Pracowałem kiedyś w szkole, w której Cygan nie był rzadkością. Nikt ich nie gnębił. Na gnębienie załapał się tylko pewien niemal czystej krwi nordyk, który był... no cóż, był trochę inny. Nie w sensie orientacji seksualnej - psychicznie był nietypowy.kaj pisze:
Czyli jak w szkole gnębilismy Cyganów, mieliśmy ich za gorszych, dlatego, że to Cyganie, to nie był to rasizm? to co to było? Do rasizmu niezbędne jest zaplecze intelektualne?
Wiem, że z Cyganami nie wszędzie jest tak sielankowo, ale w przypadku dzieci nie mówiłbym o rasizmie. Rasizm to pogląd (choć "zaplecze intelektualne" to zbyt duże słowo) i postawa, a nie zwykły odruch irracjonalnej niechęci wobec kogoś, kto się zdecydowanie różni. Na tym poziomie rzadko się zdarza próba uzasadnienia tego odruchu - np. w postaci tezy, że ktoś tam jest z natury gorszy.
Ciekawe porównanie. Kościuszko i Traugutt byli za zniesieniem pańszczyzny. Mahdi m.in. bronił interesów handlarzy niewolnikami (Sienkiewicz sobie tego nie zmyślił). W Sudanie niewolnictwo istnieje do dzisiaj. Niewolnikami są oczywiście Murzyni. Mieli trochę spokoju tylko w czasach, kiedy Sudan był kolonią.kaj pisze: A z Mahdim i jego powstaniem to też Sienkiewicz pojechał. Jakoś nie zauważył, że to taki miejscowy Kościuszko-Traugutt.
W latach 50. bodaj George Bidwell widział w Egipcie całe watahy Arabów nieco bardziej opalonych niż Egipcjanie, każdego z dziećmi o typowo negroidalnych rysach - wyłącznie chłopcami. Dowiedział się, że ci Sudańczycy nie są ich biologicznymi ojcami: chłopcy zostali "adoptowani". Tatusiowie wrócić mieli już bez nich, bo po drugiej stronie Kanału Sueskiego chłopców czekała kariera eunucha w haremie.
Sienkiewicz, uważając Murzynów za nierozgarnięte dzieci, czuł się ich obrońcą przed takim procederem. Wierzył w misję cywilizacyjną Europy. W tym, co pisał, nie ma pogardy wobec czarnych. Kogoś, kim się gardzi, nie przedstawia się jako sympatycznego i - mimo wątpliwych moralnie poglądów na kwestię kradzieży krów - jednak z natury dobrego.