Adnotacje i folie
Moderator: RedAktorzy
- Małgorzata
- Gadulissima
- Posty: 14598
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11
- Riv
- ZasłuRZony KoMendator
- Posty: 1095
- Rejestracja: śr, 12 kwie 2006 15:09
- Płeć: Mężczyzna
- Alfi
- Inkluzja Ultymatywna
- Posty: 20009
- Rejestracja: pt, 10 cze 2005 10:29
- Małgorzata
- Gadulissima
- Posty: 14598
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11
- flamenco108
- ZakuŻony Terminator
- Posty: 2229
- Rejestracja: śr, 29 mar 2006 00:01
- Płeć: Mężczyzna
- Alfi
- Inkluzja Ultymatywna
- Posty: 20009
- Rejestracja: pt, 10 cze 2005 10:29
- Małgorzata
- Gadulissima
- Posty: 14598
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11
- nimfa bagienna
- Demon szybkości
- Posty: 5779
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 11:40
- Płeć: Nie znam
Bo to jest bezpłciowa menszczizna. Jakich wiele:DMałgorzata pisze:To czemu ma rodzaj męski? :PAlfi pisze:Szatan, jako duch, bezpłciowy jest.Małgorzata pisze:Skoro szatan jest mężczyzną, to w po pierwsze jest pewna nielogiczność.
Tłumaczenie niechlujstwa językowego dysleksją jest jak szpanowanie małym fiutkiem.
- Alfi
- Inkluzja Ultymatywna
- Posty: 20009
- Rejestracja: pt, 10 cze 2005 10:29
E tam. Menszczizny ostatnio raczej zniewieściałe są (choć starają się to ukryć używając pięści). Kobity za to są coraz bardziej nijakie alias bezpłciowe.nimfa bagienna pisze:
Bo to jest bezpłciowa menszczizna. Jakich wiele:D
Le drame de notre temps, c’est que la bêtise se soit mise à penser. (Jean Cocteau)
Hadapi dengan senyuman.
Hadapi dengan senyuman.
- nimfa bagienna
- Demon szybkości
- Posty: 5779
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 11:40
- Płeć: Nie znam
- Navajero
- Klapaucjusz
- Posty: 2485
- Rejestracja: pn, 04 lip 2005 15:02
Oczywista prawda, wyrażona z matematyczną precyzją :Pnimfa bagienna pisze:Jeśli kobieta mnie nie pociąga, to znaczy, że jest brzydka. (Hugo Steinhaus)
"Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson
dr Samuel Johnson
Kompletnie się nie zgadzam. Owszem, sam kilka razy nabrałem się na coś podobnego, ale winię siebie, bo nie sprawdziłem przed zakupem. Zanim się kupi ksiązkę wypada przeczytać recenzje i fragment na stronie wydawnictwa. Przeczytanie zamiast tego jednej strony książki w księgarni nic mi nie da - można trafić albo na bardzo dobry albo bardzo zły fragment i uformować nietrafną opinię. Dopiero przeczytanie całej książki daje pełny obraz i taki obraz sprytnie formują sobie fotelowi czytacze. Jeżeli wydawnictwo próbuje mnie zrobić w konia to recenzja w poważanym periodyku, papierowym czy internetowym, o tym mnie powiadomi. Tam też się dowiem o czym jest książka, a jeżeli recenzent gada od rzeczy to jego opinii uwierzę tylko jeden raz.Małgorzata pisze:Za książkę, która kosztuje 35 zł i nie jest np. "porywającą opowieścią o losach bajkowego księcia", jak zapewnił blurb, nie dostanę zwrotu. Sugerujesz zatem, że mam płacić za wadliwy towar bez możliwości reklamacji, nie wiedząc, co jest w środku?
Chodziło mi tu o markę wydawnictwa, które nie powinno robić czytelnika w konia. Jeżeli wydawnictwo reklamuje debiutanta jako bombę, to lepiej niech to będzie bomba, bo następnym razem ich wyśmieję.Małgorzata pisze:Nie wszyscy kupują marki. Poza tym, marki nie biorą się znikąd. Żeby autor miał nazwisko, czyli markę, musi je sobie wyrobić. Bo jeżeli kupowalibyśmy tylko marki, to debiutanci chyba byliby rozdawani za darmo, czy co?
I tego także dowiem się z recenzji.Małgorzata pisze:Poza tym, marka marką, a pisarz nie zawsze popełnia dzieło na poziomie, do jakiego przyzwyczaił czytelników. Gniot Iksińskiego jest takim samym gniotem jak gniot Grzędowicza.
Tak, to ma sens ale tylko pod warunkiem, że założymy pewna uczciwość ze strony darmowych empikowych czytaczy. Załóżmy, że ktoś przeczyta sobie za darmo książkę nowego autora, która mu się spodoba. Potem będzie śledzić tego autora i przez następne 10 lat przeczyta wszystkie jego 6 książek, rzecz jasna za darmo w Empiku, no bo po co płacić jak księgarze zachęcają do czytania na miejscu, prawda? Jak inaczej nazwać takie działanie jeżeli nie piractwem?Małgorzata pisze:Zakładałabym, że jest to działanie długofalowe i nie jest piractwem, skoro księgarze zachęcają do czytania na miejscu. Może mają na uwadze korzyści długofalowe? Rzecz jasna, dla autora to kicha, bo jego interesują korzyści jednostkowe. Ale jak sobie wyrobi markę-nazwisko, to kto wie?
Bardzo proszę, ze 3 linijki powyżej. Piractwem nazwijmy działalność w wyniku którego ten który coś tworzy dostaje za to figę z makiem i umiera z głodu.Laris pisze:Ale jak można w ogóle mówić o piraceniu książek? O.o Mnie się to we łbie nie mieści po prostu, bo dla mnie piracić to można gierki, filmy, tudzież muzykę, a więc multimedia wszelkiej maści. Książki do multimediów się nie zaliczają, więc jakim cudem można je piracić?
To było ironiczne stwierdzenie. W Empiku jest za darmo, bo można sobie przeczytać w fotelu.Laris pisze:Neprafta, panie kolego. Książka w bibliotece jest za darmo, a jak ją spróbuję wynieść z Empiku, to dostanę po łbie.
To jest jedyny środek obrony własnej jaki książka posiada. Większe książki sam czytam miesiąc i więcej. Miesiąc w fotelu w Empiku? Nie, dziękuję. Dukaj może spać spokojnie.Laris pisze:Szczerze mówiąc, to mi się nie chce w Empiku siedzieć tylko po to, żeby przeczytać jakąś książkę.
Robię dokładnie to samo. Wniosek - żaden z nas nie jest piratem.Laris pisze:A jeżeli już MUSZĘ kupić jakąś książkę, to kupuję taką, którą przeczytam na pewno i która mnie na pewno nie zawiedzie (bo z twórczością tego-a-takiego się już zaznajomiłem, lubię go i tak dalej).
To lubię - prosto z mostu. Rzeczywiście, to się już powoli moglo rozwadniać. Otoż Odysowi chodzi o to, że jeżeli ktoś coś lubi to powinien to w miarę skromnych możliwości wspierać, a nie jechać na czyichś trampkach i uważać, że wszystko jest w porządku, bo inaczej jak u Nieżywych Schabuf: "Wszystko rozleci się, smród zostanie". Myśliwi w sezonie strzelają do zwierzyny, ale poza sezonem ją dokarmiają bo wiedzą, że jak sobie za dużo pozwolą to będą sobie mogli postrzelać do wychodka.Laris pisze:Ogólnie to nie wiem, o co chodzi Odysowi z tym foliowaniem. Żeby ludzie nie czytali książek w księgarniach, tak jak nie łoją wódy w monopolowych? O to chodzi? To może zróbmy specjalne szafki ze szkła pancernego w każdym Empiku, żeby można było sobie pooglądać, ale - broń Boże! - nie dotykać brudnymi, konsumenckimi paluchami?
Kielce? Tak, słyszałem. O ile dobrze zrozumiałem postulujesz że:flamenco108 pisze:Najsampierw, z rana, wysmażyłem potężny elaborat nt. szkodliwości takich poglądów, jak to mi scyzoryk w kieszeni itp. I od tego pisania mi przeszło. Zatem teraz w skrócie:
Sztuka pochodzi z najwyższych warstw świadomości. Obok znajdują się uczucia wyższe, a także umiejętność zrelaksowania się, zabawy i odczuwania radości. Bo sztuka powstała, żeby ludzi zabawić i oczyścić świadomość po stresach dnia codziennego (katharsis). Uprawianie marketingu sztuki z niższych warstw świadomości (gniew, zazdrość, skąpstwo, lęk, głupota, agresja) jest po prostu głupie. Stąd wszelkie nachalne działania podpiętych do cycka reprezentantów, windykatorów i innych takich obserwowane są co najmniej z niesmakiem.
1. Pisarze nie powinni dostawać za swoje książki ani grosza.
2. Wydawcy nie powinni dostawać za swoje książki ani grosza.
3. Klient kupujący książkę to szmata i nie powinien nawet usłyszeć "dziękuję". Zamiast tego kasjerki powinny go zbywać misiowym "Jem przecież!", ewentualnie przy wyjściu montypythonowskie "garść błota w twarz i kopa w łeb".
3. To że książka niedługo będzie kosztować tyle co samochód jest rzeczą pozytywną. Zapobiegać temu nie wolno w żaden sposób.
Niestety, ja się z tymi postulatami nie zgadzam. Widzę, że próbujesz mi coś imputować, ale ja po prostu tylko chorobliwie nie lubię oszukiwania, to wszystko. Rozumiem, że nie każdy tak ma.
Według powyższej definicji szczytem sztuki jest "Naga Broń" i "Straszny Film". Sztuka może budzić różne uczucia - Olbrychski z szablą w galerii lub pogróżki w Rosji przed koncertem Madonny. Powstawaniu sztuki towarzyszą różne, nie zawsze radosne uczucia - Sienkiewicz pisał "Potop" nie śpiewając jak skowronek lecz pod wpływem negatywnych emocji, bólu i żalu, które wyraznie przebijają w tekście. Nienawiść da Vinci do jego ojca miała wpływ na jego sztukę i dzięki temu zamiast kwiatów w wazonach i ptaszków mamy damę z łasiczką. A skoro przy da Vincim jesteśmy - da Vinci i inni malarze, jak mój ulubiony Velazquez, malowali
na zamówienie, za pieniądze, bo inaczej nie stać by ich było na płótna i farby, i mogliby sobie wtedy malować palcem po piasku. Gdyby Mozart nie tworzył za pieniądze, nie byłoby dziś jego oper i innych utworów.
Domyślam się, że chciałeś mnie obrazić. Niestety, nie udało Ci się bo ja Cię podziwiam za podejście do sprawy i dziękuję za zrelaksowanie się i odczuwanie radości podczas czytania tego postu.
Na koniec mała złośliwość:
Zróbmy tak: jeżeli wyjdzie moja książka to ją kupisz i przeczytasz, a gdy wyjdzie Twoja to ja sobie usiądę w fotelu w Empiku i ją przeczytam w całości. Nie kupię jej - wiem, że nigdy byś mi tego nie wybaczył.
A jako komentarz jeszcze cytat z Sapkowskiego:
"Jeśli książka się nie sprzedaje, to nie znaczy, że jest arcydziełem przerastającym czytelnika. To znaczy, że jest gówno warta."
No i po co te negatywne uczucia skoro zupełnie się ze sobą zgadzamy?flamenco108 pisze:Ale pomysł, że na półce leży kilka egzemplarzy do zmaltretowania, a płacący klient odbiera egzemplarz zafoliowany na dowód, że nie macany, może się sprawdzić.