Rafał Kosik
Moderator: RedAktorzy
- agrafek
- Mamun
- Posty: 107
- Rejestracja: czw, 17 lis 2005 15:23
A mnie się "Kameleon" spodobał. Podchodziłem z obawami, spodziewając się triumfu koncepcji nad stylem, tymczasem okazało się, że oba ładnie, nawet jeśli nie perfekcyjnie, ze sobą korespondują. Nie narzekam też na przewagę części planetarnej nad kosmiczną, jak kilka osób, z których opiniami się zetknąłem. Gdyby więcej działo się w kosmosie nie tyle przydałoby to - moim zdaniem - elementów "science", co raczej zwiększyło jedynie natężenie dekoracji. Element naukowy jest mocno obecny w powieści, raz ze względu na całe jej założenie, dwa ze względu na rozgrywające się na planecie wydarzenia. A że w tym drugim wypadku ową naukę stanowi socjologia w miejsce np. fizyki? Cóż, przyzwyczajajmy się do tego.
To, co mi w powieści nie grało to pewna pospieszność. Wolałbym, aby rzecz działa się dłużej. Rozumiem - jak mi się wydaje - że pewne wydarzenia musiały rozgrywać się szybko nawet w skali mikro, tak sobie autor wykoncypował świat. Ponieważ jednak rozum i serce nie zawsze działają wspólnie, rozumiejąc ciągle tęsknię za spokojniejszym rozgrywaniem akcji. W przyjętej formie część bohaterów potrafiła zniknąć mi z oczu, by powrócić w jakimś decydującym, kulminacyjnym momencie niemal tylko w roli autorskiego narzędzia do przybicia pointy.
Z drugiej strony podobało mi się jak słabości postaci prowadziły do draństwa, a ono pozostawało sobą, nawet jeśli przybierało się w strojne szaty i uzyskiwało możliwości odmiany. Dzięki temu pojawiła się w "Kameleonie" jedna z najciekawszych postaci, jakie spotkałem ostatnio w polskiej fantastyce. I znów żałowałem, że było jej - a jednak - za mało.
Ociupinę przypominał mi "Kameleon" "Most nad otchłanią" Lewandowskiego. Obaj panowie stworzyli pewien model społeczny, umieścili go w konkretnym wymyślonym przez siebie świecie i pozwolili nam przyglądać się co z tego będzie. Obaj napisali swoje powieści bez rozrzutnego szastania stronami, obaj spojrzeli na całość z lekka modelowo i pesymistycznie. Choć czy KTL jest w "Moście..." pesymistą? Wizję roztacza niewesołą, ale czy pesymistyczną? Hm. To inny temat, na inny wątek:).
Bywały w powieści momenty, kiedy dawałem się autorowi porwać, bywały i takie, kiedy wykrzywiałem się nad zbytnim upraszczaniem obrazu sprawiającym, że opisywany świat nabierał cech raczej modelu, niż rzeczywistego społeczeństwa.
To, co jeszcze mi się spodobało, to sama wizja autora. Powieść skonstruowano tak, by po jej zakończeniu czytelnik mógł usiąść wygodniej i pokombinować nad wszechświatem, z którym właśnie się zapoznał. Powieść nie objawia go całego - pozwala nam jedynie rzucić nań okiem, posmakować koncepcji i spróbować samemu odnaleźć własną wizję. A to nadzwyczaj dobra zabawa!
To, co mi w powieści nie grało to pewna pospieszność. Wolałbym, aby rzecz działa się dłużej. Rozumiem - jak mi się wydaje - że pewne wydarzenia musiały rozgrywać się szybko nawet w skali mikro, tak sobie autor wykoncypował świat. Ponieważ jednak rozum i serce nie zawsze działają wspólnie, rozumiejąc ciągle tęsknię za spokojniejszym rozgrywaniem akcji. W przyjętej formie część bohaterów potrafiła zniknąć mi z oczu, by powrócić w jakimś decydującym, kulminacyjnym momencie niemal tylko w roli autorskiego narzędzia do przybicia pointy.
Z drugiej strony podobało mi się jak słabości postaci prowadziły do draństwa, a ono pozostawało sobą, nawet jeśli przybierało się w strojne szaty i uzyskiwało możliwości odmiany. Dzięki temu pojawiła się w "Kameleonie" jedna z najciekawszych postaci, jakie spotkałem ostatnio w polskiej fantastyce. I znów żałowałem, że było jej - a jednak - za mało.
Ociupinę przypominał mi "Kameleon" "Most nad otchłanią" Lewandowskiego. Obaj panowie stworzyli pewien model społeczny, umieścili go w konkretnym wymyślonym przez siebie świecie i pozwolili nam przyglądać się co z tego będzie. Obaj napisali swoje powieści bez rozrzutnego szastania stronami, obaj spojrzeli na całość z lekka modelowo i pesymistycznie. Choć czy KTL jest w "Moście..." pesymistą? Wizję roztacza niewesołą, ale czy pesymistyczną? Hm. To inny temat, na inny wątek:).
Bywały w powieści momenty, kiedy dawałem się autorowi porwać, bywały i takie, kiedy wykrzywiałem się nad zbytnim upraszczaniem obrazu sprawiającym, że opisywany świat nabierał cech raczej modelu, niż rzeczywistego społeczeństwa.
To, co jeszcze mi się spodobało, to sama wizja autora. Powieść skonstruowano tak, by po jej zakończeniu czytelnik mógł usiąść wygodniej i pokombinować nad wszechświatem, z którym właśnie się zapoznał. Powieść nie objawia go całego - pozwala nam jedynie rzucić nań okiem, posmakować koncepcji i spróbować samemu odnaleźć własną wizję. A to nadzwyczaj dobra zabawa!
- Q
- Nexus 6
- Posty: 3239
- Rejestracja: wt, 25 lis 2008 18:01
Do czego tu sie przyzwyczajać, skoro bawili sie tak od lat Asimov, Zajdel, LeGuin. Wnuk-Lipiński... :Pagrafek pisze:A że w tym drugim wypadku ową naukę stanowi socjologia w miejsce np. fizyki? Cóż, przyzwyczajajmy się do tego.
(NMSP)
forum miłośników serialu „Star Trek”, gdzie ludzi zdolnych do używania mózgu po prostu nie ma - Przewodas
- Feline
- Kurdel
- Posty: 756
- Rejestracja: pt, 01 sie 2008 11:06
I dobrze, chociaż rzeczywiście, jak wspomniał Q, nic to nowego. Tyle, że wykorzystanie socjologii jest trudniejsze, jaką sądzę po obserwacji wysiłków pisarskich na tym polu, niż w przypadku wielu innych dziedzin.agrafek pisze:A że w tym drugim wypadku ową naukę stanowi socjologia w miejsce np. fizyki?
Wrażenie, które odniosłem około 1/3 powieści, potwierdziło się zasadniczo, chociaż falowało mocno po drodze. Podobnie i akcja - w pewnym momencie przyspieszyła, potem znowu zwolniła, bilans zatem wyszedł na zero. Ogólnie - w moim odczuciu nie zaszkodziłoby też książce niejakie odchudzenie.
Nie wszystko wszakże do mnie przemówiło. Przede wszystkim, sam pomysł, na którym książka została oparta, owego tytułowego Kameleona, czyli cywilizacji pasożytniczej. Nie zostało dopowiedziane, jak sądzę, czym jest i, skąd się wzięła owa forma życia, ani czemu służy owe pasożytowanie, którego się dopuszcza.
A drugie - to finał, opisujący los załogi osaczonej przez Kameleona. Jak dla mnie, jest on zbyteczny albo zbyteczny w tym miejscu. Może przemówiłby do mnie na samym początku książki (przeredagowany, aby nie stawiać kropki nad i). Odebrałem go jako powiązane, ale osobne zasadniczo i dodane czemuś do powieści opowiadanie.
Rozwój społeczeństwa, stymulowany sztucznie mechanizmem (telepatycznym, wedle sugestii) dla ocalenia cywylizacji K. (jak by wychodziło), sam w sobie przedstawiony został bardzo ładnie. Zaiste, w pigułce, ale jest wsio, co trzeba, włącznie z rewolucją, która przymierza się do pożerania własnych dzieci. Oraz wynalazkami, których porządek przypomina nieco good old Planetę śmierci II Harrisona. Przyjemnie się to czyta.
Cała powieść - na plus, warta spędzonego nad nią czasu. I daje nadzieję na przyszłość, jak tuszę...
- Q
- Nexus 6
- Posty: 3239
- Rejestracja: wt, 25 lis 2008 18:01
Jeśli dobrze zrozumiałem ten Twój spoiler, to pomysł nie jest nowy (dyskutuję ze spoilerem, wiec też będzie na biało): pamiętasz zapewne - u Bradbury'ego - to złudne miasteczko, którego "mieszkańcy" osaczają ziemskich kosmonautów złudzeniem ziemskości, by uśpić ich czujność; pamiętasz też zapewne "Punkt Einsteina" Delany'ego, w którym Obcy usiłowali za wszelką cenę stać się ludzką cywilizacją. Możesz też pamiętać opowiadanie - Van Vogta bodajże - ze starej "Fantastyki", w którym pozaziemska siła, pod wpływem statkowego idioty bodajże, tworzy - w błyskawicznym tempie - na obcej planecie karykaturę ziemskiej cywilizacji.Feline pisze:Nie wszystko wszakże do mnie przemówiło. Przede wszystkim, sam pomysł, na którym książka została oparta, owego tytułowego Kameleona, czyli cywilizacji pasożytniczej. Nie zostało dopowiedziane, jak sądzę, czym jest i, skąd się wzięła owa forma życia, ani czemu służy owe pasożytowanie, którego się dopuszcza.
Przy czym tam też - dodam na pociechę - nie było to nigdy w przekonujący sposób uzasadnione.
E: spora korekta, w tym i literówki...
forum miłośników serialu „Star Trek”, gdzie ludzi zdolnych do używania mózgu po prostu nie ma - Przewodas
- Małgorzata
- Gadulissima
- Posty: 14598
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11
- Feline
- Kurdel
- Posty: 756
- Rejestracja: pt, 01 sie 2008 11:06
To zależy, Małgorzato. Od tego, kto diagnozuje ;))
Q: tam nie przeszkadzało, zwłaszcza w przypadku Bradbury'ego, który rzadko bywał w okolicach hard SF, tutaj jednak, przy staraniach, aby w opisywanym świecie umocować wszystko, co tylko da się do pokładu przykręcić, dość mi tego dopowiedzenia brak.
Nawet, jeśli głównie kosmogoniczna perspektywa na tym cierpi - ale skoro jest już obecna...
Q: tam nie przeszkadzało, zwłaszcza w przypadku Bradbury'ego, który rzadko bywał w okolicach hard SF, tutaj jednak, przy staraniach, aby w opisywanym świecie umocować wszystko, co tylko da się do pokładu przykręcić, dość mi tego dopowiedzenia brak.
Nawet, jeśli głównie kosmogoniczna perspektywa na tym cierpi - ale skoro jest już obecna...
- Małgorzata
- Gadulissima
- Posty: 14598
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11
No, JA diagnozuję! Obsesja jakaś, normalnie. Spoileroza. Czy co...
:P
Tak trochę na poważniej, im mniej spoilerów, tym lepiej dla tego forum i dla dyskusji, o ile ma być zachętą dla FFmanów, którzy jeszcze dzieł omawianych nie czytali.
Dla bezpieczeństwa radziłabym ostrożność.
:P
Tak trochę na poważniej, im mniej spoilerów, tym lepiej dla tego forum i dla dyskusji, o ile ma być zachętą dla FFmanów, którzy jeszcze dzieł omawianych nie czytali.
Dla bezpieczeństwa radziłabym ostrożność.
So many wankers - so little time...
- Q
- Nexus 6
- Posty: 3239
- Rejestracja: wt, 25 lis 2008 18:01
Co racja, to racja. Zauważmy jednak, że to się zdarza Kosikowi częściej. "Vertical" (z tego co słyszałem) pod koniec też nie jest taki "hard" jak by się chciało...Feline pisze:Q: tam nie przeszkadzało, zwłaszcza w przypadku Bradbury'ego, który rzadko bywał w okolicach hard SF, tutaj jednak, przy staraniach, aby w opisywanym świecie umocować wszystko, co tylko da się do pokładu przykręcić, dość mi tego dopowiedzenia brak.
Może doktor Żerdziński tu wróci by nas uleczać? ;-)Małgorzata pisze:No, JA diagnozuję! Obsesja jakaś, normalnie. Spoileroza. Czy co...
:P
NMSP
forum miłośników serialu „Star Trek”, gdzie ludzi zdolnych do używania mózgu po prostu nie ma - Przewodas
- Małgorzata
- Gadulissima
- Posty: 14598
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11
- Małgorzata
- Gadulissima
- Posty: 14598
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11
- Feline
- Kurdel
- Posty: 756
- Rejestracja: pt, 01 sie 2008 11:06
- Q
- Nexus 6
- Posty: 3239
- Rejestracja: wt, 25 lis 2008 18:01
A ja właśnie doczytałem. Podobało mi się: rakieta, roboty, sekrety technologii sprzed upadku cywilizacji. B. klasycznie, i tak jak lubię, w dodatku Polak pisał.. Ale to tylko finał powieści opisującej jeden z najoryginalnejszych znanych mi światów SF. Gorzej tylko, że pod koniec z tymi cudami technologii to Autor sie chyba faktycznie zapędził (potwierdzam co głosiła wieść gminna)).Feline pisze:Vertical przede mną
Jednak tak, czy siak - polecam! Żałuję, że nie doczytałem wcześniej.
forum miłośników serialu „Star Trek”, gdzie ludzi zdolnych do używania mózgu po prostu nie ma - Przewodas
- No-qanek
- Nexus 6
- Posty: 3098
- Rejestracja: pt, 04 sie 2006 13:03
Cuda technologi chyba nie były tam najważniejsze ;-)
Przynajmniej mi to zbytnio nie przeszkadzało.
Za to niedosyt sprawiał mi pewna niekonsekwencja w koncepcji świata. Ale nie wypytujcie, już dobrze nie pamiętam o co chodziło ;-)
Przynajmniej mi to zbytnio nie przeszkadzało.
Za to niedosyt sprawiał mi pewna niekonsekwencja w koncepcji świata. Ale nie wypytujcie, już dobrze nie pamiętam o co chodziło ;-)
"Polski musi mieć inny sufiks derywacyjny na każdą okazję, zawsze wraca z centrum handlowego z całym naręczem, a potem zapomina i tęchnie to w szafach..."
- Q
- Nexus 6
- Posty: 3239
- Rejestracja: wt, 25 lis 2008 18:01
Nie były. Ale hard SF jest wszak budowana na cudach technologii/nauki. Poza tym uwielbiam rakietowe klimaty ;-)No-qanek pisze:Cuda technologi chyba nie były tam najważniejsze ;-)
NMSP
ps. nie wspominaliśccie (o ile się nie mylę) o albumie/zbiorze "Star City: Opowiesci z Marsa", który była dla mnie b. sympatyczny nie tylko z racji zdjęć, ale i jako symboliczne "przekazanie pałeczki" w polskiej hard SF. Inna rzecz, że na kontynuacje sztafety pokoleń ;-) e tym zakresie przyszło nam sporo poczekać...
forum miłośników serialu „Star Trek”, gdzie ludzi zdolnych do używania mózgu po prostu nie ma - Przewodas