Twórczość AS-a i co mamy w temacie do powiedzenia

czyli o naszych albo cudzych autorach i ich dziełach - wszystko co chcielibyście wiedzieć, a o co (nie)boicie się zapytać

Moderator: RedAktorzy

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
tarkus
Mamun
Posty: 165
Rejestracja: sob, 11 cze 2005 21:55

Post autor: tarkus »

Oj, przydałaby się tu Kinga Dunin albo ta...Szczuka :)) Jeszcze mi się pazury wyrzynają, jak sobie przypomnę ich bełkoty na temat Sapkowskiego i fantasy / SF w ogólności. Że niskie loty, że literatura dla dzieci i niedojrzałego czytelnika i takie tam. Dżizas. I to w TVP leciało. Żałowałem, że nie ma TV interaktywnej, spuściłbym na panie 16 ton :)
<glootech> dochodze do wniosku, ze ksiezyc jest bardziej potrzebny od slonca
<glootech> bo swieci, gdy jest ciemno
<glootech> a slonce, gdy jest jasno

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Post autor: Małgorzata »

tarkus pisze:Oj, przydałaby się tu Kinga Dunin albo ta...Szczuka :)) Jeszcze mi się pazury wyrzynają, jak sobie przypomnę ich bełkoty na temat Sapkowskiego i fantasy / SF w ogólności. Że niskie loty, że literatura dla dzieci i niedojrzałego czytelnika i takie tam.
No, i o co się tu obrażać? Wszystko prawda, Tarkusie. W ogólności, to cała literatura taka jest :)))
Przyznaję, że mam gust skierowany na literaturę infantylną, a czytelnikiem jestem niedojrzałym. Dojrzały czytelnik na pewno doceniłby np. "Wojnę polsko-ruską..." Masłowskiej, którą Pani Szczuka określiła drzewiej, jako literaturę społecznie zaangażowaną i głęboko refleksyjną. Jako czytelnik niedojrzały, niezdolny do odkrycia artyzmu w owym dziele, pochyliłam jedynie czoło z pokorą, ale i z ulgą wróciłam do dzieł niskolotnych, ot, może nawet ASa sobie wtedy przeczytałam...
tarkus pisze:I to w TVP leciało.
No, a gdzie miało lecieć? Właściwie, to tylko Polshit byłby bardziej odpowiedni...
So many wankers - so little time...

Awatar użytkownika
tarkus
Mamun
Posty: 165
Rejestracja: sob, 11 cze 2005 21:55

Post autor: tarkus »

No do Polshitu to by pasowało, ale program, za przeproszeniem, kulturalny w Telewizji Z Misją powinien być nieco wyżej niż Ciao Darwin (kurczę, ale to chyba leci na TVN...). Zresztą to jest stała śpiewka wszelkiej maści polonistek i tym podobnych : SF i F to literatura dla dzieci, jak chcesz być czytelnikiem dojrzałym, musisz to odrzucić i zająć się "czymś poważnym". Choćby i, za przeproszeniem, Masłoską. Ja się jej książką zająłem i po stronach -nastu wymiękłem ze zgrozą. Nastrój poprawiło mi sięgnięcie po Pratchetta :)
Aha, podobna opinia pokutuje też o komiksach, niestety.
<glootech> dochodze do wniosku, ze ksiezyc jest bardziej potrzebny od slonca
<glootech> bo swieci, gdy jest ciemno
<glootech> a slonce, gdy jest jasno

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Post autor: Małgorzata »

Tarkusie, u polonistów opinia jest podobna, a nawet bywa bardziej restrykcyjna. Zachwyty należy wyrażać wyłącznie nad dziełami z Kanonu Powszechnego i Polskiego, ewentualnie nad Toporem (nota bene: Parowski wyraził w NF pochwałę rzeczonemu, heh!), a na Masłowską lub Shutowego należy patrzeć z łaskawością, ale bez nadmiernego podziwu, bo nie wypada.

Komiks, rzecz jasna, to jest rozrywka dla dzieci i niskoczółkowych godzilli, którzy nie umieją czytać => to powszechnie wiadomo i nikt z tym oświeconym poglądem dyskutować nie raczy <grin>

Na szczęście - nie wszyscy poloniści i nie wszystkie polonistki podzielają owe oświecone poglądy - są jeszcze tacy/takie niedojrzałe osobniki, które nie dorosły do prawdziwej Sztuki i Literatury. I do tej grupy mam niewątpliwy zaszczyt się zaliczać :))))
So many wankers - so little time...

Awatar użytkownika
Lafcadio
Nexus 6
Posty: 3193
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 17:57

Post autor: Lafcadio »

Małgorzata pisze:Tarkusie, u polonistów opinia jest podobna, a nawet bywa bardziej restrykcyjna. Zachwyty należy wyrażać wyłącznie nad dziełami z Kanonu Powszechnego i Polskiego, ewentualnie nad Toporem (nota bene: Parowski wyraził w NF pochwałę rzeczonemu, heh!), a na Masłowską lub Shutowego należy patrzeć z łaskawością, ale bez nadmiernego podziwu, bo nie wypada.
Jak kiedyś poszedłem do polonistki (2 klasa licka, chyba) i poprosiłem o radę, co robić by styl szlifować, ona zapytała co lubię czytać, ja mówię, że fantasy, a ona wymieniła "Władcę Pierścieni"... Czy to już jest dzieło Kanonu Powszechnego?
Małgorzata pisze:Komiks, rzecz jasna, to jest rozrywka dla dzieci i niskoczółkowych godzilli, którzy nie umieją czytać => to powszechnie wiadomo i nikt z tym oświeconym poglądem dyskutować nie raczy <grin>
Małgorzato, to jeszcze nic. Feministki nie lubiące komiksu potrafią się nawet wybraniać, jakoby znały się na komiksie jeśli w artykule o komiksie znajdą jakiś seksistowski argument :)
Małgorzata pisze:Na szczęście - nie wszyscy poloniści i nie wszystkie polonistki podzielają owe oświecone poglądy - są jeszcze tacy/takie niedojrzałe osobniki, które nie dorosły do prawdziwej Sztuki i Literatury. I do tej grupy mam niewątpliwy zaszczyt się zaliczać :))))
Więc jesteś po polonistyce? :/ A ja myślałem, że po PR czy coś w tym guście...
Ja mam śmiałość to panu powiedzieć, bo pan mi wie pan co pan mi może? Pan mi nic nie może. Bo ja jestem z wodociągów.

Awatar użytkownika
tarkus
Mamun
Posty: 165
Rejestracja: sob, 11 cze 2005 21:55

Post autor: tarkus »

Nie, ona tylko tak dużo mówi :)
A Władca jest w tzw. kanonie od dość dawna. Nie, wróć, Hobbit jest w Kanonie. Władca pewnie siłą rozpędu, bo ten sam autor i podobni bohaterowie :)
<glootech> dochodze do wniosku, ze ksiezyc jest bardziej potrzebny od slonca
<glootech> bo swieci, gdy jest ciemno
<glootech> a slonce, gdy jest jasno

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Post autor: Małgorzata »

tarkus pisze:Nie, ona tylko tak dużo mówi :)
A Władca jest w tzw. kanonie od dość dawna. Nie, wróć, Hobbit jest w Kanonie. Władca pewnie siłą rozpędu, bo ten sam autor i podobni bohaterowie :)
Oba są w Kanonie. I Silmarilion chyba również, ale nie mam pewności - w moim spisie kanonicznym jeszcze go nie ma, ale mam nieaktualny :P
Poza tym, jestem polonistą (o czym, między innymi świadczy moje gadulstwo :P), nawet w szkole polskiego uczyłam.
Po takim doświadczeniu uznałam, że wywoływanie dysfunkcji mózgu na skalę ogólnopolską nie jest już niczym trudnym :)))
So many wankers - so little time...

Awatar użytkownika
tarkus
Mamun
Posty: 165
Rejestracja: sob, 11 cze 2005 21:55

Post autor: tarkus »

Czyli sprawdzisz się w reklamie albo w lobbingu na dużą skalę :)
<glootech> dochodze do wniosku, ze ksiezyc jest bardziej potrzebny od slonca
<glootech> bo swieci, gdy jest ciemno
<glootech> a slonce, gdy jest jasno

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Post autor: Małgorzata »

tarkus pisze:Czyli sprawdzisz się w reklamie albo w lobbingu na dużą skalę :)
Sprawdziłam się już w reklamie na dużą i mniejszą skalę, lobbing uprawiałam raz i też, niestety, udało mi się.
Teraz szukam ciekawszych wyzwań :)))
So many wankers - so little time...

Awatar użytkownika
tarkus
Mamun
Posty: 165
Rejestracja: sob, 11 cze 2005 21:55

Post autor: tarkus »

Dziwne, to właśnie ciekawsze wyzwania powinny szukać ciebie... :)
<glootech> dochodze do wniosku, ze ksiezyc jest bardziej potrzebny od slonca
<glootech> bo swieci, gdy jest ciemno
<glootech> a slonce, gdy jest jasno

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Post autor: Małgorzata »

tarkus pisze:Dziwne, to właśnie ciekawsze wyzwania powinny szukać ciebie... :)
A skąd mają wiedzieć, czego ja chcę? O, nie, Tarkusie, jestem egocentryczką :)))
So many wankers - so little time...

Awatar użytkownika
tarkus
Mamun
Posty: 165
Rejestracja: sob, 11 cze 2005 21:55

Post autor: tarkus »

To cenne w dzisiejszych czasach, headhunterzy to lubią :)
<glootech> dochodze do wniosku, ze ksiezyc jest bardziej potrzebny od slonca
<glootech> bo swieci, gdy jest ciemno
<glootech> a slonce, gdy jest jasno

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Post autor: Małgorzata »

tarkus pisze:To cenne w dzisiejszych czasach, headhunterzy to lubią :)
Eee... Szkoda offtopa na headhunterów. I czasu szkoda też - nie używam, nie potrzebuję.
Lepiej wróćmy do tematu wątku. AS chyba raczej nie został znaleziony przez HH :)))
So many wankers - so little time...

Awatar użytkownika
tarkus
Mamun
Posty: 165
Rejestracja: sob, 11 cze 2005 21:55

Post autor: tarkus »

Nie, on ma samozatrudnienie... Nie, źle. Ma wolny zawód :) Jak ta...no... Evangelina Parr... :)
<glootech> dochodze do wniosku, ze ksiezyc jest bardziej potrzebny od slonca
<glootech> bo swieci, gdy jest ciemno
<glootech> a slonce, gdy jest jasno

Anonymous

Post autor: Anonymous »

Joanka pisze: Wplątywanie do dyskusji o ASie lykantropii uważam za nieporozumienie.
Nie twierdze przecież że Nivellen to klasyczny wilkołak.
Lukantropie to przywołał korespondent wcześniej.
Lykantropia właśnie byłaby bezpieczna ponieważ ona pochodzi z legend
średniowiecza czy okolic i jako taka przetrwała swoisty test logiczności
(nie wiem jak to nazwać fachowo - chodzi o to że wilkołaki nie wysadzą
jakimś błędem z posad świata powieści, nie zmieni się on pod ich wpływem
i dalej może być kopią naszego średniowiecza).
Joanka pisze: Po drugie, Nivellen, czy jak mu tam było, nie powstał wcale przy
użyciu magii. Nie takiej, jakiej uczą na uniwesytetach. Został
zamieniony w potwora za sprawą klątwy kapłanki, a to zupełnie
dwa różne zjawiska, o czym mówi choćby Yennefer w WJ (przysypiając
Klątwa była: powtarzalna i kontrolowalna oraz domyślnie dostępna więcej
niż w jednym miejscu (przypadkowa banda znalazła świątynie pająka i tam
łatwo wlazła). Po przekleństwie uzyskiwało się określone cechy,
powtarzalne, nie było to szkodliwe (bo można się było odczarować wg określonego
klucza i dożyć do tego momentu). Na dokładke w sensie cech przystosowawczych
zyskiwało się nieprawdopodobne możliwości i nie traciło absolutnie nic
(chyba że ktoś ma jakieś fobie na swój wygląd).
Jak dla mnie wystarczy żeby doszło do _zmian świata_ po dłuższym czasie
(a taki w powieści był i nie działa sie ona w wyizolowanej onirycznej
rzeczywistości).
Joanka pisze: w świątyni Freii). Yennefer, było nie było czarodziejka, zupełnie
nie rozumie, na czym polega ta druga magia.
[/quote]
Tego akurat już nie czytałem, ciekawe. Przykład na dążenie do
unikalności takich klątw (pewnie AS się zorientował że strzelił
gafę wcześniej :)) Pozostaje kwestia znajomości magii u przeklętych
- tu zwłaszcza będą problemy. Ciekawe czy szło np. wyobrazic sobie
i wyczarować kamień nagrobny lecący z 2 kosmiczną na jakiś marudników
albo albo w ratusz miasteczka które zapomniało o tolerancji. Wersja
dla opornych jest z antymaterią (maleńki napasteczek i dobrze schwać
uszy) - tak właśnie załatwiono Virtual Reality Word w 'Homo dyvisus'
bo sterujący wizją pozornie spójnego świata komputer nie zablokował
błędu (w sumie meteor z antymaterii jest realny tylko mało
prawdopodobny) i w wirtualny dom Korna przywaliła z kosmosu potężna
bryła antymaterii :)) Martwe tkanki (jedzenie) mógł Nivellen tworzyć,
może żywe też się da, metale to chyba na pewno, dużo czasu, dużo
spokoju (samowystarczalność życiowa, własny zamek) i dużo możliwości
:)) Ale ja bym narozrabiał na jego miejscu (i żadnej przemiany
spowrotem czy głupiej rozruby) :) Szybko by średniowiecze średniowieczem
być przestało.

Tak dla wyjaśnienia na koniec:
Opowiadanie to zdobyło jakąś nagrodę,
czytałem później wiedzmina który dzielnie
walczył ze strzygą coby ją odczarować. Należało spędzić noc przy
trumnie, też parę błędów jest, przecież prościej zamknąć się w
jakiejś klatce odpornej na strzygę i poczekać (musi być taka klatka
bo zwykły wiedźmin plus prochy ma szanse na unik czy ucieczkę więc
ta strzyga ma ograniczenia ruchowe kontretne) a nie ładować się
prochami na zwiększenie szybkości treakcji, widzenie w ciemności
a raczej słabym świetle i liczyć naiwnie na szczęście. Potem było
coś o prawie niespodzianki z Fanstastyki (i ono jest w "Wiedźminie"
na kasecie), no tam jakoś nie było za dużo błędów ale takie jakieś
dla mnie średnie w klimacie. Drogę z której się nie wraca to już
bardzo słabo pamiętam więc pomińmy może (najlepiej jak rożdżkę do
rezonansu stroili :) Na kasecie jest tez gadający i myślący smok
który zostawia małego smoczka, jak to ma coś wspólnego z powieścią
to klapa zupełna (nie mówiąc o tym że gonią małe smocze jak idioci
- to ma być wyprawa po jakiś konkret, dowodzą kretyni ?). Chociaż
skasowanie tego durnego rycerza w baniaku przez smoka mi się bardzo
spodobało, szkoda że bardziej masowo nie zadziałał. Jakaś więc
początkowa próbka jest, mi się AS nie spodobał i to tyle na ten
temat. Zdanie co do błędów w powieściach podtrzymuję, nikt jakoś
(ostatnio dyskusja coś skręciła w personalne profesje i offy -
szkoda) tego nie obalił.
Na konwencje bajki bądź celowej strefy onircznej (jak w "Minus
dziesięć w Rio" Bartosza Ryszowskiego sie nie zgadzam:)).

ODPOWIEDZ