Gimela Gemmella
Moderator: RedAktorzy
- Nakago
- Fargi
- Posty: 382
- Rejestracja: śr, 09 sty 2008 22:06
Gimela Gemmella
Za temat z góry przepraszam: wcale nie uważam, że u Gemmella jest gimela, ale nic nie poradzę, że jego nazwisko zawsze mi się z tym właśnie kojarzyło.
Otwieram wątek z uwagi na wypowiedź Generała (i AFAIR nie tylko) w Ostatnio czytanych. Ostatnio nie czytam (wałkowanie VII HP wyłączając), ale o Gemmellu mogę. Pisać. Dużo. Jako że również bardzo go lubię. Z tym, że zdecydowanie wolę powieści z cyklu o Drenajach i pojedyncze tomy. Lubię je na tyle, że kilka mam po angielsku, a zwykle w oryginale książek nie kupuję (są nieliczne wyjątki). Jestem ciekawa, czy w Polsce zostanie wydany ostatni tom o Waylanderze...; nie powiem, żeby zaskakiwał, ale czyta się całkiem dobrze.
No właśnie: znając parę powieści Gemmella można z dużą dozą prawdopodobieństwa przypuszczać, co będzie w kolejnych. Gemmell pasjami opisywał oblężenia oraz, równie chętnie, zabijał głównych bohaterów. Z tym, że w wielu jego powieściach głównych postaci, z których punktu widzenia prowadzona była narracja, jest po parę. Dzięki temu, chociaż część ginie tragicznie, kilka zawsze dożywa końca, więc jest o kim pisać. Po części uważam to za wadę - w kółko to samo - ale po części za zaletę, bo choć wiadomo, że nie każda pierwszoplanowa postać końca dożyje, to nigdy nie wiadomo, kto zginie. Pomijając, ewentualnie, powieści o Waylanderze i Drussie, bo można się domyślać, że tych bohaterów autor się nie pozbędzie (taaa..., ale można się też na takim domyśle "przejechać" :-P).
Bardzo żałuję, że Gemmell zmarł, przez co więcej już nie napisze. W cyklu o Drenajach powstała przez to dziura i nie wiem, czy modlić się o jej wypełnienie przez innego pisarza, który Gemmellowi dorówna, czy woleć, by pozostała dziurą. Mówię o "wojnach bliźniaków", które plasują się w chronologii Drenanu (?) pomiędzy "W poszukiwaniu utraconej chwały" i "Zimowymi wojownikami". W pierwszej z wymienionych powiesci pojawiają się bowiem owi bliźniacy, a druga dzieje się po "wojnach bliźniaków" - są one tam wspomniane jako fakt historyczny. No i ból...
Oprócz cyklu o Drenajach czytałam również serię o kamieniach Sipstrassi, dwa pierwsze tomy Rigante (te, które wyszły w Polsce) i o Aleksandrze Macedońskim. Są dobre, ale to już nie to. Są inne. Chyba jednak lubię u Gemmella właśnie oblężenia i śmierć pierwszoplanowych postaci... Oraz jednozdaniowe puenty - są co najmniej dwie, ale pamiętam teraz tylko jedną, w "Rycerzach mrocznej chwały" ("Nie wrócili" AFAIR albo "Nigdy nie wrócili" czy podobnie). Przyznam, że mnie powalają.
Otwieram wątek z uwagi na wypowiedź Generała (i AFAIR nie tylko) w Ostatnio czytanych. Ostatnio nie czytam (wałkowanie VII HP wyłączając), ale o Gemmellu mogę. Pisać. Dużo. Jako że również bardzo go lubię. Z tym, że zdecydowanie wolę powieści z cyklu o Drenajach i pojedyncze tomy. Lubię je na tyle, że kilka mam po angielsku, a zwykle w oryginale książek nie kupuję (są nieliczne wyjątki). Jestem ciekawa, czy w Polsce zostanie wydany ostatni tom o Waylanderze...; nie powiem, żeby zaskakiwał, ale czyta się całkiem dobrze.
No właśnie: znając parę powieści Gemmella można z dużą dozą prawdopodobieństwa przypuszczać, co będzie w kolejnych. Gemmell pasjami opisywał oblężenia oraz, równie chętnie, zabijał głównych bohaterów. Z tym, że w wielu jego powieściach głównych postaci, z których punktu widzenia prowadzona była narracja, jest po parę. Dzięki temu, chociaż część ginie tragicznie, kilka zawsze dożywa końca, więc jest o kim pisać. Po części uważam to za wadę - w kółko to samo - ale po części za zaletę, bo choć wiadomo, że nie każda pierwszoplanowa postać końca dożyje, to nigdy nie wiadomo, kto zginie. Pomijając, ewentualnie, powieści o Waylanderze i Drussie, bo można się domyślać, że tych bohaterów autor się nie pozbędzie (taaa..., ale można się też na takim domyśle "przejechać" :-P).
Bardzo żałuję, że Gemmell zmarł, przez co więcej już nie napisze. W cyklu o Drenajach powstała przez to dziura i nie wiem, czy modlić się o jej wypełnienie przez innego pisarza, który Gemmellowi dorówna, czy woleć, by pozostała dziurą. Mówię o "wojnach bliźniaków", które plasują się w chronologii Drenanu (?) pomiędzy "W poszukiwaniu utraconej chwały" i "Zimowymi wojownikami". W pierwszej z wymienionych powiesci pojawiają się bowiem owi bliźniacy, a druga dzieje się po "wojnach bliźniaków" - są one tam wspomniane jako fakt historyczny. No i ból...
Oprócz cyklu o Drenajach czytałam również serię o kamieniach Sipstrassi, dwa pierwsze tomy Rigante (te, które wyszły w Polsce) i o Aleksandrze Macedońskim. Są dobre, ale to już nie to. Są inne. Chyba jednak lubię u Gemmella właśnie oblężenia i śmierć pierwszoplanowych postaci... Oraz jednozdaniowe puenty - są co najmniej dwie, ale pamiętam teraz tylko jedną, w "Rycerzach mrocznej chwały" ("Nie wrócili" AFAIR albo "Nigdy nie wrócili" czy podobnie). Przyznam, że mnie powalają.
You can be anything you want to be
Just turn yourself into anything you think that you could ever be
("Innuendo", Queen)
Just turn yourself into anything you think that you could ever be
("Innuendo", Queen)
Re: Gimela Gemmella
No dobrze, spytam: co to jest gimela?Nakago pisze:Za temat z góry przepraszam: wcale nie uważam, że u Gemmella jest gimela
- ElGeneral
- Mistrz Jedi
- Posty: 6089
- Rejestracja: pt, 09 lis 2007 18:36
Nakago, namawiam rozmaite wydawnictwa, na wydanie dwu ostatnich tomów z cyklu Rigante i dwu tomów z cykly Drenai, których jeszcze w Polsce nie wydano - "Biały Wilk" i "Miecze Nocy i Dnia". Możesz się w nich natknąć na Drussa. No i oczywiście ostatni tom z cyklu o "Zbójcy" [Waylanderze], w zaskakujący sposób zamykający cykl [Waylander zmienia swoją przeszłość].
Gemmel w ogóle jest moim najbardziej ulubionym pisarzem fantasy - jego powieści pisane są niezwykle prostym, ale bardzo sugestywnym i zaskakująco trafnym, choć oszczędnym językiem. Tłumaczenie Gemmela to sama przyjemność. Pamiętasz dialog z cyklu o Człowieku Jerusamem:
- Unikaj Shannowa. On cię zabije.
- Chcesz powiedzieć, że jest ode mnie lepszy?
- Nie, tego nie mówię. Powiedziałem tylko, że on cię zabije.
Gemmel w ogóle jest moim najbardziej ulubionym pisarzem fantasy - jego powieści pisane są niezwykle prostym, ale bardzo sugestywnym i zaskakująco trafnym, choć oszczędnym językiem. Tłumaczenie Gemmela to sama przyjemność. Pamiętasz dialog z cyklu o Człowieku Jerusamem:
- Unikaj Shannowa. On cię zabije.
- Chcesz powiedzieć, że jest ode mnie lepszy?
- Nie, tego nie mówię. Powiedziałem tylko, że on cię zabije.
Takie jest moje zdanie w tej materii, a oprócz tego uważam, że Kartagina powinna być zburzona.
- Nakago
- Fargi
- Posty: 382
- Rejestracja: śr, 09 sty 2008 22:06
Gwarowe określenie bałaganu. Potężnego. Gemmell bałaganu nie ma, ale brzmieniowo z nazwiskiem mi się kojarzy - nie poradzę.Random pisze:No dobrze, spytam: co to jest gimela?
Rigante jakoś mnie nie wciągnęło. Ale jak wyjdą kolejne tomy, to na pewno kupię i przeczytam.ElGeneral pisze:Nakago, namawiam rozmaite wydawnictwa, na wydanie dwu ostatnich tomów z cyklu Rigante
W obu? Drugi, według Wikipedii, w chronologii powieściowej plasuje się po "Zimowych wojownikach", więc dawno po śmierci Drussa. Muszę je wreszcie kupić po angielsku, bo po polsku się chyba nie doczekam :-D.ElGeneral pisze:i dwu tomów z cykly Drenai, których jeszcze w Polsce nie wydano - "Biały Wilk" i "Miecze Nocy i Dnia". Możesz się w nich natknąć na Drussa.
To mam i czytałam. Zakończenie rzeczywiście jest raczej zaskakujące, ale cały tom - typowy. Nadchodzi wielkie ZŁO i tylko jedna osoba może je pokonać. No, z ewentualną drobną pomocą "szaraczków" ;-). Cały Gemmell.ElGeneral pisze:No i oczywiście ostatni tom z cyklu o "Zbójcy" [Waylanderze], w zaskakujący sposób zamykający cykl [Waylander zmienia swoją przeszłość].
U mnie plasuje się w czołówce, ale ulubionym nie jest. Nie mam ulubionego pisarza, mam ulubionych. I każdy z nich ma powieści, które wręcz uwielbiam, oraz takie, za którymi nie przepadam.ElGeneral pisze:Gemmel w ogóle jest moim najbardziej ulubionym pisarzem fantasy
Pewnie dlatego mogę go czytać w oryginale. Mój angielski nie jest za dobry.ElGeneral pisze:- jego powieści pisane są niezwykle prostym, ale bardzo sugestywnym i zaskakująco trafnym, choć oszczędnym językiem.
Nie pamiętam, przyznam, to nie jest mój ulubiony jego cykl. Pamiętam za to niektóre rozmowy - i sceny - z cyklu o Drenajach; ach, scena, kiedy Scaler szedł na schadzkę z Rowenną (po ścianie) rozbija mnie za każdym razem.ElGeneral pisze:Tłumaczenie Gemmela to sama przyjemność. Pamiętasz dialog z cyklu o Człowieku Jerusamem:
- Unikaj Shannowa. On cię zabije.
- Chcesz powiedzieć, że jest ode mnie lepszy?
- Nie, tego nie mówię. Powiedziałem tylko, że on cię zabije.
You can be anything you want to be
Just turn yourself into anything you think that you could ever be
("Innuendo", Queen)
Just turn yourself into anything you think that you could ever be
("Innuendo", Queen)
- ElGeneral
- Mistrz Jedi
- Posty: 6089
- Rejestracja: pt, 09 lis 2007 18:36
No. Tylko nie mogę darować Królickiemu - którego skądinąd bardzo szanuję - że nazwy wszystkich plemion Nadirów zostawił w angielskim brzmieniu. Brzmi mi to jakimś fałszem. Waylandera ma przykład też mógł spolszczyć...
Takie jest moje zdanie w tej materii, a oprócz tego uważam, że Kartagina powinna być zburzona.
- Navajero
- Klapaucjusz
- Posty: 2485
- Rejestracja: pn, 04 lip 2005 15:02
- ElGeneral
- Mistrz Jedi
- Posty: 6089
- Rejestracja: pt, 09 lis 2007 18:36
Owszem. W Diunie osobliwie podobały mi się"filtrfraki".
Maleńki offtop.
Już widzę Freemena (co robi Freemen, jak ma chandrę? Zalewa robaka), który mówi do żony: "Kochanie, podaj mi mój flitfrrr... ftilfrr... ftrilff.. No, kurrr...a! Podaj mi to, co tam wisi koło wyjścia!"
Maleńki offtop.
Już widzę Freemena (co robi Freemen, jak ma chandrę? Zalewa robaka), który mówi do żony: "Kochanie, podaj mi mój flitfrrr... ftilfrr... ftrilff.. No, kurrr...a! Podaj mi to, co tam wisi koło wyjścia!"
Takie jest moje zdanie w tej materii, a oprócz tego uważam, że Kartagina powinna być zburzona.
- Nakago
- Fargi
- Posty: 382
- Rejestracja: śr, 09 sty 2008 22:06
Literówka, czy celowo "e" dodałeś? Dawno czytałam "Diunę", ale wydaje mi się, że tam jednak Fremeni byli, a nie Freemeni.
O ile pamiętam, to u Gemmella część nazw plemion chyba była tłumaczona (Wilcze Łby? Cięto...coś tam :-P), a część nie (Spears? Green Monkeys?; Notasi powinni raczej zostać bez przekładu, może jako jedyni). Trochę to dziwne, rzeczywiście.
A Waylandera w jaki sposób chciałbyś spolszczyć?
O ile pamiętam, to u Gemmella część nazw plemion chyba była tłumaczona (Wilcze Łby? Cięto...coś tam :-P), a część nie (Spears? Green Monkeys?; Notasi powinni raczej zostać bez przekładu, może jako jedyni). Trochę to dziwne, rzeczywiście.
A Waylandera w jaki sposób chciałbyś spolszczyć?
You can be anything you want to be
Just turn yourself into anything you think that you could ever be
("Innuendo", Queen)
Just turn yourself into anything you think that you could ever be
("Innuendo", Queen)
- ElGeneral
- Mistrz Jedi
- Posty: 6089
- Rejestracja: pt, 09 lis 2007 18:36
Istotnie, pomyliłem się. Fremeni, masz rację. A jak byłbym spolszczył Waylandera? Nie wiem, ale gdybym to tłumaczył, to sięgnąłbym do dwu słów tworzących owo imię ("Way', "Land") i może byłbym go nazwał Wędrowcem, albo Obieżyświatem. Pani Skibniewska popełniła błąd w tłumaczeniu, bo jej Obieżyświat u Tolkiena nazywany jest Striderem - człowiekiem o długim kroku, dumnie kroczącym... Więc też niezbyt trafnie dobrane spolszczenie (Obieżyświat z "W 80 dni dookoła świata" też w oryginale nazywa się Passepartout - ten, który zawsze da sobie radę [popraw mnie, Alfi, jeżeli się mylę]).Nakago pisze:Literówka, czy celowo "e" dodałeś? Dawno czytałam "Diunę", ale wydaje mi się, że tam jednak Fremeni byli, a nie Freemeni.
O ile pamiętam, to u Gemmella część nazw plemion chyba była tłumaczona (Wilcze Łby? Cięto...coś tam :-P), a część nie (Spears? Green Monkeys?; Notasi powinni raczej zostać bez przekładu, może jako jedyni). Trochę to dziwne, rzeczywiście.
A Waylandera w jaki sposób chciałbyś spolszczyć?
A przede wszystkim trzeba konsekwencji - albo się tłumaczy nazwy (o ile są znaczące), albo nie. Taka mieszanka, jak w cyklu "Drenai", to nieporządek i basta.
Edit: Nie pamiętam teraz tytułów książek, ale przynajmniej w dwu natknąłem się na określenie "waylanding" oznaczające zbójectwo na drodze.
Takie jest moje zdanie w tej materii, a oprócz tego uważam, że Kartagina powinna być zburzona.
- taki jeden tetrix
- Niezamężny
- Posty: 2048
- Rejestracja: pt, 10 cze 2005 20:16
Um... A to nie "waylaying" było czasem? Merriam-Webster zna tylko Waylanda/Welanda/Wolanda z germańskich legend. Więc mnie ciekawość tyka.ElGeneral pisze:Edit: Nie pamiętam teraz tytułów książek, ale przynajmniej w dwu natknąłem się na określenie "waylanding" oznaczające zbójectwo na drodze.
"Anyone who's proud of their country is either a thug or just hasn't read enough history yet" (Richard Morgan, Black Man)
"Jak ktoś chce sypiać ze skunksami, niech nie płacze, że mu dzieci śmierdzą" (Etgar Keret)
"Jak ktoś chce sypiać ze skunksami, niech nie płacze, że mu dzieci śmierdzą" (Etgar Keret)
- ElGeneral
- Mistrz Jedi
- Posty: 6089
- Rejestracja: pt, 09 lis 2007 18:36
Widzisz, pamiętam tylko, że określenie "waylanding" pojawiło się w kontekście rozgraniczenie zbójnictwa morskiego od lądowego.taki jeden tetrix pisze:...Um... A to nie "waylaying" było czasem? Merriam-Webster zna tylko Waylanda/Welanda/Wolanda z germańskich legend. Więc mnie ciekawość tyka.
Wayland Smith, to przecie Przydrożny Kowal, Wędrowny Kowal (Kipling, "Puk z Pukowej Górki") - czyli taki, co nosi swoje narzędzia w skórzanym worze i wędruje po świecie szukając pracy, więc nie jest wykluczone, że Waylandera można by nazwać Wędrowcem.
Takie jest moje zdanie w tej materii, a oprócz tego uważam, że Kartagina powinna być zburzona.
- taki jeden tetrix
- Niezamężny
- Posty: 2048
- Rejestracja: pt, 10 cze 2005 20:16
Zanotować... a nuż się przyda. Dziękuję.ElGeneral pisze:Widzisz, pamiętam tylko, że określenie "waylanding" pojawiło się w kontekście rozgraniczenie zbójnictwa morskiego od lądowego.
A to już cokolwiek bardziej skomplikowane: uprasza się o kliknięcie, żadnych świństw tam nie ma :)ElGeneral pisze:Wayland Smith, to przecie Przydrożny Kowal, Wędrowny Kowal (Kipling, "Puk z Pukowej Górki") - czyli taki, co nosi swoje narzędzia w skórzanym worze i wędruje po świecie szukając pracy, więc nie jest wykluczone, że Waylandera można by nazwać Wędrowcem.
Za słaby jestem z etymologii, żeby dokładnie sobie prześledzić ewolucję tego imienia...
"Anyone who's proud of their country is either a thug or just hasn't read enough history yet" (Richard Morgan, Black Man)
"Jak ktoś chce sypiać ze skunksami, niech nie płacze, że mu dzieci śmierdzą" (Etgar Keret)
"Jak ktoś chce sypiać ze skunksami, niech nie płacze, że mu dzieci śmierdzą" (Etgar Keret)
- ElGeneral
- Mistrz Jedi
- Posty: 6089
- Rejestracja: pt, 09 lis 2007 18:36
TJT!
Znam legendę o "Kowalu Bogów" i polecam lekturę Kiplinga, o którego Wayland jest właśnie Przydrożnym Kowalem i zdegradowanym bogiem, któremu Puk przepowiedział jego upadek.
We wskazanym przez ciebie fragmencie też się wspomina o Waylandzie jako o Przydrożnym Kowalu.
Pozdrawiam!
Edit:
A w ogóle to obaj odeszliśmy od tematu tak daleko, że trudno bardziej. Moderatorze! Czyń swą powinność! ;-)
Znam legendę o "Kowalu Bogów" i polecam lekturę Kiplinga, o którego Wayland jest właśnie Przydrożnym Kowalem i zdegradowanym bogiem, któremu Puk przepowiedział jego upadek.
We wskazanym przez ciebie fragmencie też się wspomina o Waylandzie jako o Przydrożnym Kowalu.
Pozdrawiam!
Edit:
A w ogóle to obaj odeszliśmy od tematu tak daleko, że trudno bardziej. Moderatorze! Czyń swą powinność! ;-)
Takie jest moje zdanie w tej materii, a oprócz tego uważam, że Kartagina powinna być zburzona.
- Nakago
- Fargi
- Posty: 382
- Rejestracja: śr, 09 sty 2008 22:06
Tak też sądziłam, że będziesz chciał iść w kierunku Wędrowca czy Obieżyświata (acz ten ostatni jednak za bardzo kojarzy mi się ze Skibniewskiej przekładem "Władcy Pierścieni" - co z tego, że niedokładnym, grunt, że pasuje ;-)). Waylander jest wędrowcem, przede wszystkim jednak mordercą; nie zmienił imienia, bo poczuł zew drogi dalekiej, tylko przyjął pseudonim jako zawodowy zabójca. I zapewne z tą jego "profesją" jest to miano związane. Ale to by się raczej musiał wypowiedzieć ktoś, kto język angielski zna o wiele lepiej, niż ja.
Cieszmy się, jednakże, że przetłumaczono np. "Wirujące Ostrze" albo "Tancerza Cieni" (czy jak to tam szło - zabijcie, teraz akurat mi się zaczęło kićkać :-(... "Tańczące Ostrze"?). Z kolei trochę mnie dziwi "Talisman" (chyba właśnie w tej formie występujący: przez "s", a nie przez "z"), ale nie dlatego, że imienia nie przetłumaczono, tylko że mu takie nadano. I skąd między Nadirami wziął się taki "Ulryk", to już kompletnie nie rozumiem. Ulryk to, chyba, imię germańskie, a Nadirowie bardziej się kojarzą z Mongołami czy podobnym ludem koczowniczym, Tatarami może. Ja wiem, że dzieła Gemmella to przecież fantastyka i nie dzieją się w naszym świecie nawet, ale jakoś mi się to gryzie :-(.
Cieszmy się, jednakże, że przetłumaczono np. "Wirujące Ostrze" albo "Tancerza Cieni" (czy jak to tam szło - zabijcie, teraz akurat mi się zaczęło kićkać :-(... "Tańczące Ostrze"?). Z kolei trochę mnie dziwi "Talisman" (chyba właśnie w tej formie występujący: przez "s", a nie przez "z"), ale nie dlatego, że imienia nie przetłumaczono, tylko że mu takie nadano. I skąd między Nadirami wziął się taki "Ulryk", to już kompletnie nie rozumiem. Ulryk to, chyba, imię germańskie, a Nadirowie bardziej się kojarzą z Mongołami czy podobnym ludem koczowniczym, Tatarami może. Ja wiem, że dzieła Gemmella to przecież fantastyka i nie dzieją się w naszym świecie nawet, ale jakoś mi się to gryzie :-(.
You can be anything you want to be
Just turn yourself into anything you think that you could ever be
("Innuendo", Queen)
Just turn yourself into anything you think that you could ever be
("Innuendo", Queen)