Cthulhu i S-ka
Moderator: RedAktorzy
- Gesualdo
- Niegrzeszny Mag
- Posty: 1752
- Rejestracja: pn, 01 wrz 2008 14:45
Cthulhu i S-ka
Howard Phillips Lovecraft. Grafoman, czy artysta horroru? Co myślicie o samotniku z Providence?
"Jestem kompozytorem i coś pewnie chciałem, ale już zapomniałem."
- Feline
- Kurdel
- Posty: 756
- Rejestracja: pt, 01 sie 2008 11:06
Zaś jego bohater pojawił się na Nordconie (chociaż potem gubił swe elementy ;).
A serio - gdy opowiadania pojawiły się w Polsce wielu zafascynowały czy chociaż zafrapowały (także i niektórych "fachowców" od etyki czy literatury, jak pamiętam). Na mnie zrobiły wrażenie nastrojem, ale i gustowałem wówczas w twórczości trochę pokrewnego Edgara Allana. Chociaż w tym przypadku odwołania - no i obsesje - okazały się odmienne.
Teraz - mocno zatarły się już szczegółami w pamięci, chociaż zbiorek stoi na półce. Nie wykluczam, że kiedyś jeszcze do niego zajrzę.
A serio - gdy opowiadania pojawiły się w Polsce wielu zafascynowały czy chociaż zafrapowały (także i niektórych "fachowców" od etyki czy literatury, jak pamiętam). Na mnie zrobiły wrażenie nastrojem, ale i gustowałem wówczas w twórczości trochę pokrewnego Edgara Allana. Chociaż w tym przypadku odwołania - no i obsesje - okazały się odmienne.
Teraz - mocno zatarły się już szczegółami w pamięci, chociaż zbiorek stoi na półce. Nie wykluczam, że kiedyś jeszcze do niego zajrzę.
- Q
- Nexus 6
- Posty: 3372
- Rejestracja: wt, 25 lis 2008 18:01
Re: Cthulhu i S-ka
Jedno i drugie. Grafoman formy, geniusz treści, bo chyba jako pierwszy przedstawił w literaturze jak małym pyłkiem jest człowiek na tle Wszechświata, i jak bardzo Wszechświat jest miejscem nie-dla-ludzi.Gesualdo pisze:Howard Phillips Lovecraft. Grafoman, czy artysta horroru?
Lubię niektóre jego utwory - "Widmo nad Innsmouth" czy "Szepczący w ciemności" ale nie postrzegałem ich jak jako horroru (ani Deep Ones, ani Mi-Go mnie nie przerażali, wręcz kibicowałem im ;-) ), natomiast "Kolor z przestworzy" i "Muzyka Ericha Zanna" powodują u mnie gęsią skórkę do dziś.
ps. Pisałem o nim szerzej TU.
E: rozbudowa i to znaczna.
forum miłośników serialu „Star Trek”, gdzie ludzi zdolnych do używania mózgu po prostu nie ma - Przewodas
- Gesualdo
- Niegrzeszny Mag
- Posty: 1752
- Rejestracja: pn, 01 wrz 2008 14:45
Re: Cthulhu i S-ka
Mam podobne odczucia. Wiele jego opowiadań było dla mnie wręcz nudnych, natomiast jeśli spojrzeć na całokształt, na świat, który wykreował, wrażenie było niesamowite. Dla mnie jest mistrzem "klimatu", tego szerzej pojętego, nie zawierającego się tylko w poszczególnych utworach. U niego wszystko było takie wielkie i potwornie stare. Człowiek czuł się jak nic nie znacząca drobina.Q pisze:Jedno i drugie. Grafoman formy, geniusz treści...Gesualdo pisze:Howard Phillips Lovecraft. Grafoman, czy artysta horroru?
opowiadanie Szepczący w ciemności nudziło mnie do ostatniej strony. Natomiast ostatnie zdanie opowiadania przewróciło mój świat do góry nogami. Przesadzam trochę, ale wtedy, dziecięciem będąc, końcówka zrobiła na mnie kolosalne wrażenie.
Muzyka Ericha Zanna jest taką małą perełką. Świetne zakończenie, pełne niedopowiedzenia.
Polecam też W górach szaleństwa.
Myślę, że warto poznać twórczość Lovecrafta i włączyć niektóre lovecraftowskie efekty do swojego "pisarstwa". Odpowiednio zmodyfikowane, przemielone przez współczesną świadomość i techniki, dają świetne rezultaty.
"Jestem kompozytorem i coś pewnie chciałem, ale już zapomniałem."
- Q
- Nexus 6
- Posty: 3372
- Rejestracja: wt, 25 lis 2008 18:01
Re: Cthulhu i S-ka
Jako pierwszy umiał powiedzieć to wprost, i to przesądza o jego geniuszu. (Tak jak i jako pierwszy wykreował niehumanoidalnych Obcych.)Gesualdo pisze:Mam podobne odczucia. Wiele jego opowiadań było dla mnie wręcz nudnych, natomiast jeśli spojrzeć na całokształt, na świat, który wykreował, wrażenie było niesamowite. Dla mnie jest mistrzem "klimatu", tego szerzej pojętego, nie zawierającego się tylko w poszczególnych utworach. U niego wszystko było takie wielkie i potwornie stare. Człowiek czuł się jak nic nie znacząca drobina.
Szkoda natomiast, że ogólne wrażenie umie psuć nadmiar macek i dziwacznych określeń. (BTW. niegdy nie umiałem uwierzyć, źe Cthulhu z finału "Zewu.." to ta wielka, starożytna, nadludzko mądra istota. Choć miał alibi - dopiero co się przebudził i mógł być otumaniały... ;-) )
A mi się podobało, z powodu ikreacji Mi-Go. Natomiast końcówka? Też chciałem, żeby mnie ktos tak w cylinder wsadził i między gwiazdy zabrał... (Tak jak Deep Ones zazdrościłem nieśmiertelności i tych fajnych podmorskich miast.)Gesualdo pisze:opowiadanie Szepczący w ciemności nudziło mnie do ostatniej strony. Natomiast ostatnie zdanie opowiadania przewróciło mój świat do góry nogami. Przesadzam trochę, ale wtedy, dziecięciem będąc, końcówka zrobiła na mnie kolosalne wrażenie.
W sumie nie wiadomo o co chodzi, ale wrażenie robi niesłychane.Gesualdo pisze:Muzyka Ericha Zanna jest taką małą perełką. Świetne zakończenie, pełne niedopowiedzenia.
Inspiracja dla "The Thinga". godna uwagi choćby z tej racji.Gesualdo pisze:Polecam też W górach szaleństwa.
ps. zapominamy tu o roli Lovecrafta jako erudyty, mentora i wychowawcy... Jego wpływie na Howarda, Kuttnera, Blocha czy tak istotnego dla kształtu SF Campbella (ech, gdyby mi wpadła w ręce słynna korespondencja tych dwóch...)
E: literówka
forum miłośników serialu „Star Trek”, gdzie ludzi zdolnych do używania mózgu po prostu nie ma - Przewodas
- Gesualdo
- Niegrzeszny Mag
- Posty: 1752
- Rejestracja: pn, 01 wrz 2008 14:45
Re: Cthulhu i S-ka
Z jego prozy najbardziej wbiły mi się w pamięć wyrażenia:Q pisze: Szkoda natomiast, że ogólne wrażenie umie psuć nadmiar macek i dziwacznych określeń
-Wynaturzony
-Spaczony
-Cyklopowy
-Relief
-Eony
-Amorficzne kształty
-Obłęd
-Szaleństwo
-Koza
-Prastare
-Przestworza
-Bóstwa
-Szydercze
-Starożytne
-Gliniane tabliczki
-Cthulhu:)
Samotnik z Providence jest chyba epistolarnym rekordzistą świata. Jeśli podzielić ilość stron wszelkiego rodzaju korespondencji przez ilość dni jego życia, wychodzi astronamiczna liczba:)ps. zapominamy tu o roli Lovecrafta jako erudyty, mentora i wychowawcy... Jego wpływie na Howarda, Kuttnera, Blocha czy tak istotnego dla kształtu SF Campbella (ech, gdyby mi wpadła w ręce słynna korespondencja tych dwóch...)
Na Lovecrafcie wzrorowało się wielu mistrzów grozy. Choćby King.
Był też niesłychanie ciekawą, lecz tragiczną, postacią.
"Jestem kompozytorem i coś pewnie chciałem, ale już zapomniałem."
- Q
- Nexus 6
- Posty: 3372
- Rejestracja: wt, 25 lis 2008 18:01
Re: Cthulhu i S-ka
Zastanawaim się na ile świadomie szedłu tu w ślady Merritta z jego opalescencjami, iglicami i innymi śmiesznymi słówkami...Gesualdo pisze:Z jego prozy najbardziej wbiły mi się w pamięć wyrażenia:
-Wynaturzony
-Spaczony
-Cyklopowy
-Relief
-Eony
-Amorficzne kształty
-Obłęd
-Szaleństwo
-Koza
-Prastare
-Przestworza
-Bóstwa
-Szydercze
-Starożytne
-Gliniane tabliczki
-Cthulhu:)
Owszem, przy czym listy zdradzaja jego oblicze intelektualisty-samouka ale i szaleńca-wizjonera. Czasem mi sie zdaje (bo czytałem ze dwa fragmenty tych listów), że mogą być znacznie ciekawsze niz twórczość literacka ich autora. (Tak jak - nie przymierzajac - Silverberg zrobił na mnie lepsze wrażenie jako felietonista "NF" niż jako pisarz :] )Gesualdo pisze:Samotnik z Providence jest chyba epistolarnym rekordzistą świata. Jeśli podzielić ilość stron wszelkiego rodzaju korespondencji przez ilość dni jego życia, wychodzi astronamiczna liczba:)
Owszem. Przy czym jest to rzecz powszechnie znana. Mnie bardziej ciekawi wpływ Samotnika na Campbella,a a co za tym idzie na SF tzw. Złotego Wieku.Gesualdo pisze:Na Lovecrafcie wzrorowało się wielu mistrzów grozy. Choćby King.
Podobnie zresztą jak inni autorzy tewj epoki - Kafka, Schulz czy jego (Lovecrafta, nie Schulza oczywiście) przyjaciel R. E. Howard...Gesualdo pisze:Był też niesłychanie ciekawą, lecz tragiczną, postacią.
E: poprawka techniczna
forum miłośników serialu „Star Trek”, gdzie ludzi zdolnych do używania mózgu po prostu nie ma - Przewodas
- Gesualdo
- Niegrzeszny Mag
- Posty: 1752
- Rejestracja: pn, 01 wrz 2008 14:45
Necronomicon. Księga, którą od zawsze chciałem dostać w swoje łapy. Nawet - a może tym bardziej - wtedy, gdy dowiedziałem się, że nie istnieje. Opisy Lovecrafta były tak sugestywne, że niektórzy nadal wierzą, że księga jest prawdziwa.
Ciekaw jestem, jakie to uczucie zanurzyć się w obłędzie po przeczytaniu z pozoru zwykłej lektury:)
Nie licząc przypadku, gdy mamy do czynienia z kawałkiem prawdziwej grafomanii. Przeczytanie takiego "dzieua" zawsze grozi obłędem:)
Ciekaw jestem, jakie to uczucie zanurzyć się w obłędzie po przeczytaniu z pozoru zwykłej lektury:)
Nie licząc przypadku, gdy mamy do czynienia z kawałkiem prawdziwej grafomanii. Przeczytanie takiego "dzieua" zawsze grozi obłędem:)
"Jestem kompozytorem i coś pewnie chciałem, ale już zapomniałem."
- Q
- Nexus 6
- Posty: 3372
- Rejestracja: wt, 25 lis 2008 18:01
Nie wiesz zapeene że "rekonstrukcje" Neronomiconu powstały. (TU o najbardziej znanej.) I faktycznie ich czytelnicy popadali w obłęd - uznbawali je za prawdziwe grimoiry i usiłowali czarować z ich pomocą :D.Gesualdo pisze:Necronomicon. Księga, którą od zawsze chciałem dostać w swoje łapy. Nawet - a może tym bardziej - wtedy, gdy dowiedziałem się, że nie istnieje. Opisy Lovecrafta były tak sugestywne, że niektórzy nadal wierzą, że księga jest prawdziwa.
Ciekaw jestem, jakie to uczucie zanurzyć się w obłędzie po przeczytaniu z pozoru zwykłej lektury:)
;-)Gesualdo pisze:Nie licząc przypadku, gdy mamy do czynienia z kawałkiem prawdziwej grafomanii. Przeczytanie takiego "dzieua" zawsze grozi obłędem:)
Hwh.. Zapominasz o cyklofrenii i schizofrenii polimorficznej ;-)Feline pisze:Trudno w obłędzie o odcienie.
forum miłośników serialu „Star Trek”, gdzie ludzi zdolnych do używania mózgu po prostu nie ma - Przewodas
- Gesualdo
- Niegrzeszny Mag
- Posty: 1752
- Rejestracja: pn, 01 wrz 2008 14:45
Pytanie, czy te "rekonstrukcje" mają cokolwiek wspólnego z zamysłem Lovecrafta. Szczerze mówiąc, nie wiem, czy zostawił jakieś zapiski/szkice/wspomnienia w listach do przyjaciół o Necronomiconie, na których podstawie można by cokolwiek rekonstruować. Bo w jego opowiadaniach raczej nie pozostawił zbyt wielu wskazówek.Q pisze: Nie wiesz zapeene że "rekonstrukcje" Neronomiconu powstały. (TU o najbardziej znanej.) I faktycznie ich czytelnicy popadali w obłęd - uznbawali je za prawdziwe grimoiry i usiłowali czarować z ich pomocą :D.
"Jestem kompozytorem i coś pewnie chciałem, ale już zapomniałem."
- Q
- Nexus 6
- Posty: 3372
- Rejestracja: wt, 25 lis 2008 18:01
Raczej niekoniecznie....Gesualdo pisze:Pytanie, czy te "rekonstrukcje" mają cokolwiek wspólnego z zamysłem Lovecrafta.
Z drugiej strony epigoni (zwł. Lumley) też umieli dopisywać "Necronomiconowi" nowe fragmenty, by mieć pseudo-podkładkę dla swoich wizji...
forum miłośników serialu „Star Trek”, gdzie ludzi zdolnych do używania mózgu po prostu nie ma - Przewodas
- Gesualdo
- Niegrzeszny Mag
- Posty: 1752
- Rejestracja: pn, 01 wrz 2008 14:45
Twórczość samotnika z Providence prezentuje pewne spojrzenie na ludzkie lęki. Niektórzy w jego utworach widzą jedynie oślizgłe potwory. Kto normalny w dzisiejszych czasach przestraszy się takiego gumowego monstrum? Nikt. Potęga grozy Lovecrafta tkwi jednak gdzie indziej.
Myślę, że u podstaw jego wizji leży strach przed potęgą. Tak wielką, tak niesamowicie totalną, że trudno to opisać. Gdy stajemy obliczu niewyobrażalnej mocy, czujemy się całkowicie bezbronni, nadzy, kalecy. Potęga łączy się również z nieskończonością – pojęciem, które fascynuje ludzkość od bardzo dawna. Przez potęgę można rozumieć również fizyczną wielkość, ogrom. Spoglądamy na gigantyczny wieżowiec i podświadomie czujemy strach. Ponieważ nas to przerasta. Jest po prostu zbyt duże. Myślę, że bojaźń przed wielkością dotyczy bardzo wielu aspektów: odległości, ilości (osobiście zawsze bardziej przerażała mnie perspektywa, że zostanę zjedzony przez miliony małych insektów, niż np. jednego wielkiego lwa) i… czasu. Minione stulecia, tysiąclecia, milenia – wszystko to może napawać grozą. Dlaczego? Nie wiem. Być może jest to spowodowane kolejną przedstawioną przeze mnie obawą.
Mianowicie, strach przed wszystkim co uśpione. Co tkwi nieruchomo, zasypane przez stosy głazów, i czeka. Właśnie to oczekiwanie jest najgorsze. Potwór nie jest aż taki straszny, gdy stoi przed nami, zionąc ogniem. Najgorsze jest oczekiwanie. Ta ciągła niepewność przed tym, co może nastąpić. Sen łączy się z zimnem. Bezdusznym mrozem, który tłumi wszelkie życie. Zimno to śmierć. Otchłań. Ale śmierć w żadnym razie ostateczna. To jedynie chwilowy przestój, jak stan hibernacji. Martwi w każdej chwili mogą się przebudzić i objawić się nam w całej swojej potwornej okazałości. Czyż to nie jest przerażająca perspektywa?
Kolejny strach – obawa przed nieznanym. Właściwe cały czas mówię o tym samym, tylko z trochę innej perspektywy. Wszystko, co może istnieć, ale my o tym nie wiemy, jest straszne, potwornie straszne, ponieważ nieznane. Ale później człowiek mówi sobie, że wcale nie jest pewien, czy chciałby się dowiedzieć. Strach przed niewiedzą łączy się ze strachem przed poznaniem. Przed wiedzą tak straszną, tak nieskończoną, że aż bolesną. Niektóre fakty mogą na stałe uszkodzić naszą psychikę. Pewne pojęcia są po prostu zbyt obce, zbyt dziwne, żebyśmy mogli je przyswoić, nie popadając w obłęd.
Jako ostatni, wymieniam strach przed samotnością. Mimo iż jest nas ładnych parę miliardów na naszym globie, czujemy się niezwykle wyobcowani, samotni. Dryfujemy w nieskończonym kosmosie, i nie możemy być niczego pewni.
Myślę że doskonałą projekcją wszystkich naszych lęków mogą być góry. Nie wiem, Himalaje, góry lodowe Antarktydy itp. Góry są potężne, stare, uśpione, zamrożone. Kryją w sobie niezliczone tajemnice. Najpełniejszym studium lęków, moim zdaniem, jest minipowieść Lovecrafta pt. „W górach szaleństwa.” Doszukać się tam można prawie wszystkiego, co jest obecne w jego koncepcji grozy.
Myślę, że u podstaw jego wizji leży strach przed potęgą. Tak wielką, tak niesamowicie totalną, że trudno to opisać. Gdy stajemy obliczu niewyobrażalnej mocy, czujemy się całkowicie bezbronni, nadzy, kalecy. Potęga łączy się również z nieskończonością – pojęciem, które fascynuje ludzkość od bardzo dawna. Przez potęgę można rozumieć również fizyczną wielkość, ogrom. Spoglądamy na gigantyczny wieżowiec i podświadomie czujemy strach. Ponieważ nas to przerasta. Jest po prostu zbyt duże. Myślę, że bojaźń przed wielkością dotyczy bardzo wielu aspektów: odległości, ilości (osobiście zawsze bardziej przerażała mnie perspektywa, że zostanę zjedzony przez miliony małych insektów, niż np. jednego wielkiego lwa) i… czasu. Minione stulecia, tysiąclecia, milenia – wszystko to może napawać grozą. Dlaczego? Nie wiem. Być może jest to spowodowane kolejną przedstawioną przeze mnie obawą.
Mianowicie, strach przed wszystkim co uśpione. Co tkwi nieruchomo, zasypane przez stosy głazów, i czeka. Właśnie to oczekiwanie jest najgorsze. Potwór nie jest aż taki straszny, gdy stoi przed nami, zionąc ogniem. Najgorsze jest oczekiwanie. Ta ciągła niepewność przed tym, co może nastąpić. Sen łączy się z zimnem. Bezdusznym mrozem, który tłumi wszelkie życie. Zimno to śmierć. Otchłań. Ale śmierć w żadnym razie ostateczna. To jedynie chwilowy przestój, jak stan hibernacji. Martwi w każdej chwili mogą się przebudzić i objawić się nam w całej swojej potwornej okazałości. Czyż to nie jest przerażająca perspektywa?
Kolejny strach – obawa przed nieznanym. Właściwe cały czas mówię o tym samym, tylko z trochę innej perspektywy. Wszystko, co może istnieć, ale my o tym nie wiemy, jest straszne, potwornie straszne, ponieważ nieznane. Ale później człowiek mówi sobie, że wcale nie jest pewien, czy chciałby się dowiedzieć. Strach przed niewiedzą łączy się ze strachem przed poznaniem. Przed wiedzą tak straszną, tak nieskończoną, że aż bolesną. Niektóre fakty mogą na stałe uszkodzić naszą psychikę. Pewne pojęcia są po prostu zbyt obce, zbyt dziwne, żebyśmy mogli je przyswoić, nie popadając w obłęd.
Jako ostatni, wymieniam strach przed samotnością. Mimo iż jest nas ładnych parę miliardów na naszym globie, czujemy się niezwykle wyobcowani, samotni. Dryfujemy w nieskończonym kosmosie, i nie możemy być niczego pewni.
Myślę że doskonałą projekcją wszystkich naszych lęków mogą być góry. Nie wiem, Himalaje, góry lodowe Antarktydy itp. Góry są potężne, stare, uśpione, zamrożone. Kryją w sobie niezliczone tajemnice. Najpełniejszym studium lęków, moim zdaniem, jest minipowieść Lovecrafta pt. „W górach szaleństwa.” Doszukać się tam można prawie wszystkiego, co jest obecne w jego koncepcji grozy.
"Jestem kompozytorem i coś pewnie chciałem, ale już zapomniałem."