"Nowe idzie" - antologia

czyli odpowiednie miejsce dla bibliotekarzy, bibliofilów, moli książkowych i wszystkich tych nieżyciowych czytaczy

Moderator: RedAktorzy

ODPOWIEDZ
mc
Sepulka
Posty: 96
Rejestracja: czw, 31 maja 2007 15:38

Post autor: mc »

I o to chodzi. I o to chodzi. (Jak mawiał pewien słynny peerelowski ex-małżonek.)

Inwestycja, tuszę, okaże się warta wydatkowanych pieniądzorków.

mc
Sepulka
Posty: 96
Rejestracja: czw, 31 maja 2007 15:38

Post autor: mc »

...i następny fragment.


Tomek Kilian

PRZENICOWANIE

"Scena pulsowała. Dawali więcej, niż myślał, nawet tu, na przedstawieniu, choć tym gardzili, tania prostytucja Sztuki.
Puls i rytm. Mania pojawiła się na scenie ubrana w długą, prześwitującą szatę. Nie widział, czy pod spodem była naga, ale chyba nikt nie zwracał na to uwagi. Uwaga widzów skupiona była na czymś innym.

Łańcuchy.

Wyrastały z ramion na wysokości łokci. Grube mosiężne ogniwa wydawały się naturalnym przedłużeniem ciała, jakby od zawsze tam były albo powinny być. Jakim cudem się trzymały?

Wiedział, podejrzewał, że to sztuczka. Sprytny trik, maskowany przez odpowiednio dobrane oświetlenie. A jednak umysł dał się zwieść. Uwierzył, że łańcuchy naprawdę są częścią jej ciała. Działało. A skoro znał ich metody, a mimo to dał się oszukać, jak czuli się pozostali?
Pojawili się Marx i Stam. Chwycili za łańcuchy i pociągnęli do siebie. Mania jęknęła, lecz niczego nie usłyszał, jedynie zobaczył, jak jej twarz wykrzywia się z bólu. Było to autentyczne, znał ją na tyle, by to wiedzieć. Fałsz przechodził w prawdę, ten kto potrafił odgadnąć, gdzie kończy się spektakl, a zaczyna mistyka krwi i bólu, stawał się strażnikiem tajemnicy.

Rozłożyła ręce. Wciąż ciągnęli, jakby chcieli rozerwać ją na pół. Z tyłu reflektor wydobywał szczegóły. Łańcuch naprężył się, stal rwała ciało. Gdzieś, na granicy widzenia, pociekła krew. Kap, kap, zaledwie kilka kropel, kap, kap, podłoga zabarwiła się szkarłatem, czy to była jej krew, czy może kolejny rekwizyt, ukryty gdzieś w fałdach szaty?
Pojawiła się Emfera. Miała na sobie dżinsy i glany w dzikim czerwonym kolorze. Niosła misę, z której unosiła się para. Jej kłęby zasnuły scenę. Wydawało się, jakby sylwetki nagle zaczęły się rozpływać, łańcuchy zmieniać w węże poruszające się płynnie razem ze sceną.
A potem wydawało mu się, że przekroczyli barierę, że poszli za daleko, faktycznie dokonali czegoś, co możliwe nie było."

mc
Sepulka
Posty: 96
Rejestracja: czw, 31 maja 2007 15:38

Post autor: mc »

I następny fragment - "fantastyki religijnej" w kostiumie klasycznej kosmicznej sf.

Andrzej Miszczak
HARPUNNICY

"Torus Bramy majestatycznie orbitował wokół lodowego olbrzyma, strzegącego granic tego układu. Jego biała kula, wyrzucona daleko poza ekosferę macierzystej gwiazdy, terroryzowała swoją potęgą rzeszę skalnych paciorków-satelitów. Bourbaki był tutaj ledwie mikroskopijną kropką, nie większą niż ziarnko piasku trzymane między palcami wyciągniętej dłoni, nie miał więc szans zapłodnić Sierpińskiego. Mroźny Król zadowolić się musiał władztwem nad, tak samo jak on martwymi, kamiennymi kulami, krążącymi wokół, w tańcu niedającym żaru żadnej ze stron.
Burin patrzył przed siebie jak zahipnotyzowany. Cały ekran wypełniało pokryte pęknięciami masywne cielsko Mroźnego Króla. Na jego powierzchni nie było jednak kraterów uderzeniowych, co według wpojonej Ostapowi wiedzy świadczyło o stosunkowo młodym wieku globu.
Przypomniał sobie, że SI oferowała mu możliwość obejrzenia pląsów satelitów olbrzyma. Wyłączył ekran i wydał statkowi stosowne polecenia. Po sekundzie zaczął się spektakl. Holo wytworzone przez komputer fascynowało, dawało poczucie... Skarcił się w myślach, ale skojarzenie uparcie powracało. Patrzył więc, jak na tle ścian sterowni krążył Sierpiński i jego potomstwo, i czuł się jak Stwórca, obserwujący swoje dzieło chwilę po akcie kreacji. Biały jak anioł Mroźny powolnie przesunął się obok syntetyzera żywności; księżyce, zataczając kręgi, nadpłynęły od strony jadalni.
Przydałaby się jakaś muzyka, pomyślał Burin. Jakiś Holst, albo Jarre, choćby Mitteldag. Nagle
przed oczami błysnęło mu słońce odbite od szklanej wieży biskupstwa.
Zawył w myślach, kurczowo chwytając się oparcia fotela. Oddychał szybko, czuł, jak pot kropli jego czoło, ale nie mógł nic z tym zrobić. Na atak niewiele można poradzić. I tak dobrych kilkanaście godzin miał spokój, aż pomyślał, że może modlitwą odegnał chorobę, skoro medycyna bezradnie rozłożyła ręce.
Korytarz biskupstwa wyłożony był bordowym dywanem. W powietrzu unosił się zapach odświeżacza, pozostawiony przez automat sprzątający. Mężczyzna, który właśnie zniknął za rogiem, zostawiał za sobą nutę ekstrawaganckiego zapachu.
W następnej sekundzie był już z powrotem w kabinie statku Zakonu."

Awatar użytkownika
agrafek
Mamun
Posty: 107
Rejestracja: czw, 17 lis 2005 15:23

Post autor: agrafek »

Uuuuuuuch. Zawsze wiedziałem, że Miszczak to tak naprawdę Mistrzak.

Awatar użytkownika
Nieznany
Fargi
Posty: 376
Rejestracja: pt, 11 sty 2008 17:49
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Nieznany »

Ciekawe. :)

MC, mam takie pytanko - na forum dla moli książkowych, którego jestem jednym z adminów (link w profilu), mamy taki dział "Czytelnia", gdzie zamieszczamy fragmenty zapowiadanych i nowowydanych tekstów (coby sobie mole "polookały" i wiedziały, co się ciekawego wydaje), oczywiście tylko te udostępnione na różnych portalach książkowych. Zaledwie chwilę temu dodałem u nas zapowiedź Waszej anrologii (pozwoliłem sobie drapnąć od Ciebie, z Twojego info na pierwszej stronie tego wątku, spis autorów i krótką charakterystykę, bo Katedra nie jest zbyt wylewna - mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko?). I rodzi się pytanko - czy mogę wstawić na nasze forum fragmenty tekstów tu przez Ciebie prezentowane?
Na prawdę zważam i "naprawdę" piszę razem.
Naprawdę zważam i "na prawdę" piszę osobno.
Moja schizofrenia ma się lepiej, dziękuję.

mc
Sepulka
Posty: 96
Rejestracja: czw, 31 maja 2007 15:38

Post autor: mc »

No jasne. Bon apetit!

Awatar użytkownika
Nieznany
Fargi
Posty: 376
Rejestracja: pt, 11 sty 2008 17:49
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Nieznany »

A dzięki. :D
Bon apetit!
Skąd wiedziałeś, że właśnie zasiadam do kolacji? ;)))

Zaraz po niej przekopiuję teksty. :)
Na prawdę zważam i "naprawdę" piszę razem.
Naprawdę zważam i "na prawdę" piszę osobno.
Moja schizofrenia ma się lepiej, dziękuję.

Awatar użytkownika
Hitokiri
Nexus 6
Posty: 3318
Rejestracja: ndz, 16 kwie 2006 15:59
Płeć: Kobieta

Post autor: Hitokiri »

Nieznany pisze:Skąd wiedziałeś, że właśnie zasiadam do kolacji? ;)))
Jasnowidz, normalnie :P
"Ale my nie będziemy teraz rozstrzygać, kto pracuje w burdelu, a kto na budowie"
"Ania, warzywa cię szukały!"

Wzrúsz Wirusa! Podarúj mú "ú" z kreską!

Awatar użytkownika
nosiwoda
Lord Ultor
Posty: 4541
Rejestracja: pn, 20 cze 2005 15:07
Płeć: Mężczyzna

Post autor: nosiwoda »

agrafek pisze:Uuuuuuuch. Zawsze wiedziałem, że Miszczak to tak naprawdę Mistrzak.
To DLATEGO tak zamawiał antologie space operowych opowiadań! :P
"Having sons means (among other things) that we can buy things "for" those sons that we might not purchase for ourselves" - Tycho z PA

mc
Sepulka
Posty: 96
Rejestracja: czw, 31 maja 2007 15:38

Post autor: mc »

Andre milczy (znacząco?), ani chybi trafiłeś w sedno, nosiwodo...


A tymczasem poniżej metryczka antologii:

Tytuł: Nowe idzie
Autorzy: Dawid Juraszek, Tomasz Kilian, Paweł Majka, Jakub Małecki,
Andrzej Miszczak, Jewgienij T. Olejniczak, Adam Przechrzta, Piotr
Rogoża, Joanna Skalska, Robert Wegner, Cezary Zbierzchowski
Redakcja i wybór: Michał Cetnarowski
Projekt okładki: Rafał Kosik
Seria: SF+
Wydawca: Powergraph
ISBN:978-83-61187-04-2
Cena detaliczna: 34 zł
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Format: 125 x 195 mm
Objętość: 532 strony
Data premiery: 28 sierpnia 2008


I następny fragment - dziwna apokalipsa w (punkowym?) brzmieniu Piotrek Rogoża Band...


Piotrek Rogoża
WIĘCEJ NIŻ SŁOWA

„Świat oszalał - sumą ludzkich szaleństw. Lord Total wymykał się rozumowi, wszelkie próby wyjaśnienia jego istnienia prowadziły do obłędu. Nie można było spojrzeć w jego twarz i pozostać tym samym człowiekiem. Pamiętam ludzi w garniturach, chodzących bez celu ulicami, gdy już zamknęło się niebo. Okazywało się, że tak długo krążą w kółko po raz obranej trasie, aż padną z wycieńczenia. Chodzące trupy z martwymi oczami; nikt nie próbował im pomóc. Zbierały się też całe procesje. Rozebrani do naga pokutnicy maszerowali przed siebie, lamentując i dokonując samookaleczeń. Samozwańczy prorocy wchodzili na dachy samochodów, wspinali się na słupy i przemawiali do ludzi - wielu z nich zginęło, zlinczowanych, rozerwanych przez tłum, który nie chciał słów.

Obserwowaliśmy te sceny, jedząc chipsy wyniesione z niepilnowanych sklepów.

Nie pamiętam dokładnie, jak się poznaliśmy. Musiały to być pierwsze dni po pęknięciu nieba, gdy takich jak ja były tysiące. Spotkaliśmy się przypadkiem i już zostaliśmy razem. Tomas i Damian, osieroceni tak samo jak ja, błąkali się po mieście; poszukiwali czegoś, czego sami nie mogli określić - w tym również byliśmy podobni. Przewędrowaliśmy ulice i skwery, dworce i centra handlowe - nadaremno. Dziś myślę, że tym, czego szukaliśmy, choć nie potrafiliśmy tego nazwać po imieniu, była śmierć.

Kacper pojawił się znikąd i przez długi czas nie odezwał się ani słowem. Dołączył do nas tak po prostu, jakbyśmy znali się od dawna. W jego spojrzeniu było coś oskarżycielskiego, niewypowiedziana skarga; nigdy o tym nie mówił, ale pewnie miał większego pecha od nas i spotkał na swej drodze złych ludzi. Nie okradliśmy go, wiedzieliśmy, że nie wolno nam go skrzywdzić. Po pewnym czasie okazało się, że to nie Kacper podąża za nami, tylko my za nim.

Zespół narodził się spontanicznie, bo coś trzeba było robić. Było to już w trzecim roku naszej znajomości, po wielu bijatykach, w których dostawaliśmy wpierdol albo zwyciężaliśmy innych oberwańców, jak my chętnie ryzykujących zdrowie dla kilku groszy; po wspólnym głodowaniu, gdy zamknięto jadłodajnię, a nie udało się nic ukraść; po dwóch zimach spędzonych na squacie w starych dokach - gdzie trafiły, w taki czy inny sposób, dziesiątki nam podobnych dzieciaków, którym sprzyjał los. Dziś widzę z całą ostrością, jak wiele mieliśmy szczęścia. Razem z tym największym."

mc
Sepulka
Posty: 96
Rejestracja: czw, 31 maja 2007 15:38

Post autor: mc »

"Nowe" trafiło już do drukarni (ciekawostka, jeśli kogoś interesują takie "szczegóły z tła" - antologię drukuje przypadkowo opolski Opolgraf, w którym w błogich latach studenckich robiłem krótko za "fizycznego"; ach, ten zapach rozgrzanego kleju o poranku...). A tymczasem zamieszczam fragment kolejnego opowiadania - tym razem fantastyka postapokaliptyczna w wydaniu Adama Przechrzty. Od tego tygodnia fragmenty będą też wklejane dwa razy w tygodniu, żebyśmy się zmieścili do Polconu... (Następny fragment zatem w okolicach niedzieli.)

Adam Przechrzta
SMAK APOKALIPSY

"Jak zwykle, niebezpieczeństwo pierwsze wyczuły Słodkie. Nadchodziło oznajmiane szczekaniem psów, zbliżało się do jednego z licznych ghost towns Arizony, gdzie rozbiliśmy obóz. Pościg nadciągał od południa. Kilkanaście kilometrów na północ - prawie dziesięć mil, według miar używanych w tym kraju; nigdy się do nich nie przyzwyczaiłem - rozpoczynała się pustynia. Ktoś to dobrze przemyślał. Przeciętny człowiek nie miałby żadnych szans. Albo zostałby schwytany, albo umarł, zabity przez pustynne słońce. Jednak my nie byliśmy przeciętni - ani ja, ani Słodkie.

Skinąłem dłonią i Leila z niechętnym westchnieniem zaczęła rozpinać jeansy. Po chwili z powrotem włożyła spodnie na gołe ciało, a majtkami obwiązała wajchę starej, niedziałającej pompy na skraju osady. To standardowa procedura stosowana w przypadku tropienia przez psy. Trzeba na chwilę odwrócić ich uwagę, niezależnie od tego, czy chcemy uciekać, czy walczyć. Przekazałem dziewczętom całą swoją wiedzę na ten temat, a one błyskawicznie prześcignęły mistrza. Nie, nie myślcie, że jestem jakimś komandosem. Jestem, a raczej byłem, bibliotekarzem i archiwistą. Mam po prostu fotograficzną pamięć. Przed apokalipsą pracowałem w najbardziej renomowanych bibliotekach świata: szwajcarskiej bibliotece St. Gallen, włoskiej Di Bella Arti, meksykańskiej Palafoxiana, paryskiej Bibliotheque Nationale, Bibliotece Kongresu w Waszyngtonie. Zaliczyłem też kilka archiwów wojskowych. Moja pamięć stanowi prawdziwą kopalnię bezużytecznych informacji, jednak czasem przypominam sobie coś, co ma wartość nawet teraz, kiedy świat cofnął się do stanu totalnego zdziczenia i chaosu.

Dwie Słodkie wzięły broń i ruszyły w stronę kościelnej dzwonnicy. Pozostałe cztery dziewczyny ukryły się w opuszczonych domach niedaleko pompy. Usłyszałem metaliczny trzask - najwyraźniej wejścia do kościoła strzegła kłódka. Rzecz jasna, nie stanowiła żadnego problemu dla dziewcząt. Ujadanie psów słychać było coraz wyraźniej, pojawiły się w nim nowe, tryumfalne tony. Zwierzęta czuły, że cel jest blisko. Nie przejąłem się tym specjalnie. I tak wszystkie rzucą się do pompy. Zapach Słodkich przyprawiał je o szaleństwo. Szczerze mówiąc, podobnie reagowali też ludzie. Ja byłem wyjątkiem. Nie, żeby kusząca woń istot, którymi stały się dziewczyny, mnie nie pociągała - po prostu byłem nieco uodporniony. Na tyle, na ile można się na coś takiego uodpornić.

Dwa psy rzuciły się do pompy, trzeci przysiadł kilkanaście metrów dalej. Zakląłem bez złości - zwierzęta były dobrze wytresowane, a dowodzący pościgiem miał głowę na karku. Jeden pies tropiący i dwa bojowe. To było niezłe zestawienie. Na moment oślepiło mnie słońce, zamrugałem. Kiedy otworzyłem oczy ponownie, było już po wszystkim."

Awatar użytkownika
agrafek
Mamun
Posty: 107
Rejestracja: czw, 17 lis 2005 15:23

Post autor: agrafek »

Wypłynie ze mnie jad złośliwości, ale nie mogłem się powstrzymać. Zresztą, to taka pozytywna złośliwość:).

Navajero! Tyle tekstu i ani ćwierci dialogu!
Jestem z Ciebie dumny!

Awatar użytkownika
Navajero
Klapaucjusz
Posty: 2485
Rejestracja: pn, 04 lip 2005 15:02

Post autor: Navajero »

agrafek pisze:Navajero! Tyle tekstu i ani ćwierci dialogu!
Jestem z Ciebie dumny!
Agrafku, jak u Ciebie z boksowaniem? ;)
"Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

Awatar użytkownika
agrafek
Mamun
Posty: 107
Rejestracja: czw, 17 lis 2005 15:23

Post autor: agrafek »

Pracowałem przez dwa lata w firmie, w której siedziałem w boksach;), więc może miałbym szanse;).

Awatar użytkownika
Navajero
Klapaucjusz
Posty: 2485
Rejestracja: pn, 04 lip 2005 15:02

Post autor: Navajero »

To już teraz wiem, czemu pytałeś czy będę na Polconie :D No, ale jeszcze nie tym razem :)
"Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

ODPOWIEDZ