jewgienij pisze: Ale przez to i ludzie jakby z lepszej gliny,
zobaczyłbyś tę lepszą glinę w kolejce po mięso... ;)
tylko że oko byś sobie zwichnął i uszy by zwiędły...
skoro mimo wszystko coś osiągali, a nie tylko narzekali.
za młody chyba jesteś by pamiętać co mówili ludzie dowiadując się że w tym roku telefonu też im nie podepną... (10 lat czekania na
przeniesiecie telefonu po przeprowadzce). Albo jak się dowiadywali że w kolejce na przydział mieszkania znowu wpisano przed nich "smutnych" albo czerwonych.
A dzisiaj płaczą z powodu vatu na książki w sytuacji kryzysu światowego, choć w patriotycznych pieśniach i uniesieniach krew by oddawali. Śpiewać łatwo, gorzej zacisnąć pasa, kiedy trzeba.
ok. przyjmijmy że było trzeba. Zacisnąłem pasa. Dajmy na to miał dziesięć dziurek a ja zacisnąłem o 3 dziurki - tyle mnie kosztował vat. 1/3 dochodów.
w swoim uniesieniu patriotycznym widziałem te pieniądze w postaci kawałka ściany dla domu weteranów z AK repatriowanych z Białorusi do Ojczyzny. Albo w postaci kasy dla IPN-u na dokończenie ekshumacji "wyklętych" z Łączki na Powązkach. Albo w postaci nowego oddziału onkologicznego, albo przedszkola, albo...
A co dostałem? debilne igrzyska piłki kopanej za 96 miliardów złotych rozegrane na stadionach za 8 miliardów złotych, dopłaty po 16 tyś zł każdemu cudzoziemcowi który był łaskaw posadzić tam zad, a do tego jeszcze nasi pseudopiłkarze dostali od razu totalny megawpierdol po którym powinni zostać pomalowani na czarno sprzedani do trzecioligowej drużyny w Afryce z przymusowym nadaniem obywatelstwa Zimbabwe i bez prawa powrotu kiedykolwiek do Polski. ...
Wydaje się wielu ludziom , że patriotyzm to niedzielne wznoszenie pięknych haseł, historyczne teatrzyki, transparenty i podpinanie się pod bohaterów z przeszłości.
owszem.
A jak przyjdzie co do czego, to ofiara z wyższego podatku przerasta patriotyczny i obywatelski zmysł tych duchowych spadkobierców Powstańców.
Poświęciłem kasę. Jako mój - tfu! ;-) kolega po piórze możesz sobie spróbować oszacować jaką.
Moje poświęcenie zostało niestety natychmiast totalnie zmarnowane.
I to nie jest do Andrzeja, bo On wziął sprawy po męsku w swoje ręce i nie czekał na pomoc.
byli ludzie którzy mi w życiu pomogli. Ale nie byli to urzędnicy.
Nie czekałem na pomoc - ale nie chciałem też zarwać pałą w łeb...
Ale te śpiewki o vacie mnie dzisiaj żenują. Pamiętam lata osiemdziesiąte, jako gnojek, tym niemniej, ówczesną bezradność, kiedy o takich problemach ja vat można było pewnie pomarzyć.
Tamte czasy są trochę nieporównywalne. Pod pewnymi względami było lepiej pod innymi gorzej.
Obecne mimo swoich bolączek podobają mi się bardziej.
Ale wolałbym żeby było jeszcze lepiej. A to proste...