Młodzik pisze:Achaja t. 1
Matko, ależ to słabe. Oczytałem się ostatnio książek dobrych, do których miałem co najwyżej drobne zastrzeżenia, więc zetknięcie z czymś takim jak "Achaja" naprawdę bolało. A myślałem, że napisanie rozrywkowego fantasy to nie problem.
Ale masz na myśli pierwszą Achaję, czy Pomnik Cesarzowej?
Ja właśnie się zabrałam za kontynuację, czyli "Pomnik Cesarzowej Achai". W moim odbiorze jest źle, niestety. Przynajmniej pierwsze 150 stron, gdzie zupełnie się nic nie dzieje. Książka mnie nie wciąga, czytam ją na raty, dwadzieścia stron i z kilka dni przerwy. Pisana jest tym samym schematem co "Achaja", jeśli chodzi o dialogi bohaterów i ich sposób myślenia, mimo że akcja dzieje się 1000 lat później w stosunku do pierwowzoru. Znów jest powtórka z rozrywki, czyli wojsko i jego sprawy oraz kpiny z wszystkich warstw społecznych. Wręcz to samo, jedynie pozmieniały się imiona bohaterów (którzy, marginesem mówiąc, wypadli nijako - żaden nie przypadł mi do gustu i nie wzbudził mojej sympatii, żadnego też nie mam ochoty spoliczkować). Za pierwszym razem to bawiło i ciekawiło, za drugim jednak nuży. Wesołych, jak i traumatycznych, sytuacji można się doszukiwać przecież wszędzie, czemu znów musi być to damskie wojsko? Najbardziej jednak mnie odrzuciły scenki rozgrywające się w łodzi podwodnej i to nie dlatego, że nie lubię statków i morza - bez google niewiele bym z tego zrozumiała. Jedyny plus książki na razie (pomijając techniczne opisy w łodzi podwodnej), to język - prosty i łatwy w odbiorze. Może za wyjątkiem wulgaryzmów i slangu, który wkradał się czasem do wypowiedzi narratora. Co do zachowania dziewcząt, popieram zdanie
Generała. Siksy w wojsku nie zachowywałyby się w rzeczywistości tak, jak to przedstawił autor. Pan Andrzej mógł skupić się tym razem na grupie ludzi jemu bliskiej, czyli dorosłych (niekoniecznie żołnierzach), jak i dojrzałych żartach.
Zobaczymy, jak będzie dalej.