Fantastyka w krótkich porciętach

czyli odpowiednie miejsce dla bibliotekarzy, bibliofilów, moli książkowych i wszystkich tych nieżyciowych czytaczy

Moderator: RedAktorzy

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Alfi
Inkluzja Ultymatywna
Posty: 19981
Rejestracja: pt, 10 cze 2005 10:29

Post autor: Alfi »

To były tzw. opowiadania miesięczne.
Le drame de notre temps, c’est que la bêtise se soit mise à penser. (Jean Cocteau)
Hadapi dengan senyuman.

Awatar użytkownika
Lafcadio
Nexus 6
Posty: 3193
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 17:57

Post autor: Lafcadio »

Otóż to.
Kurczę, pamiętam, że sięgnąłem po tę książkę bo mnie po lekturze lektury zainteresowała... W takim młodym wieku czytać obyczajówki. Od początku byłem nienormalny ;)
Ja mam śmiałość to panu powiedzieć, bo pan mi wie pan co pan mi może? Pan mi nic nie może. Bo ja jestem z wodociągów.

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Post autor: Małgorzata »

To akurat zupełnie normalne, wszystkie dziewczynki tak mają :P:P:P
So many wankers - so little time...

Awatar użytkownika
Coleman
Wampir
Posty: 3097
Rejestracja: wt, 14 cze 2005 16:41

Post autor: Coleman »

Rowniez te indianskie :P :P :P
FTSL
You and me, lord. You and me.

Awatar użytkownika
Lafcadio
Nexus 6
Posty: 3193
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 17:57

Post autor: Lafcadio »

Hehe, przypomniało mi się, że ktoś mi kiedyś powiedział, że wyglądam jak Meksykaniec :P
Ja mam śmiałość to panu powiedzieć, bo pan mi wie pan co pan mi może? Pan mi nic nie może. Bo ja jestem z wodociągów.

Awatar użytkownika
Godzilla
Sepulka
Posty: 63
Rejestracja: pt, 10 cze 2005 10:23

Post autor: Godzilla »

Borsuk pisze:
Małgorzata pisze:A "Serce" to chyba lektura była szkolna...?
ano była. O chłopaczku zdaje się co koperty adresował. Jakie to współczesne ;-)
Ja tam nigdy nie lubiłam tych włoskich historyjek. Ani "Serca", ani "Pinokia". Czytać czytałam, bo było obowiązkowe, ale bez przyjemności. Wyciskacze łez to nie dla mnie.

A poza tym w szkole czytałam bardzo dużo, w tym wiele fantastyki:

* Verne’a wszystko co udało mi się dostać, a było tych książek sporo;
* „Wehikuł czasu”, „Wojnę światów”;
* Lema – może niewiele, ale moja ulubiona grubaśna księga nosiła tytuł „Cyberiada”, i były w niej „Bajki robotów”, historyjki o Trurlu i Klapaucjuszu, i coś tam jeszcze;
* trylogię Tolkiena pochłonęłam w ósmej klasie i przez kilka tygodni nie wiedziałam na jakim świecie żyję. Parę lat potem, będąc w USA, z własnego kieszonkowego kupiłam cały komplet Tolkiena w języku language, i pracowicie przeczytałam, początkowo wertując słowniki we wszystkie strony;
* Tapatiki i trochę innych bajek fantastycznej treści. Była taka historia o chłopcu Euzebiuszu, który trafił na inną planetę do jakichś robotów czy coś w tym stylu, oraz francuska historyjka utopijno-ekologiczna, gdzie astronauci trafiają na planetę zamieszkałą przez szczęśliwych ludzi, którzy środowiska nie niszczą, a domy budują sobie z żywych roślin – jakieś porosty hoduje się na kształt ścian. Zakończenie było serceszczypatielnoje, bo planecie groziła utrata atmosfery, którą miała zabrać nadlatująca kometa (chlip, chlip).
* Z literatury żeńskiej – „Godzinę pąsowej róży” Marii Krüger, jak to się panna z roku 1960 przeniosła do 1880. Pyszna historia, choć obecnie uważam, że dziewczę było nie tyle nowoczesne, co nieokrzesane.
* „Niezwykłe przeżycia doktora Dumczewa” też kojarzę, wpadły mi w ręce na wakacjach w Krzeptówkach. To mogła być szósta klasa podstawówki czy coś koło tego.
* Kto pamięta czeskiego autora nazwiskiem Souček? Czytałam trzy jego książki, bardzo fajne, choć teraz niezbyt pamiętam treść. Muszę to przyuważyć gdzieś w antykwariacie.
* Chyba trochę później wpadły mi w ręce opowiadania Henry’ego Kuttnera; były tego dwie serie: jedna o rodzinie Hogbenów, druga o zapijaczonym konstruktorze Gallegherze. Cudo.
* A może ktoś pamięta takie czasopismo jak „Relax”?
* Co niedziela, bodajże o 10.00, w radiu leciało „60 minut na godzinę”, obowiązkowy punkt programu. A w nim, między innymi, słuchowiska Marcina Wolskiego, dość niesamowite. Ostatnio kupiłam „The Best-iarium”, w którym jest kilka z tych historii, ale w druku to nie to samo. Może ktoś to wyda na płycie.
* No i były filmy: „Wielka, większa i największa”, potem film radziecki, coś o młodych radzieckich kosmonautach na obcej planecie, „Gwiezdne wojny” – przebój nad przeboje, i – jakżeby inaczej – ze dwa filmy o Godzilli (bo ja jestem Godzilla z tych starych dobrych japońskich produkcji, a nie z tych popłuczyn co je wypuścili w zeszłym roku, i uznaję tylko przyzwoite efekty specjalne z piękną czarną kreską na linii horyzontu :-))

Tym, co mają dzieci i chcieliby im coś z literatury „sprzedać”, proponuję przeczytać im po kolacji jeden czy dwa rozdziały. Tak robił mój tata. Działało jak zaraza, bo czytać umie. Znaczy, nie że czyta bo gramotny, bo on pan inżynier jezd, tyle że jak on czyta, to się słucha.

Teraz na starość człowiek pierniczeje, jak się pracuje na etat to trudno skupić uwagę na czymś dłuższym, obecnie nadrabiam wieloletnie zaległości w lekturze siedząc w domu z dzieckiem. Coś w tym jest. Moi znajomi, dawniej takie mole książkowe jak ja, też bardzo, bardzo oklapli, gdy przyszło im iść do roboty.

Awatar użytkownika
Ellen
Ośmioł
Posty: 690
Rejestracja: śr, 08 cze 2005 22:33

Post autor: Ellen »

pamiętam, że bardzo podobała mi się "Małgosia contra Małgosia" Ewy Nowackiej. A z rzeczy mniej fantastycznych, za to bardziej... fantastycznych dwie książki Haliny Popławskiej: "Cień dłuższego ramienia" oraz "Renesansowa przygoda". Opowiadają o pewnym bibliotekarzu, który rozwiązuje zagadki historyczne. Niestety, "Cień dłuższego ramienia" jest nie do zdobycia. Poluję na tę książkę od kilku lat...

pozdrawiam
Ellen

Dunadan
Mamun
Posty: 126
Rejestracja: śr, 15 cze 2005 23:12

Post autor: Dunadan »

No kurde, a ja zaczłąme zcytać jak miałem 16 lat :/ to już nie dziecko chyba, nie?...
wKażdym razie jak byłem mniejszy przeczytałem Wyprawę do wnetrza ziemi. Próbowałem też 5000 mil podmorskiej żeglugi ale jakoś nie mogłem :D miałem awesję do ksiązek ( chociaż "Wyprawa..." spodobała mi się ). Aha był jeszcze Hobbit :D po Hobbicie był Ziemiański ze swoją Toy Toy Song :D i chyba Bułyczow z grubszych rzeczy
A ostatnio jeśkli chodzi o ksiązki dla dzieci to przeczytałem "Edgar i Ellen. Niezwykłe Stwory"... w sumie fajna książeczka, nie do końca dla dzieci - ma swoisty mroczny klimat... tyle ze jest króciuteńka.
Wiem, powinienem przeczytać Muminków i całą resztę... moze jak dorosnę :)
nanye Dunedain...

Awatar użytkownika
Coleman
Wampir
Posty: 3097
Rejestracja: wt, 14 cze 2005 16:41

Post autor: Coleman »

Dunadan pisze:Próbowałem też 5000 mil podmorskiej żeglugi ale jakoś nie mogłem
A co dopiero, jakbys sprobowal pelne 20 000...
FTSL
You and me, lord. You and me.

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Post autor: Małgorzata »

Coleman pisze:
Dunadan pisze:Próbowałem też 5000 mil podmorskiej żeglugi ale jakoś nie mogłem
A co dopiero, jakbys sprobowal pelne 20 000...
FTSL
No, bo to nawet nie było pół pierwszego tomu :))))
So many wankers - so little time...

Dunadan
Mamun
Posty: 126
Rejestracja: śr, 15 cze 2005 23:12

Post autor: Dunadan »

Coleman pisze:
Dunadan pisze:Próbowałem też 5000 mil podmorskiej żeglugi ale jakoś nie mogłem
A co dopiero, jakbys sprobowal pelne 20 000...
FTSL
Teraz się powinienem zrobić czerwony... mówiłem że tylko zaczłąme czytać... nawet nie przeszedłem pierwszego rozdziału ( o ile takie były... ). Siakoś tak mnie znudziła.
nanye Dunedain...

Awatar użytkownika
Coleman
Wampir
Posty: 3097
Rejestracja: wt, 14 cze 2005 16:41

Post autor: Coleman »

Małgorzata pisze: No, bo to nawet nie było pół pierwszego tomu :))))
Tak, mniej wiecej dokladnie, jedna czwarta ksiazki :P Przynajmniej wiemy dokladnie, ile przeczytal :)))
You and me, lord. You and me.

Haletha

Post autor: Haletha »

Moją pierwszą bodaj powieścią fantasy była nieśmiertelna "Ronja, córka zbójnika":) Zakochałam się nieprzytomnie, a miałam wtedy z siedem lat i nie wiedziałam (niestety jeszcze długo) o tym, że to odrębny gatunek. Potem były wszelkie książki Edith Nesbit, 2000 mil podwodnej żeglugi, Karolcie (chociaż w sumie czy to fantasy?), Narnia, Alicja w Krainie Czarów... nie pamiętam już:P Moje dzieciństwo byłoby inne bez tych książek. Ale o tym, żeby u Amicisa występowały w ogóle jakieś fantastyczne elementy, słyszę pierwszy raz z życiu.

Awatar użytkownika
gorat
Pćma
Posty: 281
Rejestracja: pn, 13 cze 2005 16:48

Post autor: gorat »

Haletha pisze:Ale o tym, żeby u Amicisa występowały w ogóle jakieś fantastyczne elementy, słyszę pierwszy raz z życiu.
nie bój się, to tylko delikatny offtop :)
PIP, PIP, PIP, PIP, PIP...
Przepraszamy, zepsuł się nadajnik.

Awatar użytkownika
tarkus
Mamun
Posty: 165
Rejestracja: sob, 11 cze 2005 21:55

Post autor: tarkus »

Haletha pisze:2000 mil podwodnej żeglugi
Wstyd, Dunadan przynajmniej dobrnął do 5000 :))
<glootech> dochodze do wniosku, ze ksiezyc jest bardziej potrzebny od slonca
<glootech> bo swieci, gdy jest ciemno
<glootech> a slonce, gdy jest jasno

ODPOWIEDZ