Olaf pisze:Moim absolutnym ulubieńcem jeśli chodzi o kwiatki w uzbrojeniu jest "Trzynasty wałownik" (choć za klimat bardzo go sobie cenię). Będąc na tym w kinie z niedowierzaniem patrzyłem na wikingów paradujących w hełmie gladiatora i w hełmie hiszpańskiego konkwistadora.
O tak! I ten kirys. I te toporki. I te noże (czemu nie scramasaxy?). I te toporne drakkary. I te toporne, z lekka przerośnięte miecze (choć ogólnie nawet im się udały, kształtem i oprawą). Czy tam był kołczan noszony na plecach? I te dziwaczne tarcze. A te okrągłe, w pojedynku, zamiast imacza mają pasy. I te głupawe brynje z paru smętnie zwisających kawałków kolczugi. I te bezbarwne stroje. A w ogóle, to śmieją się z arabskiego konia, że mały, a sami powinni mieć mniejsze :P
Ale poza tym, to film nawet fajny ;)
Edit: czy tam przez chwilę pojawił się berdysz?