Ebooki czyli książki niewidzialne

czyli odpowiednie miejsce dla bibliotekarzy, bibliofilów, moli książkowych i wszystkich tych nieżyciowych czytaczy

Moderator: RedAktorzy

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Marchew
Kurdel
Posty: 782
Rejestracja: pn, 17 lip 2006 09:40
Płeć: Mężczyzna

Re: Ebooki czyli książki niewidzialne

Post autor: Marchew »

A dziś z rana wcale treściwa zajawka rozmowy z Zygmuntem Baumanem. Niby o muzyce, ale wpasowuje się w rozmowę o utworach, jaką tu prowadziliśmy :)
http://wyborcza.pl/1,123455,11537145.ht ... &startsz=x
Try not! Do or do not. There is no try.

Awatar użytkownika
Gesualdo
Niegrzeszny Mag
Posty: 1752
Rejestracja: pn, 01 wrz 2008 14:45

Re: Ebooki czyli książki niewidzialne

Post autor: Gesualdo »

I co wynika z tego fragmentu? Lepiej produkować spodnie, niż myśli, ponieważ za spodnie ludzie zapłacą.
Bauman nie wziął pod uwagę tego, że wyprodukowanie myśli wiąże się często z jeszcze większym nakładem pracy i czasu. Nie mówiąc już o przygotowaniu merytorycznym.
To jest powszechny argument, ale skoro płacimy tylko za rzeczy materialne, to czemu produkty nie kosztują tyle, ile materiały, z których są zrobione?
"Jestem kompozytorem i coś pewnie chciałem, ale już zapomniałem."

Awatar użytkownika
Marchew
Kurdel
Posty: 782
Rejestracja: pn, 17 lip 2006 09:40
Płeć: Mężczyzna

Re: Ebooki czyli książki niewidzialne

Post autor: Marchew »

A zadam Ci takie pytanie - uważasz, że powinno się ścigać ludzi za nagranie piosenki z radia albo programu TV na VHS?

Właśnie TV jest dobrym przykładem, nie tylko nikt nie ścigać ludzi wciskających REC w magnetowidach, ale nawet stacje obecnie wydają dekodery z opcją nagrywania dowolnego programu.
Pora zrozumieć, że Internet jest dla współczesnych społeczeństw takim samym medium i traktować ściągnięcie utworu jak nagranie piosenki z radia.
Try not! Do or do not. There is no try.

Awatar użytkownika
A.Mason
Baron Harkonnen
Posty: 4202
Rejestracja: śr, 08 cze 2005 20:56
Płeć: Mężczyzna

Re: Ebooki czyli książki niewidzialne

Post autor: A.Mason »

Czyli wychodzi na to, że za posiadanie internetu, podobnie jak telewizji i radia, powinien być ściągany abonament.
1) Artykuł 54. Każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji.
2) Życie zmusza człowieka do wielu czynności dobrowolnych. Stanisław Jerzy Lec

Awatar użytkownika
Cordeliane
Wynalazca KNS
Posty: 2630
Rejestracja: ndz, 16 sie 2009 19:23

Re: Ebooki czyli książki niewidzialne

Post autor: Cordeliane »

Według ostatnich projektów (i tak podobno jest w części krajów zachodnich) abonament ma być ściągany z tytułu podłączenia do sieci energetycznej. Więc wszystko jedno, czy się będzie miało telewizor, radio, czy komputer. Coś jak z tym profilaktycznym karaniem wszystkich facetów za gwałt, bo przecież "posiadają narzędzia"...
Light travels faster than sound. That's why some people appear bright until they speak.

Awatar użytkownika
Gesualdo
Niegrzeszny Mag
Posty: 1752
Rejestracja: pn, 01 wrz 2008 14:45

Re: Ebooki czyli książki niewidzialne

Post autor: Gesualdo »

Marchewie, ja widzę inny problem. Wiele osób dobiera argumenty podobne do tego Twojego, dużo mówi o tym, że to przecież nie kradzież, że czasy idą do przodu, ale mało kto zastanowi się nad tym, co zaproponować twórcom. Bo to przecież przeciwna strona barykady, prawda?
Lekko denerwuje mnie właśnie ta jednostronność, a nie całkiem logiczne argumenty odnośnie dostępności.
Mówisz, pomiędzy wierszami, że czasy idą do przodu. No ok, ale niech pójdą do przodu również dla twórców, im też się należy jakaś sensowna propozycja.
Czemu w takim razie fryzjer mnie za darmo nie ostrzyże, skoro przecież nic na tym nie straci? Przecież nie zabiorę mu jego umiejętności ani nożyczek... Że co, że czas straci? E tam, twórcy też tracą czas na tworzenie, to żaden argument.
Skoro Bauman mówi o dobrodziejstwie wymiany myśli, to logicznie wychodzi mi, że w takim razie ja też powinienem twórcy zaproponować jakąś myśl. Chyba na tym polega wymiana. Ta baumanowska alegoria jest naciągana i naiwna. A raczej: dla naiwnych.
"Jestem kompozytorem i coś pewnie chciałem, ale już zapomniałem."

Awatar użytkownika
A.Mason
Baron Harkonnen
Posty: 4202
Rejestracja: śr, 08 cze 2005 20:56
Płeć: Mężczyzna

Re: Ebooki czyli książki niewidzialne

Post autor: A.Mason »

Gesualdo pisze:Skoro Bauman mówi o dobrodziejstwie wymiany myśli, to logicznie wychodzi mi, że w takim razie ja też powinienem twórcy zaproponować jakąś myśl. Chyba na tym polega wymiana. Ta baumanowska alegoria jest naciągana i naiwna. A raczej: dla naiwnych.
Z tych teorii wynika jedno - mecenat. I to jest jasne.
Za to nikt nie podaje rozwiązania, jak ten mecenat miałby wyglądać? Tak, żeby każdy twórca mógł dostać za swoje dzieła sprawiedliwą dolę, a nie niedolę.
1) Artykuł 54. Każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji.
2) Życie zmusza człowieka do wielu czynności dobrowolnych. Stanisław Jerzy Lec

Awatar użytkownika
Gesualdo
Niegrzeszny Mag
Posty: 1752
Rejestracja: pn, 01 wrz 2008 14:45

Re: Ebooki czyli książki niewidzialne

Post autor: Gesualdo »

Proponuję zlikwidować urząd patentowy. Jak ktoś wpadnie na jakiś dobry pomysł, to wrzucajcie, ludziska, na forum. W pierwszej kolejności na Fahrenheita, a co!
"Jestem kompozytorem i coś pewnie chciałem, ale już zapomniałem."

Awatar użytkownika
ElGeneral
Mistrz Jedi
Posty: 6089
Rejestracja: pt, 09 lis 2007 18:36

Re: Ebooki czyli książki niewidzialne

Post autor: ElGeneral »

Gesualdo pisze: Czemu w takim razie fryzjer mnie za darmo nie ostrzyże, skoro przecież nic na tym nie straci? Przecież nie zabiorę mu jego umiejętności ani nożyczek... Że co, że czas straci? E tam, twórcy też tracą czas na tworzenie, to żaden argument.
Gesu, szanuję Twoją znajomość muzyki, ale argumenty masz nieco kulawe.
Fryzjer traci konkretny czas na ostrzyżenie konkretnego "klyenta" i żeby było akurat śmieszniej, w staroświeckim Rzymie strzygł jeden męski łeb mniej więcej tyle samo czasu co teraz i przy podobnym nakładzie wysiłku. Elektryczna maszynka, czy nożyczki i grzebień - stał przy kliencie z dziesięć minut unosząc ręce w górę. Gotów jestem płacić skrzypkowi, który rżnie mi "do ucha" czardasza podczas romantycznej kolacji we dwoje, ale jak stanie obok, odtworzy tenże utwór z discmana, a potem wyciągnie łapę po moniaki, to się wpirzę.
"I to byłoby na tyle". Zwrot J. T. Stanisławskiego, profesora mniemanologii stosowanej. Mamy mu płacić za możliwość cytowania?
Takie jest moje zdanie w tej materii, a oprócz tego uważam, że Kartagina powinna być zburzona.

Awatar użytkownika
Gesualdo
Niegrzeszny Mag
Posty: 1752
Rejestracja: pn, 01 wrz 2008 14:45

Re: Ebooki czyli książki niewidzialne

Post autor: Gesualdo »

Nie ma znaczenia, czy są to kulawe argumenty, czy nie.
Żeby była jasność, ja tu nie wnoszę żadnych postulatów (więc się ich nie doszukiać, proszę), oprócz tego, by nie ignorować zupełnie twórców. Bo dla mnie argumentacja pomijająca zupełnie interesy twórców jest właśnie kulawa.
Co z tego, że fryzjer stał nad konkretnym klientem, jak i jeden, i drugi poświęcili swój czas, żeby wykonać daną czynność, w efekcie której ktoś inny odniesie jakąś korzyść.
Mnie po prostu lekko denerwuje jednostronne podejście do sprawy.
Jeden osiem godzin kopie dół, a drugi osiem godzin klepie w klawiaturę. Efekty obu prac służą innym ludziom (albo, jak się często ostatnio pisze: „innym ludzią”).
A Bauman najzwyczajniej w świecie miesza w głowach tymi swoimi alegoriami.

E. Nie ma znaczenia dla twórców, że to są kulawe argumenty, ponieważ z ich strony to często wygląda tak: "nie chcesz, to nie twórz, a jak już coś stworzysz, to siedź cicho, bo to dobro kultury jest, więc ci się nic nie należy. Nikt ci przecież nic nie kradnie."
"Jestem kompozytorem i coś pewnie chciałem, ale już zapomniałem."

Awatar użytkownika
ElGeneral
Mistrz Jedi
Posty: 6089
Rejestracja: pt, 09 lis 2007 18:36

Re: Ebooki czyli książki niewidzialne

Post autor: ElGeneral »

Gesualdo pisze:Nie ma znaczenia, czy są to kulawe argumenty, czy nie.
Żeby była jasność, ja tu nie wnoszę żadnych postulatów (więc się ich nie doszukiać, proszę), oprócz tego, by nie ignorować zupełnie twórców. Bo dla mnie argumentacja pomijająca zupełnie interesy twórców jest właśnie kulawa.
No to uściślijmy, o kogo chodzi? O twórców, czy tych, którzy chcą zarabiać na pilnowaniu ich "praw własności intelektualnej"?
Nie tak dawno przytoczyłem (bodaj czy nie w tym wątku) procentowe zyski twórców i prawników z amerykańskiego organizacji RIAA. Przeczytaj uważnie.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Recording_ ... of_America
W (_!_) mam tych prawników! I ich herszta, pana Bainwola...
Niech mnie pozwą za rozpowszechnianie nieprawdziwych wiadomości o miejscu ich pobytu.
To granda w biały dzień...
Ostatnio zmieniony ndz, 15 kwie 2012 15:43 przez ElGeneral, łącznie zmieniany 1 raz.
Takie jest moje zdanie w tej materii, a oprócz tego uważam, że Kartagina powinna być zburzona.

Awatar użytkownika
Gesualdo
Niegrzeszny Mag
Posty: 1752
Rejestracja: pn, 01 wrz 2008 14:45

Re: Ebooki czyli książki niewidzialne

Post autor: Gesualdo »

Chodzi o twórców.
Dobra, wiem, że świat urządzony jest tak, jak jest, bla, bla, bla... Nie mam cudownego rozwiązania. Nie podoba mi się po prostu to, w jaki sposób się ich traktuje.
Nie mówię tutaj jedynie o użytkownikach, ale również tych, co zarabiają na prawach autorskich, także spokojnie.
Zjawisko jest znacznie szersze przecież. Wydawnictwa robią łaskę autorom, wydając ich pokonkursowe utwory bez wynagrodzenia, a twórcy mają być po prostu grafomańsko wdzięczni.
Dlaczego w taki sposób dyskutuje się o prawach autorskich? To jasne: użytkowników jest znacznie więcej, niż twórców, a ponieważ każdy ma na uwadze jedynie własny interes, więc słychać tylko głosy za udostępnieniem wszystkiego wszystkim.
Powtórzę, nie wnoszę żadnych postulatów, nie mam też pomysłu, co z tym zrobić, ale może mnie chyba wkurzać traktowanie twórców jako niewolników kultury.
"Jestem kompozytorem i coś pewnie chciałem, ale już zapomniałem."

Awatar użytkownika
Cordeliane
Wynalazca KNS
Posty: 2630
Rejestracja: ndz, 16 sie 2009 19:23

Re: Ebooki czyli książki niewidzialne

Post autor: Cordeliane »

Gesu, wielu ludzi naprawdę z przyjemnością płaci za rzeczy wartościowe - to jest taki "mecenat rozproszony".
Niech artyści rozpowszechniają swoje utwory bezpośrednio - w tej chwili naprawdę nie jest to duży problem (są liczne serwisy, które umożliwiają dotarcie do odbiorców). Nie mówię, że za "co łaska", chociaż wcale nie wiem, czy źle by na tym wyszli, ale za takie kwoty, jakie otrzymaliby w dotychczasowym modelu po odjęciu marż wydawców, agentów i prawników. Gdybym mogła sobie ściągnąć płytę za 10 złotych (czy podobną kwotę, która nie bije po kieszeni), przekazując pieniądze bezpośrednio wykonawcy, a nie bandzie naciągaczy po drodze, to byłaby naprawdę zupełnie inna rozmowa. A tak to często wydaję te kilkadziesiąt złotych dopiero wtedy, gdy uda mi się zapoznać z albumem inną drogą i wiem, że spodoba mi się z niego więcej utworów, niż tylko promowany singiel.
Ciekawa jestem, czy ktoś widział statystyki - ile albumów muzycznych można kupić za średnią krajową? Naszą i gdzie indziej?
I nie wydaje mi się, żeby było słychać tylko głosy za udostępnieniem wszystkiego wszystkim.
Light travels faster than sound. That's why some people appear bright until they speak.

Awatar użytkownika
ElGeneral
Mistrz Jedi
Posty: 6089
Rejestracja: pt, 09 lis 2007 18:36

Re: Ebooki czyli książki niewidzialne

Post autor: ElGeneral »

Wydaje mi się, że sprawę właściwie postawił baron 13. Trzeba przedyskutować wiele praw pod kątem nowych technologii. Edison też usiłował (bezskutecznie) powstrzymać rozwój przemysłu filmowego opierając się o swoje patenty. Historia mało znana, acz pouczająca. Cordi ma rację - po kuta mam płacić rozmaitym pośrednikom, skoro mogę sprowadzić utwór bezpośrednio od twórcy?
Takie jest moje zdanie w tej materii, a oprócz tego uważam, że Kartagina powinna być zburzona.

Awatar użytkownika
Młodzik
Yilanè
Posty: 3687
Rejestracja: wt, 10 cze 2008 14:48
Płeć: Mężczyzna

Re: Ebooki czyli książki niewidzialne

Post autor: Młodzik »

Z tym, że Cordeliane taki system próbowania już istnieje. Książkę możesz sprawdzić w dowolnej księgarni, muzykę (popularną przynajmniej) w radio, w TV, na YT, z filmami gorzej bo poza trailerami i opisami nie ma żadnej innej legalnej opcji sprawdzenia, niemal do każdej gry jest robione demo. Tak więc argument "A bo ja wiem, czy mi się spodoba, więc najpierw spiracę" jest zupełnie nietrafiony.

W obecnym systemie twórca ma ten luksus, że może się zająć tylko tworzeniem. Obróbką, wydaniem i promocją zajmują się już całe sztaby ludzi. Ciężko, żeby sam twórca mógł dać sobie z tym radę.

ODPOWIEDZ