Agarwaen pisze:Małgorzato, może autor kompozycyjnie nie umie dobrze umieścić takich scen, ale ma wielką potrzebę ich zamieszczenia i stąd się to bierze ? Mógłby z nich zrezygnować dla dobra utworu (skoro nie wie jak wpleść w tekst żeby nie gryzło), ale nie może bo potrzeba jest silniejsza.
Czasami autor musi, inaczej się udusi.:P
Ale jest to jakieś wyjaśnienie.
Jedz szczaw i mirabelki, a będziesz, bracie, wielki!
FORUM FAHRENHEITA KOREĄ PÓŁNOCNĄ POLSKIEJ FANTASTYKI! (Przewodas) Wzrúsz Wirúsa!
I nie, w przeciwieństwie do Nosiwody , elementy zdobniczekonwencjonalnie uznawane za mniej lub bardziej obrzydliwe, nie robią na mnie żadnego wrażenia***.
Margoś, stwierdzenie Agarwaena otwiera drzwi takim rozmaitym cudakom pióra, że i tak będziesz uznawana za bezbłędną.
Musi umieszczać, bo się nie może powstrzymać...
Kiedy ja nie aprobuje, tylko przyczyny szukam. Ta zaś wydaje mi się w miarę dobra. Przecież nad wydaniem książki teoretycznie (ja tam się nie znam) pracują jacyś wykształceni ludzie, których zdolności analityczne być może nawet dorównują waszym, i oni także zauważyli prawdopodobnie, że taka czy inna scena uzasadnienia nie ma żadnego.
Więc dlaczego nie zostały usunięte? Bo autor pewnie się zaparł i albo z nią albo wcale. Tak ja to widzę, przecież ktoś to (chyba) czyta przed wydaniem i redaguje : )
O ile nad książką nie pracuje np. pani redaktor (nazwisko i nazwę wydawnictwa przemilczę), która do opisu krajobrazu dopisała na końcu akapitu: Marianelli - Duma i uprzedzenie (przypuszczalnie to była jakaś uwaga do innego tekstu, nad którym ta gwiazda małopolskiego edytorstwa pracowała w tym samym czasie).
Le drame de notre temps, c’est que la bêtise se soit mise à penser. (Jean Cocteau)
Hadapi dengan senyuman.
To chyba bardziej złożone. Redaktor może zaproponować zmianę, Autor musi ją zaakceptować. Jeżeli nie zaakceptuje, redaktor nie ma możliwości dalszego ruchu, więc jakikolwiek jest "kształt" tekstu, odpowiedzialność w całokształcie spada na Autora i tylko na Autora.
Kompetencje redaktora są bez znaczenia.
Mnie po prostu niemożliwie denerwują niedoróby utworu. I nie zgadzam się na usprawiedliwienie ich chciejstwem, ponieważ... ponieważ Ika już wyjaśniła. :P
Czytał ktoś może Senne pałace? Zastanawiam się, czy to się nadaje do czytania w trakcie 3,5-godzinnej podróży busikiem, w wygodnym fotelu, ale o wczesnej godzinie, gdzieś tak między 5:30 a 9:00 :-).
A mówiąc poważnie: ciekawy jestem, czy autor w końcu przezwyciężył swoje złe nawyki. I nie chodzi mi o jego turpistyczne skłonności, to mi akurat przeszkadza dość umiarkowanie. Raczej o narrację typu "spacer po rekwizytorni", który - przyznam się bez bicia - zburzył mi spokój ducha w sławetnej Pani Igieł i trochę popsuł przyjemność lektury całkiem skądinąd przyzwoitej powieści Żałując za jutro. No i o tę obsesję na punkcie kastracji przez kobietę - jeżeli natrafię u niego jeszcze raz na ten motyw, to mu znajdę jakąś herod-babę, która to zrobi naprawdę!
Le drame de notre temps, c’est que la bêtise se soit mise à penser. (Jean Cocteau)
Hadapi dengan senyuman.