Robert J. Szmidt, znany jako NURS

czyli o naszych albo cudzych autorach i ich dziełach - wszystko co chcielibyście wiedzieć, a o co (nie)boicie się zapytać

Moderator: RedAktorzy

Awatar użytkownika
Robert J. Szmidt
Kurdel
Posty: 778
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 01:12

Post autor: Robert J. Szmidt »

kiwaczku, jako stary matros słodkowodny w tekście, który oddałem, słowo statek było używane wyłącznie w odniesieniu do frachtowców i innej cywilbandy. Ale ta książka przeszła taką drogę, że nie wiem do końca co się w niej znajduje.
Tylko wyjątkowy głupiec, albo kanalia wredna, lży innych z powodu błędów, które sam nagminnie popełnia.

Bez gwiazdy nie ma jazdy!

Awatar użytkownika
Ika
Oko
Posty: 4256
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 11:26

Post autor: Ika »

Kiwak, ale Ty masz hysia :)
Te statki we książce to one nie były północne tylko powietrzne a Ty się czepiasz. Mimo że NURS przetłumaczył "statek wroga" to w prawie jest, bo nawet gdyby nie używał wymiennie to by mu redakcja zmieniła, albo byście się (czytelniki jedne) czepiali o powtórzenia.
Im mniej zębów tym większa swoboda języka

Awatar użytkownika
kiwaczek
szuwarowo-bagienny
Posty: 5629
Rejestracja: śr, 08 cze 2005 21:54

Post autor: kiwaczek »

Akurat powietrzne :P

Kosmiczne były, kosmiczne. I nawet zastanawiałem się nad tym problemem w tym aspekcie. Że skoro samolot to statek powietrzny, więc może i ta drogą pójść. Ale nic z tego. Bo nie ma z kolei okrętów powietrznych. Poza tym, cała reszta zabawy zaczerpnięta jest wyraźnie z istniejących tradycji marynarskich. Flot morskich, nie powietrznych. Więc na ten przykład stopnie wojskowe są tam morskie, a nie lądowe czy z sił powietrznych. każdy okręt jest osobną jednostką, co też funkcjonuje jedynie w marynarkach wojennych, tradycje trapowe, bandery itp. Autor, tak jak i inni w tym względzie, odwołuje się do marynarki, nie do lotnictwa.

A zarzut powtórzeń też można zbić, bo da się ten okręt zastąpić innymi słowami niż statek. I można by się w ten sposób uchronić przed rzeczą, która nawet według SJP jest kuriozum straszliwym, czyli "okrętami handlowymi" - co też w treści polskiej wersji pada.

Bo jeśli jeszcze według SJP okręt to duży statek (strasznie naciągane), to w drugą stronę to już nie działa.

I nie jest ważne teraz, kto zmienia okręty na statki - czy robi to tłumacz czy redaktor - w każdej sytuacji jest to błąd.
I'm the Zgredai Master!
Join us young apprentice!
Jestem z pokolenia 4PiP i jestem z tego dumny!

Ariel

Post autor: Ariel »

kiwaczek pisze:W Apokalipsie strasznie rozbawiło mnie odnalezienie tego podziemnego schronu z zakonserwowanymi czołgami. I uruchamianie ich w tempie ekspresowym po kilkuletnim bezruchu. I tam chyba nawet coś więcej niż czołgi było. Samoloty bodajże (ale głowy nie dam). I one tez po pół godzinie mogły już latać. Ale to tylko takie sobie czepialstwo, na rozpoczęcie dyskusji.

Poza tym to mam takie wrażenie, że to była taka współczesna proza ku pokrzepieniu serc. Tyle mi po tym wszystkim zostało w pamięci po kilku latach.
Były pełne dwie dywizje pancerne, MIGi 29, F16stki, F117stki, F22jki i bezzałogowe Raptory.
Jeśli chodzi o sprzęt pancerny to raczej jest możliwe, by mogły zacząć manewry po takim czasie. Patrząc nawet na realia jakie są opisane w tej książce to z Bastionu dopiero wyszli na zwiady po dwóch latach od pierwszego ataku nuklearnego, więc ci, co sprzęt taki zgromadzili, mogli mieć z góry założone, że będą te pojazdy używane po tak długim czasie spoczynku... tak ja to widzę w każdym bądź razie.
Co do MIGów mógłbym także zaryzykować opowiedzenie się po stronie autora, bo ruski sprzęt ma jednak tendencje do długowieczności.
Co do amerykańskiej części listy sprzętu to nie wiem. Sama książka za to jest rewelacyjna. Cały dzień nad nią spędziłem - nie licząc kawałka nocy - zanim nie skończyłem jej czytać. Oderwać się od niej nie można praktycznie.

Awatar użytkownika
SzaryKocur
Fargi
Posty: 424
Rejestracja: czw, 23 lis 2006 01:31
Płeć: Mężczyzna

Post autor: SzaryKocur »

Jestem świeżo po "Apokalipsie Według Pana Jana".
A reszta to w zasadzie spoiler, więc maskuję.

[md5]
Z trudem ale w końcu skojarzyłem i specjalnie przejrzałem "Autobahn nach Poznań" żeby znaleźć nawiązania. Jakoś mi ten Pan Jan utknął w pamięci, ale po pierwszym pobieżnym przejrzeniu "Autobahnu" nic nie znalazłem i już zaczynałem myśleć, że to było w jakimś innym opowiadaniu (coś Piekary albo Grzędowicza? "Wrzesień" Pacyńskiego?) dopiero opis Poznania zmusił mnie do dokładniejszego przeszukania "Autobahnu". W dedykacji też jest wskazówka.

Zastanowił mnie prolog. Jeszcze jakiś czas po nim czekałem na powrót do tamtych postaci. Wygląda jak by to było oddzielne opowiadanie. Ciekawe ile czasu minęło zanim po opowiadaniu autor zaczął pisać resztę. Drugi numer autor wykręcił z egzekucją trzech żołnierzy. Już myślałem, że znów wyjdzie na wierzch mroczna strona Pana Jana. Trochę się rozczarowałem, bo im dalej, tym Burmistrz stawał się coraz bardziej idealny. Jeszcze trochę i byłby jak Stalin z "Wyboru" Suworowa.[/md5]
Zakapturzone awatary rulez!
Wszystko co napisałem, to tylko moje prywatne zdanie.

ODPOWIEDZ