Recenzja i recenzenci
Moderator: RedAktorzy
- Meduz
- Cylon
- Posty: 1106
- Rejestracja: ndz, 19 lis 2006 21:59
A na poważniejszą krytykę z wytykaniem błędów stylistycznych, ortograficznych czy fabularnych tacy "ałtorzy" reagują alergicznie. Nie raz dostałem "zjebki" za "czepianie się wybitnego autora" od niego samego i jego fanów. Gotowanie się w sosie własnym i wzajemne podziwianie to ulubiony sport na niektórych portalach.
Net umożliwia pięciominutową sławę i wszyscy chcą się na nią załapać. A im więcej weny, patosu i poetyckości w tekstach, tym lepiej.
Podobnie rzecz ma się z recenzjami. Hasło: "Recenzję dziś wstawiłem na... [nazwa portalu]". Odzew: "Wow, jesteś wielki!".
Net umożliwia pięciominutową sławę i wszyscy chcą się na nią załapać. A im więcej weny, patosu i poetyckości w tekstach, tym lepiej.
Podobnie rzecz ma się z recenzjami. Hasło: "Recenzję dziś wstawiłem na... [nazwa portalu]". Odzew: "Wow, jesteś wielki!".
Meduz Kamiennooki
- Lepiej się spytaj, co to daje?
- A co zabiera?
- Lepiej się spytaj, co to daje?
- A co zabiera?
- nosiwoda
- Lord Ultor
- Posty: 4541
- Rejestracja: pn, 20 cze 2005 15:07
- Płeć: Mężczyzna
Nie tylko "ałtorzy". Także autorzy.Meduz pisze:A na poważniejszą krytykę z wytykaniem błędów stylistycznych, ortograficznych czy fabularnych tacy "ałtorzy" reagują alergicznie.
"Having sons means (among other things) that we can buy things "for" those sons that we might not purchase for ourselves" - Tycho z PA
- Ignatius Fireblade
- Kameleon Super
- Posty: 2575
- Rejestracja: ndz, 09 kwie 2006 12:04
Takie portale i niewymagajacy czytacze potrafią bardzo skrzywidzić pretendenta do miana autora. Wiem, gdyż sam zamieszczałem opowiadania na prau takich forach. Teksty, które były tragicznie niskich lotów wywoływały chór zachwytów, pochlebne komentarze i porównywanie do autorytetów. Nie miałem co liczyć na krytykę, a co za tym idzie - na rozwój.
Niestety, brak odsiewu przy zamieszczaniu tekstów jest krzywdzący. Do tej pory zaglądam na tamte fora i dopiero teraz, z perspektywy blisko dwóch lat na FF widzę jak bardzo. Dzieci (osiem, dziewięć lat), przedstawiające wypociny (bo inaczej nie można tego nazwać) zbierają pochwały a na każde kręcenie nosem reagują wyzwiskami i inwektywami. Szkoda, gdyż część z nich ma potencjał, którego w ten sposób nijak nie rozwiną.
Niestety, brak odsiewu przy zamieszczaniu tekstów jest krzywdzący. Do tej pory zaglądam na tamte fora i dopiero teraz, z perspektywy blisko dwóch lat na FF widzę jak bardzo. Dzieci (osiem, dziewięć lat), przedstawiające wypociny (bo inaczej nie można tego nazwać) zbierają pochwały a na każde kręcenie nosem reagują wyzwiskami i inwektywami. Szkoda, gdyż część z nich ma potencjał, którego w ten sposób nijak nie rozwiną.
- Na koniec zadam ci tylko jedno pytanie. Co ci wyryć na nagrobku?
- Napisz: "Nie ma lekarstwa na brak rozumu".
"Black Lagoon" #10 Calm down, two men PT2
- Napisz: "Nie ma lekarstwa na brak rozumu".
"Black Lagoon" #10 Calm down, two men PT2
- Hitokiri
- Nexus 6
- Posty: 3318
- Rejestracja: ndz, 16 kwie 2006 15:59
- Płeć: Kobieta
Znaczy, masz na myśli takich "pełnoprawnych" (nie mam pomysłu na inne określenie) autorów, co to już kilka opek mają wydrukowanych i książkę na koncie?nosiwoda pisze:Nie tylko "ałtorzy". Także autorzy.Meduz pisze:A na poważniejszą krytykę z wytykaniem błędów stylistycznych, ortograficznych czy fabularnych tacy "ałtorzy" reagują alergicznie.
Coś o tym wiem. Na FF zarejestrowałam, bo chciałam znaleźć kogoś, komu nie spodobają się moje teksty, bo wychodziłam z założenia, że taki ktoś powie dlaczego się nie podoba :D Akurat ta część planu jest bardzo łatwa w realizacji. [/quote]Ignaś pisze:Takie portale i niewymagajacy czytacze potrafią bardzo skrzywidzić pretendenta do miana autora. Wiem, gdyż sam zamieszczałem opowiadania na prau takich forach. Teksty, które były tragicznie niskich lotów wywoływały chór zachwytów, pochlebne komentarze i porównywanie do autorytetów. Nie miałem co liczyć na krytykę, a co za tym idzie - na rozwój.
"Ale my nie będziemy teraz rozstrzygać, kto pracuje w burdelu, a kto na budowie"
"Ania, warzywa cię szukały!"
Wzrúsz Wirusa! Podarúj mú "ú" z kreską!
"Ania, warzywa cię szukały!"
Wzrúsz Wirusa! Podarúj mú "ú" z kreską!
- nosiwoda
- Lord Ultor
- Posty: 4541
- Rejestracja: pn, 20 cze 2005 15:07
- Płeć: Mężczyzna
[/quote]Tak, dokładnie. Miłość własna nie emigruje wraz z wydrukowaniem swoich utworów. A nawet wręcz odwrotnie.Hitokiri pisze:Znaczy, masz na myśli takich "pełnoprawnych" (nie mam pomysłu na inne określenie) autorów, co to już kilka opek mają wydrukowanych i książkę na koncie?nosiwoda pisze:Nie tylko "ałtorzy". Także autorzy.Meduz pisze:A na poważniejszą krytykę z wytykaniem błędów stylistycznych, ortograficznych czy fabularnych tacy "ałtorzy" reagują alergicznie.
Ale mieliśmy dyskutować o recenzjach, nie o autorach, no nie?
"Having sons means (among other things) that we can buy things "for" those sons that we might not purchase for ourselves" - Tycho z PA
Witam wszystkich forumowiczów.
Na wstępie chciałbym przeprosić, że dopiero teraz dołączam do dyskusji. To ja jestem autorem recenzji "W okowach frazesu", opublikowanej na łamach serwisu Esensja. Nie byłem świadom, iż wywołała ona tak żywą dyskusję i z pewnością odpowiedziałbym wcześniej, gdybym dostał jakikolwiek sygnał, że mój głos jest niezbędny. Pod recenzją w serwisie Esensja znajduje się mój adres e-mail, lecz żadnych sygnałów od zainteresowanych stron nie otrzymałem. Dopiero redakcja poinformowała mnie, że na forum Fahrenheita toczy się dyskusja na temat wspomnianej recenzji, toteż spieszę z odpowiedzią.
Padło wiele ostrych słów, lecz w pełni świadomy mogę powiedzieć, że gdybym ponownie pisał recenzję dzieła Roberta J. Szmidta, byłaby ona w podobnym tonie. Zasada dziennikarskiej rzetelności nie jest mi obca i nie uważam, bym jej nie dochował. Każde z napisanych zdań mogę poprzeć stosownymi fragmentami ze wspomnianego dzieła Roberta J. Szmidta, dlatego też nie uważam, bym gdziekolwiek przekroczył granicę prawdy.
Autora szanuję, gdyż jestem świadom, że niewielu ludzi zrobiło tak wiele dla polskiej fantastyki. Być może tak krytyczny ton, wyczuwalny w recenzji, jest skutkiem tego, iż spodziewałem się dzieła znacznie lepszego po wspomnianym autorze. Nigdzie jednak nie dopuściłem się do uchybienia godności lub dobrego imienia Roberta J. Szmidta.
Pozdrawiam,
Paweł Sasko
Na wstępie chciałbym przeprosić, że dopiero teraz dołączam do dyskusji. To ja jestem autorem recenzji "W okowach frazesu", opublikowanej na łamach serwisu Esensja. Nie byłem świadom, iż wywołała ona tak żywą dyskusję i z pewnością odpowiedziałbym wcześniej, gdybym dostał jakikolwiek sygnał, że mój głos jest niezbędny. Pod recenzją w serwisie Esensja znajduje się mój adres e-mail, lecz żadnych sygnałów od zainteresowanych stron nie otrzymałem. Dopiero redakcja poinformowała mnie, że na forum Fahrenheita toczy się dyskusja na temat wspomnianej recenzji, toteż spieszę z odpowiedzią.
Padło wiele ostrych słów, lecz w pełni świadomy mogę powiedzieć, że gdybym ponownie pisał recenzję dzieła Roberta J. Szmidta, byłaby ona w podobnym tonie. Zasada dziennikarskiej rzetelności nie jest mi obca i nie uważam, bym jej nie dochował. Każde z napisanych zdań mogę poprzeć stosownymi fragmentami ze wspomnianego dzieła Roberta J. Szmidta, dlatego też nie uważam, bym gdziekolwiek przekroczył granicę prawdy.
Autora szanuję, gdyż jestem świadom, że niewielu ludzi zrobiło tak wiele dla polskiej fantastyki. Być może tak krytyczny ton, wyczuwalny w recenzji, jest skutkiem tego, iż spodziewałem się dzieła znacznie lepszego po wspomnianym autorze. Nigdzie jednak nie dopuściłem się do uchybienia godności lub dobrego imienia Roberta J. Szmidta.
Pozdrawiam,
Paweł Sasko
- Ebola
- Straszny Wirus
- Posty: 12009
- Rejestracja: czw, 07 lip 2005 18:35
- Płeć: Nie znam
Witaj Pawle, wprawdzie powinniśmy posłać Cię na łowisko, zebyś się grzecznie przywitał ze wszsytkimi, ale jak rozumiem zostałeś wywołany do tablicy. Czuj się usprawiedliwiony.
Właściwie Twoja recenzja pojawiła się tak dodatkowo, bo burzę wywołała inna, z innego miejsca w sieci. Nie wiem czy Twoja była linkowana. Ja ją akurat czytała, ale nie czytałam ostatniej książki Roberta, więc trudno mi się wypowiadać.
Ale sądzę, ze to całkiem fajnie, ze się pojawiłeś, mogąc spodziewać sie różnego przyjęcia :). Brawo temu panu.
Właściwie Twoja recenzja pojawiła się tak dodatkowo, bo burzę wywołała inna, z innego miejsca w sieci. Nie wiem czy Twoja była linkowana. Ja ją akurat czytała, ale nie czytałam ostatniej książki Roberta, więc trudno mi się wypowiadać.
Ale sądzę, ze to całkiem fajnie, ze się pojawiłeś, mogąc spodziewać sie różnego przyjęcia :). Brawo temu panu.
Jedz szczaw i mirabelki, a będziesz, bracie, wielki!
FORUM FAHRENHEITA KOREĄ PÓŁNOCNĄ POLSKIEJ FANTASTYKI! (Przewodas)
Wzrúsz Wirúsa!
FORUM FAHRENHEITA KOREĄ PÓŁNOCNĄ POLSKIEJ FANTASTYKI! (Przewodas)
Wzrúsz Wirúsa!
- Robert J. Szmidt
- Kurdel
- Posty: 778
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 01:12
Informuję cię uprzejmie, że podjąłem już pierwsze kroki, aby umożliwić ci to, ale nie na żadnym forum, tylko w stosownej instytucji zajmującej się rozstrzyganiem podobnych kwestii.Paweł Sasko pisze:Witam wszystkich forumowiczów.
Na wstępie chciałbym przeprosić, że dopiero teraz dołączam do dyskusji. To ja jestem autorem recenzji "W okowach frazesu", opublikowanej na łamach serwisu Esensja. Nie byłem świadom, iż wywołała ona tak żywą dyskusję i z pewnością odpowiedziałbym wcześniej, gdybym dostał jakikolwiek sygnał, że mój głos jest niezbędny. Pod recenzją w serwisie Esensja znajduje się mój adres e-mail, lecz żadnych sygnałów od zainteresowanych stron nie otrzymałem. Dopiero redakcja poinformowała mnie, że na forum Fahrenheita toczy się dyskusja na temat wspomnianej recenzji, toteż spieszę z odpowiedzią.
Padło wiele ostrych słów, lecz w pełni świadomy mogę powiedzieć, że gdybym ponownie pisał recenzję dzieła Roberta J. Szmidta, byłaby ona w podobnym tonie. Zasada dziennikarskiej rzetelności nie jest mi obca i nie uważam, bym jej nie dochował. Każde z napisanych zdań mogę poprzeć stosownymi fragmentami ze wspomnianego dzieła Roberta J. Szmidta, dlatego też nie uważam, bym gdziekolwiek przekroczył granicę prawdy.
Autora szanuję, gdyż jestem świadom, że niewielu ludzi zrobiło tak wiele dla polskiej fantastyki. Być może tak krytyczny ton, wyczuwalny w recenzji, jest skutkiem tego, iż spodziewałem się dzieła znacznie lepszego po wspomnianym autorze. Nigdzie jednak nie dopuściłem się do uchybienia godności lub dobrego imienia Roberta J. Szmidta.
Pozdrawiam,
Paweł Sasko
Tylko wyjątkowy głupiec, albo kanalia wredna, lży innych z powodu błędów, które sam nagminnie popełnia.
Bez gwiazdy nie ma jazdy!
Bez gwiazdy nie ma jazdy!
- nosiwoda
- Lord Ultor
- Posty: 4541
- Rejestracja: pn, 20 cze 2005 15:07
- Płeć: Mężczyzna
Aha, czyli jak nie ma recenzenta, to swobodnie piszesz o paszkwilach pseudo-recenzenta i "dopisywaniu ordynarnych kłamstw, żeby nadać wiarygodność idiotycznym zarzutom" (że nie wspomnę o tym, jak ordynarnie flekujesz recenzenta na swoim podwóreczku/edit: za zastosowane epitety IMO można by wysmażyć stosowny kontrpozew, tylko po co?), a jak się recenzent pojawia i jest gotów "poprzeć swoje argumenty stosownymi fragmentami", to nagle "nie na żadnym forum, tylko w instytucji"? Pięknie. "Brawo" temu panu. "Bicie piany" ktoś tu wspominał. Słusznie.
/edit:
/edit2: żeby już prawie wszystko było w jednym miejscu, oto stosowny fragment recenzji Pawła Sasko:
/edit:
Czekam z niecierpliwością. Zwłaszcza na ekspertyzę wykazującą kłamliwość opisu sceny ze zbożem, zgodnie z tym oto postemReJS u siebie pisze:Dlaczego mocna? Na całym świecie normalna, może dlatego na zachodzie, jak się dowala produktowi artystycznemu, robi się to na podstawie błędów rzeczywistych a nie urojonych albo dopisanych. Pogadałem z prawnikami, poradzili, żeby nie pyskować, nie rzucać się, tylko spokojnie opracować pozew, dołączyć stosowne ekspertyzy, i poprosić o zadośćuczynienie.
Tak też zrobię.
i w pewnym kontraście do tego oto fragmentu recenzowanej powieści Roberta Szmidta:ReJS u siebie pisze:BTW, jesli spodziewasz się tam tego, co napisał recenzent, to muszę cię zmartwić. Obawiam się, że niespecjalnie znajdzieszjakikolwiek z tych przykładów, nie mówiąc już o rzekomej scenie z głodnym agentem :-)
Źródełko[...]Pokonał przeszkodę kilkoma ruchami, jak niegdyś w młodości przerzucając nogi nad górną krawędzią, i wylądował w samym środku łanu dzikiego zboża. Kłosy były duże, ciężkie, napęczniałe, a łodygi suche. Złamał jedną i rozkruszył ziarniak w dłoniach, nie zważając na coraz gęstszy deszcz. Dmuchnął raz i drugi, roztarł dokładnie resztki, po czym wsypał kanciaste ziarenka do ust. Były twarde i mało znaczne, ale z pewnością wystarczająco dojrzałe. Może szanujący się rolnik nie rozpocząłby jeszcze żniw na tym polu, ale Lis był z miasta, czego chwilowo nie było po nim widać, słychać ani czuć.
Rwał garściami same kłosy, upychał je po kieszeniach, a te, które miały dłuższe łodygi, układał na ziemi, tworząc z nich spory snopek. Kwadrans później, z wielkim naręczem zerwanego zboża, popędził prosto na ścianę lasu, nie zważając na strugi letniego deszczu.
[...]
Przysiedli na sporym pniaku, tuż obok traktu, i kruszyli kolejne kłosy. Mundek robił to spokojnie, potrafił kontrolować głód siłą woli, ale Młody nie miał żadnych hamulców. Pochłaniał ziarenka zachłannie, plując i parskając, gdy łupinki z każdej garści znikającej pomiędzy spierzchniętymi wargami drażniły wyschnięte gardło. Ale w końcu nawet on miał już dość. Zaskakująco szybko, zważywszy na dokonania, którymi epatował wszystkich na stołówce w ośrodku.
Zanim skończyli jeść, deszcz przestał padać. Zza chmur wyjrzał księżyc, ale wcale nie zrobiło się wiele jaśniej. Mundek zajrzał do niemiłosiernie zmiętej paczki papierosów. Nie pomogło grzebanie palcem. Tego wieczoru nie będzie już dymka.
– Pojadłeś? - zapytał cmokającego uzdrowiciela.
– Tak jakby. - Młody poklepał się po brzuchu.[...]
/edit2: żeby już prawie wszystko było w jednym miejscu, oto stosowny fragment recenzji Pawła Sasko:
Na osobną wzmiankę zasługuje zachowanie bohaterów, którzy jako świetnie wyszkoleni agenci, nad czym autor rozwodzi się z uwielbieniem, zachowują się jak istoty o bardzo ograniczonym potencjale umysłowym. W drodze „na akcję” jednego z nich dopada głód. Nic nadzwyczajnego, skoro w ciągu kilku dni schudł 50 kg. Agenci zatrzymują się w szczerym polu, a jeden z bohaterów zaczyna szukać dzikich warzyw. Gdy ich nie odnajduje, gołymi rękami zrywa snopek zboża, młóci je, po czym karmi kamrata pożywnymi ziarnami. Przyznaję, że na tym etapie powieści przeżyłem czytelniczy kryzys.
"Having sons means (among other things) that we can buy things "for" those sons that we might not purchase for ourselves" - Tycho z PA
- Harkonnen2
- Pćma
- Posty: 291
- Rejestracja: sob, 11 cze 2005 10:19
Echhh... kiedy czytam takie zapowiedzi autora i słyszę o pozywaniu recenzentów do sądu, to aż odechciewa się w ogóle wypowiadać na temat książek. Bo jeszcze obrażę jakiegoś autora i co wtedy? A jeszcze bardziej odechciewa się czytać takich autorów...
Aah! I see you have the machine that goes 'ping'. This is my favourite. You see, we lease this back from the company we sold it to, and that way, it comes under the monthly current budget and not the capital account.
- Robert J. Szmidt
- Kurdel
- Posty: 778
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 01:12
Nie na naszym forum, zapewniam cię, szary. I także nie tutaj. :-)
Pozwolicie, że ten spór zostanie rozstrzygnięty tak, jak w cywilizowanym świecie, czyli przed niezawisłym sądem.
Żródełko... hmm, zacytuję:
Książka, ani żadna jej część... itd (standardowa formułka w każdej książce, zgodna z ustawą o ochronie wartości intelektualnej)
Bez pisemnej zgody wydawcy. Tak tam stoi. Własnie rozmawiałem z wydawcą, żadnej zgody na to nie udzielał.
Pozwolicie, że ten spór zostanie rozstrzygnięty tak, jak w cywilizowanym świecie, czyli przed niezawisłym sądem.
Żródełko... hmm, zacytuję:
Książka, ani żadna jej część... itd (standardowa formułka w każdej książce, zgodna z ustawą o ochronie wartości intelektualnej)
Bez pisemnej zgody wydawcy. Tak tam stoi. Własnie rozmawiałem z wydawcą, żadnej zgody na to nie udzielał.
Tylko wyjątkowy głupiec, albo kanalia wredna, lży innych z powodu błędów, które sam nagminnie popełnia.
Bez gwiazdy nie ma jazdy!
Bez gwiazdy nie ma jazdy!
- nosiwoda
- Lord Ultor
- Posty: 4541
- Rejestracja: pn, 20 cze 2005 15:07
- Płeć: Mężczyzna
Może być wydany wyrok zaoczny. Ja bym tylko chciał zobaczyć sąd, który skaże recenzenta za krytyczną recenzję. Zwłaszcza jeśli zostanie mu wskazany stosowny (jak wyżej) fragment recenzji i powieści.
Idąc takim (idiotycznym) tokiem rozumowania, powinny się ukazywać jedynie recenzje pozytywne. Inaczej autor może (poniekąd słusznie) uznać, że doznał uszczerbku finansowego - bo recenzent odstraszył potencjalnych nabywców - i się sądzić. I wtedy witamy w absurdalnym świecie.
Idąc takim (idiotycznym) tokiem rozumowania, powinny się ukazywać jedynie recenzje pozytywne. Inaczej autor może (poniekąd słusznie) uznać, że doznał uszczerbku finansowego - bo recenzent odstraszył potencjalnych nabywców - i się sądzić. I wtedy witamy w absurdalnym świecie.
"Having sons means (among other things) that we can buy things "for" those sons that we might not purchase for ourselves" - Tycho z PA
- Harkonnen2
- Pćma
- Posty: 291
- Rejestracja: sob, 11 cze 2005 10:19
Super, czyli recenzentowi nie wolno nawet poprzeć przykładów cytatami, bo
Nie ma jak być recenzentem :DRobert J. Szmidt pisze:Książka, ani żadna jej część... itd (standardowa formułka w każdej książce, zgodna z ustawą o ochronie wartości intelektualnej)
Bez pisemnej zgody wydawcy.
Aah! I see you have the machine that goes 'ping'. This is my favourite. You see, we lease this back from the company we sold it to, and that way, it comes under the monthly current budget and not the capital account.