Achika pisze:
A to sytuacja gospodarcza kraju zależy wyłącznie od tego, jaka partia jest u władzy, czy może wchodzą też w grę inne czynniki?...
to bardzo proste: jeśli wybuchła wojna, trwała okupacja i kraj jest zrujnowany to władza po wygonieniu agresora dąży do jak najszybszej odbudowy. Luzuje się podatki i przepisy. Oddaje do dyspozycji ocalały majątek narodowy. Tę banalną zasadę rozumiały nawet komuchy. (po wojnie np. każdy miał prawo naciąć sobie w rządowym lesie określoną ilość kubików drewna na odbudowę chaty) etc. nie były potrzebne żadne zezwolenia na budowę (choć za sanacji były regulacje).
Podobnie w okresie pokoju - jeśli następuje nieszczęście - klęska żywiołowa czy kryzys - mądra władza czyni starania by ograniczyć jej skutki. Jeśli nie ma kasy na bezpośrednią odbudowę luzuje co może z przepisami i obciążeniami.
Nastąpił kryzys. Ogarnął całą UE, wyszedł poza jej granice. Branża księgarska w takim przypadku cierpi pierwsza - ludzie najpierw oszczędzają na książkach, potem dopiero na mydle i jedzeniu.
Nasza władza zamiast dać ulgi podatkowe księgarniom, (i nie tylko) obniżyć choć czasowo haracz na ZUS etc. ten właśnie moment wybrała by dowalić nam głupi, niemoralny i niepotrzebny podatek vat. Efekt? Mi sprzedaż siadła o 1/3. Młodszych kolegów nawet nie pytam. 1/3 księgarni zakończyła działalność w ciągu ostatnich 2 lat. Na prowincji nie ma już w zasadzie księgarni w miasteczkach - wyrżnęły je spadek obrotów i podwyżki ZUS.
Nie wierzę że rządzą nami aż tacy idioci. Dlatego jestem przekonany że zrobiono to celowo.
Polak ma być biedny, głupi, ma żyć w byle jakiej norze i ma przestać czytać.
No ale jak rządzi potomek folskdojcza to co się dziwić? Kumple jego dziadka palili polskie biblioteki - dedukuję zatem że tusk (celowo małą literą) po prostu wpisuje się w pewien etos rodzinno-towarzyski. Tylko już nie musi osobiście biegać z kanistrem benzyny.
Odpowiadając na Twoje pytanie: Tak. 90% kryzysu to celowe i zaplanowane działania władz.
I przestań się tak frustrować, bo wrzodów dostaniesz.
owoż mam rodzinę na utrzymaniu i inne wydatki.
nie zrozumiesz.
miałem pewne plany - skromne, ale godne - które realizowałbym teraz - gdybym przez ostatnie 7 lat mógł w spokoju pracować, zarabiać, odkładać...
nigdy nie wyciągałem ręki, brzydzę się żebractwem - było trzeba wydać album o rodzinnej wsi - odwaliłem robotę, czytelnik pomógł ze składem, na druk wyłożyłem całą kasę z własnej kieszeni. Nie powiem ile wtopiłem. Ale nie była to mała kwota. Tylko że drugiego chwilowo nie wydam. Jest gotowy - ale nie stać mnie na druk.
A właśnie - bo nie wyjaśniłem - ja tych albumów nie mogę sprzedać.
musiałbym mieć działalność gospodarczą, odprowadzić vat, ZUS etc.
W efekcie jeden kosztowałby stówka - nikt na wsi tyle nie wyłoży.
Muszę je wydrukować za swoje i rozdać darmo najlepiej zapisując ile kto dostał.
A na razie i tak nie wydam.
długo by o tym.
Na Prykonie miałeś kolejkę po autografy że końca nie było widać, podchodząc z daleka zastanawiałam się, któraż to z zagranicznych gwiazd taka oblegana...
to normalne. nie byłem w Poznaniu od bodaj 2008-mego.
nazbierało się...
sprzedaż? Cóż dwa rozliczenia pod rząd miałem najgorsze od czasów Kaczyńskich.
Tylko wtedy miałem 10-12 wydanych książek a dziś 29. w tym miesiącu nieznaczna poprawa - pewnie księgarnie zarobiły na podręcznikach i płacą przeterminowane długi.