Poprawność polityczna, a literatura. Dobrze czy źle?

czyli odpowiednie miejsce dla bibliotekarzy, bibliofilów, moli książkowych i wszystkich tych nieżyciowych czytaczy

Moderator: RedAktorzy

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Albiorix
Niegrzeszny Mag
Posty: 1768
Rejestracja: pn, 15 wrz 2008 14:44

Post autor: Albiorix »

Alternatywne historie i gdybanie sobie a rzeczywistość sobie. Dopóki dominującą gospodarką i kulturą jest USA zrodzone bezpośrednio z kultury Europy, dopóty prymat kultury europejskiej jest faktem. Czyli jeszcze przez kilka lat, bo już za chwilę będziemy musieli pochylić głowy przed prymatem kultury azjatyckiej.
nie rozumiem was, jestem nieradioaktywny i nie może mnie zniszczyć ochrona wybrzeża.

Awatar użytkownika
Alfi
Inkluzja Ultymatywna
Posty: 20009
Rejestracja: pt, 10 cze 2005 10:29

Post autor: Alfi »

Korowiow pisze:
Tak, może za tysiąc lat, może za pięćset plemiona Afrykańskie zrównałyby się z Europą- to nic, że dostałyby własny drogę do nowoczesności kosztem dziesiątków lat cierpień nieznanych już w Europie.
Przypominam: w XV wieku Benin, Kongo i parę innych państw afrykańskich to sprawnie działające państwa, którym brakowało tylko pisma (w Europie tez nikt go nie wymyślił, zostało zapożyczone od Semitów... chyba że uwzględnimy runy i ogamy) i żeglugi, by dorównać np. Portugalczykom. Rozwój Afryki został zahamowany w wyniku dążenia Europejczyków do zdobycia jak największej liczby niewolników. Gdyby biali poprzestali na krytykowanej tak często wymianie "koraliki za złoto i kość słoniową", kontakty Afryki z Europą byłyby impulsem przyspieszającym ten rozwój.
Korowiow pisze: Zresztą mniemam, że nawet własna droga nie byłaby czymś własnym- władzę przejęliby ludzie mający wykształcenie z Europy, tak jak to miało miejsce w przypadku Azji.
Albo w przypadku Polski.
Korowiow pisze: Bodaj Twardoch ostatnio pisał, że nie żałuje wcale, że w imię wkroczenia w rodzinę Europejskiej cywilizacji, Polanie musieli się wyrzec dużej części swej kultury. Mnie także nie żal.

Bo Słowianie za często się kąpali?
;)
Korowiow pisze:I sądzę, że gdyby dekolonizacja przebiegała inaczej, gdyby w Afryce wytworzyły się odpowiednie elity polityczne- Afrykanie też by nie żałowali tej części dziedzictwa(przecież nie całego!), którego musieliby się wyrzec.
No ale nie wytworzyły się. Biali nie stworzyli warunków sprzyjających powstawaniu elit zdolnych do samodzielnego pokierowania losem swoich krajów. warunki sprzyjały stworzeniu elit składających się z Pol Potów i z sierżantów w rodzaju Bokassy albo Idi Amina. I to jest drugi grzech główny Europy.
Albiorix pisze: Dopóki dominującą gospodarką i kulturą jest USA zrodzone bezpośrednio z kultury Europy, dopóty prymat kultury europejskiej jest faktem. Czyli jeszcze przez kilka lat, bo już za chwilę będziemy musieli pochylić głowy przed prymatem kultury azjatyckiej.
Nie zauważyłeś, że kryzys dotarł też do Chin?
Le drame de notre temps, c’est que la bêtise se soit mise à penser. (Jean Cocteau)
Hadapi dengan senyuman.

Awatar użytkownika
Feline
Kurdel
Posty: 756
Rejestracja: pt, 01 sie 2008 11:06

Post autor: Feline »

Albiorix pisze:Alternatywne historie i gdybanie sobie a rzeczywistość sobie. Dopóki dominującą gospodarką i kulturą jest USA zrodzone bezpośrednio z kultury Europy, dopóty prymat kultury europejskiej jest faktem.
Jest. Ale jako wynik konkretnego procesu historyczno-kulturowego, nie za sprawą fatalizmu, czy czego tam jeszcze. Nie wydaje mi się, aby od paleolitu było przesądzone, że właśnie Europa... ;)

Zaś Chiny - one przecież też gonią Europę czy Amerykę. Kultura chińska, jakkolwiek ekspansywna, wydaje się być okaleczoną przez usilne i pospieszne próby pogodzenia wartości pochodzących z dwóch różnych systemów. W pewien sposób Chiny też stały się jakby nieślubnym dzieckiem Europy...

Awatar użytkownika
flamenco108
ZakuŻony Terminator
Posty: 2229
Rejestracja: śr, 29 mar 2006 00:01
Płeć: Mężczyzna

Post autor: flamenco108 »

Navajero pisze:Bo ja wiem czy ksenofobia? Nie chcę tutaj bronić Europejczyków, czasem wykazywali i ksenofobię i rasizm, niemal powszechnie mieli świadomość wyższości cywilizacyjnej i kulturowej, poczucie misji. Uważali, że na nich spoczywa obowiązek ucywilizowania kolorowych.
O. Tu jest dobry moment dla doprecyzowania kwestii rasizmu w literaturze. Jeżeli mówimy o cywilizowaniu Chińczyków, Hindusów, to nazwałbym rasizmem i ksenofobią, bo inna, ale nie uboższa, a w wielu wymiarach wręcz bogatsza kultura nie wymaga cywilizowania. Tymczasem imperialiści traktowali tak samo skikających po palmach Murzynów, jak i wykształconych (w Oksfordzie!) synów maharadżów. To jest rasizm. Tymczasem poczucie wyższości wobec pewnych ludzi, których najpierw trzeba spędzić z drzewa, potem nauczyć nosić spodnie, zanim przystąpi się do jakichkolwiek poważnych rozmów, nie jest rasizmem. Bo poczucie wyższości wobec szympansa rasizmem nie jest. Pytanie, gdzie przebiega granica? Czy negatywne opinie o Arabach w WPiWP to już rasizm? Akurat w tym wypadku dalej uważam, że to po prostu naiwność i eurocentryzm (podobnie jak nie jest objawem rasizmu czytanie brytyjskich gazet przez Brytyjczyków, gdziekolwiek by się nie znajdowali, choćby w danym kraju wychodziły lokalne gazety i to po angielsku (vide USA)).
Nondum lingua suum, dextra peregit opus.

Awatar użytkownika
Korowiow
Ośmioł
Posty: 657
Rejestracja: wt, 25 paź 2005 13:59

Post autor: Korowiow »

Alfi pisze: Bo Słowianie za często się kąpali?
;)
Szlachta polska i w następnych wiekach budziła zdumienie Zachodu częstością ablucji:P
Feline pisze:
Odnioszę wrażenie, że wypowiadasz się z pozycji kogoś, kto uznaje prymat wzorca kultury europejskiej za niewzruszony
No, tak. Nie przeczę.
Może by i Aborygeni stworzyli coś ciekawszego, może i by nie stworzyli, kto to wie.
Zjednoczony blok wszelkiego wstecznictwa

Awatar użytkownika
Alfi
Inkluzja Ultymatywna
Posty: 20009
Rejestracja: pt, 10 cze 2005 10:29

Post autor: Alfi »

Korowiow pisze:
Feline pisze:
Odnioszę wrażenie, że wypowiadasz się z pozycji kogoś, kto uznaje prymat wzorca kultury europejskiej za niewzruszony
No, tak. Nie przeczę.
Może by i Aborygeni stworzyli coś ciekawszego, może i by nie stworzyli, kto to wie.
A w każdym razie nie da się zaprzeczyć, że tylko kultura europejska jednoznacznie potępia rasizm i ksenofobię.
Le drame de notre temps, c’est que la bêtise se soit mise à penser. (Jean Cocteau)
Hadapi dengan senyuman.

Awatar użytkownika
Albiorix
Niegrzeszny Mag
Posty: 1768
Rejestracja: pn, 15 wrz 2008 14:44

Post autor: Albiorix »

Alfi pisze:
Albiorix pisze: Dopóki dominującą gospodarką i kulturą jest USA zrodzone bezpośrednio z kultury Europy, dopóty prymat kultury europejskiej jest faktem. Czyli jeszcze przez kilka lat, bo już za chwilę będziemy musieli pochylić głowy przed prymatem kultury azjatyckiej.
Nie zauważyłeś, że kryzys dotarł też do Chin?
Dotarł ale Chiny i tak wyprzedziły Niemcy i są trzecią gospodarką świata. Japonia drugą.
nie rozumiem was, jestem nieradioaktywny i nie może mnie zniszczyć ochrona wybrzeża.

Awatar użytkownika
Feline
Kurdel
Posty: 756
Rejestracja: pt, 01 sie 2008 11:06

Post autor: Feline »

Alfi pisze:tylko kultura europejska jednoznacznie potępia rasizm i ksenofobię.
Ciekawa teza. Mógłbyś ją udowodnić?

Awatar użytkownika
Alfi
Inkluzja Ultymatywna
Posty: 20009
Rejestracja: pt, 10 cze 2005 10:29

Post autor: Alfi »

Udowodnienia wymagałaby raczej teza przeciwna.
Le drame de notre temps, c’est que la bêtise se soit mise à penser. (Jean Cocteau)
Hadapi dengan senyuman.

Awatar użytkownika
kaj
Kadet Pirx
Posty: 1266
Rejestracja: śr, 28 wrz 2005 13:50

Post autor: kaj »

flamenco108 pisze: O. Tu jest dobry moment dla doprecyzowania kwestii rasizmu w literaturze. Jeżeli mówimy o cywilizowaniu Chińczyków, Hindusów, to nazwałbym rasizmem i ksenofobią, bo inna, ale nie uboższa, a w wielu wymiarach wręcz bogatsza kultura nie wymaga cywilizowania. Tymczasem imperialiści traktowali tak samo skikających po palmach Murzynów, jak i wykształconych (w Oksfordzie!) synów maharadżów. To jest rasizm. Tymczasem poczucie wyższości wobec pewnych ludzi, których najpierw trzeba spędzić z drzewa, potem nauczyć nosić spodnie, zanim przystąpi się do jakichkolwiek poważnych rozmów, nie jest rasizmem. Bo poczucie wyższości wobec szympansa rasizmem nie jest.
Uważanie, że Murzyn jest bliżej szympansa niz białas, to własnie rasizm.
Może by i Aborygeni stworzyli coś ciekawszego, może i by nie stworzyli, kto to wie.
Ależ Aborygeni stworzyli mnóstwo ciekwaych rzeczy.

Awatar użytkownika
Feline
Kurdel
Posty: 756
Rejestracja: pt, 01 sie 2008 11:06

Post autor: Feline »

Alfi pisze:Udowodnienia wymagałaby raczej teza przeciwna.
Hm. To Twoja teza, czy też przez Ciebie przedstawiona, zatem na Tobie spoczywa obowiązek przeprowadzenia dowodu (prezentacji sposobu myślenia oraz faktów, których analiza do takiego wniosku Cię doprowadziła). Podobnie w przypadku drugiej Twoje tezy, zacytowanej powyżej.

Awatar użytkownika
in_ka
Fargi
Posty: 444
Rejestracja: ndz, 25 mar 2007 22:26

Post autor: in_ka »

Feline pisze:
Alfi pisze:tylko kultura europejska jednoznacznie potępia rasizm i ksenofobię.
Ciekawa teza. Mógłbyś ją udowodnić?
Przywołam w tym momencie słowa Oriany Fallaci:

"Jestem chrześcijanką-ateistką.
Nie wierzę w to, co rozumiemy pod pojęciem Boga.(…)
Od dnia, w którym zdałam sobie sprawę, że nie wierzę (rzecz, która nastąpiła bardzo wcześnie, czyli kiedy jako dziewczynka zaczęłam głowić się nad przerażającym zagadnieniem: jest-Bóg-czy-też-go-nie-ma), myślę, że to ludzie stworzyli Boga, a nie na odwrót. Myślę, że ludzie wymyślili go z samotności, bezsilności, rozpaczy.
Czyli po to, by dać odpowiedź na zagadkę egzystencji, aby złagodzić nierozwiązywalne pytania, które życie rzuca nam w twarz… Kim jesteśmy, skąd przychodzimy, dokąd idziemy. Co było przed nami i przed tymi światami, miliardami światów, które z taką precyzją krążą po wszechświecie. Co będzie z nami później…
Myślę, że wymyślili go także ze słabości, czyli ze strachu przed życiem i umieraniem.
Życie jest bardzo trudne, umieranie jest zawsze nieprzyjemne, a idea Boga, która pomaga stawić czoło tym dwóm zjawiskom, może przynieść bezbrzeżną ulgę: rozumiem to dobrze.
W gruncie rzeczy zazdroszczę tym, którzy wierzą. Czasem jestem o to wręcz zawistna. Nigdy jednak do tego stopnia, by wzbudzić w sobie podejrzenie, czyli nadzieję, że ów Bóg mógłby istnieć. Że przy tych wszystkich miliardach światów miałby czas i sposoby, żeby mnie odnaleźć, zatroszczyć się o mnie.
Ergo, daję sobie radę sama.
Jakby to nie wystarczyło, źle znoszę Kościoły. Ich dogmaty, ich liturgie, ich rzekomy autorytet duchowy, ich władzę. A z księżmi nie za bardzo dochodzę do porozumienia. Nawet gdy chodzi o osoby inteligentne lub bez winy, nie jestem w stanie zapomnieć, że służą tej władzy i zawsze przychodzi moment, że mój wrodzony antyklerykalizm znów się pojawia. Moment, w jakim uśmiecham się do zjawy mojego dziadka ze strony mamy, który był dziewiętnastowiecznym anarchistą i śpiewał: „Bebechami księży wydusimy królów”. Mimo to, powtarzam, jestem chrześcijanką.

Jestem nią, chociaż odrzucam wiele nakazów chrześcijaństwa. Na przykład tę historię z nadstawianiem drugiego policzka, z wybaczaniem. (To błąd, który rozzuchwala zło i którego nigdy nie popełniam.) A jestem nią, ponieważ podoba mi się myśl leżąca u podłoża chrześcijaństwa. Przekonuje mnie. Pociąga do tego stopnia, ze nie znajduje w niej żadnej sprzeczności z moim ateizmem i moim laicyzmem.
Mówię o myśli Jezusa z Nazaretu, oczywiście nie o tej przetworzonej czy wypaczonej, czy sprzeniewierzonej przez Kościół Katolicki, a także przez Kościoły Protestanckie.
Myśli, chcę przez to powiedzieć, która przechodząc nad metafizyką koncentruje się na Człowieku. Która uznając wolna wolę, czyli przywracając Człowiekowi świadomość, czyni nas odpowiedzialnymi za nasze postępowanie, panami naszego losu. Dostrzegam hymn na cześć Rozumu, na cześć rozsądku, w tej myśli. A ponieważ tam, gdzie jest wybór, tam jest i wolność, dostrzegam w niej hymn na cześć Wolności.
Jednocześnie dostrzegam w niej zwycięstwo nad Bogiem wymyślonym przez ludzi z samotności, bezsilności, rozpaczy, słabości, ze strachu przed życiem i przed śmiercią. Dostrzegam w niej zmierzch abstrakcyjnego, wszechwładnego, bezlitosnego Boga niemal wszystkich religii. Zeusa, który spopiela swoimi piorunami, Jehowy, który szantażuje swoimi groźbami i zemstą, Allacha, który dręczy swoimi okrucieństwami i niedorzecznościami.
I zamiast tych niewidzialnych, niedotykalnych tyranów pomysł, na który nikt nigdy nie wpadł, a w każdym razie nikt go nigdy nie rozgłosił.
Pomysł Boga, który staje się Człowiekiem, czy też pomysł Człowieka, który staje się Bogiem, Bogiem samego siebie. Bogiem z dwiema rękami i dwiema nogami, Bogiem z krwi i kości, który trudzi się, żeby przeprowadzić lub próbować przeprowadzić Rewolucję Duszy. Który opowiadając o Stwórcy zasiadającym w Niebie (inaczej kto by go słuchał? kto by go rozumiał?) przedstawia siebie jako jego syna i tłumaczy, że wszyscy ludzie są jego braćmi, a zatem synami tegoż Boga i że mogą robić użytek ze swej boskiej cząstki. Robić z niej użytek, czyniąc Dobro, które jest owocem Rozumu, Wolności, siejąc Miłość, która bardziej jeszcze niż uczuciem jest rozumowaniem. Sylogizmem lub entymematem, z którego wyciągasz wniosek, że dobro jest inteligencją a zło głupotą.
Bogiem, wreszcie, który dramatowi Etyki stawia czoła jako człowiek.
Z umysłem człowieka, z sercem człowieka, ze słowami człowieka, z czynami człowieka, bynajmniej nie z łagodnością! Nie ze słodyczą, nie z czułością pozwólcie-dzieciom-przyjść-do-mnie! Jak człowiek daje w skórę faryzeuszom, rabinom, którzy kupczą religią. Jak człowiek powstrzymuje łajdaków, którzy zamierzają ukamienować cudzołożnicę: kto-jest-bez-winy-niech-pierwszy-rzuci-kamień. Jak człowiek grzmi przeciwko niewolnictwu, a kto kiedykolwiek wcześniej grzmiał przeciwko niewolnictwu?!? Kto kiedykolwiek powiedział, że niewolnictwo jest nie do przyjęcia, nie do dopuszczenia, nie do pomyślenia? Jak człowiek, wreszcie, bije się sam ze sobą. Gryzie się, trapi, błądzi, cierpi, bez wątpienia grzeszy i w końcu umiera. Umiera nie umierając, ponieważ życie nie umiera. Zawsze się odradza, zawsze zmartwychwstaje, jest nieśmiertelne.
I wraz z refleksją nad Rozumem, idea Życia, które nie umiera, to punkt, jaki przekonuje mnie najbardziej.
Który mnie najbardziej pociąga. Ponieważ widzę w nim odrzucenie Śmierci, apoteozę Życia. Namiętność do Życia, które jest złe, tak, zjada samo siebie, ale jest Życiem, a przeciwieństwem Życia jest nicość.
To, krótko mówiąc, wartości, na których opiera się nasza kultura"

Awatar użytkownika
Feline
Kurdel
Posty: 756
Rejestracja: pt, 01 sie 2008 11:06

Post autor: Feline »

in_ka pisze: Przywołam w tym momencie słowa Oriany Fallaci:
Przywołałaś tekst sugerujący wyraźnie, iż w myśli europejskiej, czyli i w jej kulturze, obecne są elementy odrzucające, między innymi, rasizm i ksenofobię. Jednak ta wypowiedź nie wiąże się z tezą Alfiego, że: "tylko kultura europejska jednoznacznie potępia rasizm i ksenofobię."

Awatar użytkownika
in_ka
Fargi
Posty: 444
Rejestracja: ndz, 25 mar 2007 22:26

Post autor: in_ka »

Racja.
I tej tezy nie wesprę ;)

Awatar użytkownika
Alfi
Inkluzja Ultymatywna
Posty: 20009
Rejestracja: pt, 10 cze 2005 10:29

Post autor: Alfi »

Feline pisze:
Alfi pisze:Udowodnienia wymagałaby raczej teza przeciwna.
Hm. To Twoja teza, czy też przez Ciebie przedstawiona, zatem na Tobie spoczywa obowiązek przeprowadzenia dowodu (prezentacji sposobu myślenia oraz faktów, których analiza do takiego wniosku Cię doprowadziła). Podobnie w przypadku drugiej Twoje tezy, zacytowanej powyżej.
Obalenie tezy głoszącej nieistnienie czegokolwiek wymaga dowodu na twierdzenie przeciwne. Dopóki taki dowód nie zostanie przedstawiony, nie można zaprzeczyć jej prawdziwości. Za to żadna próba jej udowodnienia nie może być wystarczająco "wszechogarniająca", by dowód był niepodważalny.
Le drame de notre temps, c’est que la bêtise se soit mise à penser. (Jean Cocteau)
Hadapi dengan senyuman.

ODPOWIEDZ