Sztuka współczesna (i nie tylko)
Moderator: RedAktorzy
- Gesualdo
- Niegrzeszny Mag
- Posty: 1752
- Rejestracja: pn, 01 wrz 2008 14:45
- No-qanek
- Nexus 6
- Posty: 3098
- Rejestracja: pt, 04 sie 2006 13:03
Swoją drogą zawsze w takich sytuacjach interesowało mnie, dlaczego instytuacja nigdy nie myśli o zwrócenie się do słuchaczy, itp. o pomoc finansową.Apel w obronie programu II Polskiego Radia
Widac to jest uznawane za niegodne, w przeciwieństwie do wyrywania pieniędzy z budżetu.
"Polski musi mieć inny sufiks derywacyjny na każdą okazję, zawsze wraca z centrum handlowego z całym naręczem, a potem zapomina i tęchnie to w szafach..."
- kaj
- Kadet Pirx
- Posty: 1266
- Rejestracja: śr, 28 wrz 2005 13:50
Tak myśląc, to słuchacze mogą sobie sami radio założyć. Publiczna Dwójka nie jest potrzebna. Podobnie można potraktowac teatry, bibioteki, muzea, archiwa itd. a idąc dalej: mosty, drogi, policja, sądy, wojsko.No-qanek pisze:Swoją drogą zawsze w takich sytuacjach interesowało mnie, dlaczego instytuacja nigdy nie myśli o zwrócenie się do słuchaczy, itp. o pomoc finansową.Apel w obronie programu II Polskiego Radia
Widac to jest uznawane za niegodne, w przeciwieństwie do wyrywania pieniędzy z budżetu.
Na poważnie. W sytacji, gdy TVP i PR nie są instytucjami wyższej użyteczności, tylko spółkami prawa handlowego, jest jak jest. Kultura to w tych firmach kula u nogi. Sensownym rozwiazaniem byłoby zostawienie radiowej Dwójki, TVP Kultury, TVP Historii i TV Polonii, a reszte sprzedać. Ale tak nie będzie.
- baron13
- A-to-mistyk
- Posty: 3516
- Rejestracja: sob, 11 cze 2005 09:11
Doswiadczenie pokazuje, jak jest w realu. J.K Mikke miał pomysł aby zlikwidować publiczne szkoły. Jakieś 400 lat temu wąska grupa elity(?) zauważyła, że dalej nie da się żyć z ciemnotą ludu i wymyśliła obowiązek szkolny. Wielokrotnie spradzono, co się dzieje gdy pozwolić ludziom uczyć się wedle właśnych potrzeb. Przestają się uczyć wogóle. Gdy w Polsce zlikwidowano maturę z matematyki pies z kulawą nogą protestował. A na studiach zaczęły się objawiać osobniki dla których 1/2+1/3=2/5. To autentyk. Teraz się trochę poprawiło, ale tak, że potrafią ułamki zwykłe i część studentów chodzących do szkół matematyką nawet potrafi wyliczyć funkcję pochodną. A większość mówi, że takich rzeczy to oni już nie. William Somerset Maugham zapewne powiedział coś takiego "Człowiekowi łatwiej jest, poświęcić własne życie niż nauczyć się tabliczki mnożenia". Może to ktoś inny. A profesor Majcherek wojuje z matematyką w szkole. Ludzie nie kopani po kostkach w masie mają ochotę wrócić do jaskiń. Nie kopani po kostkach będą słuchać disco polo, przestaną czytać i pisać.
- No-qanek
- Nexus 6
- Posty: 3098
- Rejestracja: pt, 04 sie 2006 13:03
I dlatego ciemniaków trzeba zmanipulować, aby płącili podatki i pozwolili się zmusić do obowiązku szkolnego?Ciemniakami i prymitywami łatwiej manipulować.
Bo elita intelektualna nie lubi, jak otaczają ją ciemniacy?
Dobrze, że przynajmniej, że przynajmniej bez hipokryzji przyznajecie, że przymus musi być, bo wy tak chcecie, a nie dla dobra tego "ciemnego ludu".
Trochę zboczyliśmy z tematu...
"Polski musi mieć inny sufiks derywacyjny na każdą okazję, zawsze wraca z centrum handlowego z całym naręczem, a potem zapomina i tęchnie to w szafach..."
- Alfi
- Inkluzja Ultymatywna
- Posty: 20471
- Rejestracja: pt, 10 cze 2005 10:29
- Albiorix
- Niegrzeszny Mag
- Posty: 1768
- Rejestracja: pn, 15 wrz 2008 14:44
Studia wyższe nie są obowiązkowe, dla większości ludzi np w Stanach są płatne i jakoś to działa. W Stanach na początku poprzedniego wieku nie było obowiązkowej edukacji, była za to płatna. Analfabetyzm był mniejszy* niż teraz, bo robotnicy z własnej woli i za własne pieniądze posyłali dzieci do szkół. (*nie licząc czarnych, ale to odrębny problem).
Obowiązkowa edukacja sprawdzała się dobrze w czasach rewolucji przemysłowej kiedy chłopi nie wiedzieli nawet że mogą podnieść status społeczny swoich dzieci przez naukę. Jak nie wiedzieli, to nie mogli zaoszczędzić i wysłać dzieci do szkół.
Teraz jeśli są ludzie z intelektualnego marginesu to z własnej woli. Bez obowiązku szkolnego mogliby tam sobie pozostać i być szczęśliwymi.
Obowiązkowa edukacja sprawdzała się dobrze w czasach rewolucji przemysłowej kiedy chłopi nie wiedzieli nawet że mogą podnieść status społeczny swoich dzieci przez naukę. Jak nie wiedzieli, to nie mogli zaoszczędzić i wysłać dzieci do szkół.
Teraz jeśli są ludzie z intelektualnego marginesu to z własnej woli. Bez obowiązku szkolnego mogliby tam sobie pozostać i być szczęśliwymi.
nie rozumiem was, jestem nieradioaktywny i nie może mnie zniszczyć ochrona wybrzeża.
- Alfi
- Inkluzja Ultymatywna
- Posty: 20471
- Rejestracja: pt, 10 cze 2005 10:29
A nie są szczęśliwi? Jeżeli nie, to przynajmniej zadowoleni z siebie i przepełnieni swoistym poczuciem wyższości...
Obowiązek szkolny pozwala przynajmniej zapobiec obowiązkowemu dziedziczeniu takiego statusu przez osobników, których predyspozycje dają szansę na inny, wyższy - z pożytkiem dla nich samych i reszty populacji.
Kiedy czytam różne tyrady przeciwko obowiązkowi szkolnemu, to się zastanawiam, czy to nie jest pomysł tych, którzy zdobyli wysoki status społeczny i teraz nie chcą dopuścić, by się pojawiła mocna i ambitna konkurencja. Tak więc jest to pogląd leni, którym się marzy łatwizna.
Obowiązek szkolny pozwala przynajmniej zapobiec obowiązkowemu dziedziczeniu takiego statusu przez osobników, których predyspozycje dają szansę na inny, wyższy - z pożytkiem dla nich samych i reszty populacji.
Kiedy czytam różne tyrady przeciwko obowiązkowi szkolnemu, to się zastanawiam, czy to nie jest pomysł tych, którzy zdobyli wysoki status społeczny i teraz nie chcą dopuścić, by się pojawiła mocna i ambitna konkurencja. Tak więc jest to pogląd leni, którym się marzy łatwizna.
Le drame de notre temps, c’est que la bêtise se soit mise à penser. (Jean Cocteau)
Hadapi dengan senyuman.
Hadapi dengan senyuman.
- No-qanek
- Nexus 6
- Posty: 3098
- Rejestracja: pt, 04 sie 2006 13:03
Zapachniało demagogią.Kiedy czytam różne tyrady przeciwko obowiązkowi szkolnemu, to się zastanawiam, czy to nie jest pomysł tych, którzy zdobyli wysoki status społeczny i teraz nie chcą dopuścić, by się pojawiła mocna i ambitna konkurencja. Tak więc jest to pogląd leni, którym się marzy łatwizna.
Alfi, ale zwróć uwagę, że ten przymus nie prowadzi do wyławiania inteligentnych z rodzin idiotów, a raczej zmuszania inteligentnych do nauki z debilami. Homeschooling też zabija.
Przymus szkolny, odgórny program - to wszystko blokuje tworzenie ośrodków wartościowego nauczania, zamiast tego wciska wszystkim bagienko.
A metoda przymusu dla wszystkich, bo jest ileś rodzin, które nie dbają o dobro swoich dzieci to metoda zwyczajnie totalitarna.
A mógłbyś tak zadekretować, że i ja jestem szczęśliwy? Byłbym wdzięczny ;-)Jeżeli nie, to przynajmniej zadowoleni z siebie i przepełnieni swoistym poczuciem wyższości...
Na pomysł prywatyzacji restaracji odpowiedziałbyś "Tak myśląc, to może klienci sami sobie będą gotować".Tak myśląc, to słuchacze mogą sobie sami radio założyć.
Jeśli jakaś instytucja ma iść, to niech pokrywa się to pragnieniem ludzi, aby istniała - to jest kwotami, które pragnący tych instytucji są gotowi wpłacić.
A jeśli ktoś uważa, że państwo jest najlepsze do inicjatyw to niech się przyjrzy jak szybko buduje się drogi, jak sprawnie pracuja kopalnie, na jakim poziome jest TVP, jak szybko i miło urzędy obsługuja klientów.
Mam prośbę do moderatora, aby wydzielic te posty. Bo to już raczej nie sztuka współczesna.
"Polski musi mieć inny sufiks derywacyjny na każdą okazję, zawsze wraca z centrum handlowego z całym naręczem, a potem zapomina i tęchnie to w szafach..."
- Alfi
- Inkluzja Ultymatywna
- Posty: 20471
- Rejestracja: pt, 10 cze 2005 10:29
To nie jest demagogia, to całkiem rozsądny wniosek - jeżeli przyjmiemy, że:No-qanek pisze:Zapachniało demagogią.Kiedy czytam różne tyrady przeciwko obowiązkowi szkolnemu, to się zastanawiam, czy to nie jest pomysł tych, którzy zdobyli wysoki status społeczny i teraz nie chcą dopuścić, by się pojawiła mocna i ambitna konkurencja. Tak więc jest to pogląd leni, którym się marzy łatwizna.
a) człowiek ma tendencję do minimalizacji wysiłku (więc np. zamiast ograć przeciwnika, po prostu fauluje).
b) cała historia ludzkości to walka między tendencją do nieskrępowanego rozwoju a tendencją do okopania się na zdobytych pozycjach. Pierwsza zakłada, że trzeba być lepszym od rywala, druga - że nie można dopuścić, by rywal okazał się lepszy. A wiadomo, że raczej nie będzie lepszy, jeśli będzie głupszy...
Prowadzi, tylko w stopniu zdecydowanie niewystarczającym.No-qanek pisze: Alfi, ale zwróć uwagę, że ten przymus nie prowadzi do wyławiania inteligentnych z rodzin idiotów, a raczej zmuszania inteligentnych do nauki z debilami.
Jeśli niższe szczeble edukacji mają prowadzić do kolejnych, wyższych etapów, to jakieś ujednolicenie jest jednak konieczne.No-qanek pisze: Przymus szkolny, odgórny program - to wszystko blokuje tworzenie ośrodków wartościowego nauczania, zamiast tego wciska wszystkim bagienko.
No-qanek pisze: A metoda przymusu dla wszystkich, bo jest ileś rodzin, które nie dbają o dobro swoich dzieci to metoda zwyczajnie totalitarna.
Mr. Godwin, I presume?
;-)
Jak wyżej, poniekąd.No-qanek pisze:A mógłbyś tak zadekretować, że i ja jestem szczęśliwy? Byłbym wdzięczny ;-)Jeżeli nie, to przynajmniej zadowoleni z siebie i przepełnieni swoistym poczuciem wyższości...
W cytowanym fragmencie nie było w ogóle mowy o dekretowaniu czegokolwiek. Poza tym chyba nie przeczytałeś go uważnie. Stan zadowolenia, o którym wspomniałem, nie miał nic wspólnego z dekretowaniem tego czy tamtego.
A wracając do dyskusji o radiu, już bez cytowania - boję się, że za chwilę zaproponujesz wyprzedaż np. Wawelu wraz z zawartością na aukcji.
Le drame de notre temps, c’est que la bêtise se soit mise à penser. (Jean Cocteau)
Hadapi dengan senyuman.
Hadapi dengan senyuman.
- baron13
- A-to-mistyk
- Posty: 3516
- Rejestracja: sob, 11 cze 2005 09:11
W USA oczywiście istnieje obowiązek szkolny. Natomiast studia wyższe zdecydowanie funkcjonują "jakoś". W Polsce jeśli się powie adiunktowi, że jego praca, wygląda jakby powstała na "uniwersytecie stanowym", to można zarobić w zęby. Amerykanie sami przyznają że gdzieś pomiędzy 2000 a 2007 "produkcja" doktorów "science" spoadła u nich o 80 %. Teraz lamentują, że skonoocy i inni polaczkowie zabierają im robotę. Niestety, co innego intencje, a co innego praktyka. Ludziom się uczyć nie chce. CHCą dostawać dyplomy, chcą być uważani za wyksztalconych, ale tylko garstka ma takiego hopla, że uważa, że trzeba umieć, a nie udawać, że się umie. Obserwowałem to już wielokrotnie, jak się tylko poluzuje wymagania, albo postawi jakieś bariery do wykształcenia, albo stworzy się jaką namiastkę, szlag trafia nauczanie. Na przykład po co młodzi amerykańcy mają wkuwać trudną jak jasna cholera teorię ewolucji z udziałem rachunku prawdopodobieństwa. Pochwalą się, że znają tworzenie wedle lokalnej interpretacji Biblii i już mamy ewolucję ze wszystkimi typami doborów całą genetyką rónicowaniem i entropią z bani.
- No-qanek
- Nexus 6
- Posty: 3098
- Rejestracja: pt, 04 sie 2006 13:03
Nie uważasz wiary, że system w końcu zadziała i korzysci przewyższą straty za odrobinę naiwną?Prowadzi, tylko w stopniu zdecydowanie niewystarczającym.
A kto powiedział, że wyższe szczeble mają być identyczne?Jeśli niższe szczeble edukacji mają prowadzić do kolejnych, wyższych etapów, to jakieś ujednolicenie jest jednak konieczne.
Zresztą - zwróć uwagę na naukę języków obcych - każdy prywatny nauczyciel prowadzi ją inaczej, a jednak nie ma problemu, gdy uczniowie potem trafiają ndo innego.
Jeśli byłaby potrzeba ujednolicenia, to już się to samo ujednolici. Tak działa rynek - produkując niekompatybilne części się traci.
Nie znam Godwina.Mr. Godwin, I presume?
Z tego, co przeczytałem z notki na wiki po części sie z nim zgadzam, ale raczej kieruje się to innymi "myślicielami edukacyjnymi" (których nazwisk niesety nie pamiętam, ale spróbuje sobie przypomnieć)
Chodzi o to - skąd możesz wiedzieć, że są zadowoleni i dlaczego nadajesz sobie prawo, aby decydować, że mają być kosztem szczęścia?Stan zadowolenia, o którym wspomniałem, nie miał nic wspólnego z dekretowaniem tego czy tamtego.
To ja tylko wspomnę, że prywatne galerie, które zwiedzałem prezentowały zazwyczaj lepsze dzieła, dobrze je wystawiały, lepiej o nie dbały niż państwowe, a wszystko taniej niż muzea państwowe.A wracając do dyskusji o radiu, już bez cytowania - boję się, że za chwilę zaproponujesz wyprzedaż np. Wawelu wraz z zawartością na aukcji.
I tu widzę ciągle jakieś przekonanie, że są wartości absolutne, na których straży musi stać wąska elita inteligentów, wyciagająca pieniądze przemocą i przymusu używajaca, bo sami ludzie tych wartości nie widzą i rychło doprowadzą do jej zniszczenia.
A wartości biorą sie właśnie z ludzkiej oceny. Nie są absolutne.
Samo środowisko inteligentów więcej traci na wzajemnej walce z innymi "klasami" niż zyskuje. Za drobne pienadze, posady, ustępstwa, dekrety cesarskie spycha świat w zgniliznę. Wszyscy w niej brodzą i zamiast wysiłkiem wydostać się na brzeg, wolą wspierać się na innych i wzjaemnie się podtapiać.
Biznes jest w moralnym zepsuciu - nie wspomaga sztuki i jej nie zna - raczej poświęca się prestiżowi i poszukuje taniej moralności. Prości ludzie są spaczeni ideologiami i szukają pomocy związków, itd., wierzą w mity ekonomiczne, a nie zyskują nic, niż tylko iluzję zysku.
A owo środowisko inteligentów zamiast wskazywac drogą, nauczyć sztuki i przekazać prawdę - szuka w tym wszystkim miejsca dla siebie. Gra zgodnie z zasadami innych, nie próbuje ich zmieniać. Walczy o złudne statystyki, chce oświecać lud pożarem, kupczy moralnością.
I dla każdego wyjście z tego błędnego koła wydaje sie wyrokiem klęski - zniszczenia ich dążeń, choć dążenia powodują tylko przeciwny skutek.
"Polski musi mieć inny sufiks derywacyjny na każdą okazję, zawsze wraca z centrum handlowego z całym naręczem, a potem zapomina i tęchnie to w szafach..."
- in_ka
- Fargi
- Posty: 444
- Rejestracja: ndz, 25 mar 2007 22:26
(podkreślenia moje)No-qanek pisze:(...) dlaczego instytuacja nigdy nie myśli o zwrócenie się do słuchaczy, itp. o pomoc finansową.Gesualdo pisze:Apel w obronie programu II Polskiego Radia
Widac to jest uznawane za niegodne, w przeciwieństwie do wyrywania pieniędzy z budżetu.
Powiedziałabym może, że nie tyle niegodne co niewygodne: w sytuacji kiedy jest jeden hojny mecenas nie trzeba tracić czasu na gorączkowe poszukiwanie jakiś dodatkowych źródeł finansowania.
A jeśli chodzi o to "wyrywanie pieniędzy z budżetu".
Cóż jest złego sprawowaniu mecenatu państwa nad wartościowymi, choć w perspektywie krótkoterminowej mało dochodowymi przedsięwzięciami?
Przecie sztuka wiekami mecenatem stała - wszak to nie potrzeby "rynkowe" większości społeczeństawa stanowiły o kierunkach rozwoju sztuk wszelakich a gusta i potrzeby garstki światłych i możnych, którzy, wolni od pogoni za zabezpieczaniem najbardziej podstawowych potrzeb życiowych na najprostszym poziomie - chleba i igrzysk, zapragnęli nieco bardziej wyrafinowanych przyjemności.
Dla mnie jest przykra konstatacja priorytetów zagadnień w jakich decyduje się współuczestniczyć nasze państwo - decyzji wynikających z wyjałowienia intelektualnego zarządzających elit.
Z uczuciem zazdrości oglądałam "Rok 1612" pięknie zrobiony film, z nieprawdopodobnym budżetem; który rosjanom zapewne i w krótko i długoterminowej perspektywie przyniesie znaczne korzyści. I podziwiałam ich mądrość i odwagę w podejmowaniu takich decyzji finansowych.
I wspominam chwile, kiedy z przejęciem pokazywałam znajomemu angolowi "Kanał" Wajdy. Zniósł to bardzo dzielnie ;D. Oczywiście produkcje nieporównywalne. (To dodatkowo produkcja z "innych" czasów - i ideowo, i technologicznie. Ale niedawno powstały "Katyń" też nie został wsparty przez decydentów naszego państwa choćby tylko na analogicznej zasadzie...)
EDIT:
Znaczy niewiele widziałeś.To ja tylko wspomnę, że prywatne galerie, które zwiedzałem prezentowały zazwyczaj lepsze dzieła, dobrze je wystawiały, lepiej o nie dbały niż państwowe, a wszystko taniej niż muzea państwowe
Najlepsze zbiory na świecie są w muzeach "narodowych".
Współfinansowane oczywiście przez różne organizacje, firmy i osoby prywatne.
e: lit