Niepolecanki
Moderator: RedAktorzy
- Młodzik
- Yilanè
- Posty: 3687
- Rejestracja: wt, 10 cze 2008 14:48
- Płeć: Mężczyzna
Re: Niepolecanki
Obawiam się, że się nie dogadamy :).
- Małgorzata
- Gadulissima
- Posty: 14598
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11
- neularger
- Strategos
- Posty: 5230
- Rejestracja: śr, 17 cze 2009 21:27
- Płeć: Mężczyzna
Re: Niepolecanki
Wiesz, Młodziku, nie rozumiem skąd to przekonanie, że adaptacja komiksu musi skończyć się produktem głupim i źle zrobionym? Wyjaśnisz? Rozumiem, że "Strażników" widziałeś i widzisz błędy o jakie oskarżasz wszystkie adaptacje komiksów? Rozumiem też, że dowolny inny film SF niebędący adaptacją jest zawsze o klasę lepszy, tak? A co z adaptacjami beletrystyki?
You can do anything you like... but you must never be rude. Rude is being weak.
Ty, Margoto, niszczysz piękne i oryginalne kreacje stylistyczne, koncepcje cudne językowe.
Jesteś językową demolką. - by Ebola
Ty, Margoto, niszczysz piękne i oryginalne kreacje stylistyczne, koncepcje cudne językowe.
Jesteś językową demolką. - by Ebola
- Q
- Nexus 6
- Posty: 3389
- Rejestracja: wt, 25 lis 2008 18:01
Re: Niepolecanki
Do 11/12 filmów "Star Trek" czy wszystkich trzech "Powrotów do przyszłości" da się przyłożyć ten sam opis, a nie są adaptacjami komiksów...*Młodzik pisze:Umowność i pretekstowość posunięte do granic a nawet przekraczające te granice. Bo nikt nie chodzi na te filmy, by uwierzyć w świat przedstawiony. Człowiek ma się dobrze bawić, więc wszystkie dziury fabularne i mielizny są przykrywane toną humoru, a bohaterowie nawet apokalipsę powstrzymują na luzie.
* inna sprawa, że dwa ostatnie filmy "ST", które Abrams vyrobil, bywają czasem liczone do konwencji superhero (co starzy fani mają za upadek serii)... :P
forum miłośników serialu „Star Trek”, gdzie ludzi zdolnych do używania mózgu po prostu nie ma - Przewodas
- Młodzik
- Yilanè
- Posty: 3687
- Rejestracja: wt, 10 cze 2008 14:48
- Płeć: Mężczyzna
Re: Niepolecanki
Wskaż mi, gdzie napisałem, że "Strażników Galaktyki" uważam za zły film, ba, gdzie napisałem, że każda adaptacja komiksu musi być złym filmem. Oczywiście nie wskażesz, bo zwyczajnie nadinterpretujesz moje wypowiedzi.neularger pisze:Wiesz, Młodziku, nie rozumiem skąd to przekonanie, że adaptacja komiksu musi skończyć się produktem głupim i źle zrobionym? Wyjaśnisz? Rozumiem, że "Strażników" widziałeś i widzisz błędy o jakie oskarżasz wszystkie adaptacje komiksów? Rozumiem też, że dowolny inny film SF niebędący adaptacją jest zawsze o klasę lepszy, tak? A co z adaptacjami beletrystyki?
Skoro musi być elaborat, to będzie elaborat.
"Strażnicy Galaktyki" sprawili mi niesamowitą radochę, na seansie rżałem jak koń, albo nawet całe ich stado. I wcale mi nie przeszkadzało, że postacie są równie skomplikowane co cep, że relacje pomiędzy nimi sprowadzają się do deklaracji, które wchodzą w życie z chwilą ich wypowiedzenia, że element "science" ogranicza się do elementów wystroju, a kosmici to tak naprawdę ludzie z wymyślną charakteryzacją. Tak samo w "Iron Manie 2" nie przeszkadzało mi, w jaki sposób przedstawiono opracowywanie nowego pierwiastka, a w "trójce" sprowadzenie problemu biotechnologicznego do zdupnego wzoru matematycznego z obowiązkowym e do iks (mówię z pamięci). Choć teoretycznie każdego fana fantastyki od tych zagrań powinny zęby boleć, tak jak Nimfę bolał "Avatar", a przecież Cameron nie szarżował aż tak bardzo jak ludzie z Marvela. Po prostu na marvelowskie filmy z automatu patrzy się z przymrużeniem oka, zwłaszcza na elementy fantastyczne. Czy wreszcie wyjaśniłem?
Z MCU najbardziej lubię "Kapitana Amerykę 2", bo prawie nie wymagał przymykania oczu.
"Scott Pilgrim vs. The World" jest genialny, Batmany Nolana takoż, a "Hellboy 2: Złota Armia" ma niesamowity klimat. To w moim mniemaniu są po prostu dobre filmy, beż żadnych większych taryf ulgowych.
- Q
- Nexus 6
- Posty: 3389
- Rejestracja: wt, 25 lis 2008 18:01
Re: Niepolecanki
No, chyba nie do końca, bo mogę wskazać ekranizację komiksu (superbohaterskiego) oglądając którą niczego nie trzeba mrużyć (też "Strażnicy", ino "Watchmen" dla odmiany), i wymieniłem już filmy SF - i to jeszcze z klasyki - na które trzeba wogle patrzeć nie dość, że przez palce, to spod półprzymkniętych powiek, by nie zacząć się ich czepiać. A mógłbym jeszcze bezczelnie pojechać płodami pp. Bay'a i Emmericha zaliczanymi czegoś do SF czy listą naukowych nonsensów w słynnej "Grawitacji" ;-).Młodzik pisze:"Strażnicy Galaktyki" sprawili mi niesamowitą radochę, na seansie rżałem jak koń, albo nawet całe ich stado. I wcale mi nie przeszkadzało, że postacie są równie skomplikowane co cep, że relacje pomiędzy nimi sprowadzają się do deklaracji, które wchodzą w życie z chwilą ich wypowiedzenia, że element "science" ogranicza się do elementów wystroju, a kosmici to tak naprawdę ludzie z wymyślną charakteryzacją. Tak samo w "Iron Manie 2" nie przeszkadzało mi, w jaki sposób przedstawiono opracowywanie nowego pierwiastka, a w "trójce" sprowadzenie problemu biotechnologicznego do zdupnego wzoru matematycznego z obowiązkowym e do iks (mówię z pamięci). Choć teoretycznie każdego fana fantastyki od tych zagrań powinny zęby boleć, tak jak Nimfę bolał "Avatar", a przecież Cameron nie szarżował aż tak bardzo jak ludzie z Marvela. Po prostu na marvelowskie filmy z automatu patrzy się z przymrużeniem oka, zwłaszcza na elementy fantastyczne. Czy wreszcie wyjaśniłem?
Poza wszystkimi scenami strzelanin, kiedy wrogowie z nadmiaru sympatii do protagonisty pruli mu z automatów wprost w niezniszczalną tarczę, zamiast celować w nogi czy w głowę... ;DMłodzik pisze:Z MCU najbardziej lubię "Kapitana Amerykę 2", bo prawie nie wymagał przymykania oczu.
(By była jasność: też jestem prawie-entuzjastą tego filmu ;-).)
forum miłośników serialu „Star Trek”, gdzie ludzi zdolnych do używania mózgu po prostu nie ma - Przewodas
- nosiwoda
- Lord Ultor
- Posty: 4541
- Rejestracja: pn, 20 cze 2005 15:07
- Płeć: Mężczyzna
Re: Niepolecanki
"klasyfikowanie "Straźników..." jako SF lub nie-SF"
"Strażnicy Galaktyki" to przecież space opera. Mamy wielkie imperia, mamy walki w kosmosie, mamy Złego i dobrych, artefakty, po które trzeba latać przez pół Galaktyki. Space opera jak w pysk strzelił.
A poza tym rozumiem Młodzikową klasyfikację filmów superbohaterskich jako osobnej działki. Chociaż może raczej jako poddziałki, areału wydzielonego przez biegłego geodetę jako osobna działka, ale w ramach jednego obrębu i bez ogrodzenia :)
"Strażnicy Galaktyki" to przecież space opera. Mamy wielkie imperia, mamy walki w kosmosie, mamy Złego i dobrych, artefakty, po które trzeba latać przez pół Galaktyki. Space opera jak w pysk strzelił.
A poza tym rozumiem Młodzikową klasyfikację filmów superbohaterskich jako osobnej działki. Chociaż może raczej jako poddziałki, areału wydzielonego przez biegłego geodetę jako osobna działka, ale w ramach jednego obrębu i bez ogrodzenia :)
"Having sons means (among other things) that we can buy things "for" those sons that we might not purchase for ourselves" - Tycho z PA
- Q
- Nexus 6
- Posty: 3389
- Rejestracja: wt, 25 lis 2008 18:01
Re: Niepolecanki
Znaczy... Jesteś za, a nawet przeciw? ;)
forum miłośników serialu „Star Trek”, gdzie ludzi zdolnych do używania mózgu po prostu nie ma - Przewodas
- nosiwoda
- Lord Ultor
- Posty: 4541
- Rejestracja: pn, 20 cze 2005 15:07
- Płeć: Mężczyzna
Re: Niepolecanki
Jestem za, ale bym złagodził, wygładził nieco i wyrównał. I tak się wszyscy będą kłócić, gdy dojdzie do spadkobrania.
"Having sons means (among other things) that we can buy things "for" those sons that we might not purchase for ourselves" - Tycho z PA
- Małgorzata
- Gadulissima
- Posty: 14598
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11
Niepolecanki
Widziałam ekranizację "Trudno być bogiem".
Normalnie nuda. I do tego bezdennie brzydka nuda.
Omijać wielkim łukiem i nie podchodzić nawet z kijem.
Normalnie nuda. I do tego bezdennie brzydka nuda.
Omijać wielkim łukiem i nie podchodzić nawet z kijem.
So many wankers - so little time...
- nimfa bagienna
- Demon szybkości
- Posty: 5779
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 11:40
- Płeć: Nie znam
Niepolecanki
Straszne, prawda?
Do pewnego momentu myślałam, że jest to tak złe, że aż piękne. Ale jednak nie. W akurat TEJ brzydocie brak i uroku, i sensu, i przede wszystkim gubi się myśl przewodnia. Gdybym nie znała książki, byłby to dla mnie tylko ciąg wstrętnych obrazów.
Do pewnego momentu myślałam, że jest to tak złe, że aż piękne. Ale jednak nie. W akurat TEJ brzydocie brak i uroku, i sensu, i przede wszystkim gubi się myśl przewodnia. Gdybym nie znała książki, byłby to dla mnie tylko ciąg wstrętnych obrazów.
Tłumaczenie niechlujstwa językowego dysleksją jest jak szpanowanie małym fiutkiem.
- Małgorzata
- Gadulissima
- Posty: 14598
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11
Niepolecanki
Więcej niż straszne.
Czekałam na myśl przewodnią, że wypłynie z błota. Czekałam na istotne dialogi => Rumata-don Reba (ledwie zarysowany wątek), Rumata - Arata (wątek w 90% pominięty), a przede wszystkim Rumata - doktor Budach (najbardziej przełomowy dla fabuły i interpretacji). Dwóch pierwszych nie ma, ostatni został spuszczony cienkim sikiem (dosłownie). Próbowałam też zrozumieć, dlaczego tak uparcie pokazywany jest tylko syf. Jasne, miało być wiarygodnie, ciemne średniowiecze i w ogóle, ale pogubiłam się zupełnie, bo sprowadzało się to do serii mniej lub bardziej przypadkowych wypróżnień lub mazania się fekaliami i/albo wydzielinami z nosa...
Poza moim zasięgiem pozostało też zrozumienie, dlaczego ten film był czarno-biały.
A fabuła utonęła w gównie.
Wiesz, Nimfencjo, a tak się ucieszyłam, gdy natrafiłam na ten film... :(((
Czekałam na myśl przewodnią, że wypłynie z błota. Czekałam na istotne dialogi => Rumata-don Reba (ledwie zarysowany wątek), Rumata - Arata (wątek w 90% pominięty), a przede wszystkim Rumata - doktor Budach (najbardziej przełomowy dla fabuły i interpretacji). Dwóch pierwszych nie ma, ostatni został spuszczony cienkim sikiem (dosłownie). Próbowałam też zrozumieć, dlaczego tak uparcie pokazywany jest tylko syf. Jasne, miało być wiarygodnie, ciemne średniowiecze i w ogóle, ale pogubiłam się zupełnie, bo sprowadzało się to do serii mniej lub bardziej przypadkowych wypróżnień lub mazania się fekaliami i/albo wydzielinami z nosa...
Poza moim zasięgiem pozostało też zrozumienie, dlaczego ten film był czarno-biały.
A fabuła utonęła w gównie.
Wiesz, Nimfencjo, a tak się ucieszyłam, gdy natrafiłam na ten film... :(((
So many wankers - so little time...
- neularger
- Strategos
- Posty: 5230
- Rejestracja: śr, 17 cze 2009 21:27
- Płeć: Mężczyzna
Niepolecanki
Gdyby film robili Amerykanie to Rumata by robił bronią białą lepiej niż Kmicic i kopał lepiej niż Bruce Lee, zaś sceny przejęcia Arkanaru przez to religijne państwo (zapomniałem nazwy) byłyby realistyczne i jatkopełne (choć nic takiego nie występuje w książce). Znaczy, sensu by to także nie miało, za to obrazki byłyby fajne - i jak tu nie lubić kina wysokobudżetowego? :)
You can do anything you like... but you must never be rude. Rude is being weak.
Ty, Margoto, niszczysz piękne i oryginalne kreacje stylistyczne, koncepcje cudne językowe.
Jesteś językową demolką. - by Ebola
Ty, Margoto, niszczysz piękne i oryginalne kreacje stylistyczne, koncepcje cudne językowe.
Jesteś językową demolką. - by Ebola
- nimfa bagienna
- Demon szybkości
- Posty: 5779
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 11:40
- Płeć: Nie znam
Niepolecanki
Ale mnie nie przeszkadza ten wszechobecny syf, sranie, rzyganie i pierdzenie. Są w pewien sposób, ekhem, fascynujące. Koncepcja, jaka jest, każdy widzi, a nawet konweniuje z duchem książki. Tylko że poza wszechobecną obrzydliwością w tym filmie nie ma NIC. Tylko turpistyczne wizualia i zgodna z nimi scenografia. I tak, kurza twarz, przez PONAD TRZY GODZINY.
Tłumaczenie niechlujstwa językowego dysleksją jest jak szpanowanie małym fiutkiem.
- neularger
- Strategos
- Posty: 5230
- Rejestracja: śr, 17 cze 2009 21:27
- Płeć: Mężczyzna
Niepolecanki
Znaczy, podsumowując krótko - jest bezsensownie, na dodatek obrzydliwie. I tak przez trzy godziny. Syf, rzyganie oraz insze obrzydliwości nie mają żadnego uzasadnienia fabularnego prócz epatowania ohydztwem (co uzasadnieniem nie jest)...
I jak do tego piję.
Wyobrażam sobie po prostu jak by to zrobili Amerykanie za większą forsę. Nie, nie wierzę, żeby złapali przesłanie Strugackich, Rosjanie mieli łatwiej i im też nie wyszło... Amerykanie po prostu by zrobili coś wizualnie ładnego, z efektami specjalnymi, ze scenami batalistycznymi i walki wręcz, coś co Margot by zapewne określiła: "Bezsensowne i z dziurami w fabule. Ale obrazki ładne. I w 3D!"
Chyba lepiej obcować dziełem ładnym i bezsensownym, niż z syfiastym i bezsensownym? Oczywiście, nie możemy zrezygnować z przymiotnika "bezsensowny" - jest dodawane gratis już niemal do każdej produkcji... :(
I jak do tego piję.
Wyobrażam sobie po prostu jak by to zrobili Amerykanie za większą forsę. Nie, nie wierzę, żeby złapali przesłanie Strugackich, Rosjanie mieli łatwiej i im też nie wyszło... Amerykanie po prostu by zrobili coś wizualnie ładnego, z efektami specjalnymi, ze scenami batalistycznymi i walki wręcz, coś co Margot by zapewne określiła: "Bezsensowne i z dziurami w fabule. Ale obrazki ładne. I w 3D!"
Chyba lepiej obcować dziełem ładnym i bezsensownym, niż z syfiastym i bezsensownym? Oczywiście, nie możemy zrezygnować z przymiotnika "bezsensowny" - jest dodawane gratis już niemal do każdej produkcji... :(
You can do anything you like... but you must never be rude. Rude is being weak.
Ty, Margoto, niszczysz piękne i oryginalne kreacje stylistyczne, koncepcje cudne językowe.
Jesteś językową demolką. - by Ebola
Ty, Margoto, niszczysz piękne i oryginalne kreacje stylistyczne, koncepcje cudne językowe.
Jesteś językową demolką. - by Ebola