Fantastyka w krótkich porciętach
Moderator: RedAktorzy
- Cień Lenia
- Zwis Redakcyjny
- Posty: 1344
- Rejestracja: sob, 28 paź 2006 20:03
- Teano
- Kadet Pirx
- Posty: 1309
- Rejestracja: wt, 05 cze 2007 19:05
Paddingtona pamiętam, czytałam w dzieciństwie, ale w życiu bym nie wpadła, że to fantastyka ;)
Jeśli tak, to 90% rzeczy dla dzieci można by tu wrzucić.
Dla mnie fantastyka, to wymieniona wcześniej Nesbit, a z polskich wspomniane "Omijajcie wyspę Hula" Tomaszewskiej (średnio mi się podobała, nie wiem jak teraz, ale gdy byłam dzieckiem, to oceniałam ją na "dostateczny") czy "Kraina sto piątej tajemnicy" Żakiewicza.
Nie wiem czy ktoś tu już wspomniał typową pod względem konwencji ;) polską fantasy :p "O krasnoludkach i sierotce Marysi"
Moja ulubiona natomiast "fantastka dziecięca" to Maria Kruger zarówno z jej serią o Karolci, czy dla starszych "Godzina pąsowej rózy" ale przede wszystkim absolutnie na I (dziecięcym) miejscu "Ucho, dynia 125"
A gdzie zaliczyć (numer 1 w moich rankingach) "Psy wielkiego Wau"? Autora niestety nie pomnę.
Albo "Topsy i Lupus" Zofii Kossak?
Czy "Puc Bursztyn i goście" oraz inne z tej serii, to fantastyka czy obyczajówka? No bo niby nic takiego, realia jak najbardziej realne ale skoro Paddingtona ktoś zaliczył, to czemu nie Puca? W końcu tam gadajacy miś, ty gadajace psy , tyle że tam Misia ludzie rozumieli, a tu się tylko mogli domyślać.
Szczerze mówiąc za Paddingtonem w dzieciństwie nie przepadałam - być może właśnie z powodu trudności klasyfikacyjnych.
PS. Mamę Czarodziejkę też lubię
Jeśli tak, to 90% rzeczy dla dzieci można by tu wrzucić.
Dla mnie fantastyka, to wymieniona wcześniej Nesbit, a z polskich wspomniane "Omijajcie wyspę Hula" Tomaszewskiej (średnio mi się podobała, nie wiem jak teraz, ale gdy byłam dzieckiem, to oceniałam ją na "dostateczny") czy "Kraina sto piątej tajemnicy" Żakiewicza.
Nie wiem czy ktoś tu już wspomniał typową pod względem konwencji ;) polską fantasy :p "O krasnoludkach i sierotce Marysi"
Moja ulubiona natomiast "fantastka dziecięca" to Maria Kruger zarówno z jej serią o Karolci, czy dla starszych "Godzina pąsowej rózy" ale przede wszystkim absolutnie na I (dziecięcym) miejscu "Ucho, dynia 125"
A gdzie zaliczyć (numer 1 w moich rankingach) "Psy wielkiego Wau"? Autora niestety nie pomnę.
Albo "Topsy i Lupus" Zofii Kossak?
Czy "Puc Bursztyn i goście" oraz inne z tej serii, to fantastyka czy obyczajówka? No bo niby nic takiego, realia jak najbardziej realne ale skoro Paddingtona ktoś zaliczył, to czemu nie Puca? W końcu tam gadajacy miś, ty gadajace psy , tyle że tam Misia ludzie rozumieli, a tu się tylko mogli domyślać.
Szczerze mówiąc za Paddingtonem w dzieciństwie nie przepadałam - być może właśnie z powodu trudności klasyfikacyjnych.
PS. Mamę Czarodziejkę też lubię
Mordor walnął maczugą Orbana w łysy czerep. Po chwili poczuł to samo.
Umowa sporządzona została w dwóch jednobrzmiących egzemplarzach,
po jednym dla każdej ze stron.
� Dżirdżis
Umowa sporządzona została w dwóch jednobrzmiących egzemplarzach,
po jednym dla każdej ze stron.
� Dżirdżis
- Asiek
- Mamun
- Posty: 114
- Rejestracja: pn, 04 lip 2005 21:38
może "Bartek, Tatarzy i motorynka"?Alfi pisze: Ale zostawmy panią J.P. Miał ktoś może w rękach książkę wydaną parę lat temu przez Cezarego Leżeńskiego (dziś już śp.), ongiś kanclerza kapituły Orderu Uśmiechu? Nazywało się to bodaj Bartek, Zuzanna, Kopernik, czy jakoś tak. Podobno zahacza o fantastykę, ale nic bliżej na ten temat nie wiem. Wydała to jakaś firma, która się zwie Graffiti, co chyba dużo tłumaczy...
Bardzo sympatyczna powieść. Podróże w czasie rzondzom ;)
- Marcin Robert
- Niegrzeszny Mag
- Posty: 1765
- Rejestracja: pt, 20 lip 2007 16:26
- Płeć: Mężczyzna
- Narai
- Fargi
- Posty: 345
- Rejestracja: pn, 04 lut 2008 21:26
Do mnie nigdy misie nie przemawiały... Ja się zaczytywałam Astrid Lindgren, a najbardziej to lubiłam "Braci Lwie Serce", fantastyka dla dzieci jak znalazł, ta baśń jest naprawdę piękna i nawet teraz lubię do niej wracać. Na chandrę idealna. A poza tym, to w czwartej klasie przeczytałam trylogię Sienkiewicza, a "Krzyżaków" i "Quo Vadis" w szóstej, ale Maupassanta to już mi mama podówczas zabrała :) Pojęcie książek dla dorosłych dla mnie nie istniało :)
"Wspaniała przyjemność estetyczna, zwariować w teatrze, muszę wyznać." L.Tieck
"Pisarze, którzy chcą pisać dla innych pisarzy, powinni pisać listy." L. Niven
"Pisarze, którzy chcą pisać dla innych pisarzy, powinni pisać listy." L. Niven
- Alfi
- Inkluzja Ultymatywna
- Posty: 20028
- Rejestracja: pt, 10 cze 2005 10:29
Przegapiłem ten post.Asiek pisze:może "Bartek, Tatarzy i motorynka"?Alfi pisze: Ale zostawmy panią J.P. Miał ktoś może w rękach książkę wydaną parę lat temu przez Cezarego Leżeńskiego (dziś już śp.), ongiś kanclerza kapituły Orderu Uśmiechu? Nazywało się to bodaj Bartek, Zuzanna, Kopernik, czy jakoś tak. Podobno zahacza o fantastykę, ale nic bliżej na ten temat nie wiem. Wydała to jakaś firma, która się zwie Graffiti, co chyba dużo tłumaczy...
Bardzo sympatyczna powieść. Podróże w czasie rzondzom ;)
Nie, Bartek Tatarzy i motorynka to późne lata 80. (wydało chyba Pojezierze). Chodzi o jakąś kontynuację, wydaną bodaj w 1999, która przeszła raczej niezauważona.
Le drame de notre temps, c’est que la bêtise se soit mise à penser. (Jean Cocteau)
Hadapi dengan senyuman.
Hadapi dengan senyuman.
- ElGeneral
- Mistrz Jedi
- Posty: 6089
- Rejestracja: pt, 09 lis 2007 18:36
"Ronję, córkę zbójnika" czytałem jako stary koń i też mi się podobała. A kto pamięta "Cudowną podróż" Selmy Lagerloef? Jako chłopiec przeczytałem ją kilka razy... A jak się pojawiło piękne wydanie z ilustracjami Grabiańskiego, to oczywiście kupiłem.
A w ogóle to o ilustracjach książek dla dzieci należałoby zrobić oddzielny wątek. Kto pamięta genialne ilustracje do "Przygód Robin Hooda" Howarda Pyle'a pędzla Grabiańskiego? Ilustracje Rozwadowskiego? Nie cierpiałem zaś Butenki. A za ohydną jak diabelska (_!_) szatę graficzną drugiego wydania "Władcy Pierścieni" z początku lat osiemdziesiątych byłbym [tfu!] Czerniawskiego motocyklem po majdanie włóczył...
A w ogóle to o ilustracjach książek dla dzieci należałoby zrobić oddzielny wątek. Kto pamięta genialne ilustracje do "Przygód Robin Hooda" Howarda Pyle'a pędzla Grabiańskiego? Ilustracje Rozwadowskiego? Nie cierpiałem zaś Butenki. A za ohydną jak diabelska (_!_) szatę graficzną drugiego wydania "Władcy Pierścieni" z początku lat osiemdziesiątych byłbym [tfu!] Czerniawskiego motocyklem po majdanie włóczył...
Takie jest moje zdanie w tej materii, a oprócz tego uważam, że Kartagina powinna być zburzona.
- Nakago
- Fargi
- Posty: 382
- Rejestracja: śr, 09 sty 2008 22:06
Rzeczywiście, "Bartek, Zuzanna, Kopernik" się nazywa. Ale nie, nie czytałam. Leżeńskiego w ogóle znam tylko kilka powieści o Jarku i Marku, więcej nic. Choć ostatnio coś kupiłam i na półce leży... nieprzeczytane.
Przy tej okazji: wspomniał ktoś Makuszyńskiego? "Przyjaciela wesołego diabła" do tej pory czytuję, choć język mi trochę zarchaiczniał jakby - dziecięciem będąc jakoś mniejszą do tego wagę przykładałam. Inne jego powieści są raczej obyczajowe (te, które znam), ale Piszczałki tak nazwać nie sposób.
EDIT
"Cudownej podróży", o ile pamiętam, nie czytałam; widziałam tylko anime, w "Tik-Taku" chyba leciało.
Ilustracje... Większość książek mam bez nich, również dziecięcych. Albo z takimi szkicami, jak w wydaniach Lindgren Naszej Księgarni. Jedyną książką, z której kojarzę piękne obrazki, są baśnie Andersena z dziełami Szncera. Brzechwę chyba też ilustrował, ale ten egzemplarz gdzieś mi przepadł, niestety.
Przy tej okazji: wspomniał ktoś Makuszyńskiego? "Przyjaciela wesołego diabła" do tej pory czytuję, choć język mi trochę zarchaiczniał jakby - dziecięciem będąc jakoś mniejszą do tego wagę przykładałam. Inne jego powieści są raczej obyczajowe (te, które znam), ale Piszczałki tak nazwać nie sposób.
EDIT
"Cudownej podróży", o ile pamiętam, nie czytałam; widziałam tylko anime, w "Tik-Taku" chyba leciało.
Ilustracje... Większość książek mam bez nich, również dziecięcych. Albo z takimi szkicami, jak w wydaniach Lindgren Naszej Księgarni. Jedyną książką, z której kojarzę piękne obrazki, są baśnie Andersena z dziełami Szncera. Brzechwę chyba też ilustrował, ale ten egzemplarz gdzieś mi przepadł, niestety.
You can be anything you want to be
Just turn yourself into anything you think that you could ever be
("Innuendo", Queen)
Just turn yourself into anything you think that you could ever be
("Innuendo", Queen)
- ElGeneral
- Mistrz Jedi
- Posty: 6089
- Rejestracja: pt, 09 lis 2007 18:36
Makuszyński przyprawił mnie o dwukrotny szok poznawczy.
Po raz pierwszy, kiedy jako nadobny młodzian przeczytałem "Awantury Arabskie" i zdumiałem się, jak pięknie potrafi świntuszyć mój ulubiony autor lektur lat dziecięcych.
A potem, kiedy w ręce wpadło mi MW Łysiaka, też się zdumiałem czytając, jak bezczelnie od starego mistrza (z "Awantur Arabskich właśnie!) potrafi zrzynać mój ulubiony autor z lat młodości...
Po raz pierwszy, kiedy jako nadobny młodzian przeczytałem "Awantury Arabskie" i zdumiałem się, jak pięknie potrafi świntuszyć mój ulubiony autor lektur lat dziecięcych.
A potem, kiedy w ręce wpadło mi MW Łysiaka, też się zdumiałem czytając, jak bezczelnie od starego mistrza (z "Awantur Arabskich właśnie!) potrafi zrzynać mój ulubiony autor z lat młodości...
Takie jest moje zdanie w tej materii, a oprócz tego uważam, że Kartagina powinna być zburzona.
- ElGeneral
- Mistrz Jedi
- Posty: 6089
- Rejestracja: pt, 09 lis 2007 18:36
Drogi Wędrowcze, trzymajmy się pewnych reguł. Możesz się nie zgadzać z moją opinią o Czerniawskim, bo to twoje prawo. Szanuj jednak opinię drugiego i nie pisz, że plecie. Twoja opinia jest tyleż samo warta, co moja.bio pisze:ElGeneral, co ty człowieku pleciesz ? Czerniawskiego czepiasz się ? Fenomenalne. Reszta z tandety mogłaby mu ołówki ostrzyć.
Napiszę przeto, że nie znam dzieł Czerniawskiewgo (nazwisko tfu!rcy zapamiętałem właśnie dlatego, że mi się wyjątkowo nie spodobały) , widziałem tylko jego kilka ilustracji do "Władcy Pierścieni i uważam, że mają tyle wspólnego z treścią książki, co ja z przekształceniami Laplace'a. Oglądając je odniosłem nieodparte wrażenie, że Mistrz wyjął na chybił trafił kilka bohomazów i dał jako oprawę graficzną. Może byłoby lepiej, gdyby fenomenów nie szukał... Ilustracja książkowa ma w taki czy inny sposób odnosić się treści książki - wybitne dzieła niech artysta zachowa na wystawy...
Takie jest moje zdanie w tej materii, a oprócz tego uważam, że Kartagina powinna być zburzona.
- bio
- Mamun
- Posty: 133
- Rejestracja: wt, 20 mar 2007 11:09
Uległeś poetyce obrazu równie oryginalnej, jak telewizyjne seriale. To co ładne, nie musi być wartościowe. Nie miałem zamiaru Cię obrażać, jeśli tak to odebrałeś, to przepraszam . Ta wizja okładki z początku lat 80-ych jest jedyna chyba w skali świata. Pamiętam, że w SFanie Marek Nowowiejski z przejęciem ogłaszał wieść o ponownym wydaniu Tolkiena. Tolkien - spytałem - to jakiś Ruski ? Gdyby wzrok mógł zabijać, to nic bym nie pisał na kompiuterach, bo zjawiły się dużo później.
- ElGeneral
- Mistrz Jedi
- Posty: 6089
- Rejestracja: pt, 09 lis 2007 18:36
Drogi Bio!
Obejrzyj sobie ilustracje do wielu książek rosyjskich. Ilustracjami książek zajmują się tam ludzie, którzy najpierw się uczą narysować konia wyglądajacego jak koń, a dopiero potem mogą - jeżeli chcą - bawić się w filozofię i poetykę obrazu. Potrafią stylizować, robić lekkie karykatury... jednym słowem ilustrując książkę też mogą poetyzować, ale pierwsze, psia noga, musi być rzemiosło!
Opowiadał mi Rosiński, który od dziecka miał inklinacje do rysunku, że miał spore kłopoty z zaliczeniem niektórych lat na Akademii Sztuk Prześlicznych.
Przynosił pracę, a wybitny malarz profesor kręcił nosem: - Panie Grzegorzu... za wiele w tym realizmu. Pan maluje obraz, a nie tworzy ilustrację.
Zirytowany Rosiński wracał do domu, stawał tyłem do sztalug i malował patrząc w lustro jakiś bohomaz. Zanosił rzecz na zaliczenie, a profesor długo się gapił, cmykał językiem, a potem stwierdzał: - No... Widzi pan... To już jest niezłe...
Telewizyjne seriale to niekoniecznie brazylijskie telenowele.
Obejrzyj sobie ilustracje do wielu książek rosyjskich. Ilustracjami książek zajmują się tam ludzie, którzy najpierw się uczą narysować konia wyglądajacego jak koń, a dopiero potem mogą - jeżeli chcą - bawić się w filozofię i poetykę obrazu. Potrafią stylizować, robić lekkie karykatury... jednym słowem ilustrując książkę też mogą poetyzować, ale pierwsze, psia noga, musi być rzemiosło!
Opowiadał mi Rosiński, który od dziecka miał inklinacje do rysunku, że miał spore kłopoty z zaliczeniem niektórych lat na Akademii Sztuk Prześlicznych.
Przynosił pracę, a wybitny malarz profesor kręcił nosem: - Panie Grzegorzu... za wiele w tym realizmu. Pan maluje obraz, a nie tworzy ilustrację.
Zirytowany Rosiński wracał do domu, stawał tyłem do sztalug i malował patrząc w lustro jakiś bohomaz. Zanosił rzecz na zaliczenie, a profesor długo się gapił, cmykał językiem, a potem stwierdzał: - No... Widzi pan... To już jest niezłe...
Telewizyjne seriale to niekoniecznie brazylijskie telenowele.
Takie jest moje zdanie w tej materii, a oprócz tego uważam, że Kartagina powinna być zburzona.