krytyka literacka - co to jest i kto powinien uprawiać
Moderator: RedAktorzy
- flamenco108
- ZakuŻony Terminator
- Posty: 2229
- Rejestracja: śr, 29 mar 2006 00:01
- Płeć: Mężczyzna
A. Się. Wtrącę.
Wydaje mi się Anneke, że recenzowanie autorów zagranicznych, a nie polskich, jest taką samą ucieczką od problemu, jak np. autor fantasy, który recenzuje tylko kryminały, bo one nie stanowią dlań konkurencji, więc mu nikt nic nie zarzuci. A zapominamy, że wszelkie blurby, bluzgi, blogi i recenzje stanowią część wielkiego show, które otaczać ma utwór literacki. Ma dodawać mu smaku, zachęcać do czytania, bez względu, czy to reklama, czy autoreklama, czy antyreklama. Bowiem jak Anneke napisze, że Bździński walnął knota, no po prostu beznadzieję, to ja w księgarni mogę sobie zobaczyć, jakie knoty wali Anneke (nie muszę jej znać osobiście) i względem tego też sobie wyrobić jakieś zdanie. Bo jeden człek jest pokorny, a drugi przekorny.
Recenzja, jakakolwiek, nie ma nic wspólnego z rzeczywistą wartością książki recenzowanej. Tę mierzy się nakładami.
Zatem nie krępuj się, jak dla mnie, możesz recenzować swoich krajowych kolegów po piórze i klawiaturze. A, jak wiadomo, prawdziwa cnota krytyk się nie boi. Chociaż czasem może i zazdrości koleżankom...;-)
Wydaje mi się Anneke, że recenzowanie autorów zagranicznych, a nie polskich, jest taką samą ucieczką od problemu, jak np. autor fantasy, który recenzuje tylko kryminały, bo one nie stanowią dlań konkurencji, więc mu nikt nic nie zarzuci. A zapominamy, że wszelkie blurby, bluzgi, blogi i recenzje stanowią część wielkiego show, które otaczać ma utwór literacki. Ma dodawać mu smaku, zachęcać do czytania, bez względu, czy to reklama, czy autoreklama, czy antyreklama. Bowiem jak Anneke napisze, że Bździński walnął knota, no po prostu beznadzieję, to ja w księgarni mogę sobie zobaczyć, jakie knoty wali Anneke (nie muszę jej znać osobiście) i względem tego też sobie wyrobić jakieś zdanie. Bo jeden człek jest pokorny, a drugi przekorny.
Recenzja, jakakolwiek, nie ma nic wspólnego z rzeczywistą wartością książki recenzowanej. Tę mierzy się nakładami.
Zatem nie krępuj się, jak dla mnie, możesz recenzować swoich krajowych kolegów po piórze i klawiaturze. A, jak wiadomo, prawdziwa cnota krytyk się nie boi. Chociaż czasem może i zazdrości koleżankom...;-)
Nondum lingua suum, dextra peregit opus.
Może trochę uprościłam sprawę w swojej wypowiedzi. Ika, piszesz:
Przykład Anneke był pierwszy pod ręką, dlatego się nim posłużyłam. Ja po prostu wiem, w ilu % mój gust literacki jest zbieżny z gustem Anneke ( ale to też jest weryfikowane po iluś tam rozmowach na temat książek) i to pomaga przy " odkodowaniu" recenzji autorstwa Anneke.
A gust literacki przecież w pewnym stopniu determinuje styl pisania autora. Trudno oczekiwać od kogoś, kto zupełnie " nie trawi" fantastyki, żeby napisał dobrą powieść fantastyczną. Stad fakt, że wiem, jak Anneke pisze swoje książki, może mi ułatwić lekturę recenzji. Jeżeli ktoś jest - moim zdaniem - mistrzem opisów i budowania nastroju, to chyba mogę założyć, że zarzuty/ pochwały pod adresem opisów w recenzowanej przez niego książce będa się pokrywały z moimi odczuciami?
Co do pierwszej recenzji popełnionej przez nieznanego człowieka - masz Ika zupełna rację, a ja mam tak samo jak Ty.
I tez przepraszam za chaos w wypowiedzi :-)
I pod tym się podpisuję. Jezeli widzę recenzję osoby, do której mam zaufanie, bo czytałam wcześniejsze recenzje jej autorstwa i pokryły się z moimu odczuciami, to wiem, że mogę na ileś tam % zaufać i tej recenzji.Ika pisze:Ale załóżmy ten najlepszy przypadek. Weryfikuje i albo mi się odczucie pokrywa, albo nie. Jak nie, to nie mamy o czym rozmawiać - gość ma inne gusta inne priorytety i kimkolwiek by nie był i jak mądrze nie napisał i tak mi nic nie poleci. Jeśli mi się wrażenie pokrywają, to wtedy uznaję, że ów ktoś pisze recenzje, które dla mnie będa jakąs podstawą przy wyborze lektury. W takim przypdku nazwisko recenzenta o tyle ma znaczenie, że czytam akurat te recenzje, a nie inne.
Przykład Anneke był pierwszy pod ręką, dlatego się nim posłużyłam. Ja po prostu wiem, w ilu % mój gust literacki jest zbieżny z gustem Anneke ( ale to też jest weryfikowane po iluś tam rozmowach na temat książek) i to pomaga przy " odkodowaniu" recenzji autorstwa Anneke.
A gust literacki przecież w pewnym stopniu determinuje styl pisania autora. Trudno oczekiwać od kogoś, kto zupełnie " nie trawi" fantastyki, żeby napisał dobrą powieść fantastyczną. Stad fakt, że wiem, jak Anneke pisze swoje książki, może mi ułatwić lekturę recenzji. Jeżeli ktoś jest - moim zdaniem - mistrzem opisów i budowania nastroju, to chyba mogę założyć, że zarzuty/ pochwały pod adresem opisów w recenzowanej przez niego książce będa się pokrywały z moimi odczuciami?
Co do pierwszej recenzji popełnionej przez nieznanego człowieka - masz Ika zupełna rację, a ja mam tak samo jak Ty.
I tez przepraszam za chaos w wypowiedzi :-)
- kaj
- Kadet Pirx
- Posty: 1266
- Rejestracja: śr, 28 wrz 2005 13:50
Tradycyjnie nie raczysz oświecić. Dobra. Wierzę na słowo, że wiesz o czym piszesz.nimfa bagienna pisze:Przykro mi. Kiedy zatem zrozumiesz, to podyskutujemy dalej.kaj pisze:Jesli jest OK, ze chwali pod niebiosa wszystkie realizacje swoich kolegów z TR, bo sa z TR, to ja juz nic nie rozumiem.
To dam Ci inny przykład. W Twórczości przez lata przychylnie oceniano tylko twórczość podobną do twórczości red. nacza., tzw. prozę bereźnicką.
Bo zaczęło się od nieistniejacej recenzji do niepowstałej ksiązki, do której Anneke pretensje miała.Tak mnie zastanawia (nieco ogólnie, bo na szczegółowe dywagacje to mi czasu brakuje i mocy przerobowej procesora własnego :) ), dlaczego w tej dyskusji znika treść recenzji za zasłoną kolesiowatości.
- nimfa bagienna
- Demon szybkości
- Posty: 5779
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 11:40
- Płeć: Nie znam
Tak, wiem, o czym pisze. Widze tez, ze w trakcie trwania tej dyskusji czepiasz sie to tego, to owego, a jej zasadniczy kierunek nie ma dla ciebie wiekszego znaczenia, byle sie troche poprzyczepiac. Ja lubie rozmowy na temat, a nie pitu pitu dla samego pitu pitu. Dlatego tez nie mam zamiaru jej ciagnac, bo nie odpowiada mi jej poziom ani temperatura.kaj pisze:Tradycyjnie nie raczysz oswiecic. Dobra. Wierze na slowo, ze wiesz o czym piszesz.nimfa bagienna pisze:Przykro mi. Kiedy zatem zrozumiesz, to podyskutujemy dalej.kaj pisze:Jesli jest OK, ze chwali pod niebiosa wszystkie realizacje swoich kolegów z TR, bo sa z TR, to ja juz nic nie rozumiem.
A oswiecac nikogo nie mam zamiaru. Moja naiwna wiara w ludzkie mozliwosci umyslowe zaklada, ze oswiecenia kazdy doznaje sam. O ile zada sobie nieco trudu zwiazanego z mysleniem.
Tłumaczenie niechlujstwa językowego dysleksją jest jak szpanowanie małym fiutkiem.
- dzejes
- Pćma
- Posty: 275
- Rejestracja: czw, 29 gru 2005 19:24
Nie masz racji - to jeden rynek, jak najbardziej konfliktowy.Millenium Falcon pisze: Ja na polu recenzenckim dopiero zaczynam, ale tak jak Anneke, nie sięgnęłabym w celu recenzowania po polską fantastykę. Byłoby to rozmyte etycznie, o konflikcie interesów nie wspominając. Tak samo nie sięgnęłabym po książkę zagraniczną, ale wydaną przez to wydawnictwo, które mnie wydaje - tu również moim zdaniem jest konflikt interesów. Natomiast książki autorów zagranicznych, wydane w innych wydawnictwach, to jest zupełne inny rynek i niekonfliktowy.
Gdyby poczytny Autor zaczął recenzować muzykę, bądź restauracje - wówczas mamy do czynienia z innym rynkiem.
W temacie - nie mam nic przeciwko temu, by pisarze recenzowali nawzajem swoje dzieła.
Matko literatko!
- Ebola
- Straszny Wirus
- Posty: 12009
- Rejestracja: czw, 07 lip 2005 18:35
- Płeć: Nie znam
Konfliktowy o tyle, o ile stała jest liczba kupujących i zasobność ich portfeli. Jeśli ktoś ma kupić (nie przeczytać, bo to akurat nie jest tak istotne), dajmy na to trzy książki w miesiącu to, znów dajmy na to, Gaiman będzie dla Ani czy Mileny taką samą konkurencją, jak Białołęcka, na przykład.dzejes pisze: Nie masz racji - to jeden rynek, jak najbardziej konfliktowy.
A ja mam :). To, znaczy praktycznie mi to wisi, ale w przypadku gdyby Milenka, zastrzegam, że to teoretycznie jest, napisała do F krytyczną reckę książki Ani, czułabym sie w obowiązku jednak książkę Ani przeczytać, bo nie do końca miałabym pewność, że przez Tysiącletnią nie przemawia niechęć do konkurencji. To przykład teoretyczny jest, bo akurat i Milena i Ania w tym wątku się udzielają, więc pod klawisze mi podeszły.:) Równie dobrze mógły to być H. Tur, który recenzje pisuje i, na przykład Ziemiański. Bez znaczenia.dzejes pisze:W temacie - nie mam nic przeciwko temu, by pisarze recenzowali nawzajem swoje dzieła.
Jedz szczaw i mirabelki, a będziesz, bracie, wielki!
FORUM FAHRENHEITA KOREĄ PÓŁNOCNĄ POLSKIEJ FANTASTYKI! (Przewodas)
Wzrúsz Wirúsa!
FORUM FAHRENHEITA KOREĄ PÓŁNOCNĄ POLSKIEJ FANTASTYKI! (Przewodas)
Wzrúsz Wirúsa!
- dzejes
- Pćma
- Posty: 275
- Rejestracja: czw, 29 gru 2005 19:24
Ależ oczywiście rozumiem Twój punkt widzenia. Z mojego jednak nie ma to żadnego znaczenia - i tak uważam recenzje za niedoskonały sposób informowania o książce z uwagi na subiektywizm gustów i pierwszorzędną sprawą jest nazwisko recenzenta. Dzięki temu wiem np. że recenzje filmowe w "Polityce" są dla mnie wprost stworzone - gdyż mam gust praktycznie o 180 stopni odmienny od większości piszących, a że linia programowa działu filmowego jest niezmienna - stanowi on kopalnię informacji.Ebola pisze:A ja mam :). To, znaczy praktycznie mi to wisi, ale w przypadku gdyby Milenka, zastrzegam, że to teoretycznie jest, napisała do F krytyczną reckę książki Ani, czułabym sie w obowiązku jednak książkę Ani przeczytać, bo nie do końca miałabym pewność, że przez Tysiącletnią nie przemawia niechęć do konkurencji.dzejes pisze:W temacie - nie mam nic przeciwko temu, by pisarze recenzowali nawzajem swoje dzieła.
Także jeden piszący więcej z mojego punktu widzenia to znów możliwość utrafienia w gust, osiągnięcia jakiegoś porozumienia. Oczywiście istnieje pokusa "uwalania" konkurencji - jednak mam wrażenie, że słynny felieton Dukaja o recenzowaniu książek powstał nie pod wrażeniem brudnych rozgrywek między pisarzami, bo by do takich dochodziło wcale recenzujący pisarze nie są potrzebni, w zupełniści wystarczają szeregowi recenzenci.
Matko literatko!
- Hipolit
- Klapaucjusz
- Posty: 2070
- Rejestracja: śr, 08 cze 2005 21:09
Przepraszam, że się wtrącę, ale nie do końca. Recenzja może obiektywnie oceniać stan wiedzy (lub częściej niewiedzy) autora na tematy będące niejako poza dyskusją. Osobiście, jako zatwardziały militarysta mogę mieć autorowi za złe, gdy np. umieszczając akcję swego utworu w realiach II Wojny Światowej zacznie mylić przeznaczenie konkretnych typów samolotów (i z myśliwca zrobi transportowiec), albo będzie pisał bzdury o kalibrze broni strzeleckiej (gdy mu się pomylą cale z milimetrami). Redakcja nie zastąpi konsultacji z fachowcami, których naprawdę nie trzeba szukać aż ze świecą.Millenium Falcon pisze:W przypadku recenzji trudno mówić o obiektywności - przecież recenzent ocenia wedle własnego gustu, ewentualnie dodając "mnie akurat to raziło, ale dla kogoś kto lubi coś, może to być zabawne"
Pozdrawiam
Hipolit
Navigare necesse est, vivere non est necesse
Hipolit
Navigare necesse est, vivere non est necesse
Po pierwsze, zgadzam się z Iką. :)
Po drugie, jest jedna kwestia, której w tej dyskusji nie widzę, a która jest moim zdaniem istotna. Otóż: jaki jest wpływ recenzji na wybory czytelników? Chętnie poznam opinie fachowców, ale mam wrażenie, że nikły. Że o zakupie decyduje stosunek do twórczości autora, podgatunek, do jakiego się książka zalicza, okładka, intensywna reklama, może zamieszczone w sieci fragmenty (?), opinie znajomych (głównie na listach dyskusyjnych i forach), a recenzja błąka się gdzieś na szarym końcu.
Piszę na podstawie własnych doświadczeń. Zdarzyło mi się bowiem parę recenzji napisać i wiem tylko o jednym zachęconym przeze mnie do przeczytania (zniechęcony żaden się nie odezwał). Natomiast recenzje bardzo pilnie czytane są przez wydawców, tłumaczy i autorów - i to oni najczęściej reagują na opinię negatywną (na pozytywne znacznie rzadziej :).
Dlatego nie widzę powodu, aby zabraniać autorom recenzowania. Mogę natomiast zrozumieć, że nie mają ochoty na dyskusje z kolegami po fachu
Eryk
Po drugie, jest jedna kwestia, której w tej dyskusji nie widzę, a która jest moim zdaniem istotna. Otóż: jaki jest wpływ recenzji na wybory czytelników? Chętnie poznam opinie fachowców, ale mam wrażenie, że nikły. Że o zakupie decyduje stosunek do twórczości autora, podgatunek, do jakiego się książka zalicza, okładka, intensywna reklama, może zamieszczone w sieci fragmenty (?), opinie znajomych (głównie na listach dyskusyjnych i forach), a recenzja błąka się gdzieś na szarym końcu.
Piszę na podstawie własnych doświadczeń. Zdarzyło mi się bowiem parę recenzji napisać i wiem tylko o jednym zachęconym przeze mnie do przeczytania (zniechęcony żaden się nie odezwał). Natomiast recenzje bardzo pilnie czytane są przez wydawców, tłumaczy i autorów - i to oni najczęściej reagują na opinię negatywną (na pozytywne znacznie rzadziej :).
Dlatego nie widzę powodu, aby zabraniać autorom recenzowania. Mogę natomiast zrozumieć, że nie mają ochoty na dyskusje z kolegami po fachu
Eryk
- Czarownica
- ZakuŻony Terminator
- Posty: 1495
- Rejestracja: pn, 14 sie 2006 20:48
Zapraszam Remieza do tematu Łowisko=> FORUM O FORUM w celu przywitania się, przedstawienia i odebrania gifta powitalnego. Z nieznajomymi nie rozmawiamy.
<gollum bunny mode on> Świeże mięsssko, hyhyhyhy... Dopsie, dopsie... >:-] Tak, tak, trzeba pisssać, wysssyłać, tak, tak, trzeba, rozwijać sssię, tak, tak... Bałdzo dopsssie, ssskarby, dopsssie... <gollum bunny mode off> - by Harna
- Millenium Falcon
- Saperka
- Posty: 6212
- Rejestracja: pn, 13 lut 2006 18:27
W zasadzie to on znajomy, mnie przynajmniej, ale zasad trzeba przestrzegać:).
Ale ontopicznie, bo temat intrygujący: mnie recenzje prawie w ogóle nie obchodzą. Czytam to, co mnie zaintryguje, i swego czasu (teraz już trochę inaczej na to patrzę) bardzo mnie rozbawiło stwierdzenie koleżanki "nie objerzę/nie przeczytam bo to ma kiepskie recenzje". Ja sobie zawsze lubiłam wyrabiać własne zdanie sama. I to mi zostało, mimo że podejście do recenzji mi się zmieniło. Teraz uważam je za całkiem pożyteczne narzędzie pozwalające odcedzić z oceanu ofert (lektur, filmów) to, co nas interesuje.
Ale ontopicznie, bo temat intrygujący: mnie recenzje prawie w ogóle nie obchodzą. Czytam to, co mnie zaintryguje, i swego czasu (teraz już trochę inaczej na to patrzę) bardzo mnie rozbawiło stwierdzenie koleżanki "nie objerzę/nie przeczytam bo to ma kiepskie recenzje". Ja sobie zawsze lubiłam wyrabiać własne zdanie sama. I to mi zostało, mimo że podejście do recenzji mi się zmieniło. Teraz uważam je za całkiem pożyteczne narzędzie pozwalające odcedzić z oceanu ofert (lektur, filmów) to, co nas interesuje.
ŻGC
Imoł Afroł Zgredai Padawan
Scissors, paper, rock, lizard, Spock. - Sheldon Cooper
Imoł Afroł Zgredai Padawan
Scissors, paper, rock, lizard, Spock. - Sheldon Cooper
- Ebola
- Straszny Wirus
- Posty: 12009
- Rejestracja: czw, 07 lip 2005 18:35
- Płeć: Nie znam
- Czarownica
- ZakuŻony Terminator
- Posty: 1495
- Rejestracja: pn, 14 sie 2006 20:48