Dryf bajkowy bardzo zdrowy
Moderator: RedAktorzy
- Małgorzata
- Gadulissima
- Posty: 14598
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11
- Keiko
- Stalker
- Posty: 1801
- Rejestracja: wt, 22 sty 2008 16:58
- Małgorzata
- Gadulissima
- Posty: 14598
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11
- Keiko
- Stalker
- Posty: 1801
- Rejestracja: wt, 22 sty 2008 16:58
cytata z Wiki
ROTFLW krainę baśni pierwsza wprowadziła go babcia (od strony ojca). Andersen spotykał się z nią w szpitalu psychiatrycznym, gdzie przebywał jego chory dziadek. Kilka motywów z opowieści babki zostało później wykorzystanych przez Andersena w jego utworach.
Wzrúsz Wirúsa!
Ha! Będziemy nieśmiertelni! To nie historia nas osądzi, lecz my osądzimy ją! (Małgorzata)
Ha! Będziemy nieśmiertelni! To nie historia nas osądzi, lecz my osądzimy ją! (Małgorzata)
- kaj
- Kadet Pirx
- Posty: 1266
- Rejestracja: śr, 28 wrz 2005 13:50
Andersen, podobnie jak Grimmowie, pisali basnie, nie bajki. Nie mylmy jednego z drugim.Ika pisze:Andersen był psycholem, to pewnikiem i ksenofobem, nie dziwota, że syrence nie darował. W naszych czasach psychole owijają się folią aluminiową, tudzież wkładają na głowę durszlaki. W czasach Andresena nie było alu-folii, to i miał chłop mały wybór.
A tak w ogóle protestuję przeciwko porównywaniu płodów wyobraźni schizofrenika do porządnych, regularnych bajek.
A czym baśnie Andersena mają sie róznic od jakichs porządnych i regularanych (i które to są) to nie mam pojęcia.
Andersen był mistrzem basni niezrównanym. facet miał wyobraźnię, inwencję, talent i ironię. Baśnie Grimów zebrane w kupę to niesutanne powstarzanie kilku schematów. I do tego schematyczne.
- Ika
- Oko
- Posty: 4256
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 11:26
Ho, ho, Kaju, zaczynałam wręcz tęsknić! Najbardziej za tonem Twoich postów, ale treść też nie jest mi obojętna.
Baśń jako taka jest schematyczna z natury swojej. Wedle niektórych folklorystów jest to niemalże ta sama opowieść, różniąca się "lokalnie" szczegółami. Przy czym racja, nie bajka, a baśń.
Niektórzy folkloryści uważają, że owa schematyczność baśni jest w jakimś stopniu spowodowana jej historycznymi korzeniami.
Jeśli zaś chodzi o Andersena, to z folklorem miał zasadniczo niewiele wspólnego. Za to sporo z zaburzeniami rozumku. Mnie osobiście jego przeróbki nie odpowiadają, ale nie widzę przeciwwskazań, żebyś Kaju, pasjami jego ironię lubił, chłonął i doceniał :).
Bracia Grimmowie nie byli zaś autorami baśni, a raczej zbieraczami, takoż i nie byli autorami mitów, więc porównywanie ich wyobraźni do wyobraźni Andersena jest raczej bezcelowe. Zupełnie jakby porównać ich słownik, do pierwszych utworów Andersena.
Baśń jako taka jest schematyczna z natury swojej. Wedle niektórych folklorystów jest to niemalże ta sama opowieść, różniąca się "lokalnie" szczegółami. Przy czym racja, nie bajka, a baśń.
Niektórzy folkloryści uważają, że owa schematyczność baśni jest w jakimś stopniu spowodowana jej historycznymi korzeniami.
Jeśli zaś chodzi o Andersena, to z folklorem miał zasadniczo niewiele wspólnego. Za to sporo z zaburzeniami rozumku. Mnie osobiście jego przeróbki nie odpowiadają, ale nie widzę przeciwwskazań, żebyś Kaju, pasjami jego ironię lubił, chłonął i doceniał :).
Bracia Grimmowie nie byli zaś autorami baśni, a raczej zbieraczami, takoż i nie byli autorami mitów, więc porównywanie ich wyobraźni do wyobraźni Andersena jest raczej bezcelowe. Zupełnie jakby porównać ich słownik, do pierwszych utworów Andersena.
Im mniej zębów tym większa swoboda języka
- Małgorzata
- Gadulissima
- Posty: 14598
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11
- Bebe
- Avalokiteśvara
- Posty: 4592
- Rejestracja: sob, 25 lut 2006 13:00
Nie zmienia to faktu, że przeczytałam jego baśnie po dwa-trzy razy w dzieciństwie/nastolęctwie i mogę go uznać wielkim poprzez pryzmat niezwykłej sugestywności jego utworów. Niechęć do tej pesymistycznej wizji świata pozostała mi wykuta w mózgu.
Z życia chomika niewiele wynika, życie chomika jest krótkie
Wciąż mu ponura matka natura miesza trociny ze smutkiem
Ale są chwile, że drobiazg byle umacnia wartość chomika
Wtedy zwierzyna łapki napina i krzyczy ze swego słoika
Wciąż mu ponura matka natura miesza trociny ze smutkiem
Ale są chwile, że drobiazg byle umacnia wartość chomika
Wtedy zwierzyna łapki napina i krzyczy ze swego słoika
- hundzia
- Złomek forumowy
- Posty: 4054
- Rejestracja: pt, 28 mar 2008 23:03
- Płeć: Kobieta
Andersen jakoś nie budzi entuzjazmu moich dzieci. Jedyną baśnią jaką tolerują, jest "Brzydkie Kaczątko". Może dlatego, że jako jedna z nielicznych kończy się sukcesem bohatera.
Natomiast baśnie braciszków Grimm, niech sobie będą pozbierane, pomieszane i powtórnie opisane, ale jednak mniej skomplikowane, nie wymagają od dzieci wielkich przemyśleń pt. Co Autor miał na myśli? Dorośli mogą sobie rozbiory logiczne utworu, dzieciom jest wszystko jedno. One chcą bajki! Więc może A. nie pisał dla dzieci?
Grimmowe baśnie są proste, skomplikowane na tyle, by dzieci musiały pomyśleć nad morałem, ale jednak zaspokajają potrzebę rozrywki. W przeciwności do baśni A., z których ani jedna nie wywołała uśmiechu na buziach potomków.
Cóż ostatnio jednak młody odkrył istnienie bajek rosyjskich :) o kniaziu Iwanie, księciu i żebraku, strumieniu i topoli. Są tak okrutne, krwawe i brutalne, że aż mnie coś skręca, ale muszę czytać. Bo młody je lubi i koniec. Zastanawiam się, co z niego wyrośnie, jak dostanie taki podkład...
Natomiast baśnie braciszków Grimm, niech sobie będą pozbierane, pomieszane i powtórnie opisane, ale jednak mniej skomplikowane, nie wymagają od dzieci wielkich przemyśleń pt. Co Autor miał na myśli? Dorośli mogą sobie rozbiory logiczne utworu, dzieciom jest wszystko jedno. One chcą bajki! Więc może A. nie pisał dla dzieci?
Grimmowe baśnie są proste, skomplikowane na tyle, by dzieci musiały pomyśleć nad morałem, ale jednak zaspokajają potrzebę rozrywki. W przeciwności do baśni A., z których ani jedna nie wywołała uśmiechu na buziach potomków.
Cóż ostatnio jednak młody odkrył istnienie bajek rosyjskich :) o kniaziu Iwanie, księciu i żebraku, strumieniu i topoli. Są tak okrutne, krwawe i brutalne, że aż mnie coś skręca, ale muszę czytać. Bo młody je lubi i koniec. Zastanawiam się, co z niego wyrośnie, jak dostanie taki podkład...
Wzrúsz Wirúsa!
Wł%aś)&nie cz.yszc/.zę kl]a1!wia;túr*ę
Wł%aś)&nie cz.yszc/.zę kl]a1!wia;túr*ę
- Małgorzata
- Gadulissima
- Posty: 14598
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11
Zasadniczo, Kaju, czy Andersen był czy nie był wielkim pisarzem nie ma nic do rzeczy, gdy w grę wchodzi nabijanie.kaj pisze:Nabojać się można ze wszytkiego. Na kolanach najlepiej się pracuje przy szorowaniu podłogi. Co nie zmienia faktu, że Andersen wielkim pisarzem był.
Bądź łaskaw nie psuć nastroju i nie pouczać ekskatedralnie, co mamy myśleć o baśniach Andersena. Chcemy się z tych baśni ponabijać.
Zważ, że nie żądamy, abyś Ty robił to samo.
A brzydkie kaczątko było niewdzięczne.
So many wankers - so little time...
- hundzia
- Złomek forumowy
- Posty: 4054
- Rejestracja: pt, 28 mar 2008 23:03
- Płeć: Kobieta
Ono miało traumatyczne przeżycia w pisklęctwie! To wszystko tłumaczy! Patologia rodzinna (bo skąd jajo łabędzie w kaczym gnieździe? To nie kukułka była!), podrzucenie, odtrącenie, rasizm niemalże! To i tak dobrze, że nie pochodziło ze współczesnych czasów, bo gotowe było zostać seryjnym mordercą!
Wzrúsz Wirúsa!
Wł%aś)&nie cz.yszc/.zę kl]a1!wia;túr*ę
Wł%aś)&nie cz.yszc/.zę kl]a1!wia;túr*ę
- Małgorzata
- Gadulissima
- Posty: 14598
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11
Ale jak wyrosło, to nawet mamie-kaczce dziękuję nie powiedziało, choć bez niej nie wyklułoby się nawet! Niewdzięczne kaczątko poszło do łabędzi i porzuciło raz na zawsze rodzinę zastępczą, ani się obejrzało.
No, nie mówię, żeby zaraz miało pałać wielkim uczuciem, ale trochę wdzięczności się jednak należy.
A poza tym, skąd wiesz, czy nie wyrósł z niego łabędź-psychopata? :P
No, nie mówię, żeby zaraz miało pałać wielkim uczuciem, ale trochę wdzięczności się jednak należy.
A poza tym, skąd wiesz, czy nie wyrósł z niego łabędź-psychopata? :P
So many wankers - so little time...