"Nowe idzie" - antologia

czyli odpowiednie miejsce dla bibliotekarzy, bibliofilów, moli książkowych i wszystkich tych nieżyciowych czytaczy

Moderator: RedAktorzy

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
agrafek
Mamun
Posty: 107
Rejestracja: czw, 17 lis 2005 15:23

Post autor: agrafek »

Podoba mi się taka rozmowa stereo - na dwóch formach równocześnie:)

mc
Sepulka
Posty: 96
Rejestracja: czw, 31 maja 2007 15:38

Post autor: mc »

I następny fragment - jedynej w gronie przedstawicielki płci pięknej...


Joanna Skalska
WYSPA

"– Stać! – wrzasnął przewodnik.
Pierwszy rząd przystanął natychmiast. Pozostali nie usłyszeli polecenia, wpadali jedni na drugich i deptali sobie po piętach. Ktoś zaklął.
– Widzicie! Przyjrzyjcie się dobrze. Od tego może ... niane ... lep ... póki ... ecie.
W szparze między głowami Radek widział poruszające się usta Hasiora. Słowa porwał wiatr. Chłopak bezskutecznie próbował zobaczyć, na co wskazywał kij w ręku przewodnika. Wreszcie dał za wygraną. Naciągnął kaptur i wbił w kieszenie zmarznięte dłonie.
Jego gumowce powoli zapadały się w mokry piasek, po chwili muł sięgnął kostek. Radek ostrożnie podniósł nogę i usłyszał dźwięk przypominający mlaśnięcie żywej istoty. Hasior podniósł kij nad głowę, dając sygnał do dalszego marszu.
Odkąd wyruszyli, minęły cztery godziny. Za ich plecami ląd zamienił się w ciemny pasek na horyzoncie, ale morza wciąż nie było widać. Wokół rozciągała się płaska pustynia mokrego piachu i tylko gdzieniegdzie w zagłębieniach dna pobłyskiwała pozostawiona przez odpływ woda. Właśnie takich zagłębień szukali. Hasior podchodził do każdego i uważnie oglądał dno kałuży. Raz czy dwa razy pogrzebał kijem, ale zawsze w końcu kręcił głową. Kokli nie było, więc szli dalej.
Radek wiedział, że większość siedzisk przy brzegu już wyzbierano, ale nie przypuszczał, że trzeba iść tak długo, aby napotkać choć jedno. Coraz częściej zerkał do przodu, niemal spodziewając się zobaczyć tam falę przypływu. Pozostali mężczyźni również okazywali nerwowość, szeptali między sobą i spoglądali na zegarki. Po raz pierwszy znaleźli się tak daleko od brzegu. Instynktownie zwolnili kroku, jedynie ubrany w czerwony płaszcz przewodnika Hasior wciąż szedł w stałym tempie - dla niego takie wyprawy były chlebem powszednim. Wreszcie prowadzący stanął i niecierpliwymi gestami zaczął przywoływać ociągającą się grupę. Mężczyźni przyspieszyli.
Kokle, znaleźli kokle.
– Spójrzcie na osad na obrzeżach. – Hasior kucnął przy kałuży, a wokół ustawili się pozostali. – To znak, że kolonia jest duża.
Mężczyźni, jak pilni uczniowie, nachylili się nad wodą.
– Na co czekacie? – zdenerwował się przewodnik. – Chyba mówili wam, co należy do waszych obowiązków?"

mc
Sepulka
Posty: 96
Rejestracja: czw, 31 maja 2007 15:38

Post autor: mc »

Z portali "branżowych" antologii patronują Creatio Fantastica, Fahrenheit, Fantasy Book, Gildia, Katedra, Valkiria; z portali "pozabranżowych" - Wirtualna Polska. Wśród patronów także zarówno Nowa Fantastyka, jak i Science Fiction Fantasy & Horror. Jeśli się nie mylę, Nowe idzie to pierwsza polska książka, której patronują oba największe na naszym rynku periodyki fantastyczne... (Zaraz za nią idzie Kameleon, najnowsza powieść sf Rafała Kosika.)


A poniżej kolejny fragment opowiadania - drugiej space opery na antologijnych łamach.

Paweł Majka
OKO CYKLONU

"Każda z wojen zmieniała ludzi biorących w niej udział, a wojny wielkie, światowe - zmieniały całą ludzkość. Powojenna trauma spadała na świat i trzymała go w uścisku przez lata. Później nazywano to czasem spokoju. Pamiętający wojenną grozę z czasem wymierali, a społeczeństwa znów zmieniały się w wesołe gromady, w których największym strachem przejmowało nienadążanie za modą. Armie stawały się grupą specjalistów od walk z żywiołami i nawet żołnierze nie do końca wierzyli, że mogliby zabić drugiego człowieka.

Wtedy budziły się demony i zawierucha wojenna ponownie spadała na świat, by odmienić go na nowo, a ludzkość podzielić na dwa gatunki - człowieka przerażonego i człowieka niepojmującego grozy.

Chronowojny znacznie ulepszyły ów proces multiplikowania gatunków.

Oko Cyklonu osiągnęło swą pozycję dzięki użyciu czasu jako broni. Wysyłało kilkaset tysięcy ludzi w przeszłość o kilka milionów lat, by pośród australopiteków zbudowali nową cywilizację, dysponując zdobyczami techniki Oka. W takich światach-fabrykach, światach-poligonach nie ingerowano w historię ludzkich cywilizacji - jak działo się to w światach typu Stalin czy Hitler - bo tych jeszcze nie było. Tam zapewniano sobie czas, potrzebny do doskonalenia wynalazków technicznych.

Nazywano je Atlantydami - dla odróżnienia właśnie od tych rzeczywistości bliższych czasowo Oku Cyklonu, tworzonych bez żadnej kontroli przez rozmaitych wizjonerów i szaleńców - co, jak się okazało, było trafną nazwą. Niewiele Atlantyd przetrwało więcej niż dwa - trzy tysiące lat. Światów dzikich, odbiegających od pnia historii w momencie, w którym na Ziemi pojawiły się już ludzkie cywilizacje, były tysiące.

Zamiast dostarczać niebywałych wynalazków, Atlantydzi ulegali stopniowej degeneracji, aż wreszcie ich cywilizacje zanikały, ustępując miejsca lokalnym plemionom, znacznie już jednak zmienionym w wyniku kontaktu. Niemniej zawsze mieli coś do ofiarowania swojej ojczyźnie. Odkrycia, które można było przekazać kolejnym Atlantydom, zmieniającym kolejną rzeczywistość.

Kilkanaście Atlantyd przetrwało. Agenci Oka Cyklonu korzystali z ich wynalazków, pilnując równocześnie, by w kolonii, przewyższającej rozwojem technicznym Oko, nie doszło do buntu. W im dalsze od momentu ingerencji epoki zaglądali, tym trudniej było im się porozumieć z Atlantydami. Ci bowiem ewoluowali.

W ten sposób ludzkość wzbogaciła się nie tylko o niezwykłe bronie, ale i o nowe rasy. Atlantydzi 16 uwolnili świadomość z ciał i zmienili własną Ziemię w jeden wielki komputer, w którym krążyli pod postacią energetycznych impulsów. Przydali się w walce z armią SI, którymi próbowały posłużyć się światy zbuntowane przeciw Oku. Atlantydzi 210 postąpili odmiennie - rozbudowywali swe ciała, przekształcając je w hybrydy dziesiątek organizmów. Podzieleni na wąsko wyspecjalizowane kasty, żyli w społecznościach przypominających mrowiska.

Atlantydzi 70 nie ingerowali w swój rozwój, ale i tak po milionie lat przypominali bardziej komiksowych kosmitów niż ludzi, natomiast Atlantydzi 8 porzucili ląd i przenieśli się w głębiny. Wyglądem przypominali delfiny i zdaniem Oka Cyklonu nie nadawali się do niczego. Ale, przynajmniej, nie buntowali się, jak Atlantydzi 305, którzy wyewoluowali w formy przystosowane do życia w stanie nieważkości, by podbić kosmos z zastosowaniem Zasady Piotrusia Pana: przystosowując ludzi do warunków zdobywanych planet, zamiast tracić czas na ich terraformowanie."

mc
Sepulka
Posty: 96
Rejestracja: czw, 31 maja 2007 15:38

Post autor: mc »

I kolejny fragment, nowatorskie spojrzenie na fantastykę w słowiańskich dekoracjach.


Dawid Juraszek
RZYG

„Spytek podniósł głowę znad wielokrotnie zdrapywanego, nieledwie prześwitującego płata skórznicy i wgapił się przez ościeże na pagórek pocięty grządkami grochowego pola. Broniący się od wydalenia robotnik nagle przestał jawić mu się chytrym kłamcą, a zaczął łatwowiernym prostaczkiem. Przecież i on żony całymi dniami nie widywał, a wróciwszy do domu, kładł się znużony, ledwo co z nią rozmawiając. Wątpliwość w głowie nie postałaby mu jednak, gdyby Olsza ostatnio nie popatrywała nań przeciągle. Czy była to radość, że wreszcie wrócił - czy złość?

Zacisnął powieki, przetarł oczy pięściami, wstał od stołu. Nawał płatów z zeznaniami domagał się uwagi, ale Spytek odwrócił się i poszedł w kąt izby, gdzie z powalanej polepy sterczał przerdzewiały wód. Stanąwszy jak najdalej, by nie zachlapać nogawic, nachylił się i pociągając miarowo za skrzypiącą dźwignię, zmoczył w wodzie kudłaty łeb. Wiedział, że goniec patrzy nań teraz z przerażeniem wymieszanym z podziwem, ale śledczego nie ciekawił osąd sługi. Puścił dźwignię, zaczerpnął do ust cennej, acz stęchłej wody i wyprostowawszy się, rozkoszował się łaskotaniem strużek cieknących po plecach.

Liczba płatów nie zmalała, ale kościana pieczęć zdawała się jakby lżejsza. Spytek wahał się tylko chwilę. Łacno odpędził bzdurne myśli, robotnik przestał jawić się „zwyczajnym prostaczkiem”. Nie należał do biedoty, a Gród potrzebował środków. Zresztą, powinien był lepiej pilnować żony. Pieczęć uderzyła o skórznicę, zostawiając odbicie kopcia. Słabe, ale wymowne. Jeśli zalecenie zostanie uznane, jeszcze dziś robotnik wyląduje z żoną na Podgrodziu. O ile wcześniej jej nie zatłucze.

– Odnieś – mruknął Spytek, wskazując gońcowi opieczętowane płaty. Było ich mniej, niźli powinno, ale nadrobi się jutro. – A rychło!

Kiedy ucichł odgłos pięt na ubitej glinie, Spytek narzucił lekki niebieski przybór i przypasał odznakę śledczego tak, aby móc natychmiast ją podnieść. Wyszedł, nie patrząc ku śledczym z sąsiednich izb.

Mijając róg budynku, bezwiednie wyciągnął dłoń ku grochowym tyczkom. Śledczemu nikt nie śmiałby zwrócić uwagi. No, może członek Najznamienitszej Rady. Ale nawet gdyby Radźca zauważył chciwie wyciągnięte ku strączkom palce Spytka, pewnie nie rzekłby nic. Po co, skoro grochu po prostu nie było - z powodu upałów i braku rąk do roboty zagony od dawna stały odłogiem.

Nieliczni przechodnie sunęli przygarbieni tuż przy ogaconych gliną ścianach. Spytek pochylił głowę, kiedy słońce wychynęło zza strzechy, promień raził oczy przywykłe do półmroku izby. Pochylił wzrok tylko po to, by zobaczyć pod ścianą plamę rzygowin. Nachylił się i dotknął - były jeszcze ciepłe. Zacisnął szczęki, poderwał głowę i rozejrzał się. W głębi ulicy kroczyła powoli odbywająca przepisowy obchód dwójka.

– Strzeżcy! Tu! – huknął, wyciągając w górę odznakę.

Podbiegli gorliwie, ale to nie uchroniło ich przed wściekłym kopniakiem.

– Gdzie to łazicie, psiekrwie! – wrzasnął. – Ktoś rzygał tu ledwo co, a wyście się przechadzali, po strzechach spoglądali! Szukać mi go zaraz!”

mc
Sepulka
Posty: 96
Rejestracja: czw, 31 maja 2007 15:38

Post autor: mc »

Kolejny fragment – tym razem dynamicznej fantastyki militarystycznej bliskiego zasięgu (bliskiego nie tylko czasowo, ale i geograficznie…).


Robert M. Wegner
NAJPIĘKNIEJSZA HISTORIA WSZYSTKICH CZASÓW

"Żołnierz mówił z wyraźnym wschodnim akcentem, ale zrozumiale. Jakub widział tylko dolną część jego twarzy, usta, podbródek, fragment posiniałego od ciemnego zarostu policzka. Resztę zasłaniał hełm i matowa przyłbica. Dużo by dał, żeby móc spojrzeć obcemu w oczy. Z oczu człowieka, który mierzy do ciebie z broni, można wiele wyczytać.

– Komendant Jakub. Kilku moich ludzi ma cię na muszce, więc lepiej by było, gdybyś nie wykonywał zbyt gwałtownych ruchów, dobrze? Najlepiej, gdybyś w ogóle odłożył broń.

Rosjanin był dobrze wyszkolony. Nie rozejrzał się wokół, nie omiótł lufą okolicznych ruin.

– Moja broń nie lubi walać się po ziemi – mruknął cicho. – Czego chcesz?

Jakub oparł się o najbliższy mur i skrzyżował ramiona na piersi.

– Jesteś na moim terenie. Wszedłeś tu sam, bez kolegów ani bobotów. Prowadzisz dziewczynę, która najwyraźniej nie ma pojęcia, co się wokół niej dzieje. Żyjesz jeszcze tylko dlatego, że na nią nie krzyczysz, nie bijesz, tylko najwyraźniej się nią opiekujesz. Zapytam tylko raz, a potem zdecyduję, czy kazać cię zabić. Co tu robisz?

Rosjanin znieruchomiał na dłuższą chwilę, po czym powoli opuścił lufę broni i ściągnął hełm. Miał krótko przycięte ciemne włosy, prosty nos, czarne oczy. Jakub ucieszył się, że nie widział tych oczu wcześniej. Wyzierała z nich taka wściekła determinacja, że pewnie kazałby go zastrzelić od razu. Profilaktycznie. To, co wziął za zarost, okazało się wielkim siniakiem zdobiącym cały lewy policzek żołnierza.

– Michał Sienkiewicz. Szeregowy. Numer dwa, pięć, osiem, a, zet...

Jakub przerwał mu machnięciem ręki.

– Przestań. My jesteśmy „miejskie szczury”, a nie wojsko. A ty nie poddajesz się do niewoli, tylko walczysz o życie. Dosłownie. Jesteś Polakiem?

Żołnierz skinął głową.

– Z Białorusi.

– I co? Uciekasz do Amerykanów, żeby wstąpić do polskiego wojska i walczyć za ojczyznę? Wzięli cię w sołdaty siłą, a ty nie chcesz strzelać do swoich? Tak? Myślisz, że ktoś kupi tę historyjkę?

Jakub widział, jak z oczu żołnierza znika wściekłość i gniew. Przyjrzał mu się dokładniej, gdyby nie mundur i broń, obcy wyglądałby jak jego rówieśnik. Może nawet jeszcze młodziej.

– Ja naprawdę...

– I co z tego? Nie jesteś pierwszy. Ale Amerykanie każdego uciekiniera maglują tak długo, aż zostanie mu z mózgu żarcie dla psów. Nasi zresztą też. Bo wszyscy wiedzą, co Ruscy robią z rodzinami dezerterów. Więc lepiej przygotuj sobie jakąś lepszą bajeczkę.

W czarnych oczach znów zapłonął gniew.

– Bajeczkę? Masz bajeczkę. Ja nie mam rodziny, jestem z domu dziecka, kogo mi zabiją? Wychowawcę? Srał go cziort, jeszcze im podziękuję...

Wyglądało na to, że się zaciął i nic więcej nie powie. Wreszcie nabrał powietrza:

– Mój sierżant i trzech innych lubili się zabawić z miejscowymi dziewczynami, bić, gwałcić, katować. Mieli do tego specjalną piwnicę. Porywali je i tak trzymali. Gdy dziewczyna się im znudziła, wpuszczali tam każdego z kompanii, za kilka rubli, paczkę fajek, butelkę wódki. Dopóki dziewczyna nie umarła – mówił coraz szybciej, coraz gwałtowniej, z coraz wyraźniejszym akcentem. – Mnie chcieli... mi mówili... ty Paliak, ty nowy, ty pokaż, żeś nasz. Jak ty jej nie wydupczysz, to my tobie granat do jajek przywiążemy i w pole wypuścimy. No to im pokazałem, bagnetem i kolbą, i... i krzesłem. A potem zabrałem dziewczynę i poszedłem. Do was. Albo Amerykanów. Bo gdzie miałem pójść?

Żołnierz rzucił broń na ziemię i zacisnął dłonie.

– Jak mi nie wierzysz, to chodź - tu i teraz. Na pięści. Pokonasz mnie, to zabijesz i zabierzesz wszystko. Ja pokonam ciebie, przepuścisz dalej. No?

Cofnął się o krok, zostawiając ekwipunek na ziemi.
Jakub uśmiechnął się szeroko."

Awatar użytkownika
agrafek
Mamun
Posty: 107
Rejestracja: czw, 17 lis 2005 15:23

Post autor: agrafek »

Dobruchne!

mc
Sepulka
Posty: 96
Rejestracja: czw, 31 maja 2007 15:38

Post autor: mc »

Do Polconu tylko tydzień, przed nami jeszcze dwa fragmenty opowiadań.
Dziś - świetnie napisanego „horroru psychoterapeutycznego” Czarka Zbierzchowskiego.


Cezary Zbierzchowski
PŁONĄC OD ŚRODKA

„Pogarda dla innych oraz pogarda dla siebie - za wieczny pośpiech, za niemożność życia poza czasem, niemożność zaprzeczenia prawom fizyki. Weles wyrywa bilet z rąk kasjerki i wskakuje do wagonu EKD, tłumiąc oddech po szaleńczym biegu podziemiami; pasażerowie nie mogą usłyszeć, że zieje jak pies. Pomylił godzinę odjazdu, czeka dziesięć minut na skrzekliwy sygnał. Odwraca się do szyby i ogląda w czarnym lustrze twarz człowieka, którym stał się przez ostatni rok. Pociąg sunie tunelami wydrążonymi pod miastem, potem wyjeżdża na powierzchnię - przystanek Ramma Zachód. Chłopak zakłada słuchawki, żeby przemycić do zatłoczonej kolejki pustkę peronu, ale bateria zdycha w najgorszym momencie.

Jest skazany na sąsiedztwo robotników, którzy z białymi reklamówkami w garści przycupnęli na czerwonych plastikowych krzesłach. Ich drelichy śmierdzą potem, oddechy piwem, a skóra mocnymi papierosami. Cała czwórka ma już dobrze w czubie, ciągle mylą im się rozdawane karty. Najmłodszy wstaje i majstruje przy zniszczonym oknie, usiłując je otworzyć. Siwy pyta bełkotliwie: A co, masz coś? Chwila na zastanowienie. Nie mam. A chęci masz?! Mam. No to siadaj! Młody wraca posłusznie na miejsce, a Weles nie może pojąć, o co chodzi tym półgłówkom; na wszelki wypadek przeciska się w głąb wagonu. Czuje mrowienie w plecach, jakby za moment miały z nich wyrosnąć błyszczące igły.

W połowie drogi pociąg hamuje gwałtownie i zatrzymuje się w szczerym polu. Wśród stłoczonych ludzi narasta szmer, a także piekielne gorąco, gdy przestaje wiać z uchylonych okien. Coś porusza się wewnątrz Welesa i próbuje schować się jeszcze głębiej, na dnie ciała. Chłopak oddziela się od tłumu murem wyobraźni; myśli o białym jednorożcu, który wpadł pod koła lokomotywy. Połamane kopyta i złoty róg na czole, ciemnowiśniowa krew bucha na miękką, gładką sierść i posklejane strąki grzywy. Przerażone oczy zwierzęcia wpatrują się szklistym wzrokiem w demona. To będzie piękna scena do pisanej w trudzie powieści, mocna scena. Weles nienawidzi Karen i naprawdę to jej życzy śmierci.”

Awatar użytkownika
Gustaw G. Garuga
Psztymulec
Posty: 940
Rejestracja: pt, 10 cze 2005 11:02
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Gustaw G. Garuga »

Napięcie rośnie.

mc
Sepulka
Posty: 96
Rejestracja: czw, 31 maja 2007 15:38

Post autor: mc »

Do Polconu dwa dni – poniżej fragment ostatniego opowiadania, poruszającego para-horroru Kuby Małeckiego, o bólu, strachu, nadziei i umieraniu.


Jakub Małecki
KAŻDY UMIERA ZA SIEBIE

„Siedzieli w piątkę przy ścianie. Woda rwała stal na strzępy.
– Dymitr, teraz ty.
Dymitr mignął latarką, wachlarz z kart oślepił wzrok. Tylko na chwilę, trzeba było oszczędzać światło. Jedna latarka wysiadła zupełnie, pozostałe poświecą góra kilka godzin. Znowu zastygła ciemność, ale zapamiętał. As, dwa waliety, dziesiątka i dama.
Dama.
Poznał Olgę na dworcu, kiedy w święta przyjechał na przepustkę. Śnieg przybył do Petersburga równo z nim. Sypało z nieba jak ryżem na weselu, buty skrzypiały przy każdym kroku. Teraz wydawało się to wszystko tak odległe, tak nierealne. Mama pracowała z Olgą w tej samej szkole, musiała naopowiadać jej o synku, który służy we Flocie i jest pod każdym względem wspaniały. No to się dziewczyna rozczaruje, myślał. Zwalisty, wielki, w kolorowej spiczastej czapce. Facet, który jada czasem wyłącznie ogórki i jogurt, żeby pozbyć się nadwagi i wbić w mundur. Kapitan w sekcji turbin. Dobre żarty.
Olga miała włosy w kolorze marchewki i była drobniutka. Jej płaszczyk można by zmiąć i zamknąć w pięści. Uśmiechała się sztucznie i niepewnie, spoglądała to na Dymitra, to na jego matkę. Ściągnął czapę i wyszczerzył się najładniej, jak umiał. Gdyby to chłopaki widzieli!...
– Synocziek mój! – mama rzuciła się do przodu, kurtka furkotała, w oczach lśniły łzy. Jak to mama.
Zatrzymała w uścisku na dłużej i szepnęła do ucha. Zdążył się dowiedzieć, że Olga to bardzo dobra kandydatka na żonę. No tak. Niech to diabli, jak on nienawidził takich podchodów.
– Ale co ty, mama! – syknął w ciepły kołnierz. – Przecież ja nie…
– Dymitr!
Położył karty, Raszyd także. Mignęli znowu, Raszyd miał dwie siódemki i trzy czwórki.
– No, chłopcy, szans nie macie.
I wtedy coś pierdolnęło tak, że aż zabolało w głowie. Otarł pot z twarzy i oświetlił pozostałych. Już tylko Wiktor, Raszyd, Iwan i Dima, reszta nie żyła. Jeszcze ze dwie godziny temu wrzeszczał ktoś w ósemce. Nie otworzyli, bo złota zasada mówi, że każdy umiera za siebie - jakby co, to za żadne skarby nie wolno pozwolić, żeby pożar się rozprzestrzenił. Dymitrowi było z tym cholernie źle. Ktoś tam umarł przecież.”


Z wiadomości najświeższych – „Nowe” wyszło już z drukarni; razem z nim na Polcon trafią… stylowe zakładki, plakaty i… smycze do telefonów… To, oczywiście, tylko gadżety – ale chyba miłe...
Jak by nie było, najważniejsza jest książka.

Dzięki za cierpliwość w czytaniu zamieszczanych tu fragmentów. Być może kogoś skłonią one do sięgnięcia po antologię, z czego mógłbym się tylko cieszyć. Jeśli po lekturze ktoś taki będzie miał ochotę, zapraszam do wątku ponownie, w celu podzielenia się czytelniczymi wrażeniami. I mnie, i – przede wszystkim…? – autorom, będzie bardzo miło.

A tymczasem - do zobaczenia w Zielonej Górze (między okładkami książki, albo w sobotę, o godzinie 12 – na panelu z antologijnymi autorami; nie można też lekceważyć konwentowego pubu...)!

z pozdrowieniami
Michał Cetnarowski

Awatar użytkownika
Gustaw G. Garuga
Psztymulec
Posty: 940
Rejestracja: pt, 10 cze 2005 11:02
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Gustaw G. Garuga »

Pierwsza oficjalna rezenzja już jest.

Awatar użytkownika
Dabliu
ZakuŻony Terminator
Posty: 3011
Rejestracja: wt, 22 sie 2006 20:22
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Dabliu »

Kuba Małecki został w niej szczególnie wyróżniony :) A już w grudniu Jego kolejna książka.

Awatar użytkownika
Gustaw G. Garuga
Psztymulec
Posty: 940
Rejestracja: pt, 10 cze 2005 11:02
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Gustaw G. Garuga »

Ja zwróciłem uwagę na pochlebne słowo względem Kiliana i Miszczaka, ale wiele więcej nie pamiętam, bo przeglądałem NF w sklepie.

Awatar użytkownika
Dabliu
ZakuŻony Terminator
Posty: 3011
Rejestracja: wt, 22 sie 2006 20:22
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Dabliu »

Aaa... no tak. Ale ja o tejrecenzji.

Awatar użytkownika
Gustaw G. Garuga
Psztymulec
Posty: 940
Rejestracja: pt, 10 cze 2005 11:02
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Gustaw G. Garuga »

Tej nie znałem - dzięki za linka.

mc
Sepulka
Posty: 96
Rejestracja: czw, 31 maja 2007 15:38

Post autor: mc »

Autorzy już po Polconie, książka po premierze (kto był na panelu, ten może ocenić - udany? nie udany?)... Empiki zaczynają sprzedawać "Nowe" od 5 września.

ODPOWIEDZ