Terry Pratchett, czyli rzut Światem Dysku i nie tylko

czyli o naszych albo cudzych autorach i ich dziełach - wszystko co chcielibyście wiedzieć, a o co (nie)boicie się zapytać

Moderator: RedAktorzy

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
neularger
Strategos
Posty: 5230
Rejestracja: śr, 17 cze 2009 21:27
Płeć: Mężczyzna

Post autor: neularger »

Millenium Falcon pisze:Już mu się udało - "Nacja" jest genialna.
Za Twoją radą przeczytawszy i zgadzawszy się w całej rozciągłości.
Nacja JEST genialna.

e. drobiazg
Ostatnio zmieniony czw, 24 wrz 2009 22:01 przez neularger, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
inatheblue
Cylon
Posty: 1013
Rejestracja: pt, 10 cze 2005 16:37

Post autor: inatheblue »

Się raduję :)
Zanabędę, kiedy wrócę do kraju :)

Awatar użytkownika
nosiwoda
Lord Ultor
Posty: 4541
Rejestracja: pn, 20 cze 2005 15:07
Płeć: Mężczyzna

Post autor: nosiwoda »

Millenium Falcon pisze:Już mu się udało - "Nacja" jest genialna.
No, jest dobra. Jak gorzka czekolada - bo gorzka i dobra. O.
"Having sons means (among other things) that we can buy things "for" those sons that we might not purchase for ourselves" - Tycho z PA

Awatar użytkownika
Kruger
Zgred, tetryk i maruda
Posty: 3413
Rejestracja: pn, 29 wrz 2008 14:51
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Kruger »

inatheblue pisze:Ja bym raczej nie oceniała go teraz ostro. Przecież tę książkę napisał już w trakcie choroby - mógł mieć problemy z koncentracją.
Heh, to nie była ostra ocena :)
Cofając się wstecz poprzez Świat Dysku można zauważyć wyraźną metamorfozę sposobu pisania i podejścia do tematu u autora. Początek był bardzo luźny, ot śmiesznawe historyjki o zmyślonym świecie, w które wsadzano ile się dało legend, mitów i wstawek ze świata naszego, realnego. Z czasem Terry zaczął wzbogacać swoje książki o nieco filizoficzne rozważania nad naturą... w każdej książce czegoś innego. Świetnie to widać w częściach o straży. "Straż, straż" to najluźniejsza historyjka, w której zasadniczo głównym bohaterem... no trudno ocenić, ale nie ma zdecydowanego prymatu Vimes'a nad Marchewą, raczej odwrotnie. W kolejnych głównym bohaterem staje się już Vimes i jego własnie myśli i rozważania nad różnymi aspektami pracy policyjnej lub okołopolicyjnej - pościgiem, badaniem dowodów, naturą ludzką (tą przestępczą), rasizemem (czy właściwie gatunkizmem). W innych książkach rozważania są na inne tematu: religia w "Pomniejszych bóstwach", prawda i kłamstwa w "Prawdzie", kobieta a mężczyzna i dodatkowo znów religia w "Potwornym legionie", oszustwo w "Piekle pocztowym".
Mocne szpikowanie książek filizofią jest u Terry'ego zabiegiem iście rewelacyjnym. Książki nabrały innego wymiaru, mógłby ktoś powiedzieć że zbytnio moralizatorskiego, ale ja w tym bardziej widzę chęć by zastanowić czytelnika, zmusić do myślenia, by nie połykał tylko łatwych historyjek, jak na początku.
Jednakże mam wrażenie że czasem Terr'yemu to słabiej wychodzi. Być może dlatego słabiej odbieram "Łupsa" bo autor się w nim powtarza, myśli Vimes'a wracają do zagadnień które obracały się w poprzednich przygodach straży. Vimes znów przeżywa wieczną wojnę trolli i krasnoludów (choć przyznaję, że pomysł na szersze opisanie i wplecenie w fabułę wzmiankowanej wcześniej gry o nazwie łups jest genialny), znów zastanawia się nad mitycznymi aspektami życia tych nacji, znów pochyla się nad pracą policyjną. I bardzo niewiele jest nowych i świeżych aspektów w jego myślach i rozważaniach..
W "Świecie finansjery" już zupełnie nie widzę żadnego nowego spojrzenia. Bohater w kółko obraca w myślach sprawy swej oszukańczej natury. Przeobrażając bank stosuje te same metody co na poczcie. Gdy myśli o golemach to... to jest to samo myślenie które było i w "Piekle pocztowym" i w "Na glinianych nogach".
Przestrzegam tylko przed odczytywaniem powyższego, zapewne naiwnego wywodu, w ten sposó, że w najnowszej książce nie ma nic nowego. Nic nowego w sferze filozoficznej, natomiast dużo nowego w samej fabule. Rewelacja to Cosmo Lavish i jego dążenie by być jak Vetinari, fajne wplątywanie wątków magicznych (np. katedra komunikacji post mortem). Za to zupełnie do mnie nie trafia wątek golemów sprowadzanych na końcu. Mam wrażenie że to taki trick, wymyślony by łatwiej zakończyć fabułę. Już lepsze są wstawki z golemem Gladys.

Cóż, czekam na "Nację".
"Trzeba się pilnować, bo inaczej ani się człowiek obejrzy, a już zaczyna każdego żałować i w końcu nie ma komu w mordę dać." W. Wharton
POST SPONSOROWANY PRZEZ KŁULIKA

Awatar użytkownika
Zanthia
Alchemik
Posty: 1702
Rejestracja: czw, 11 sie 2005 20:11
Płeć: Kobieta

Post autor: Zanthia »

Dabliu, choć się zgadzam z większością Twego posta, w Łupsie było więcej czegoś, co pojawiło się wcześniej tylko w Carpe Jugulum: mistycznego pojęcia zła i ciemności. I to niezwykle graficznie pokazane. To o tej wzbierającej fali czarnego szlamu mówi Vetinari w Straży. I choć Piekło jest perełką, tego zła tam akurat nie ma. A w Łupsie nawet jest wściekła walka pomiędzy dwoma bytami, które IRL komplikują życie policji - pomiędzy zemstą, czyli prymitywną sprawiedliwością, a prawdziwą sprawiedliwością.

A co do Cosmo Lavisha... Vetinari-wannabe? Rany boskie, lecę do księgarni! Muszę zobaczyć, co lepsze - nieudane ambicje czy prawdziwy nowy Patrycjusz!
It's me - the man your man could smell like.

Awatar użytkownika
Kruger
Zgred, tetryk i maruda
Posty: 3413
Rejestracja: pn, 29 wrz 2008 14:51
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Kruger »

Miałże on (Dabliu) podobną fotkę do mnie, gdyż w tych samych ciemnościach i w tych samych okularach poczynioną, niemniej jednak to ja, Kruger piszę te wypociny :)
zanthia pisze:(...)mistycznego pojęcia zła i ciemności(...)
Nie mogę się wciąż zdecydować... z jednej strony to ciekawa wartość, ale na dłuższą metę mistycym na mnie raczej oddziałowuje negatywnie. W najlepszym razie odbieram go neutralnie szukając ciekawej wartości w innych wątkach książki. Chociąż muszę przyznać, że w tym przypadku ciekawie to wyszło, te wszystkie rodzaje ciemności, ich symbole itp. Tylko jakoś zawsze budzi we mnie sprzeciw ten rozbudowany mistycyzm krasnoludów w odniesieniu do ich braku religijności. A sam Pratchett niejednokrotnie sam (między bohaterami) stawia o to pytanie, jak krasnoludy przy tej ilości mistycznych wierzeń mogęą się deklarować jako niereligijne. I niestety, pytanie zawsze pozostaje bez odpowiedzi. Mam wrażenie, że dla Terry'ego brak odpowiedzi na pytanie jest znaczącą odpowiedzią - dla mnie nie. W jednym tylko z aspektów tek kwestii odpowiedź została udzielona: w rozmowie bodaj Vimes'a i Marchewy o pochówku i broni pogrzebowej. Po co wam broń w grobie? Do obrony przed (o ile pamiętam) ciemnymi duchami. Ale przecież niereligijne krasnoludy nie wierzą w duchy? Tak, ale nie wiemy czy oni (te duchy) o tym wiedzą. Mamy więc tylko namiastkę wyjaśnienia tej kwestii.
Jak się nad tym dłużej zastanawiam, to dochodzę do wniosku, że jednak nie mistycyzmu oczekuję od TP. I by się odnieść do podanego przykładu - "Carpe Jugulum" też uważam za jedną ze słabszych pozycji, na pewno najsłabszą z podcyklu o czarownicach.

Fakt, zapomniałem zupełnie o walce tej strasznej istoty pchającej Vimes'a do mordu z jego osobistym policjantem. Jeden z fajniejszych pomysłów Terryego. Co z tego jeśli jest tylko lekkim rozwinięciem kwestii która pojawiła się wcześniej? W "Straży Nocnej" było dużo o wewnętrznej bestii, o tym jak ją powstrzymywać i spuszczać ze smyczy. Dodawanie do tego pomysłu jakieś istoty która robi to samo z duszą Vimes'a co wcześniej jego wewnętrzna bestia sprawia, że zaczynam się zastanawiać, czy Terry pamięta w ogóle o czym pisał.

W ogóle to mnie poniosło trochę, przepraszam za brak spojlerów. mam nadzieję, że dużo nie zdradziłem.
"Trzeba się pilnować, bo inaczej ani się człowiek obejrzy, a już zaczyna każdego żałować i w końcu nie ma komu w mordę dać." W. Wharton
POST SPONSOROWANY PRZEZ KŁULIKA

Awatar użytkownika
Dabliu
ZakuŻony Terminator
Posty: 3011
Rejestracja: wt, 22 sie 2006 20:22
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Dabliu »

Zanthia pisze:Dabliu, choć się zgadzam z większością Twego posta
Ależ Zanthio! Nigdy nie udało mi się przeczytać do końca choćby jednej książki Terry'ego; gdzieżbym śmiał takie szersze analizy uskuteczniać! :D

edytka maleńka...

Awatar użytkownika
Zanthia
Alchemik
Posty: 1702
Rejestracja: czw, 11 sie 2005 20:11
Płeć: Kobieta

Post autor: Zanthia »

Obu panów przepraszam, natomiast edytów już nie można nanosić po więcej niż pół godzinie... takie już, panie dziejku, drakońskie czasy na forum...
It's me - the man your man could smell like.

Awatar użytkownika
Radioaktywny
Niegrzeszny Mag
Posty: 1706
Rejestracja: pn, 16 lip 2007 22:51

Post autor: Radioaktywny »

Kruger pisze:Świetnie to widać w częściach o straży. "Straż, straż" to najluźniejsza historyjka, w której zasadniczo głównym bohaterem... no trudno ocenić, ale nie ma zdecydowanego prymatu Vimes'a nad Marchewą, raczej odwrotnie.
Cóż, pierwotnie Pratchett chciał, by to Marchewa był bohaterem "Straż! Straż!". A tak przypadkiem wyszło, że to Vimes zaczął dominować w fabule i w końcu przejąl rolę głównego bohatera.
zaczynam się zastanawiać, czy Terry pamięta w ogóle o czym pisał.
Abstrahując od jego choroby - jak się ma taki dorobek jak on, to ciężko pamiętać wszystko, co się napisało.
There are three types of people - those who can count and those who can't.
MARS!!!
W pomadkach siedzi szatan!

Awatar użytkownika
neularger
Strategos
Posty: 5230
Rejestracja: śr, 17 cze 2009 21:27
Płeć: Mężczyzna

Post autor: neularger »

Kruger pisze:Fakt, zapomniałem zupełnie o walce tej strasznej istoty pchającej Vimes'a do mordu z jego osobistym policjantem. Jeden z fajniejszych pomysłów Terryego. Co z tego jeśli jest tylko lekkim rozwinięciem kwestii która pojawiła się wcześniej? W "Straży Nocnej" było dużo o wewnętrznej bestii, o tym jak ją powstrzymywać i spuszczać ze smyczy. Dodawanie do tego pomysłu jakieś istoty która robi to samo z duszą Vimes'a co wcześniej jego wewnętrzna bestia sprawia, że zaczynam się zastanawiać, czy Terry pamięta w ogóle o czym pisał.
A może właśnie wie. Dwa razy wykorzystał ten sam pomysł. Dwa razy dobrze to opisał.
Ale ja jestem fanem, więc moja opinia do końca obiektywna może nie być.

Awatar użytkownika
Kruger
Zgred, tetryk i maruda
Posty: 3413
Rejestracja: pn, 29 wrz 2008 14:51
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Kruger »

Dwa razy opisał to samo zjawisko inaczej je uzasadniając. W pierwszym przypadku wewnętrzna bestia jest tworem samoistnym jaźni Vimes'a, w drugim jest wynikiem działania siły zewnętrznej, która albo wewnętrzną bestię tworzy - co ejst niespójne z wcześniejszym pomysłem, ale podsyca, co jest w miarę spójne i jakoś się da wytłumaczyć. Pytanie, któy to przypadek.
Fakt faktem, że twórczość jest już wielotomowa i prewne rzeczy mogą umykać, zwłaszcza człowiekowi choremu. Ale jest też redaktor! Czy w ramach redakcji nie należałoby zwracać uwagę na podobieństwo do wątków wcześniej pojawiających się? Poza tym, nader często widać, że to jest brane pod uwagę, czy to przez aurota czy redaktora. Czasem drobniutki pomysł zasygnalizowany w jednej książce jest rozwijany i tłumaczony w innej. Np. Bóg Nuggan z "Ostaniego bohatera" jest rozwinięty w "Potwornym legionie" i to w taki sposób, że udało się uniknąć sprzeczności. W innych sytuacjach jednak to się nie do końca zgadza, np. kwestia bitwy w dolinie Koom, wielokrotnie podnoszonej jako bitwa legendarna i sprzed bardzo dawna, ale też gdzieniegdzie wspominanej jako pamiętana przez np. dziadka bohatera. Potem autor tłumaczy sprawę dwojako, w "Złodzieju czasu" tym że historia się rozpadła i została poszatkowana, a w "Łupsie" że jest rytualnie odgrywana przez obie strony co roku. I znó, czy te wersje sobie przeczą? Trochę tak moim zdaniem.

Wracając do "Świata finansjery". Jeszcze jeden zarzut do tej pozycji - działania Moista są nieco nazbyt przewidywalne. Jednym z głównych pomysłów w "Piekle pocztowym" jest produkcja znaczków. Jednym z głównych pomysłów w "Świecie finansjery" jest UWAGA SPOILER produkcja banknotów.
"Trzeba się pilnować, bo inaczej ani się człowiek obejrzy, a już zaczyna każdego żałować i w końcu nie ma komu w mordę dać." W. Wharton
POST SPONSOROWANY PRZEZ KŁULIKA

Awatar użytkownika
Zanthia
Alchemik
Posty: 1702
Rejestracja: czw, 11 sie 2005 20:11
Płeć: Kobieta

Post autor: Zanthia »

Co do druku, pomysł przecież podał na tacy Vetinari jeszcze w Piekle Pocztowym, co prawda nie Moistowi, tylko komuś innemu małej wiary.

Co do rytualnego reenactment doliny Koom, przecież odegranie bitwy w niczym nie zmienia przeszłych zdarzeń...
It's me - the man your man could smell like.

Awatar użytkownika
Kruger
Zgred, tetryk i maruda
Posty: 3413
Rejestracja: pn, 29 wrz 2008 14:51
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Kruger »

Owszem. Bardziej mi chodzi o wytłumaczenie. Jak napisałem, w jednych pozycjach jest napisane wprost, ze ta bitwa zdarzyła się baaardzo dawno temu, setki lat. W innych z kolei napisano wprost, że dziadek bohatera (Detrytusa bodajże w "Zbrojnych") brał w niej udział.
Więc skąd ta rozbieżność? Dawno li była ta bitwa czy nie? Kiks autora czy świadomie to wymyślił bo tłumaczyć w przyszłości?
Bo wytłumaczył. Na dwa sposoby, oba wiarygodne, tyle, że... oba wytłumaczenia przeczą nieco sobie nawzajem. W "Złodzieju czasu" historia rozpadła się a fragmenty oryginalnej bitwy wpleciono w rózne momenty historyczne. W "Łupsie" bitwa jako całość zdarzyła się dawno temu, ale zapiekła nienawiść troli i krasnoludów sprawia, że rokrocznie (albo prawie co roku) wracają do doliny Koom by "świętować" tamtą słynną bitwę, w jaki sposób? Ano ją powtarzając. I zapewne w niektórych latach powtarzają ją tak intensywnie, że spokojnie dorównuje swym rozmachem tej pierwszej.
W zasadzie można pogimnastykować umysł i udowodnić, że te dwa wytłumaczenia się nie wykluczają, że się przenikają czy nawet uzupełniają. Mnie natomiast, niechętnego do takiej gimastyki, nachodzi taka wątpliwość - po co tłumaczyć ponownie zagadkę, którą już raz wytłumaczono? Toż nawet u Pratchetta się za bardzo takie coś nie zdarza.
Inna sprawa, że wytłumaczenie z "Łupsa" jest ciekawsze od wcześniejszego.

A co do pierwszej kwestii. No i właśnie, ja rozumiem, że spora część popularności i miodności Świata Dysku zawdzięcza Pratchett implementowaniu elementów naszej rzeczywistości do swojego świata fantasy (np. ekonomia, film, fotografia, kryminalistyka). Rozumiem to, nie rozumiem zaś czemu w przypadku "Świata finansjery" Pratchett zaimplemetował coś tak ewidentnego i oczywistego, coś co sam sugerował książkę czy dwie wcześniej? A zresztą gryby nie sugerował, podobieństwo druku pieniędzy do druku znaczków i to stosowane przez tego samego bohatera jest po prostu... nudne. Odebrał tym trochę przyjemności, odebrał. A Moist, który był dla mnie w poprzedniej części bardzo ciekawym bohaterem, stał się nieco zgraną płytą.
"Trzeba się pilnować, bo inaczej ani się człowiek obejrzy, a już zaczyna każdego żałować i w końcu nie ma komu w mordę dać." W. Wharton
POST SPONSOROWANY PRZEZ KŁULIKA

Awatar użytkownika
Cintryjka
Nazgul Ortografii
Posty: 1149
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 22:34

Post autor: Cintryjka »

Trolle zyją dłuuuuuuuuuuuugo, a nawet, w sprzyjających okolicznościach, jeszcze dłużej, wiec nie ma rozbieżności.
Każdy Czytelnik ma takiego diabła, na jakiego sobie zasłużył - A.P. Reverte

Awatar użytkownika
Kruger
Zgred, tetryk i maruda
Posty: 3413
Rejestracja: pn, 29 wrz 2008 14:51
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Kruger »

A w zasadzie, to nie pomyślałem o tym. Niemniej, rzecz jest zastanawiająca, nie wiem czy dobrze pamiętam (muszę sprawdzić) ale jakiś niedaleki przodek Cuddy'ego też brał udział w bitwie (przynajmniej wedle jego zapewnień, o ile pamiętam) a krasnoludy już tak długo nie żyją jak trolle.
"Trzeba się pilnować, bo inaczej ani się człowiek obejrzy, a już zaczyna każdego żałować i w końcu nie ma komu w mordę dać." W. Wharton
POST SPONSOROWANY PRZEZ KŁULIKA

ODPOWIEDZ