I am legend

o filmie, co nietrudno odgadnąć

Moderator: RedAktorzy

Awatar użytkownika
Ignatius Fireblade
Kameleon Super
Posty: 2575
Rejestracja: ndz, 09 kwie 2006 12:04

Post autor: Ignatius Fireblade »

Nie, to zupełnie co innego, choć początkowo może wydawać się podobne. Całe szczęście... Bo "Komórka" nie podobała mi się wybitnie.
- Na koniec zadam ci tylko jedno pytanie. Co ci wyryć na nagrobku?
- Napisz: "Nie ma lekarstwa na brak rozumu".
"Black Lagoon" #10 Calm down, two men PT2

Awatar użytkownika
Zanthia
Alchemik
Posty: 1702
Rejestracja: czw, 11 sie 2005 20:11
Płeć: Kobieta

Post autor: Zanthia »

malakh pisze:Moja recenzja.
Silent Hill przez jedno L.

Za bardzo mi się podobał ten film, żeby tolerowała literówki! Howgh!
It's me - the man your man could smell like.

Krwawy Rysiek

Post autor: Krwawy Rysiek »

Przyznam szczerze, że film podobał mi się średnio, natomiast scena kiedy WS żegna swoją rodzinę w helikopterze strasznie mnie rozbawiła. Brakowało tylko, żeby WS rzekł: "I nie dzwoń przed 14. LECH - będzie się działo" :)

Awatar użytkownika
Migor
Pćma
Posty: 243
Rejestracja: sob, 06 paź 2007 15:33
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Migor »

Film mi się bardzo podobał. Oglądałem go z kumplem. W ręku mieliśmy po gorącej herbacie, a wokół było chłodno i ciemno (znaczy się mimowolnie nastrój się zrobił;).
krok po kroku

Awatar użytkownika
nosiwoda
Lord Ultor
Posty: 4541
Rejestracja: pn, 20 cze 2005 15:07
Płeć: Mężczyzna

Post autor: nosiwoda »

Migor pisze:W ręku mieliśmy po gorącej herbacie
I tak przez cały film? Rano boskie, kto Was uwięził i dlaczego torturował?
"Having sons means (among other things) that we can buy things "for" those sons that we might not purchase for ourselves" - Tycho z PA

Awatar użytkownika
rubens
Fargi
Posty: 437
Rejestracja: sob, 23 lut 2008 00:00

Post autor: rubens »

Film miał być o jedności, o byciu ludzkim do końca i tak dalej, a wyszedł z tego rasistowski melodramat z kilkoma efektami specjalnymi. Jeden jedyny słuszny murzyn ugania się za bandą białasów, która chce go pożreć. Winę za to ponosi biała pani doktor, która myślała, że coś potrafi, a to wszystko podane jest w rytmach Marleya... A tak serio, serio - to film, tak jak zresztą i inne ekranizacje tej książki - był o kant rozbić, niestety. Najlepszą rolę żeńską zagrał tam pies, a najlepszą męską - granat w ostatniej scenie. Nie dla mnie takie kino :P
Niecierpliwy dostaje mniej.

Awatar użytkownika
mirgon
Mamun
Posty: 133
Rejestracja: pt, 16 lis 2007 09:59

Post autor: mirgon »

Zawiodłem się na tym filmie, może czego innego oczekiwałem po trailerach, łudziłem się że filmowcy wierniej oddadzą klimat książki, że nie polecą dzielnymi amerykańskimi amerykanami.
Ale, gdzieś do pewnej sceny bawiłem się dobrze, i to boli najbardziej. Potem pojawiła się ona i dziecko (jak przejechali samochodem na wyspę skoro zniszczono w pewnym celu mosty? i dlaczego jak zwykle w decydującym momencie? czy naprawdę trzeba sięgać po takie wyeksploatowane tricki?) i wszystko padło. Cały klimat szlag trafił.
Jak na film akcji to powiem tak; jeden z wielu i nic więcej. Smaczki z miejsca zostają ubite przez pytania; a skąd to, skąd tamto, jak lwy zimę przeżyły, a czemu sobie w laboratorium lamp nie zainstalował itd itd.
Dead man dance, dead man dance, stary...

Awatar użytkownika
taki jeden tetrix
Niezamężny
Posty: 2048
Rejestracja: pt, 10 cze 2005 20:16

Post autor: taki jeden tetrix »

mirgon pisze:jak przejechali samochodem na wyspę skoro zniszczono w pewnym celu mosty?
Magia znajomości realiów: http://en.wikipedia.org/wiki/Holland_Tunnel :)
Inna rzecz, że dziur logicznych tam naprawdę było multum.
"Anyone who's proud of their country is either a thug or just hasn't read enough history yet" (Richard Morgan, Black Man)
"Jak ktoś chce sypiać ze skunksami, niech nie płacze, że mu dzieci śmierdzą" (Etgar Keret)

Awatar użytkownika
mirgon
Mamun
Posty: 133
Rejestracja: pt, 16 lis 2007 09:59

Post autor: mirgon »

No tak, przeoczyłem fakt, że mosty były niszczone dla efektu a w tunelach to postawili czołgi... a na moście czołgi by się nie zmieściły...? :)
No i jeszcze mnie bodnęło wyjaśnienie tytułu "Jestem legendą" po amerykańsku, grr - uważam, że nie umywa się do książkowego zakończenia.
Dead man dance, dead man dance, stary...

Bebok

Post autor: Bebok »

Temat, jak widzę, obumarły, ale muszę się wypowiedzieć, bo nie mogę wprost uwierzyć, jak wielu ludziom się to badziewie podobało.
Pierwsza, narzucająca się uwaga, która odbiera filmowi prawo do tego samego tytułu, który ma książka - bohater nie jest żadną tam legendą! Bohater, skoro uratował świat ludzi, jest Bohaterem, postacią jak najbardziej historyczną, jakimś tam ojcem założycielem nowego, w pewnym sensie, świata, bodźcem do nowej rachuby czasu itd.
To mnie wręcz wkur... w tym dziadowskim filmie, że wziął tytuł, scenerię, imię i nazwisko bohatera, i trochę innych pozorów, a zrezygnował z istoty książki. W książce mamy piękne odwrócenie ról. Ostatni człowiek jest dla nowej rasy tym, czym mityczne pierwowzory tej rasy były dla ludzi. A w filmie? Mamy zbawcę ludzkości.
To jest tak, jakby ekranizacja Władcy Pierścieni była o skoku na jubilera. Pierścionki są, ale bez magii; drużyna też, ale nie ratuje świata.
Szlag mnie trafia!
I jeszcze te politycznie poprawne dyrdymały. Bohater to oczywiście murzyn, a spotyka jakąś taką chyba-latynoskę. Po co to? Nie można wiernie odtworzyć historii?
No i potwory, które nagle potrafią niemal latać.

Powtórzę, choć to oczywista oczywistość: książka opiera się na pomyśle, bez którego nie miałaby ona sensu, ale miałaby zupełnie inny, zwyczajny, jakie mają tysiące innych horrorów. Film jest za to zupełnie wyprany z tego pomysłu, właściwie żadnego innego też tam nie widzę, bo same puste ulice, rzeczywiście robiące wrażenie, to za mało.

Xiri
Nexus 6
Posty: 3388
Rejestracja: śr, 27 gru 2006 15:45

Post autor: Xiri »

rubens pisze:Film miał być o jedności, o byciu ludzkim do końca i tak dalej, a wyszedł z tego rasistowski melodramat z kilkoma efektami specjalnymi. Jeden jedyny słuszny murzyn ugania się za bandą białasów, która chce go pożreć. Winę za to ponosi biała pani doktor, która myślała, że coś potrafi, a to wszystko podane jest w rytmach Marleya... A tak serio, serio - to film, tak jak zresztą i inne ekranizacje tej książki - był o kant rozbić, niestety. Najlepszą rolę żeńską zagrał tam pies, a najlepszą męską - granat w ostatniej scenie. Nie dla mnie takie kino :P
Podpisuję się pod tym (poza tym, że wyszedł rasistowski melodramat, bo raczej celowo nie wybrali Mulata na głównego aktora).
Nuda, nuda i jeszcze raz nuda. Gra Roberta Neville'a do bani. Książka była pomyłką, lecz film wypadł jeszcze gorzej. Jedynie zaciekawiła mnie scena, jak pies wbiegł do ciemnego budynku, konkretnie te kilka minut napięcia. Na resztę szkoda czasu. Dobrze, że nie oglądałam tego w kinie.

Awatar użytkownika
Bakalarz
Stalker
Posty: 1859
Rejestracja: pn, 01 sty 2007 17:08

Post autor: Bakalarz »

Moim zdaniem film miał niestety jedną wielką przeszkodę: książkę. Sam w sobie dałby może radę się bronić, bo w sumie tak strasznie zły nie był. Ale nie w starciu z książką...
Gdybym nie wiedział i nie czytał, to pewnie wyszłoby znośnie, ale tak wyszło jak zawsze. Niestety. Ja oglądając w pewnym momencie czekałem na elementy z książki - zwłaszcza zakończenie - ale nie niestety nie doczekałem... Szkoda, bo WS lubię jako aktora.
Sasasasasa...

Regis
Pćma
Posty: 278
Rejestracja: wt, 22 lut 2011 17:14
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Regis »

Książki nie czytałem, a film miałem przyjemność widzieć parę dni temu. Po mieszanych opiniach w internecie byłem przygotowany na typowo amerykańskie kino: luźne, raczej niewymagające od widza dużego nakładu intelektualnego, taki sobie filmik "postrzelali, pobiegali, a na koniec uratował świat". Obejrzałem... i nie zawiodłem się. Wiadomo, daleko mu do oscarowych superprodukcji, ale trzeba przyznać, że miło się oglądało.

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Post autor: Małgorzata »

Miałeś przyjemność oglądać, bo nie czytałeś książki. W tym rzecz, niestety.

Mnie ostatnio uderzyło (bo film widziałam dość dawno), że nawet tytuł stracił rację bytu, ponieważ fabuła w scenariuszu w ogóle go nie uzasadnia. Pomijając, w jakim stopniu fabuła ta w ogóle przypomina pierwowzór...
Szkoda słów.
Strasznie, okrutnie zepsuta ekranizacja. I zarazem zdumiewająca - tyle zachodu i środków, by zmarnować dobry pomysł. Widać evergreeny nie poddają się łatwo. :P
So many wankers - so little time...

Awatar użytkownika
nosiwoda
Lord Ultor
Posty: 4541
Rejestracja: pn, 20 cze 2005 15:07
Płeć: Mężczyzna

Post autor: nosiwoda »

Małgorzata pisze:Mnie ostatnio uderzyło (bo film widziałam dość dawno), że nawet tytuł stracił rację bytu, ponieważ fabuła w scenariuszu w ogóle go nie uzasadnia.
No nie, trochę uzasadnia. W końcu Jvyyh Fzvguh jlanwqhwh yrxnefgjh an mbzovh/jnzcveh, cbqnwr wr glz bpnyrńpbz, n cbgrz fvę cbśjvlapn v tvavr. Bpnyrńpl qbpvrenwą qb bfnql yhqmxvpu yhqmv, jvęp zbtą mr fgbfbjalz mnpujlgrz gjbemlć yrtraqę Jvyyh Fzvguh, xgóel fvę jącvrembz avr xłnavnł, enfę yhqmxą bpnyvł, n syntą nzrelxnńfxą hghyba.
Więc on jest legendą, ale zupełnie nie z tych powodów i zupełnie nie dla tych istot, co w powieści.
"Having sons means (among other things) that we can buy things "for" those sons that we might not purchase for ourselves" - Tycho z PA

ODPOWIEDZ