do tego, by innym przeszkadzać w zdobyciu kapitału.
Przykładem realizacji punktu b) były m.in. relacje pomiędzy wykonawcami a podwykonawcami autostrad. Punkt a) realizuje się poprzez tzw. rynki finansowe i poprzez działania zbiurokratyzowanego państwa, bez którego kapitalizm w tym kształcie nie mógłby istnieć.
Wszystko inne to albo propaganda, albo marzenia szlachetnych, ale naiwnych mitomanów.
Przykładem realizacji punktu b) były m.in. relacje pomiędzy wykonawcami a podwykonawcami autostrad. Punkt a) realizuje się poprzez tzw. rynki finansowe i poprzez działania zbiurokratyzowanego państwa, bez którego kapitalizm w tym kształcie nie mógłby istnieć.
Wszystko inne to albo propaganda, albo marzenia szlachetnych, ale naiwnych mitomanów.
Le drame de notre temps, c’est que la bêtise se soit mise à penser. (Jean Cocteau)
Hadapi dengan senyuman.
Hadapi dengan senyuman.
-
- C3PO
- Posty: 810
- Rejestracja: pn, 23 kwie 2012 19:39
Re: Andrzej Pilipiuk-chrzęszczące słownikowo 'Dziedziczki'
hmm... ja jednak bym rozróżniał zdrowy naturalny kapitalizm oparty na wyzysku,
od ubeckiego kapitalizmu opartego na ordynarnych przekrętach...
od ubeckiego kapitalizmu opartego na ordynarnych przekrętach...
- Alfi
- Inkluzja Ultymatywna
- Posty: 20471
- Rejestracja: pt, 10 cze 2005 10:29
Re: Andrzej Pilipiuk-chrzęszczące słownikowo 'Dziedziczki'
A wyzysk nie jest przekrętem?
Transakcja, w której jedna ze stron daje mniej niż powinna, jest nieuczciwa. Uczciwa jest wtedy, kiedy albo obie strony są zadowolone, albo umiarkowanie i dość proporcjonalnie niezadowolone.
Kapitał zdobywa się albo przekrętem, albo powoli i wypruwając sobie żyły (wyjątkiem są wynalazcy jakichś cudownych patentów, szołbiznes itp.). W krajach w miarę zdrowych oba te sposoby jakoś się równoważyły (wyrastały fortuny cwaniaków, ale obok nich fortuny gromadzone przez pokolenia dzięki umiejętnościom popartym ciężką pracą). W tych mniej zdrowych (Ameryka Łacińska, większość krajów postkomunistycznych) tej równowagi nie ma.
Transakcja, w której jedna ze stron daje mniej niż powinna, jest nieuczciwa. Uczciwa jest wtedy, kiedy albo obie strony są zadowolone, albo umiarkowanie i dość proporcjonalnie niezadowolone.
Kapitał zdobywa się albo przekrętem, albo powoli i wypruwając sobie żyły (wyjątkiem są wynalazcy jakichś cudownych patentów, szołbiznes itp.). W krajach w miarę zdrowych oba te sposoby jakoś się równoważyły (wyrastały fortuny cwaniaków, ale obok nich fortuny gromadzone przez pokolenia dzięki umiejętnościom popartym ciężką pracą). W tych mniej zdrowych (Ameryka Łacińska, większość krajów postkomunistycznych) tej równowagi nie ma.
Le drame de notre temps, c’est que la bêtise se soit mise à penser. (Jean Cocteau)
Hadapi dengan senyuman.
Hadapi dengan senyuman.