Polecanki filmowe

o filmie, co nietrudno odgadnąć

Moderator: RedAktorzy

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Q
Nexus 6
Posty: 3142
Rejestracja: wt, 25 lis 2008 18:01

Re: Polecanki filmowe

Post autor: Q »

nosiwoda pisze:A przy okazji wykasowali większość dotychczasowych filmów z serii :D A już na pewno "Ostatni bastion".
Ten ostatni ;-) na to zasługiwał...
nosiwoda pisze:Dobrą kwestie wyciągnął Konrad Wągrowski z Esensji, tylko nie pamiętam, czy zrobił to w recenzji, rozmowie, czy w mailu. Chodzi o to, że
gdy świadomość Wolverine'a wraca do momentu, który opuściła, czyli w przyszłość i spotyka Xaviera, to ten się cieszy i "welcome back". Tylko że kurde Xavier przez ile, 40? 50 lat? miał do czynienia z osobowością tego wcześniejszego Wolverine'a, tego, którego obecny WYKASOWAŁ. Czy przyjaciel powinien się cieszyć, że ktoś, kogo tak naprawdę nie zna, bo żył innym życiem, nagle pojawia się i WYKASOWUJE osobowość przyjaciela, z którym pracowało się przez ostatnie 40, 50 lat? Wolverine nie leżał w śpiączce od czasu wyłowienia z rzeki przez Mystique, żył, robił coś, ewidentnie współpracował z profesorem X i prowadził zajęcia w szkole. I nagle PUF! mroczny Wolverine, jedyny pamiętający holokaust mutantów, pojawia się znikąd i zajmuje jego miejsce. A Xavier się cieszy. No, raczej nie powinien.
Logika amerykańskiej SyFy. Pamiętam np. odcinek oryginalnego "Star Treka", w którym Uhurę spotkało +/- to, co robiły ludziom muszki w "Niezwyciężonym", a już w następnym epizodzie pełni służbę jakby nigdy nic.

Widać nieskomplikowanym psychicznie herosom takie rzeczy trwale nie szkodzą i Xavier to wie :D .

(Były zresztą i w "Star Treku", i w komiksach nazbyt często takie sytuacje, że ktoś ginął, ale zastępował go odpowiednik z alternatywnego wszechświata i wszyscy się cieszyli. Ba - raz nawet taki podmieniec hamletyzował przy okazji, ale sławetna Kaśka Janeway mu rzekła, że ma przestać, bo takie podmiany to rutyna kosmonautycznej służby. Widać superbohaterskiej też.)
forum miłośników serialu „Star Trek”, gdzie ludzi zdolnych do używania mózgu po prostu nie ma - Przewodas

Awatar użytkownika
neularger
Strategos
Posty: 5230
Rejestracja: śr, 17 cze 2009 21:27
Płeć: Mężczyzna

Re: Polecanki filmowe

Post autor: neularger »

Jeszcze raz napiszesz o mojej ulubionej Pani Kapitan per "Kaśka", to dostaniesz bana jak stąd do kwadrantu delta. :)
A poza tym mam wrażenie, że nie w podmiance problem ile w niestosowności reakcji Profesora.
You can do anything you like... but you must never be rude. Rude is being weak.
Ty, Margoto, niszczysz piękne i oryginalne kreacje stylistyczne, koncepcje cudne językowe.
Jesteś językową demolką.
- by Ebola ;)

Awatar użytkownika
Q
Nexus 6
Posty: 3142
Rejestracja: wt, 25 lis 2008 18:01

Re: Polecanki filmowe

Post autor: Q »

Kiedy ja tak o niej ze sympatiom. Bo to się w fandomie "ST" utarło, że ona to - ryzykuję ;) - Kaśka, Picard zaś - Łysy. I działa to raczej na tej zasadzie co Ośla Łączka w "Teście" (czyli familiarności mniejszym czy większym szacunkiem podszytej).

A reakcja... Skoro drążysz... Na zdrowy rozum to ja się zgadzam, że absurdalna, ale jak na reguły konwencji to przecie normalka. Ot, cieszył się Xavier, że kumpel przytomnieje, a że trochę inny? Jakie to ma znaczenie? W najgorszym wypadku pewno wkopiuje mu do mózgu wspomnienia swojego Wolviego, które - znając życie - pewno i tak na bieżąco podglądał (bo mimo szlachetności wyłazi zeń czasem hipokryta, jak wiemy), wiec je w głębinach mózgu nosi. Były takie numery nie raz.

E: poprawiwszy conieco.
forum miłośników serialu „Star Trek”, gdzie ludzi zdolnych do używania mózgu po prostu nie ma - Przewodas

Awatar użytkownika
nosiwoda
Lord Ultor
Posty: 4541
Rejestracja: pn, 20 cze 2005 15:07
Płeć: Mężczyzna

Re: Polecanki filmowe

Post autor: nosiwoda »

Q pisze: już w następnym epizodzie pełni służbę jakby nigdy nic.
"...nadludzkim wysiłkiem woli nasz bohater wydostał się z tarapatów, w które wpadł na zakończenie poprzedniego odcinka..."
"Having sons means (among other things) that we can buy things "for" those sons that we might not purchase for ourselves" - Tycho z PA

Awatar użytkownika
kiwaczek
szuwarowo-bagienny
Posty: 5629
Rejestracja: śr, 08 cze 2005 21:54

Re: Polecanki filmowe

Post autor: kiwaczek »

Specyficzne fantasy. Furia znaczy. Da się obejrzeć, patosu troszkę mniej niż w statystycznych wojennych produkcjach hamerykańskich.

No i zauważyłem, że jak w słowie FURY zamienić F na D i poprzestawiać literki to wychodzi RUDY.
Przypadek?!
I'm the Zgredai Master!
Join us young apprentice!
Jestem z pokolenia 4PiP i jestem z tego dumny!

Awatar użytkownika
jaynova
Niegrzeszny Mag
Posty: 1718
Rejestracja: pt, 10 lut 2012 17:42
Płeć: Mężczyzna

Re: Polecanki filmowe

Post autor: jaynova »

To byłaby powtórka z Jedynki, gdzie Mystique zastąpiła senatora.
"Wśrod szczęku oręża cichną prawa.". - Cyceron.

Jarosław Borawski
Sepulka
Posty: 57
Rejestracja: pt, 07 lis 2014 14:19
Płeć: Mężczyzna

Re: Polecanki filmowe

Post autor: Jarosław Borawski »

Dracula Untold - Zdjęcia stoją na bardzo wysokim poziomie. Zapada w pamięć scena ilustrująca pole bity poprzez odbicie z klingi miecza wbitego w pierś Turka, całość pokazana oczami owego Turka. Muzyka, a konkretniej wstawki muzyczne towarzyszące ruchom bohaterów robi wrażenie. Ja osobiście odnalazłem pewne filozoficzne przesłanie w tym, że człowiek postawiony przed trudnym problemem musi sięgnąć w desperacji po drastyczne środki naznaczone złem, bo drastyczne środki naznaczone dobrem po prostu nie istnieją lub są zbyt pasywne. Przykładem może być krzyż, który jest remedium na wampiry, ale już nie starczyło Bożej woli by 1000 rumuńskich dzieci przed służbą w armii tureckiej powstrzymać. Evans pasuję do roli Drakuli i nieźle mu to wyszło poza jedno sceną, w której krzyczy "NIEEEEEEE!" - bo te zawsze wychodzą kiczowato. Jeśli chodzi o resztę obsady, to szkoda, że Tobin Bell nie zagrał Pierwotnego Wampira. Dialogi nie zapadają w pamięć, ale sceny już tak. Wszyscy, którzy już obejrzeli pewnie mogą się ze mną zgodzić, że scena przekazania syna Vlada i oneliner "Biegnij do matki" jest naprawdę imponująca. Fabuła jest i może oklepana, ale jest coś fajnego w maksymalizacji realizmu legendy. Natomiast może się nie podobać przekłamana osobowość Vlada Paletnika, sam posiadam informacje tylko z cioci wikipedii i jednego filmu dokumentalnego, ale coś mi się nie wydaję by był on tak wspaniałomyślnym i dobrym dla swych poddanych władcą, i kochającym ojcem i mężem. To średniowiecze do jasnej cholery! No, ale co amerykanie mogą wiedzieć o średniowieczu, heh. Boli też brak, tak z 10-15 min z początku filmu, który przybliżyłby nam sylwetkę Vlada. Podsumowując film jest dobry i warty polecenia dla wielbicieli filmów akcji i epic/heroic fantasy. No i do jasnej cholery to kolejny film o wampirach dla facetów :DDDDD A tych jest naprawdę niewiele w ostatnim okresie... Film na poziomie Herculesa z tego roku, Conana Barbarzyńcy 3D, Mumii i Mumii powracającej :D

Awatar użytkownika
kiwaczek
szuwarowo-bagienny
Posty: 5629
Rejestracja: śr, 08 cze 2005 21:54

Re: Polecanki filmowe

Post autor: kiwaczek »

Interstellar zły nie jest.
Kalki, nawiązania, przewidywalność, ale poza tym jakoś człowiek te 3h (z reklamami) bez problemu wysiedział.
I'm the Zgredai Master!
Join us young apprentice!
Jestem z pokolenia 4PiP i jestem z tego dumny!

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Re: Polecanki filmowe

Post autor: Małgorzata »

Obejrzałam. I podobało mi się. Znaczy, "Interstellar". Najbardziej podobało mi się, że opowieść była spójna, nawiązania i kalki mi nie przeszkadzały, wręcz nawet bawiły.
A fale - fale były PIĘKNE. :)))

Jednak o wiele większe wrażenie zrobił na mnie inny film, o wiele starszy i zupełnie pozbawiony efektów specjalnych. I właściwie również ładnych obrazków. Obrazki były interesujące...
Nie mam pojęcia, jak udało mi się nie obejrzeć tego filmu wcześniej... A to, że w ogóle go obejrzałam, zawdzięczam właśnie wyjściu do kina na "Interstellar". Adrian, z którym polazłam na seans, powiedział mi o "Króliku..." i... wiadomo. Dziękuję, Adrianie! :)))
Ale chyba obejrzałam "Królika po berlińsku" we właściwym czasie - zrobił na mnie większe wrażenie teraz, gdy naoglądałam się "Igrzysk śmierci", "Dawców pamięci" i tym podobnych. Po tych cukierkowych zakończeniach dystopii (in spe dystopii), nareszcie dostałam opowieść spójną logicznie. No, dobra, to dokument jest, ten "Królik po berlińsku", zakończenie napisało samo życie, nie marketingowcy z Hollywood, więc jakie ma być, jeśli nie spójne, prawda?
Rzecz w tym, że literatura też szukała właśnie takich "naturalnych" zakończeń, przynajmniej w dystopiach. Dlatego tamte pierwsze utwory o raju wynaturzonym były takie przejmujące i uderzająco wiarygodne. I "Królik po berlińsku" jest pod tym względem taki sam.
To nie jest film dokumentalny, dokumentalność to pretekst. Tak naprawdę to dystopia - i to bynajmniej nie królicza. Nie tylko...
No, po prostu polecam. :)))
So many wankers - so little time...

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Re: Polecanki filmowe

Post autor: Małgorzata »

Innym postem, bo ten film zasługuje na osobną polecankę.

Znaczy, widziałam "Zaginioną dziewczynę".
To nie jest film, na który powinny chodzić pary. :)))
Świetne postacie, kapitalna fabuła i niezłe rozwalanie romantycznych, amerykańskich motywów oraz rozprawka o tym, do czego służą media.
Wydawać by się mogło, że slogan "Informacja to władza" dotyczy organizacji/koncernów/służb/rządów... W tym filmie można zobaczyć, jak to wygląda na poziomie jednostkowym, osobniczym.
No i opowieść jest taka, że buty spadają. Przepiękne prowadzenie odbiorcy na smyczy, odwracanie uwagi, a potem kulminacja i puenta. Zaskakująco, elegancko, i zabawnie, i przerażająco.

Nie mogę się pozbyć wrażenie, że w filmie przewija się w tle autotematyczność, ale to pewnie już moje zboczenie fabularne. W każdym razie warto obejrzeć.
So many wankers - so little time...

Jarosław Borawski
Sepulka
Posty: 57
Rejestracja: pt, 07 lis 2014 14:19
Płeć: Mężczyzna

Re: Polecanki filmowe

Post autor: Jarosław Borawski »

Jeśli chodzi o ten sam film i "Króliki po berlińsku" to historia o królikach uwięzionych między murami, to mam pewien problem z tym filmem... To jednak są szkodniki rozmnażające się w niewyobrażalnym tempie. Są w tym filmie zaprezentowane tylko jako ofiary zabaw niemieckich i radzieckich żołnierzy. Zapachniało propagandą wegan.

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Re: Polecanki filmowe

Post autor: Małgorzata »

Fuj, weganie niech się lepiej odczepią. :)))
Znaczy, ten sam film - dokumentalny, o mnożących się królikach, o strażnikach, o murze i upadku.
So many wankers - so little time...

Awatar użytkownika
Achika
Ośmioł
Posty: 609
Rejestracja: pt, 22 sie 2008 09:23

Re: Polecanki filmowe

Post autor: Achika »

"Interstellar" kopie tyłki!

O ile "Grawitacja" mnie znudziła, o tyle tutaj nie nudziłam się ani przez chwilę, a wręcz przez 80% czasu metaforycznie (albo i nie) obgryzałam paznokcie, bo - uwaga! - był to pierwszy od dawna film, na którym nie umiałam przewidzieć, kto przeżyje i w ogóle jak to się skończy. Tzn, przypuszczałam, że Ziemia zostanie w jakiś sposób uratowana, ale dopuszczałam możliwość, że po śmierci dzielnej załogi. Trochę natrętne były głośne a patetyczne wtręty muzyczne, ale do zniesienia. Za to doskonale wyakcentowana martwa cisza przestrzeni kosmicznej! Scenografia świetna, napięcie, montaż, no wszystko. Patetycznych dialogów, na które narzekają znajomi, jakoś nie stwierdziłam, tzn. chyba byłyby patetyczne, gdyby je zapisać na papierze i spojrzeć na chłodno, ale gra aktorska i ogólne okoliczności sprawiły, że zupełnie nie zwróciłam uwagi.
Spoilery:
Fajnie, że dużą rolę odgrywały książki, bo to sugerowało bardzo bliską przyszłość (że nie czytnik), zresztą poza technologią kosmiczną nie było tam niczego, czego byśmy nie mieli dziś, a niektóre przedmioty niemal ostentacyjnie staromodne, np. zegarek ze wskazówkami (i jakie cudne, że ta jego staromodność i wskazówkowość okazała się kluczowa! Taka mała strzelbka, która wypaliła znienacka).

No i nieco wzdrygnęła mnie scena, w której nauczycielka mówi, że podręczniki zostały ocenzurowane.

Świetna scenografia planet, niesamowite te ogromne fale. I moment, kiedy pani naukowiec ze łzami stwierdza, że ekspedycja rozbiła się dosłownie przed chwilą. W ogóle ładnie były w tym filmie pokazane paradoksy czasowe (nie wiem, na ile fizycznie realne).

W ogóle niesamowite napięcie, przez pierwszą połowę filmu tylko czekałam, aż coś strasznego się wydarzy - zgodnie z klasyką powinien to być albo bunt robotów, albo zdrada/obłęd jednego z członków załogi, no i wyszło na to drugie. A roboty w ogóle świetne! Cały ten ich design, tak KOMPLETNIE różny od tego, co zawsze widujemy w filmach SF! I te różne sposoby poruszania się! I dowcipy z poczuciem humoru! Jej, to było cudne. I to, jak na koniec bohater naprawia zepsutego robota*, to mnie wzruszyło.

*pamiętam, że się nazywały TARS i CASE, ale nie pamiętam, który był który.

Niektórzy recenzenci narzekają na zbyt długą sekwencję na Ziemi, a mnie się to właśnie podobało: że poznajemy rodzinę głównego bohatera, a nie tylko naszkicowaną sytuację jak w wielu filmach katastroficznych: "to jest samotny ojciec-twardziel, wszyscy wiedzą, jak wygląda samotny ojciec-twardziel, lecimy dalej". Doskonały pomysł z wykorzystaniem burz pyłowych, czyli czegoś, co jest zagrożeniem znanym z realiów, a nie np. uderzenie asteroidy czy coś. Oczywiście znów zawężenie całego świata do USA - że do jedzenia istnieje tylko okra i kukurydza, a przecież tyle milionów ludzi żywi się ryżem i maniokiem...

Niesamowity pomysł z "duchem" - mimo jego wyjaśnienia trochę ciarki po mnie chodziły, jak się wieczorem kładłam spać, ostatnia z całej rodziny (no, ale ja jestem łatwo straszalna, kiedyś się bałam po przeczytaniu kryminału Agathy Christie, gdzie dalibóg żadnych sił nadprzyrodzonych nie było nawet w wyobraźni).

Nie rozumiem tylko eksplozji na planecie Manna: Romilly miał coś podłączyć, stwierdził, że dane nie mają sensu (bo Mann kłamał) i wybuchło? Dlaczego Mann chciałby zniszczyć własną bazę?

Trochę mnie dreszcz przeleciał jak na koniec pokazano panią Brand (tak się nazywała?) na trzeciej planecie i głos zza ekranu mówił, że pewnie się szykuje do długiego snu, a ona w tym momencie zdejmowała hełm - przez chwilę byłam przekonana, że popełnia samobójstwo (bo nie wiedziałam, że atmosfera nadaje się do oddychania).
W sumie powiedziałabym, że ten film to skrzyżowanie "Kontaktu" i "Grawitacji" (bo jednak bez "Grawitacji" chyba by tak pięknych i realistycznych scen w kosmosie nie było).
Było pokolenie X, teraz jest pokolenie Ctrl + X.

Awatar użytkownika
Młodzik
Yilanè
Posty: 3687
Rejestracja: wt, 10 cze 2008 14:48
Płeć: Mężczyzna

Re: Polecanki filmowe

Post autor: Młodzik »

Też widziałem Interstellar, ale mam znacznie bardziej mieszane uczucia. Choć muszę przyznać, że to zabawne - nie trafił mi się jeszcze film, który wzbudzałby we mnie mieszane uczucia, a jednocześnie sprawiał, że jeszcze raz chciałbym pójść do kina.
Co mi się nie podobało:
1. Sekwencja lotu do Saturna. Ja rozumiem, że Nolan miał ambicję dorównać "Odysei Kosmicznej", ale nie robi się tego poprzez ordynarne nawiązywanie do klasyka co drugą minutę. Co gorsza, te nawiązania sobie po prostu były, bo tak, bez jakiegoś głębszego celu.
2. Farmazony o miłości, a już szczególnie ich natężenie w sekwencji tesseraktu. To nie jest tak, że nacisk położony na emocje uważam za zły pomysł, wręcz przeciwnie - był świetny. Problemem było podanie, tak mdłe i bezpośrednie, że zęby bolały. Widziałem filmy o miłości, gdzie to słowo nie pada ani razu. Można było finezyjniej, znacznie finezyjniej.
3. Fizyka. Tutaj można dyskutować. Większość zgrzytów, jakie wymienili widzowie, jestem w stanie sobie wytłumaczyć
hiperzaawansowaną technologią postludzi. Po prostu robią sobie z fizyką co tylko zechcą i choćby dlatego czarna dziura nie miażdży Coopera.
A co mi się podobało:
1. Efekty specjalne. Niebanalne, widać, że Nolan chciał przykuć ludzi do fotela czystą fizyką (zakładam, że właśnie o taki efekt chodziło, skoro twórcy konsultowali się z fizykiem).
2. Muzyka - Zimmer pozamiatał. Jest monumentalna i miażdżąca, dawno tak dobrego soundtracku nie słyszałem.

Poza tym "Interstellar" był niesamowicie angażujący pomimo tych wszystkich wad. To już, jak sądzę kwestia rzemiosła, wysokiej próby zresztą :).

Jeszcze jeden drobiazg: nie wiem, dlaczego, ale od razu domyśliłem się rozwiązania wątku ducha i nadistot, stąd też nie zrobiło to na mnie aż takiego wrażenia.

Awatar użytkownika
Zanthia
Alchemik
Posty: 1702
Rejestracja: czw, 11 sie 2005 20:11
Płeć: Kobieta

Re: Polecanki filmowe

Post autor: Zanthia »

Dobry Interstellar jest dobry. Patosu i muzyki tyle co trzeba, żeby podkreślić niewyobrażalną wielkość kosmosu. Wielcy ludzie, wielkie zmagania! I 1000 słoni! Naukowo dobrze przedstawione: OM ma ciągoty ku astrofizyce i czyta, potwierdza że mimo pewnego niewielkiego naciągania (takie podróże to w 10 000 lat, nie sto, ale licentia poetica), dobrze sprawdzone.

Ale najważniejsze jest, że luźno rzucę Hugo, przeciwstawienie niewyobrażalnego kosmosu równie niewyowybrażalnej wielkości ducha ludzkiego. Pozostawiło na mnie silny, trwały ślad.

Młodziku, OM twierdzi, że lot na Saturna po prostu tak wygląda. 12 lat, perspektywy powrotu takie sobie. Gdzie mieli lecieć, na Alfa Centauri?
It's me - the man your man could smell like.

ODPOWIEDZ