Antenaci
Moderator: RedAktorzy
- Alfi
- Inkluzja Ultymatywna
- Posty: 20010
- Rejestracja: pt, 10 cze 2005 10:29
Antenaci
Trzeba w końcu z tym tematem ruszyć.
Niektórych najwyraźniej wkurzyłem pytaniami w tym czy innym quizie, bo pytałem o jakieś dzieła i jakichś autorów z czasów dość zamierzchłych, jak np. Diabeł zakochany Cazotte'a, Stopa mumii Gautier (brawo dla Ellen, która zgadła) czy choćby naszego Grabińskiego (Dunin-Wąsowicz niedawno wydał jego Demona ruchu). Czy stara fantastyka, ta spod sztandaru Edgara Allana Poe, nic już dla nas nie znaczy? Czy w tych klimatach jeszcze tylko Lovecraft się liczy?
Niektórych najwyraźniej wkurzyłem pytaniami w tym czy innym quizie, bo pytałem o jakieś dzieła i jakichś autorów z czasów dość zamierzchłych, jak np. Diabeł zakochany Cazotte'a, Stopa mumii Gautier (brawo dla Ellen, która zgadła) czy choćby naszego Grabińskiego (Dunin-Wąsowicz niedawno wydał jego Demona ruchu). Czy stara fantastyka, ta spod sztandaru Edgara Allana Poe, nic już dla nas nie znaczy? Czy w tych klimatach jeszcze tylko Lovecraft się liczy?
Le drame de notre temps, c’est que la bêtise se soit mise à penser. (Jean Cocteau)
Hadapi dengan senyuman.
Hadapi dengan senyuman.
- dzejes
- Pćma
- Posty: 275
- Rejestracja: czw, 29 gru 2005 19:24
Fantastyka nie jest Sophią Loren - nie starzeje się pięknie.
Wszelkie utwory kreujące przyszły świat automatycznie tracą, gdy zaproponowane przez Autora wizje staną się anachroniczne. Owszem, miłośnicy gatunku będą czerpali frajdę z czytania Powieści pod hasłem "Świat w połowie dwudziestego wieku", ale nie ma co się oszukiwać - fantastyka to w ~90% literatura rozrywkowa, książka to produkt, który ma spełniać określone kryteria i stare pozycje nie wytrzymują pod naporem nowych które oferując te same zachwyty nad przyszłością (bądź wizje pesymistyczne, ofkors) nie trącą myszką.
Próbę czasu mogą przetrwać dzieła najwybitniejsze - i to te, które oprócz "elementu fantastycznego" mają coś jeszcze. Dlatego "Wyprawę do wnętrza Ziemi", czy "5 tygodni w balonie" czytałem już chyba po 10 razy każdą.
Wymieniony Poe - tu chyba trzeba oddzielić szeroko rozumianą literaturę grozy, gdyż jej starzenie szkodzi o wiele mniej. A co do Poe, czy Lovecrafta - polecam Algernona Blackwooda, mistrza nastroju :) Niedawno wyszedł zbiór opowiadań,(Wendigo i inne upiory) można przeczytać "Wierzby", czy tytułowego "Wendigo"
Wszelkie utwory kreujące przyszły świat automatycznie tracą, gdy zaproponowane przez Autora wizje staną się anachroniczne. Owszem, miłośnicy gatunku będą czerpali frajdę z czytania Powieści pod hasłem "Świat w połowie dwudziestego wieku", ale nie ma co się oszukiwać - fantastyka to w ~90% literatura rozrywkowa, książka to produkt, który ma spełniać określone kryteria i stare pozycje nie wytrzymują pod naporem nowych które oferując te same zachwyty nad przyszłością (bądź wizje pesymistyczne, ofkors) nie trącą myszką.
Próbę czasu mogą przetrwać dzieła najwybitniejsze - i to te, które oprócz "elementu fantastycznego" mają coś jeszcze. Dlatego "Wyprawę do wnętrza Ziemi", czy "5 tygodni w balonie" czytałem już chyba po 10 razy każdą.
Wymieniony Poe - tu chyba trzeba oddzielić szeroko rozumianą literaturę grozy, gdyż jej starzenie szkodzi o wiele mniej. A co do Poe, czy Lovecrafta - polecam Algernona Blackwooda, mistrza nastroju :) Niedawno wyszedł zbiór opowiadań,(Wendigo i inne upiory) można przeczytać "Wierzby", czy tytułowego "Wendigo"
Matko literatko!
- Alfi
- Inkluzja Ultymatywna
- Posty: 20010
- Rejestracja: pt, 10 cze 2005 10:29
Zgoda. Przykładem choćby "księżycowe" powieści Verne'a. Ale już Żuławski, chociaż anachroniczny w warstwie "selenologicznej", broni się sugestywnością wizji.dzejes pisze: Fantastyka nie jest Sophią Loren - nie starzeje się pięknie.
Wszelkie utwory kreujące przyszły świat automatycznie tracą, gdy zaproponowane przez Autora wizje staną się anachroniczne.
Właśnie XIX-wieczna fantastyka jest zazwyczaj albo literaturą grozy, albo opisuje zjawiska niewytłumaczalne na gruncie dostępnej wiedzy opartej na wiedzy empirycznej. Przykładem choćby Dama pikowa Puszkina. W ten nurt usiłował się wpisać śp. Nowosad (cholerna żółtaczka z powikłaniami - i to, o ile wiem, ta wszczepiana w szpitalach - przerwała w połowie...).dzejes pisze:Wymieniony Poe - tu chyba trzeba oddzielić szeroko rozumianą literaturę grozy, gdyż jej starzenie szkodzi o wiele mniej.
Może gdzieś dopadnę. czy Wendigo ma coś wspólnego ze Smętarzem dla zwierzaków/Cmętażem zwieżąt Kinga?dzejes pisze:A co do Poe, czy Lovecrafta - polecam Algernona Blackwooda, mistrza nastroju :) Niedawno wyszedł zbiór opowiadań,(Wendigo i inne upiory) można przeczytać "Wierzby", czy tytułowego "Wendigo"
Le drame de notre temps, c’est que la bêtise se soit mise à penser. (Jean Cocteau)
Hadapi dengan senyuman.
Hadapi dengan senyuman.
- inatheblue
- Cylon
- Posty: 1013
- Rejestracja: pt, 10 cze 2005 16:37
Dżejes, ja cię pardon, ale muszę się wtrącić.dzejes pisze:Fantastyka nie jest Sophią Loren - nie starzeje się pięknie.
Wszelkie utwory kreujące przyszły świat automatycznie tracą, gdy zaproponowane przez Autora wizje staną się anachroniczne. Owszem, miłośnicy gatunku będą czerpali frajdę z czytania Powieści pod hasłem "Świat w połowie dwudziestego wieku", ale nie ma co się oszukiwać - fantastyka to w ~90% literatura rozrywkowa, książka to produkt, który ma spełniać określone kryteria i stare pozycje nie wytrzymują pod naporem nowych które oferując te same zachwyty nad przyszłością (bądź wizje pesymistyczne, ofkors) nie trącą myszką.
Próbę czasu mogą przetrwać dzieła najwybitniejsze - i to te, które oprócz "elementu fantastycznego" mają coś jeszcze. Dlatego "Wyprawę do wnętrza Ziemi", czy "5 tygodni w balonie" czytałem już chyba po 10 razy każdą.
Wymieniony Poe - tu chyba trzeba oddzielić szeroko rozumianą literaturę grozy, gdyż jej starzenie szkodzi o wiele mniej. A co do Poe, czy Lovecrafta - polecam Algernona Blackwooda, mistrza nastroju :) Niedawno wyszedł zbiór opowiadań,(Wendigo i inne upiory) można przeczytać "Wierzby", czy tytułowego "Wendigo"
1. Chyba tylko my, biedni snobistyczni Polacy dzielimy literaturę na arcydzieła i rozrywkową (a co, może arcydzieła są nierozrywkowe? Przepraszam, ale większość klasyki literatury jest wybitnie rozrywkowa, w Fahrenheicie 451 ganiają się całkiem żwawo, wielki realizm ma od groma łzawych wątków miłosnych, Lem też nie pisał po to, zeby przynudzać - a Giaur, to może co jest?).
2. Ludzie czytają to, co jest dostępne i w miarę możliwości zareklamowane. Nawet ci oczytani lecą dość stadnie. Szperanie po kątach za XIXwieczną literaturą, fantastyką czy nie, to zabawa nielicznych.
3. Te książki są słabo dostępne.
4. No i niestety, dość mocno starzeje się język. Kraszewskiego też dzisiaj ciężko czytać (chociaż on to akurat straszny grafoman).
Sama kwestia anachroniczności wizji jest moim zdaniem drugorzędna. Sama znam głównie to, co publikowano w "Drodze do Science-fiction", ale podobało mi się, głównie to opowiadanie o pannie w kropli wody i o trującym ogrodzie. Ale to było tak dawno, że pamiętam piąte przez dziesiąte. Oczywiście chichot wzbiera od różnych socjalistycznych wizji, ale to trochę inna sprawa... Przedwiośnie pod tym względem wcale nie jest lepsze.
Tyle masz racji, że przeżywają dzieła najlepsze, ale to akurat nie ma nic wspólnego z ich fantastycznością.
- Alfi
- Inkluzja Ultymatywna
- Posty: 20010
- Rejestracja: pt, 10 cze 2005 10:29
A jednak XIX-wieczny Sienkiewicz wciąż jest czytany przez miliony ludzi. Podobnie Dumas-ojciec. A przecież Balzak, Gogol, Puszkin czy Maupassant (każdy z nich miał jakiś fantastyczny epizod w swojej twórczości) nie są gorsi?inatheblue pisze:
Ludzie czytają to, co jest dostępne i w miarę możliwości zareklamowane. Nawet ci oczytani lecą dość stadnie. Szperanie po kątach za XIXwieczną literaturą, fantastyką czy nie, to zabawa nielicznych.
Dużo bardziej dostępne niż np. Dom wschodzącego słońca ;). Taka np. Stopa mumii Gautiera (akurat mam pod ręką) miała nakład 15 000 egzemplarzy, z czego chyba większość dostępna na półkach różnych bibliotek miejskich i gminnych. Da się przeczytać nie wydając ani złotówki (nie mówię, że żałuję zakupu Domu..., broń Boże:)))).inatheblue pisze: Te książki są słabo dostępne.
Czy to jest tylko kwestia archaicznego języka? Sienkiewicz był młodszy od Kraszewskiego o 34 lata - a to były czasy dużo wolniejszych zmian niż teraz. Raczej kwestia talentu i pewnej maniery językowej. Poza tym pisarze XIX wieku uwielbiali kwieciste opisy i różne inne wtręty, które dzisiaj raczej utrudniają czytanie.inatheblue pisze: No i niestety, dość mocno starzeje się język. Kraszewskiego też dzisiaj ciężko czytać (chociaż on to akurat straszny grafoman).
Le drame de notre temps, c’est que la bêtise se soit mise à penser. (Jean Cocteau)
Hadapi dengan senyuman.
Hadapi dengan senyuman.
- Harna
- Łurzowy Kłulik
- Posty: 5588
- Rejestracja: ndz, 05 mar 2006 17:14
A ja na ten przykład lubię powieści gotyckie i grozy — z końca XVIII i z XIX wieku. Po części wynika to z mojego osobistego i całkowicie subiektywnego degustibusa, który literaturę XIX-wieczną stawia wyżej niż XX-wieczną, zarówno w dziedzinie prozy, jak i poezji — acz bywają wyjątki. Ech, a ile cudnej fantastyki, ile przepięknej grozy jest w tekstach romantycznych...
I właśnie sobie przypomniałam, że mam na półce Historie osobliwe i fantastyczne (tom z nowelami francuskimi) oraz znacznie nowsze Niesamowite opowieści. Nodier, de Nerval, Mérimée, Gautier, Balzac, Poe, Meyrink, Hawthorne, Puszkin, Scott i nawet Sienkiewicz. Lovecraft oczywiście też, ale jego akurat omijam szerokim łukiem, wybitnie mi nie leży.
To już wiem, co dzisiaj będę czytać do poduszki :-)
I właśnie sobie przypomniałam, że mam na półce Historie osobliwe i fantastyczne (tom z nowelami francuskimi) oraz znacznie nowsze Niesamowite opowieści. Nodier, de Nerval, Mérimée, Gautier, Balzac, Poe, Meyrink, Hawthorne, Puszkin, Scott i nawet Sienkiewicz. Lovecraft oczywiście też, ale jego akurat omijam szerokim łukiem, wybitnie mi nie leży.
To już wiem, co dzisiaj będę czytać do poduszki :-)
– Wszyscy chyba wiedzą, że kicający łurzowy kłulik to zapowiedź śmierci.
– Hmm, dla nas znaczy coś całkiem odmiennego – szczęśliwe potomstwo...
© Wojciech Świdziniewski, Kłopoty w Hamdirholm
Wzrúsz Wirúsa!
– Hmm, dla nas znaczy coś całkiem odmiennego – szczęśliwe potomstwo...
© Wojciech Świdziniewski, Kłopoty w Hamdirholm
Wzrúsz Wirúsa!
- inatheblue
- Cylon
- Posty: 1013
- Rejestracja: pt, 10 cze 2005 16:37
Niedobre tło porównawcze. Przecież Sienkiewicz to fenomen. Poe też jest czytany. Poe to też fenomen.Alfi pisze:A jednak XIX-wieczny Sienkiewicz wciąż jest czytany przez miliony ludzi. Podobnie Dumas-ojciec. A przecież Balzak, Gogol, Puszkin czy Maupassant (każdy z nich miał jakiś fantastyczny epizod w swojej twórczości) nie są gorsi?inatheblue pisze:
Ludzie czytają to, co jest dostępne i w miarę możliwości zareklamowane. Nawet ci oczytani lecą dość stadnie. Szperanie po kątach za XIXwieczną literaturą, fantastyką czy nie, to zabawa nielicznych.
- Alfi
- Inkluzja Ultymatywna
- Posty: 20010
- Rejestracja: pt, 10 cze 2005 10:29
A Puszkin czy Balzac nie?inatheblue pisze: Niedobre tło porównawcze. Przecież Sienkiewicz to fenomen. Poe też jest czytany. Poe to też fenomen.
Wymieniony wyżej przez Harnę Nerval zasługuje na uwagę (poza poezją) głównie ze względu na świetne, bardzo oniryczne opowiadanie Aurelia ze zbioru Les filles du feu (w Polsce wyszedł bodaj pod tytułem Córy ognia, niestety dawno nie wznawianym) - to jest naprawdę genialne.
Osobna sprawa to Grabiński. Trochę rażący swoimi młodopolskimi manieryzmami, ale naprawdę bardzo dobry. Ciekawy jestem, czy PDW coś jeszcze wyda po tym Demonie ruchu, bo dzieła wybrane z przedmowami Hutnikiewicza (bodaj trzy tomy: Salamandra. Cień Bafometa, Wyspa Itongo i wybór opowiadań) powoli się rozsypuje na bibliotecznych półkach.
Le drame de notre temps, c’est que la bêtise se soit mise à penser. (Jean Cocteau)
Hadapi dengan senyuman.
Hadapi dengan senyuman.
- inatheblue
- Cylon
- Posty: 1013
- Rejestracja: pt, 10 cze 2005 16:37
W sensie marketingowym nie bałdzo. Czy ty naprawdę wierzysz, że większośc ludzi czyta książki dlatego, że one są dobre? Sienkiewicza zagnieżdża się nam w głowie od smarkacza, Poego mniej, ale Anglosasi robią swoje. Memetyka, panie. Sienkiewicz wcale nie jest szeroko czytywany na Zachodzie. Raczej snobistycznie.Alfi pisze:A Puszkin czy Balzac nie?inatheblue pisze: Niedobre tło porównawcze. Przecież Sienkiewicz to fenomen. Poe też jest czytany. Poe to też fenomen.
- dzejes
- Pćma
- Posty: 275
- Rejestracja: czw, 29 gru 2005 19:24
Twój post każe mi się z szacunkiem skłonić przed językiem jako medium służącemu kontaktom międzyludzkim. Człowiek słowa pisze, Pan Bóg znaczenia nosi.inatheblue pisze: Dżejes, ja cię pardon, ale muszę się wtrącić.
1. Chyba tylko my, biedni snobistyczni Polacy dzielimy literaturę na arcydzieła i rozrywkową (a co, może arcydzieła są nierozrywkowe? Przepraszam, ale większość klasyki literatury jest wybitnie rozrywkowa, w Fahrenheicie 451 ganiają się całkiem żwawo, wielki realizm ma od groma łzawych wątków miłosnych, Lem też nie pisał po to, zeby przynudzać - a Giaur, to może co jest?).
Gdzież ja taki podział poczyniłem?
Znów się zgadzamy, to że nie napisałem wprost nie znaczy, że nie dostrzegam tego aspektu - a nawet więcej, skoro wspomniałem o wydaniu zbiorku Blackwooda mając nadzieję, że więcej ludzi go pozna - to chyba zgadzam się z Twoimi tezami?inatheblue pisze: 2. Ludzie czytają to, co jest dostępne i w miarę możliwości zareklamowane. Nawet ci oczytani lecą dość stadnie. Szperanie po kątach za XIXwieczną literaturą, fantastyką czy nie, to zabawa nielicznych.
3. Te książki są słabo dostępne.
W przypadku tłumaczeń to chyba mniejszy problem? Bo ja raczej o literaturze obcojęzycznej...inatheblue pisze: 4. No i niestety, dość mocno starzeje się język. Kraszewskiego też dzisiaj ciężko czytać (chociaż on to akurat straszny grafoman).
No a moim nie jest. I tyle :)inatheblue pisze: Sama kwestia anachroniczności wizji jest moim zdaniem drugorzędna. Sama znam głównie to, co publikowano w "Drodze do Science-fiction", ale podobało mi się, głównie to opowiadanie o pannie w kropli wody i o trującym ogrodzie. Ale to było tak dawno, że pamiętam piąte przez dziesiąte. Oczywiście chichot wzbiera od różnych socjalistycznych wizji, ale to trochę inna sprawa... Przedwiośnie pod tym względem wcale nie jest lepsze.
Tyle masz racji, że przeżywają dzieła najlepsze, ale to akurat nie ma nic wspólnego z ich fantastycznością.
Matko literatko!
- Alfi
- Inkluzja Ultymatywna
- Posty: 20010
- Rejestracja: pt, 10 cze 2005 10:29
Przyznam się, że Blackwooda znałem tylko ze słyszenia, ale z niczym mi się nie kojarzył. To, co znalazłem na jego temat, brzmi zachęcająco (m.in. recenzja w Esensji). A nawiasem mówiąc, od naszego Grabińskiego był o 18 lat starszy.
Le drame de notre temps, c’est que la bêtise se soit mise à penser. (Jean Cocteau)
Hadapi dengan senyuman.
Hadapi dengan senyuman.
- Ellen
- Ośmioł
- Posty: 690
- Rejestracja: śr, 08 cze 2005 22:33
Mrrrrr :) Lubię starocie :)
Taki James i "Opowieści starego antykwariusza". Wydawałoby się, że temat został później wyeksploatowany, że skoro opowiadania te były wzorem dla wielu późniejszych pisarzy, przez to nie powinny się wydawać hmm... "odkrywcze"? Brakuje mi odpowiedniego słowa.
Niby nic takiego, a jednak robi wielkie wrażenie
pozdrawiam
Ellen
Taki James i "Opowieści starego antykwariusza". Wydawałoby się, że temat został później wyeksploatowany, że skoro opowiadania te były wzorem dla wielu późniejszych pisarzy, przez to nie powinny się wydawać hmm... "odkrywcze"? Brakuje mi odpowiedniego słowa.
Niby nic takiego, a jednak robi wielkie wrażenie
pozdrawiam
Ellen
- nimfa bagienna
- Demon szybkości
- Posty: 5779
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 11:40
- Płeć: Nie znam
A Nowy, wspanialy swiat? Im dluzej sie przygladam naszej rzeczywistosci, tym bardziej jestem przekonana, ze Huxley mial autentyczna wizje. Odczlowieczenie, unifikacja, dorosle dzieci potrafiace tylko odwalac swoja robote i lykac uszczesliwiajace prochy.
Ta ksiazka nigdy sie dla mnie nie zestarzeje.
Ta ksiazka nigdy sie dla mnie nie zestarzeje.
Tłumaczenie niechlujstwa językowego dysleksją jest jak szpanowanie małym fiutkiem.