Uczestnictwo jest przereklamowane - większość z tych, co wywołała, nie skończyła dobrze. :PJuhani pisze:W życiu byś rewolucji we Francji nie wywołała:)Małgorzata pisze:Wspomniałam, że nie znoszę takiej fraternizacji?
Zresztą, do pisania płomiennych przemówień uczestnictwo nie jest potrzebne - liczy się, ile zleceniodawca zapłaci copywriterowi. :P
Fraternizacja to jeden z zabiegów, jakich się używa w tego typu agitkach => zagranie emocjonalne, minimalizacja dystansu między nadawcą a odbiorcą przekazu. Prymitywne, ale działa w przekazie bezpośrednim bardzo ładnie. Niestety, słabo się przenosi na pismo, o ile odbiorca nie podzieli nastawienia nadawcy. A nie podzieli w przypadku recenzji, o której mówimy, bo nadawca nie był wystarczająco przenikliwy, żeby rozpoznać target. Amatorszczyzna, normalnie.