Polecanki filmowe

[No-qanek]

Alicja była ładna, Burton tandety nie odstawił, miało to jego sznyt.
Ale głównym zarzutem jest, że tam fabuła cieniutka. Jako zbiór ładnych scenek się sprawdza, jako porywająca opowieść - wcale.

[Juhani]

Nigdy wcześniej nie widziałem żeby ludzie klaskali przy niektórych żartach.

Ba! Bo nie byłeś na premierze Seksmisji Machulskiego. Oklaski w trakcie filmu były nawet na stojąco!

[nosiwoda]

Alicja w krainie czarów - Burtona.
Wiem, że sporo ludzi narzeka. Mnie się podobał. Zgrzytów specjalnych nie doświadczyłem, może faktycznie nieco Pazura jako głos Kapelusznika zdziebka nie pasił, ale szło się przyzwyczaić. Natomiast Figura w głosie Królowej Kier rewelacyjna.

Masz grzech za przyjęcie tego filmu w wersji dubbingowanej.

to przykład jak z dzieła mającego grubo ponad sto lat można zrobić film, który trafia w gusta współczesnego widza

Nie. Z dzieła mającego grubo ponad sto lat to ten film ma wzięte kilka postaci i psychodelię. I to wszystko. Całą fabułę, wymowę emocjonalną ma zupełnie odmienną i niemającą wiele wspólnego z Carrollem. Alicja jest dorosła, Kapelusznik nie jest szalony, banderzwierza się oswaja...

Jedyne, co w tym filmie mi się podobało, to - nie wiem, czy zamierzone - wrażenie, że Biała i Czerwona Królowa są równie walnięte, równie psychopatyczne, a Kraina Czarów będzie niedługo jęczeć pod brzemieniem słodziutko-bielutkiego terroru. Poza tym - cienizna. A co do wiktoriańskich realiów, to każda Jane Austen jest 37x lepsza. IMO.

[Ilt]

Chronicle. Obraz jest wart tysiąc słów. I ku mojemu zdumieniu - jest taki jak zapowiada się na trailerze (co normą nie jest, zazwyczaj filmy są gorsze).

[No-qanek]

Wygląda rzeczywiście nieźle. Chyba się skuszę.

[B.A.Urbański]

O kurcze, nic nie słyszałem o tym filmie, a fajnie się zapowiada.

[jaynova]

Jest męczący, z uwagi na sposób filmowania. Poza tym cały czas miałem wrażenie, że oglądam niedofinansowanych Herosów albo X-menów.

[Ilt]

Pseudodokumentalny POV jest bardzo fajnym zabiegiem, który świetnie wpasowywał się w fabułę - i został znakomicie zrealizowany (vide unoszenie kamery, scena w burzy czy lotu). Efekty specjalne IMO pierwsza klasa. Natomiast, że panowie nie strzelali z oczu laserami czy przenosili mostów... cóż.

[Młodzik]

W pseudodokumentach najbardziej mnie drażni brak sensownego uzasadnienia dla dalszego nagrywania "filmiku". Tutaj, Ilcie, jest inaczej, czy też film jest tak dobry, że na takie nieścisłości zupełnie nie zwraca się uwagi :)?

[Ilt]

Nie, akurat tu jest uzasadnione.

[neularger]

Ilcie, że tak dopytam, to udaje filmik kręcony z ręki? Znaczy, kamera lata na wszystkie strony? Coś jak w "Cloverfield" (Projekt: Monster)?

[No-qanek]

Takiego całkiem latania nie ma. Kamera jest przez większość czasu "nieprofesjonalna" (bo trudno powiedzieć, żeby z ręki :P), ale nie tak żeby oglądanie było męczące. A przy okazji wpada kilka fajnych ujęć czy połączeń między fragmentami z różnych kamer.
A uzasadnione jest tak gdzieś do połowy filmu.

Ale o samym filmie jutro, jak mi się uleży.

[neularger]

Uff. To dobrze. Miotającej się kamery nie znoszę. "Cloverfield" mnie wnerwiał, zaś pierwsza część "Melancholii" przyprawiła o mdłości.
Postaram się obejrzeć "Chronicle".



e. kosmetyka

[Cordeliane]

Byłam na Avengers przedwczoraj (w IMAX, bo 3D w zwykłym kinie nie znoszę). I chyba pójdę znowu w przyszłym tygodniu. Genialna zabawa, mnóstwo nawiązań i smaczków (jak zwykle w jednej scence sam Stan Lee), wizualnie piękne, chociaż kamera czasem trochę za szybka. Momenty, które miały śmieszyć, rzeczywiście śmieszą. O obsadzie już nie wspomnę, bo degustibus :)
Jest parę drobiazgów, do których można by się przyczepić, ale nie psują całości.

[jaynova]

Avengers mają bajkowe efekty, ale fabułę cieniutką. Poza tym wepchnięcie wszystkich bohaterów do jednego filmu zdecydowanie zubaża każdego z nich.