Też mi się tak wydawało. Ale z drugiej strony w moim podręczniku jest pełno sformułowań "in aulam", "in Europam", "in casam"... Więc jak to tak?Ten łaciński przypadek łączący cechy narzędnika i miejscownika to ablativus, dla ścisłości. Accusativus to biernik.
Ech, żeby z tym miejscownikiem to był jedyny żart antenatów.
Ale to też niespecjalnie skuteczne, bo o ile z domem jest jasno to ze stołem już nie wiadomo czy "nad", "na" czy "pod".A kiedyś w zamierzchłych czasach mieliśmy chyba miejscownik bez przyimkowy, skorośmy wieczorami siedzieli doma.
Choć żeby było jeszcze zabawniej to w wypadku "nad" i "pod" użyjemy nie miejscownika, tylko biernika.
I nic dziwnego, że Polakowi tak ciężko coś mądrego powiedzieć, gdy kiedy on tylko usta otworzy to już cały mózg zajęty koniugowaniem, deklinowaniem i dywagacją, czy ten okolicznik miejsca to miejscownikiem czy biernikiem zrealizować.