Magdalena Kozak - "Nocarz" - ten niepoprawnyVesper
Moderator: RedAktorzy
- taki jeden tetrix
- Niezamężny
- Posty: 2048
- Rejestracja: pt, 10 cze 2005 20:16
Zgadzam się... prawie. Znaczy, jest tak - są powieści o wojsku, specwojakach, dzielnych gliniarzach itepe, w których chodzi jednak raczej o warstwę obyczajową, niż o MortalKombatCzadForewer, czy też ordynaryjne jatki. Na ten przykład "Stąd do wieczności" Jonesa :D . Tam kwestia rzetelnych opisów uzbrojenia jest raczej drugorzędna, bo - mimo ogólnej tematyki - tak naprawdę nie o armię w tej książce chodzi. Nawet i w takich przypadkach jednak wolałbym, żeby pojawiające się jako sztafaż wrzutki zbrojeniowe zostały potraktowane serio - może bez detali, ale i bez byków.
Gorzej, jeśli czytam rzecz z założenia kryminalną i autor pisze o tym, że ktoś odwiódł kurek Glocka. To ja się pytam, jak on to zrobił.
Gorzej, jeśli czytam rzecz z założenia kryminalną i autor pisze o tym, że ktoś odwiódł kurek Glocka. To ja się pytam, jak on to zrobił.
"Anyone who's proud of their country is either a thug or just hasn't read enough history yet" (Richard Morgan, Black Man)
"Jak ktoś chce sypiać ze skunksami, niech nie płacze, że mu dzieci śmierdzą" (Etgar Keret)
"Jak ktoś chce sypiać ze skunksami, niech nie płacze, że mu dzieci śmierdzą" (Etgar Keret)
I widzisz Borsuku, tutaj bardziej zgodzę się z tetrixem, bo dla mnie opowiadanie Madzik jest o wampirach a militarystyka stanowi tylko tło. Tło istotne, owszem, bo wampiry są przy okazji przyuczone i pracują w spec - służbie, ale jednak tło. I na tym etapie szczegółowość, z jaką autorka opisuje ich broń i metody mi wystarcza, bo jestem, o czym pisałam od początku, zwykłym czytelnikiem. Nie czepiam się, bo nie wiem, zakładam, że autorka wie, o czym pisze. Cały wcześniejszy wywód o materiałach wybuchowych to dla mnie czary mary i nie ukrywam tego. I tak zapewne ma większość czytelników. Za to gdyby błędy były rażące, to przyklasnęłabym tym, którzy krytykują, ot, kwestia zachowania proporcji.
Teraz w sprawie Packa: pamiętam tamte zarzuty, one dotyczyły nie tyle znajomści tematu ile szczegółowości w opisach. Mnie to nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie, starałam się sprawdzać o czym czytam. Tak samo jak czasem spoglądam na mapę, gdy chcę wiedzieć więcej o miejscu akcji.
I na koniec, podsumowując, nie przeszkadza mi duża doza informacji ściśle tematycznych, wtłoczonych przez autora do tekstu, o ile są one ważne dla fabuły. Nie przeszkadzają mi drobne potknięcia w tle, gdyż ani nie jestem specjalistką w danej dziedzinie (gdy dotyczą tej, w której jestem, też czasem przymykam oko;)), ani tło nie powinno mieć aż takiego wpływu na całość.
Teraz w sprawie Packa: pamiętam tamte zarzuty, one dotyczyły nie tyle znajomści tematu ile szczegółowości w opisach. Mnie to nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie, starałam się sprawdzać o czym czytam. Tak samo jak czasem spoglądam na mapę, gdy chcę wiedzieć więcej o miejscu akcji.
I na koniec, podsumowując, nie przeszkadza mi duża doza informacji ściśle tematycznych, wtłoczonych przez autora do tekstu, o ile są one ważne dla fabuły. Nie przeszkadzają mi drobne potknięcia w tle, gdyż ani nie jestem specjalistką w danej dziedzinie (gdy dotyczą tej, w której jestem, też czasem przymykam oko;)), ani tło nie powinno mieć aż takiego wpływu na całość.
- Borsuk
- Ośmioł
- Posty: 609
- Rejestracja: śr, 08 cze 2005 20:12
- Płeć: Mężczyzna
Jasne, też tak uważam. Ale jak już ktoś uważa za potrzebne umieszczenie paru słów o broni/mapach/zabytkach/kulinariach/malarstwie barokowym/czymkolwiek to niech to będą słowa rzetelne. Bo wielu ludzi na świecie zna się mniej lub więcej na wielu sprawach, a przy tym lubią książki czytać. I jak trafią na bzdurę, to całego autora potraktują jako bzdurę. Więc lepiej się przykładać, a nie skupiać się tylko na przeżyciach wewnętrnych bohatera(ki), ktorzy napinają kurek Glocka ;-)taki jeden tetrix pisze:Zgadzam się... prawie. Znaczy, jest tak - są powieści o wojsku, specwojakach, dzielnych gliniarzach itepe, w których chodzi jednak raczej o warstwę obyczajową, niż o MortalKombatCzadForewer, czy też ordynaryjne jatki.
i tu się zgadamy Alu. Wybacz, pewnie wprowadziłem cię niechcący w błąd, używając cytatu z twojego posta by wypisać co mnie boli :-) przepraszam. Nie do ciebie mam pretensje :-)Ala pisze:I widzisz Borsuku, tutaj bardziej zgodzę się z tetrixem, bo dla mnie opowiadanie Madzik jest o wampirach a militarystyka stanowi tylko tło. Nie czepiam się, bo nie wiem, zakładam, że autorka wie, o czym pisze.
Cacytowałem prawie w całości, pod mogę się podpisać pod każdym zdanie. Z wyjątkiem tej szczegółowości u Packa. Nie rozumiem temtego zarzutu, natomiast zaraz przypomina mi się 1. scena z "Billa bohatera Galaktyki". w ktorej żołnierz zaczyna mówić do oficera o wymianie bezpiecznika, a tamtem mu przerywa: "skończcie z tym waszym technicznym żargonem" 2. niedawna dyskusja w WB o potrzebie edukacji w przedmio9tach ścisłych. Bo to widzsz, mi tamte zarzuty wydały się od razu pogardliwym, aroganckim i niekompetentnym bełkotem ludzi dla których zawsze wystarczy, aby bohater wymachiwał jakimś "blasterem". Ma być blaster, "strzelac" i to już wystarcy. Może piszę zbyt ostro, może jestem niesprawiedliwy, może nie mam racji i ktoś mi to udowodni, ale przyznaję, że jak sobie przypomnę tamte zarzuty, to mnie coś trafia. To kwestia rzetelności, zawsze i wszędzie. Taki jest mój osobisty poglą i w pełni go podzielam ;-PAla pisze:Teraz w sprawie Packa: pamiętam tamte zarzuty, one dotyczyły nie tyle znajomści tematu ile szczegółowości w opisach. Mnie to nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie, starałam się sprawdzać o czym czytam. Tak samo jak czasem spoglądam na mapę, gdy chcę wiedzieć więcej o miejscu akcji.
I na koniec, podsumowując, nie przeszkadza mi duża doza informacji ściśle tematycznych, wtłoczonych przez autora do tekstu, o ile są one ważne dla fabuły. Nie przeszkadzają mi drobne potknięcia w tle, gdyż tło nie powinno mieć aż takiego wpływu na całość.
- taki jeden tetrix
- Niezamężny
- Posty: 2048
- Rejestracja: pt, 10 cze 2005 20:16
<łkanie & żal duszny: włączone> Takiego wsparcia potrzebowałem, kiedy NURS bronił jak niepodległości zalet "Ziemi Umarłych" Kiliana <ł.&ż.d.: wyłączone>Borsuk pisze:Bo to widzsz, mi tamte zarzuty wydały się od razu pogardliwym, aroganckim i niekompetentnym bełkotem ludzi dla których zawsze wystarczy, aby bohater wymachiwał jakimś "blasterem". Ma być blaster, "strzelac" i to już wystarcy. Może piszę zbyt ostro, może jestem niesprawiedliwy, może nie mam racji i ktoś mi to udowodni, ale przyznaję, że jak sobie przypomnę tamte zarzuty, to mnie coś trafia. To kwestia rzetelności, zawsze i wszędzie. Taki jest mój osobisty poglą i w pełni go podzielam ;-P
Właściwie połowa, jeśli nie więcej, mojego tetryczenia wynika właśnie z podobnego podejścia. Jeśli autor (płci dowolnej) chce mi wcisnąć kit i jeszcze jest z tego dumny, automatycznie reaguję na to jak na popis arogancji. I fauluję. Obrońców autora też. To nie jest chyba perfekcjonizm (oby) - mogę powtórzyć jeszcze raz: na pole minowe nie trzeba wbiegać, często da się je obejść. Nie umiesz, człecze, pisać o broni/muzyce/realiach historycznych/czymkolwiek tam jeszcze - nadrabiaj warsztatem, idź w dialogi, rób co chcesz, ale nie kompromituj sam siebie z uporem maniaka.
"Anyone who's proud of their country is either a thug or just hasn't read enough history yet" (Richard Morgan, Black Man)
"Jak ktoś chce sypiać ze skunksami, niech nie płacze, że mu dzieci śmierdzą" (Etgar Keret)
"Jak ktoś chce sypiać ze skunksami, niech nie płacze, że mu dzieci śmierdzą" (Etgar Keret)
Czyli Borsuku tak ogólnie się zgadzamy:)
A wracając do kwestii jatek, nie przypuszczam, by Madzik pisząc opierała się na wiedzy swojego prywatnego komandosa;)) Ja na ten przykład nie aspiruję do pisania o życiu osobistym komputerów (o ile jakieś posiadają), bo mnie to nie interesuje. Madzik wyraźnie podziela zainteresowania męża i w takiej sytuacji nie widzę powodu, by się buntować przeciwko poruszaniu przez nią takich a nie innych kwestii. Chyba, że chodzi tu o osobisty protest autora postulatu przeciw emancypacji kobiet, ale to już jego problem.
A wracając do kwestii jatek, nie przypuszczam, by Madzik pisząc opierała się na wiedzy swojego prywatnego komandosa;)) Ja na ten przykład nie aspiruję do pisania o życiu osobistym komputerów (o ile jakieś posiadają), bo mnie to nie interesuje. Madzik wyraźnie podziela zainteresowania męża i w takiej sytuacji nie widzę powodu, by się buntować przeciwko poruszaniu przez nią takich a nie innych kwestii. Chyba, że chodzi tu o osobisty protest autora postulatu przeciw emancypacji kobiet, ale to już jego problem.
- Małgorzata
- Gadulissima
- Posty: 14598
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11
Zgadzam się z Szanownymi Przedpiścami w kwestii rzetelności autorskiej. W kwestii arogancji - również. Bo jeżeli autor czegoś nie sprawdzi, jest to założenie, że czytelnik gupi jest jak gupik => i autor może mu bezczelnie wcisnąć każdy kit.
Co do nadrabiania warsztatem i dialogami => nie zgadzam się. Jak się autor nie zna na militariach/realiach historycznych/kuchni japońskiej/rzucie młotem/innych, niech sobie skonstruuje takie uniwersum, w którym wiedza owa nie będzie potrzebna (o Glockach, na przykład) i niech ten świat obroni w utworze. :)))
A jatki, jatki trzeba umieć opisywać => ścielenie gęste trupa po ulicach i zaułkach z czerwonym rzucikiem na tynku (to nie do Ciebie, Tygrysko), to niekoniecznie to samo, co porządnie i z pomysłem opisana jatka. I wbrew pozorom, wcale tych dobrze opisanych jatek nie ma za wiele. Ale => to jest właśnie sprawą warsztatu, a warsztat wynika również z wiedzy właśnie. I tak się zamyka błędne koło :))))
Co do nadrabiania warsztatem i dialogami => nie zgadzam się. Jak się autor nie zna na militariach/realiach historycznych/kuchni japońskiej/rzucie młotem/innych, niech sobie skonstruuje takie uniwersum, w którym wiedza owa nie będzie potrzebna (o Glockach, na przykład) i niech ten świat obroni w utworze. :)))
A jatki, jatki trzeba umieć opisywać => ścielenie gęste trupa po ulicach i zaułkach z czerwonym rzucikiem na tynku (to nie do Ciebie, Tygrysko), to niekoniecznie to samo, co porządnie i z pomysłem opisana jatka. I wbrew pozorom, wcale tych dobrze opisanych jatek nie ma za wiele. Ale => to jest właśnie sprawą warsztatu, a warsztat wynika również z wiedzy właśnie. I tak się zamyka błędne koło :))))
So many wankers - so little time...
- Coleman
- Wampir
- Posty: 3097
- Rejestracja: wt, 14 cze 2005 16:41
I w zwiazku z tym powinno sie roic od aksamitnych pelerynek i wysokich arystokratow o kretynskim akcencie? Ejze... Tygrysa pisze o wampirach tak, jak sobie wymyslila i zalozyla. W scislym powiazaniu z tematyka paramilitarna. Zamykanie motywu wampira w gotyckim zamczysku tylko i wylacznie stalo sie nudne juz sto lat temu. Temat wyczerpal raptem jeden autor jedna ksiazka i dziekuje.Ala pisze:I widzisz Borsuku, tutaj bardziej zgodzę się z tetrixem, bo dla mnie opowiadanie Madzik jest o wampirach a militarystyka stanowi tylko tło.
Decydowanie za Autorke, ze pisze o wampirach, wiec giwery sa nie na miejscu jest... hm, nie na miejscu?
You and me, lord. You and me.
Borsuk napisał:
I o jeden duperel taka dysputa. Błąd się wykazuje i nic poza tym. Bo nieprzemyślaną gadką można zniechęcić autora (autorkę w tym przypadku) do pisania.
Dodam też, że ci, którzy naprawdę wiele wiedzą w jakiejś dziedzinie są częstokroć bardziej wyrozumiali na błędy innych w owej materii niż ci, którzy im wiedzą do pięt nie dorastają.
IMHO giwery pasują do wampirów jak ulał. W naszym świecie naprawdę istnieją takie wampiry i zwie się je wampirami energetycznymi. Realizm magiczny nie jest mi obcy i jak dla mnie, wszystkie chywty autorskie dozwolone - byle ciekawie się czytało.
Tak, rzetelność się liczy. Ale nie sprowadzajcie wszystkiego do nauki i realizmu, bo się spłyci. Według tego sposobu myślenia to by Gwiezdne Wojny nigdy nie powstały. W Polsce wyczuwam parcie na realizm naukowy, a za granicą umysły pisarzy sobie przekształcają ów realizm, jak chcą. Pewnie, że niektóre nieścisłości mogą przeszkadzać. Jak ktoś ma z tym problem, niech napisze coś lepszego. Ostatnio leciał w telewizji program, w którym jacyś naukowcy analizowali Star Wars pod kątem nauki. A mnie nie przeszkadza niezgodność z nauką, lecz słaba fabuła trzech nowych epizodów.Bo to widzsz, mi tamte zarzuty wydały się od razu pogardliwym, aroganckim i niekompetentnym bełkotem ludzi dla których zawsze wystarczy, aby bohater wymachiwał jakimś "blasterem". Ma być blaster, "strzelac" i to już wystarcy. Może piszę zbyt ostro, może jestem niesprawiedliwy, może nie mam racji i ktoś mi to udowodni, ale przyznaję, że jak sobie przypomnę tamte zarzuty, to mnie coś trafia. To kwestia rzetelności, zawsze i wszędzie. Taki jest mój osobisty poglą i w pełni go podzielam ;-P
I o jeden duperel taka dysputa. Błąd się wykazuje i nic poza tym. Bo nieprzemyślaną gadką można zniechęcić autora (autorkę w tym przypadku) do pisania.
Siostrzyczko, to nie takie łatwe ( w końcu już osiem miesięcy konstruuję:)). Zawodowcy strzelają byki, to ludzie stojący u progu zawodowstwa też mogą chyba błędy robić. Błędów nie robi, kto nic nie robi. Kto błędów nie robi i z nich wniosków nie wyciąga, ten się nic nie nauczy. Skoro Magda lubi militaria, to niech się nimi posiłkuje w swojej twórczości. A wszechwiedzący to tylko Bóg jest. Nauczyciel też nie jest wszechwiedzący, a uczy. Tak już jest.Co do nadrabiania warsztatem i dialogami => nie zgadzam się. Jak się autor nie zna na militariach/realiach historycznych/kuchni japońskiej/rzucie młotem/innych, niech sobie skonstruuje takie uniwersum, w którym wiedza owa nie będzie potrzebna (o Glockach, na przykład) i niech ten świat obroni w utworze. :)))
Dodam też, że ci, którzy naprawdę wiele wiedzą w jakiejś dziedzinie są częstokroć bardziej wyrozumiali na błędy innych w owej materii niż ci, którzy im wiedzą do pięt nie dorastają.
IMHO giwery pasują do wampirów jak ulał. W naszym świecie naprawdę istnieją takie wampiry i zwie się je wampirami energetycznymi. Realizm magiczny nie jest mi obcy i jak dla mnie, wszystkie chywty autorskie dozwolone - byle ciekawie się czytało.
- Karola
- Mormor
- Posty: 2032
- Rejestracja: śr, 08 cze 2005 23:07
IMO nie mogą. Robienie byka u zawodowca jest najgorszym z grzechów, jaki może popełnić. Zresztą autor nie musi się znać na danym temacie tak jak fachowiec, ale mieć przynajmniej pojęcie. Wiedzieć, gdzie szukać i kogo pytać. I tak jak Madzik (co Jej się chwali! Oby wszyscy tak robili) dokonywać redakcji merytorycznej.kruczywiatr pisze:Siostrzyczko, to nie takie łatwe ( w końcu już osiem miesięcy konstruuję:)). Zawodowcy strzelają byki, to ludzie stojący u progu zawodowstwa też mogą chyba błędy robić.
Z tego, co wiem, to wampir energetyczny nie używa giwery ;Pkruczywiatr pisze:IMHO giwery pasują do wampirów jak ulał. W naszym świecie naprawdę istnieją takie wampiry i zwie się je wampirami energetycznymi.
Indiana Jones miał brata. Nieudacznika rodem z Hiszpanii. Imię brata nieudacznika brzmiało Misco. Misco Jones.
- Borsuk
- Ośmioł
- Posty: 609
- Rejestracja: śr, 08 cze 2005 20:12
- Płeć: Mężczyzna
masz zdecydowanie rację, weź jednakże proszę pod uwagę, że piszemy to o utowrze którego akcja dzieje się współcześnie i jego warstwa fantastyczna nie dotyczy broni akurat. A o tym rozmawialiśmy. Rozmawialiśmy i chyba dość :-)kruczywiatr pisze:Borsuk napisał:Tak, rzetelność się liczy. Ale nie sprowadzajcie wszystkiego do nauki i realizmu, bo się spłyci. Według tego sposobu myślenia to by Gwiezdne Wojny nigdy nie powstały.To kwestia rzetelności, zawsze i wszędzie. Taki jest mój osobisty poglą i w pełni go podzielam ;-P
- Małgorzata
- Gadulissima
- Posty: 14598
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11
Toteż, bracie mój, Kruczywietrze, nie było moim celem stwierdzenie, że autor ma się znać absolutnie. Jednak błędy, które wynikają z braku researchu są jednak nieco mało wybaczalne, jak mi się zdaje i żaden warsztat nie nadrobi ich braku. Nie postuluję tutaj, by autor koniecznie został ekspertem w dziedzinie przypadkowej. Ale, jeżeli w jego fabule istotnym elementem jest łacina, to nie może być to raczej przypadkowy zlepek wyrazów ze słownika + błędnie podana reguła gramatyczna. W tej sytuacji autor nie znający łaciny powinien albo:
a. zastąpić łacinę językiem wymyślonym i obronić logicznie istnienie tego języka w fabule;
b. sięgnąć do wiedzy kogoś, kto łacinę zna, żeby sprawdził merytoryczność zawartych zasad i leksyki;
c. znaleźć inne wyjście.
Znaczy: sprzeciwiam się np. stwierdzeniu autorskiemu, że "crucifium aeternam adax" występujące w hipotetycznym utworze dziejącym się w realiach naszego świata jest łaciną (bo nie jest).
O to mi chodzi => że choć 90% czytelników owego hipotetycznego utworu nie zna łaciny, zamieszczenie wydumanego zdania jest błędem/nadużyciem.
Przywołanie łaciny nie jest aluzją do utworów Madzika.
A błędy - nie twierdzę, że się nie zdarzają nawet najlepszym, a spory ekspertów są nieskończone. Nie mogę się jednak zgodzić, aby wszystko zastąpić dobrym warsztatem.
a. zastąpić łacinę językiem wymyślonym i obronić logicznie istnienie tego języka w fabule;
b. sięgnąć do wiedzy kogoś, kto łacinę zna, żeby sprawdził merytoryczność zawartych zasad i leksyki;
c. znaleźć inne wyjście.
Znaczy: sprzeciwiam się np. stwierdzeniu autorskiemu, że "crucifium aeternam adax" występujące w hipotetycznym utworze dziejącym się w realiach naszego świata jest łaciną (bo nie jest).
O to mi chodzi => że choć 90% czytelników owego hipotetycznego utworu nie zna łaciny, zamieszczenie wydumanego zdania jest błędem/nadużyciem.
Przywołanie łaciny nie jest aluzją do utworów Madzika.
A błędy - nie twierdzę, że się nie zdarzają nawet najlepszym, a spory ekspertów są nieskończone. Nie mogę się jednak zgodzić, aby wszystko zastąpić dobrym warsztatem.
So many wankers - so little time...
Zawodowcy nie mogą, tu się zgadzam, choć robią:) A ludzie wchodzący w zawodostwo mogą, a nawet powinni, aczkolwiek pod warunkiem, że wyciagną z tego wnioski, gdyż zyska na tym ich zawodostwo oraz wyrobią sobie większą odporność na krytykę i zrozumieją, że nie są nieomylni i potrzebna im pomoc.IMO nie mogą. Robienie byka u zawodowca jest najgorszym z grzechów, jaki może popełnić. Zresztą autor nie musi się znać na danym temacie tak jak fachowiec, ale mieć przynajmniej pojęcie. Wiedzieć, gdzie szukać i kogo pytać. I tak jak Madzik (co Jej się chwali! Oby wszyscy tak robili) dokonywać redakcji merytorycznej.
W sumie się z tobą zgadzam, siostrzyczko. Researchu także trzeba się nauczyć i jestem przekonany, że Magda wyjdzie po tej dysusji bogatsza o ważne doświadczenie. W sumie ten błąd może okazać się dla niej wielce użyteczny. Tylko ta dyskusja przybrała jakiś dziwny obrót, a to, że ktoś napisał, iż kobiety nie powinny opisywać scen walki, jest zupełną bzdurą. Ika, dobrze się znasz na marketingu:)Toteż, bracie mój, Kruczywietrze, nie było moim celem stwierdzenie, że autor ma się znać absolutnie. Jednak błędy, które wynikają z braku researchu są jednak nieco mało wybaczalne, jak mi się zdaje i żaden warsztat nie nadrobi ich braku. Nie postuluję tutaj, by autor koniecznie został ekspertem w dziedzinie przypadkowej. Ale, jeżeli w jego fabule istotnym elementem jest łacina, to nie może być to raczej przypadkowy zlepek wyrazów ze słownika + błędnie podana reguła gramatyczna. W tej sytuacji autor nie znający łaciny powinien albo:
a. zastąpić łacinę językiem wymyślonym i obronić logicznie istnienie tego języka w fabule;
b. sięgnąć do wiedzy kogoś, kto łacinę zna, żeby sprawdził merytoryczność zawartych zasad i leksyki;
c. znaleźć inne wyjście.
Warsztat to większy kawałek całości zwanej kunsztem pisarskim, choć są inne, mniejsze i nie mniej ważne. Do nich zalicza się wspomniany przez ciebie research (researching?) oraz pomysłowość twórcza. Pewnie, że dobry warsztat nie zastąpi wszystkiego. Gdyby tak było, większość polonistów byłaby pisarzami, a tak nie jest.A błędy - nie twierdzę, że się nie zdarzają nawet najlepszym, a spory ekspertów są nieskończone. Nie mogę się jednak zgodzić, aby wszystko zastąpić dobrym warsztatem.