baron13 pisze:Całkiem niedawno dawny szef Andrzeja Drzewińskiego (nie chcę przekręcić nazwiska, więc podaję opisowo) trochę dla zabawy przedstawił model bodaj rochodzenia się plotki w oparciu o model Isinga. Praca doczekała się już setek cytowań i coś tam w oparciu o nią opracowano, bo daje dobre rezultaty w praktyce.
1. Nauka doświadczalna może dawać lepsze wyniki przy analizie zachowań ludzkich niż abstrakcyjna - dopuszczalne.
2. Pokazujesz przykład cząstkowy, gdzie przeanalizowano coś. Załóżmy, że mamy już zgromadzone wiele takich modeli matematycznych dla różnych koniecznych naszym zdaniem (bo postrzeżonych) zachowań społecznych, żeby pokusić się o wykorzystanie ich do wymodelowania niezbędnych czynników, które zbiorowość skłonią do wymaganego zachowania złożonego, np. zatrzymanie rozwoju kryzysu finansowego: teoretycznie powinno zadziałać. Ale w przypadku zbiorowości ludzkiej nie będzie takiej pewności, bo cały czas nie wiemy, czy uwględniliśmy wszystkie okoliczności - mam tu na myśli "drobiazgi" i przeoczenia typu niepowodzenia reklam proszku do prania w krajach arabskich przez niewłaściwy kierunek prezentacji (od lewej do prawej), istotną różnicę "prestiżu" pomiędzy rękami lewą i prawą w Indiach itp. Za każdym razem dodamy do "programu" kolejny warunek, ale za każdym razem, tak sądzę, skuteczność nasza będzie porównywalna ze skutecznością operacji przeprowadzanych tradycyjnymi metodami.
I cały czas mówimy o modelowaniu zachowań zbiorowości, co w jakimś stopniu już ma miejsce bez dużego udziału matematyki. Zapewne cały czas myślimy o modelowaniu zbiorowością z dokładnością do jednostki. Czyli trzeba by też do jakiegoś stopnia umieć wymodelować jednostkę...
Oczywiście jako fantasta muszę dodać zastrzeżenie, że modelowanie matematyczne społeczeństw jest możliwe, chociaż nie teraz ;-).
Po prostu nie mam (i nie wiem, czy kiedykolwiek będę miał) pojęcia, jak wygląda równowaga pomiędzy faktem, że każdy z nas jest inny (co strasznie utrudnia modelowanie), a faktem, że tak mało się w gruncie rzeczy od siebie różnimy (co czyni modelowanie możliwym i oczekiwanym).
Nondum lingua suum, dextra peregit opus.