Nasze potomki, podomki i pociotki. Dzieci, znaczy
Moderator: RedAktorzy
- Małgorzata
- Gadulissima
- Posty: 14598
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11
- nosiwoda
- Lord Ultor
- Posty: 4541
- Rejestracja: pn, 20 cze 2005 15:07
- Płeć: Mężczyzna
Suuuchar. Przerabiałem to z moją siostrą w latach 80. zeszłego stulecia :Dkaj pisze:Dziecko mi zaśpiewało piosenkę z przedszkola:
Jezy, Jezu nasz
Co jest - pomyślałem - przecież religii nie ma.
Skąd igiełki masz - kontunowała.
"Having sons means (among other things) that we can buy things "for" those sons that we might not purchase for ourselves" - Tycho z PA
- Ellaine
- Klapaucjusz
- Posty: 2372
- Rejestracja: sob, 25 lut 2006 22:07
- Płeć: Kobieta
Córka kuzynki mojej mamy, gdy była małym dzieckiem śpiewała na cały kościół:
"Szrankiem go okryła" (zamiast "siankiem")
I z kolędy wyszła jej co nieco makabryczna piosenka.
(Szrank -> szafa)
"Szrankiem go okryła" (zamiast "siankiem")
I z kolędy wyszła jej co nieco makabryczna piosenka.
(Szrank -> szafa)
Piękne kłamstwo? Uwaga! To już twórczość - S. J. Lec
Cudnie, fajnie i gites - gdy definitywnie odwalę kitę - J. Nohavica
Rękopis znaleziony w pękniętym wazonie
Cudnie, fajnie i gites - gdy definitywnie odwalę kitę - J. Nohavica
Rękopis znaleziony w pękniętym wazonie
- Harna
- Łurzowy Kłulik
- Posty: 5588
- Rejestracja: ndz, 05 mar 2006 17:14
Osobiście, jako jednostka dorosła, gromkim głosem śpiewałam: W grobie leży, któż pobieży... — i zastanawiałam się długo, co mi nie pasuje.
– Wszyscy chyba wiedzą, że kicający łurzowy kłulik to zapowiedź śmierci.
– Hmm, dla nas znaczy coś całkiem odmiennego – szczęśliwe potomstwo...
© Wojciech Świdziniewski, Kłopoty w Hamdirholm
Wzrúsz Wirúsa!
– Hmm, dla nas znaczy coś całkiem odmiennego – szczęśliwe potomstwo...
© Wojciech Świdziniewski, Kłopoty w Hamdirholm
Wzrúsz Wirúsa!
- Metallic
- Kadet Pirx
- Posty: 1276
- Rejestracja: sob, 22 mar 2008 21:17
- Płeć: Mężczyzna
spoko, normalny w 100%. Pierwszy dzień szkoły zawsze się podoba. Po kilku latach na pewno zmieni zdanie :Dhundzia pisze:Potomek wrócił z pierwszego dnia szkoły dziwnie rozanielony. Wszedł do domu i zapytał:
- A jutro też tam pójdziemy do tej szkoły?
Nienormalny jakiś.
"...handlarz starym książkami odkrywa, że jego zarośnięte chwastami, najzwyklejsze w świecie podwórko jest znacznie dłuższe, niż się wydaje - w istocie sięga ono aż do samych bram piekieł."
- hundzia
- Złomek forumowy
- Posty: 4054
- Rejestracja: pt, 28 mar 2008 23:03
- Płeć: Kobieta
Wciąż mu sie podoba...
Godz 8:15 dzwoni budzik.
Godz 8.16 Synek przynosi mundurek do mojego łózka.
Godz 8:17 córka dołącza do grupowego skakania po łóżku.
Godz 8:30 wszyscy jesteśmy ubrani.
Godz 8:35 synek pyta, czy możemy juz iść do szkoły.
Godz 8:45 wciąż walczę ze śniadaniem i woreczkami w które nie mieści się kanapka, synek pyta po raz drugi, czy możemy juz iść.
Godz 8:55 synuś odnosi pusty talerzyk i idzie po kurtkę.
Godz 8:57 mama wyrywa mu kurtke z łapek, łumacząc po raz setny, że jeszcze nie czas
Godz 9;08 synek ubiera kurtkę, mama patrzy z politowaniem a może i z troską na obliczu?
Godz 9:15 mama robi synkowi przyjemnośc, łaskawie wychodzi z domu z córka pod pachą. Synek wywijając lunchboxem znika za zakrętem. Mimo, że ma krótsze nogi, szybciej nimi przebiera.
Godz 9:20 mama szuka synka na najbliższym skrzyżowaniu, ciągnięta przez córkę do przedszkola
Godz 9:22 córka w przedszkolu, nie fatyguje się nawet powiedzieć papa, synek wciąż czeka przed skrzyżowaniem. Nadal wymachuje lunchboxem, ryzykując wysyp prowiantu na ulicę.
Godz 9:25 jesteśmy w szkole. Synek mówi: see ya! i znika za zakrętem. Tyle go widzieli.
Godz 9:26 wracam do domu, zastanawiając się, czy jestem aż taką zła matką, że dzieci ode mnie uciekają do instytucji państwowych?
Godz 8:15 dzwoni budzik.
Godz 8.16 Synek przynosi mundurek do mojego łózka.
Godz 8:17 córka dołącza do grupowego skakania po łóżku.
Godz 8:30 wszyscy jesteśmy ubrani.
Godz 8:35 synek pyta, czy możemy juz iść do szkoły.
Godz 8:45 wciąż walczę ze śniadaniem i woreczkami w które nie mieści się kanapka, synek pyta po raz drugi, czy możemy juz iść.
Godz 8:55 synuś odnosi pusty talerzyk i idzie po kurtkę.
Godz 8:57 mama wyrywa mu kurtke z łapek, łumacząc po raz setny, że jeszcze nie czas
Godz 9;08 synek ubiera kurtkę, mama patrzy z politowaniem a może i z troską na obliczu?
Godz 9:15 mama robi synkowi przyjemnośc, łaskawie wychodzi z domu z córka pod pachą. Synek wywijając lunchboxem znika za zakrętem. Mimo, że ma krótsze nogi, szybciej nimi przebiera.
Godz 9:20 mama szuka synka na najbliższym skrzyżowaniu, ciągnięta przez córkę do przedszkola
Godz 9:22 córka w przedszkolu, nie fatyguje się nawet powiedzieć papa, synek wciąż czeka przed skrzyżowaniem. Nadal wymachuje lunchboxem, ryzykując wysyp prowiantu na ulicę.
Godz 9:25 jesteśmy w szkole. Synek mówi: see ya! i znika za zakrętem. Tyle go widzieli.
Godz 9:26 wracam do domu, zastanawiając się, czy jestem aż taką zła matką, że dzieci ode mnie uciekają do instytucji państwowych?
Wzrúsz Wirúsa!
Wł%aś)&nie cz.yszc/.zę kl]a1!wia;túr*ę
Wł%aś)&nie cz.yszc/.zę kl]a1!wia;túr*ę
Przewijam córeczkę brata, wypadek podczas gdy ten z żoną wybrali się na zakupy.
Po ich powrocie:
-hahah, ojjj, człowieku - coś ty zrobił
-no co? przewinąłem małą
-no dobra, ale jakim cudem założyłeś tą pieluchę tył na przód?
-to pielucha ma jakoś strony sprecyzowane?
-... ty poważnie cieciu malinowy nie wiedziałeś?
Chryste, kiedyś nie było takich problemów. Gdzie podziały się te tetrowe pieluchy wielokrotnego użytku? Bo do tych Pampersów wszelkich i innych takich, to powinni instrukcje użytkowania dołączać... ;)
Po ich powrocie:
-hahah, ojjj, człowieku - coś ty zrobił
-no co? przewinąłem małą
-no dobra, ale jakim cudem założyłeś tą pieluchę tył na przód?
-to pielucha ma jakoś strony sprecyzowane?
-... ty poważnie cieciu malinowy nie wiedziałeś?
Chryste, kiedyś nie było takich problemów. Gdzie podziały się te tetrowe pieluchy wielokrotnego użytku? Bo do tych Pampersów wszelkich i innych takich, to powinni instrukcje użytkowania dołączać... ;)
- kiwaczek
- szuwarowo-bagienny
- Posty: 5630
- Rejestracja: śr, 08 cze 2005 21:54
Byłem zbyt zajęty analizowaniem obrazków. Bo Pampersów jest cała masa - z Kubusiem Puchatkiem, ze Spidermanem - czego tylko dusza zapragnie.
Nie żebym widział sens, ale dobra - skoro matce się podoba, to i dobrze. Bo dzieciak raczej nie doceni na etapie "agu gu ga"... ;)
Właśnie znalazłem niszę rynkową - można by drukować opowiadania fantastyczne na pieluchach. Jeśli dane opowiadanko będzie dobre, to zmieniamy pieluszkę na inny egzemplarz, jeśli nie - no cóż, pozwalamy zająć się kwestią selekcji naturze i "inwencji" dziecka. Genialne! :P
Nie żebym widział sens, ale dobra - skoro matce się podoba, to i dobrze. Bo dzieciak raczej nie doceni na etapie "agu gu ga"... ;)
Właśnie znalazłem niszę rynkową - można by drukować opowiadania fantastyczne na pieluchach. Jeśli dane opowiadanko będzie dobre, to zmieniamy pieluszkę na inny egzemplarz, jeśli nie - no cóż, pozwalamy zająć się kwestią selekcji naturze i "inwencji" dziecka. Genialne! :P