Fantastyka w krótkich porciętach
Moderator: RedAktorzy
- Lafcadio
- Nexus 6
- Posty: 3193
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 17:57
- Małgorzata
- Gadulissima
- Posty: 14598
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11
- Godzilla
- Sepulka
- Posty: 63
- Rejestracja: pt, 10 cze 2005 10:23
Ja tam nigdy nie lubiłam tych włoskich historyjek. Ani "Serca", ani "Pinokia". Czytać czytałam, bo było obowiązkowe, ale bez przyjemności. Wyciskacze łez to nie dla mnie.Borsuk pisze:ano była. O chłopaczku zdaje się co koperty adresował. Jakie to współczesne ;-)Małgorzata pisze:A "Serce" to chyba lektura była szkolna...?
A poza tym w szkole czytałam bardzo dużo, w tym wiele fantastyki:
* Verne’a wszystko co udało mi się dostać, a było tych książek sporo;
* „Wehikuł czasu”, „Wojnę światów”;
* Lema – może niewiele, ale moja ulubiona grubaśna księga nosiła tytuł „Cyberiada”, i były w niej „Bajki robotów”, historyjki o Trurlu i Klapaucjuszu, i coś tam jeszcze;
* trylogię Tolkiena pochłonęłam w ósmej klasie i przez kilka tygodni nie wiedziałam na jakim świecie żyję. Parę lat potem, będąc w USA, z własnego kieszonkowego kupiłam cały komplet Tolkiena w języku language, i pracowicie przeczytałam, początkowo wertując słowniki we wszystkie strony;
* Tapatiki i trochę innych bajek fantastycznej treści. Była taka historia o chłopcu Euzebiuszu, który trafił na inną planetę do jakichś robotów czy coś w tym stylu, oraz francuska historyjka utopijno-ekologiczna, gdzie astronauci trafiają na planetę zamieszkałą przez szczęśliwych ludzi, którzy środowiska nie niszczą, a domy budują sobie z żywych roślin – jakieś porosty hoduje się na kształt ścian. Zakończenie było serceszczypatielnoje, bo planecie groziła utrata atmosfery, którą miała zabrać nadlatująca kometa (chlip, chlip).
* Z literatury żeńskiej – „Godzinę pąsowej róży” Marii Krüger, jak to się panna z roku 1960 przeniosła do 1880. Pyszna historia, choć obecnie uważam, że dziewczę było nie tyle nowoczesne, co nieokrzesane.
* „Niezwykłe przeżycia doktora Dumczewa” też kojarzę, wpadły mi w ręce na wakacjach w Krzeptówkach. To mogła być szósta klasa podstawówki czy coś koło tego.
* Kto pamięta czeskiego autora nazwiskiem Souček? Czytałam trzy jego książki, bardzo fajne, choć teraz niezbyt pamiętam treść. Muszę to przyuważyć gdzieś w antykwariacie.
* Chyba trochę później wpadły mi w ręce opowiadania Henry’ego Kuttnera; były tego dwie serie: jedna o rodzinie Hogbenów, druga o zapijaczonym konstruktorze Gallegherze. Cudo.
* A może ktoś pamięta takie czasopismo jak „Relax”?
* Co niedziela, bodajże o 10.00, w radiu leciało „60 minut na godzinę”, obowiązkowy punkt programu. A w nim, między innymi, słuchowiska Marcina Wolskiego, dość niesamowite. Ostatnio kupiłam „The Best-iarium”, w którym jest kilka z tych historii, ale w druku to nie to samo. Może ktoś to wyda na płycie.
* No i były filmy: „Wielka, większa i największa”, potem film radziecki, coś o młodych radzieckich kosmonautach na obcej planecie, „Gwiezdne wojny” – przebój nad przeboje, i – jakżeby inaczej – ze dwa filmy o Godzilli (bo ja jestem Godzilla z tych starych dobrych japońskich produkcji, a nie z tych popłuczyn co je wypuścili w zeszłym roku, i uznaję tylko przyzwoite efekty specjalne z piękną czarną kreską na linii horyzontu :-))
Tym, co mają dzieci i chcieliby im coś z literatury „sprzedać”, proponuję przeczytać im po kolacji jeden czy dwa rozdziały. Tak robił mój tata. Działało jak zaraza, bo czytać umie. Znaczy, nie że czyta bo gramotny, bo on pan inżynier jezd, tyle że jak on czyta, to się słucha.
Teraz na starość człowiek pierniczeje, jak się pracuje na etat to trudno skupić uwagę na czymś dłuższym, obecnie nadrabiam wieloletnie zaległości w lekturze siedząc w domu z dzieckiem. Coś w tym jest. Moi znajomi, dawniej takie mole książkowe jak ja, też bardzo, bardzo oklapli, gdy przyszło im iść do roboty.
- Ellen
- Ośmioł
- Posty: 690
- Rejestracja: śr, 08 cze 2005 22:33
pamiętam, że bardzo podobała mi się "Małgosia contra Małgosia" Ewy Nowackiej. A z rzeczy mniej fantastycznych, za to bardziej... fantastycznych dwie książki Haliny Popławskiej: "Cień dłuższego ramienia" oraz "Renesansowa przygoda". Opowiadają o pewnym bibliotekarzu, który rozwiązuje zagadki historyczne. Niestety, "Cień dłuższego ramienia" jest nie do zdobycia. Poluję na tę książkę od kilku lat...
pozdrawiam
Ellen
pozdrawiam
Ellen
-
- Mamun
- Posty: 126
- Rejestracja: śr, 15 cze 2005 23:12
No kurde, a ja zaczłąme zcytać jak miałem 16 lat :/ to już nie dziecko chyba, nie?...
wKażdym razie jak byłem mniejszy przeczytałem Wyprawę do wnetrza ziemi. Próbowałem też 5000 mil podmorskiej żeglugi ale jakoś nie mogłem :D miałem awesję do ksiązek ( chociaż "Wyprawa..." spodobała mi się ). Aha był jeszcze Hobbit :D po Hobbicie był Ziemiański ze swoją Toy Toy Song :D i chyba Bułyczow z grubszych rzeczy
A ostatnio jeśkli chodzi o ksiązki dla dzieci to przeczytałem "Edgar i Ellen. Niezwykłe Stwory"... w sumie fajna książeczka, nie do końca dla dzieci - ma swoisty mroczny klimat... tyle ze jest króciuteńka.
Wiem, powinienem przeczytać Muminków i całą resztę... moze jak dorosnę :)
wKażdym razie jak byłem mniejszy przeczytałem Wyprawę do wnetrza ziemi. Próbowałem też 5000 mil podmorskiej żeglugi ale jakoś nie mogłem :D miałem awesję do ksiązek ( chociaż "Wyprawa..." spodobała mi się ). Aha był jeszcze Hobbit :D po Hobbicie był Ziemiański ze swoją Toy Toy Song :D i chyba Bułyczow z grubszych rzeczy
A ostatnio jeśkli chodzi o ksiązki dla dzieci to przeczytałem "Edgar i Ellen. Niezwykłe Stwory"... w sumie fajna książeczka, nie do końca dla dzieci - ma swoisty mroczny klimat... tyle ze jest króciuteńka.
Wiem, powinienem przeczytać Muminków i całą resztę... moze jak dorosnę :)
nanye Dunedain...
- Małgorzata
- Gadulissima
- Posty: 14598
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11
-
- Mamun
- Posty: 126
- Rejestracja: śr, 15 cze 2005 23:12
Teraz się powinienem zrobić czerwony... mówiłem że tylko zaczłąme czytać... nawet nie przeszedłem pierwszego rozdziału ( o ile takie były... ). Siakoś tak mnie znudziła.Coleman pisze:A co dopiero, jakbys sprobowal pelne 20 000...Dunadan pisze:Próbowałem też 5000 mil podmorskiej żeglugi ale jakoś nie mogłem
FTSL
nanye Dunedain...
Moją pierwszą bodaj powieścią fantasy była nieśmiertelna "Ronja, córka zbójnika":) Zakochałam się nieprzytomnie, a miałam wtedy z siedem lat i nie wiedziałam (niestety jeszcze długo) o tym, że to odrębny gatunek. Potem były wszelkie książki Edith Nesbit, 2000 mil podwodnej żeglugi, Karolcie (chociaż w sumie czy to fantasy?), Narnia, Alicja w Krainie Czarów... nie pamiętam już:P Moje dzieciństwo byłoby inne bez tych książek. Ale o tym, żeby u Amicisa występowały w ogóle jakieś fantastyczne elementy, słyszę pierwszy raz z życiu.
- tarkus
- Mamun
- Posty: 165
- Rejestracja: sob, 11 cze 2005 21:55