Moim zdaniem pan Lem uległ temu, czemu ulega większość rodaków, czyli fatalizmowi i opluwaniem siebie samego poprzez zaniżanie wartości Polski. Wywiad ów czytałem i z wieloma poglądami pana Lema się nie zgadzam. Choćby twierdzenie, iż szczęśliwi w Polsce mogą być tylko ludzie mający pieniądze jest kompletnym nonsensem, chyba że w grę wchodzi tu jakieś szczęście materialne, a nie to, co jest szczęściem prawdziwym. Jeszcze ta wypowiedź o uciekaniu z kraju... Jak wszyscy młodzi uciekną, to kto będzie kraj kształtował? A co, wszyscy chcieliby, żeby kraj mlekiem i miodem płynął sam z siebie, bez wysiłku i starania z ich strony? Śmiechu warte. Czemu za granicę wyjeżdża wielu tych, co nie musi, a zostaje wielu tych, którzy mają słuszne powody do wyjazdu?lem, moim zdaniem ma starcze rozmiękczenie mózgu.
Co do ludzi uczciwych na codzień, skromnych i pracowitych, tacy ludzie są, wiem, bo osobiście takich znam i szanuję ich za to, kim są, a nie za to, jakie mają tytuły, jaki status, czy majątek. Nie są ideałami, ale mimo licznych wad rezprezentują sobą coś wartościowego.
Największy problem to pesymizm i fatalizm, na takim koniu daleko się nie zajedzie.
Co do Matki Boskiej, to Ona wcale nie musi się pojwiać. Jest stale obecna poprzez rzesze prostych, skromnych, mądrych i utalentowanych ludzi, którzy każdego dnia czynią ten świat lepszym. A gdy przyjdą trudne czasy, ci ludzie przejdą do działania i moim zdaniem właśnie na tym polega swoisty fenomen narodu polskiego.
Prawdziwe szczęście jest nierozerwalnie związane z cierpieniem. Kto myśli, że jest inaczej, jest głupcem. Nie żyjemy w raju.
Nigdy nie będzie "dobrze" na skalę globalną. To, co dobre, jest małych rozmiarów i często słabo widoczne.