Ciekaw jestem, czy będzie miał cokolwiek- poza tematyką i tytułem - wspólnego z oryginałem.
I czy oni tam naprawdę nie potrafią wymyślić nic nowego, tylko wciąż odgrzewać różne stare kotlety.
Moderator: RedAktorzy
Ciekaw jestem, czy będzie miał cokolwiek- poza tematyką i tytułem - wspólnego z oryginałem.
Czasem mam wrażenie, że należałoby prawnie zabronić tworzenia franczyz medialnych (może z wyjątkiem komiksów superbohaterskich, bo one się od dekad z franczyzowością zrosły) - na zasadzie - cykl filmowy czy powieściowy ma prawo kontynuować tylko oryginalny autor, serial/cykl seriali lub serię komiksową (z w/w ew. trykociarskim wyjątkiem) - oryginalna grupa twórców, bo inaczej kreatywność nie ruszy, za to będziemy skazani na odcinanie kuponów.
Podzielam te odczucia.
Na czym zakończyłeś?
Niezgorszy wybór, co mówię jako ktoś, kto oglądał...
W ten sposób załatwiono przede wszystkim Star Wars, a na drugim miejscu postawiłbym Matrixa i Ghostbusters. Czytałem też, że są plany ponownej ekranizacji LOTR...
Na Spidermanie z trzema Spidermanami. I chociaż miło było ich zobaczyć razem w jednym filmie, to właśnie było odgrzewanie starego kotleta na starym tłuszczu w nowej kuchni.
Podobno Mandalorian jest wart obejrzenia, ale na razie naprawdę nie chcę.
Przez ostatnich parę lat rozszerzałbym to i na "Star Treka" (z ew. wyjątkiem nieoficjalnego "The Orville"). Teraz, po "Prodigy", czuję się nieco udobruchany ;).
Fajny, choć durny (wyszło, że egomaniak Strange z głupiej pychy popsuł mechanizmy Wszechświata), i dobrze grający na sentymentach, ale - to co piszesz.
Owszem, niezły serial, niewątpliwy przebój ostatnich lat, ogląda się go b. przyjemnie, choć i on ma swoje wady (naukowo-techniczna dezynwoltura - lub ignorancja - twórców, puste CGI-tła*podczas gdy u Lucasa wszystko tętniło życiem, Syndrom Małej Galaktyki).
Idą w masowość, to i działanie Prawa Sturgeona da się obserwować. Kiedyś sięgaliśmy po crème de la crème, a produkcje Eda Wooda i wytwórni TROMA czy The Asylum przechodziły gdzieś under the radar. Dziś tandeta jest lepiej widoczna, bo produkują ją czołowe studia, często też w ramach znanych franczyz.
Lepiej niech nie robią ekranizacji w ogóle, niż mają produkować byle co. Szczególnie odniósłbym to do Koła Czasu, które z super długiej i rozbudowanej sagi przekształcono w serial niewiele lepszy od Xeny. - rzecz jasna to Amazon.
Disney myślą, że pogra tak na serialu Willow, a oglądał się tak źle, że chyba w ogóle wycofali go z oferty platformy.
Prawda. Ale w/w seriale "SW" nie są złe. Po prostu mają swoje wady.
"Andor" z "Mandalorianinem" to jednak kilka klas wyżej. I w latach '90 - zwanych Złotym Wiekiem Seriali SF by uszły.
Eeeetam. Po prostu nie należy stawiać dokrętek na równi z oryginałem, to nam jego odbioru nie popsują.
Jak ludzie w Sejmie :)
Chyba tylko Firefly mi się kojarzy...
To psucie czasem wygląda na celowe działanie, eufemistycznie zwane dekonstrukcją...
No nie aż takie... ;D
A było tego więcej - "Star Trek: TNG" (z kontynuacjami w postaci "DS9", "VOY" i "ENT"), "Babylon 5" (ze spin offami), "Z Archiwum X", "Gwiezdna eskadra", "Ziemia 2", "Przylądek Canaveral", "FarScape", trzy serie "StarGate" (finał ostatniej z nich - "Universe" - uważany jest zwykle na zakończenie owej ery), nowa "Battlestar Galactica", "SeaQuest DSV", "Lexx"..
Bo dekonstruować też trzeba umieć - dowodem "Robin and Marian" Lestera.
Pierwszy sezon chyba 1987 :)
Słabe, nieco lepsze, bardzo słabe.
W ogóle mi nie wchodziło.
Do 5 sezonu wspaniałe, później krzywa jakości ostro w dół.
Dla sf tym były czym Xena i Herkules dla fantasy :)
Nie pamiętam tam elementów Sf.
Troszkę za dużo surrealizmu.
Nie skończyłem pierwszej. Zbyt silnie mi się Macgyver kojarzył :)
Piękny klasyk.
Pierwszy sezon świetny, drugi taki sobie, trzeci dno.
Nie znam.
Potwornie depresyjny film. Powrót Mrocznego Rycerza Millera w podobnym temacie, o niebo lepszy.