Najemnik - księga wniosków i zażaleń
Moderator: RedAktorzy
Najemnik - księga wniosków i zażaleń
Witam ponownie forum!
Ostatnio, choć zaglądałem tu od czasu do czasu, nie miałem okazji napisać - ot taki natłok życiowych okoliczności. W każdym razie Najemnik, drugi tom Opowieści Piasków, od wczoraj rozjeżdża się do księgarń, stąd zakładam temat podobny do tego, jaki miał Wygnaniec.
Liczę na konstruktywny feedback niezadowolonych i ewentualnie zadowolonych czytelników ;D W każdym razie informacje jakie uzyskałem z recenzji pierwszego tomu okazały się bardzo przydatne, więc pewnie i tym razem dowiem się czegoś ciekawego.
Przy okazji - podaj mi proszę, Małgorzato, swój adres, bo gdzieś mi przepadł, a planuję podesłać egzemplarz autorski do recenzji.
Ostatnio, choć zaglądałem tu od czasu do czasu, nie miałem okazji napisać - ot taki natłok życiowych okoliczności. W każdym razie Najemnik, drugi tom Opowieści Piasków, od wczoraj rozjeżdża się do księgarń, stąd zakładam temat podobny do tego, jaki miał Wygnaniec.
Liczę na konstruktywny feedback niezadowolonych i ewentualnie zadowolonych czytelników ;D W każdym razie informacje jakie uzyskałem z recenzji pierwszego tomu okazały się bardzo przydatne, więc pewnie i tym razem dowiem się czegoś ciekawego.
Przy okazji - podaj mi proszę, Małgorzato, swój adres, bo gdzieś mi przepadł, a planuję podesłać egzemplarz autorski do recenzji.
- Małgorzata
- Gadulissima
- Posty: 14598
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11
Czuję się zbudowana :))))
Przyznaję, że po recenzji obstawialiśmy na spotkaniu czwartkowym, jak zareagujesz. Tylko Generalissimus Andrzej Sawicki wierzył w Ciebie bez zastrzeżeń => założył, że wyślesz mi drugi tom do recenzji :))))
No, to czekam z niecierpliwością.
Ika, Smoka, Blondie?! Już wiecie, jaką książkę będę recenzować :))))
Krzysztofie, adres przesyłam na PV :))))
Przyznaję, że po recenzji obstawialiśmy na spotkaniu czwartkowym, jak zareagujesz. Tylko Generalissimus Andrzej Sawicki wierzył w Ciebie bez zastrzeżeń => założył, że wyślesz mi drugi tom do recenzji :))))
No, to czekam z niecierpliwością.
Ika, Smoka, Blondie?! Już wiecie, jaką książkę będę recenzować :))))
Krzysztofie, adres przesyłam na PV :))))
So many wankers - so little time...
A dlaczego miałbym nie podesłać ;)) Autor, który dostawałby bałwochwalcze recenzje, nie miałby impulsu do szlifowania pióra, klawiaturki, języka, tudzież paru innych rzeczy. Książka idzie w środę, bo swoje egzemplarze będę miał dopiero we wtorek.
Tymczasem widziałem już Najemnika w niezawodnej księgarence w rynku (budynek biblioteki wojewódzkiej) oraz w empiku (co prawda leżała tam jeszcze ładnie w pudłach). Generalnie jestem bardzo zdziwiony, bo Wygnaniec "docierał" do punktów sprzedaży prawie dwa tygodnie i ukazał się kupę czasu po tym, jak dostałem egzemplarze autorskie. Tym razem jest dokładnie na odwrót :))
Tymczasem widziałem już Najemnika w niezawodnej księgarence w rynku (budynek biblioteki wojewódzkiej) oraz w empiku (co prawda leżała tam jeszcze ładnie w pudłach). Generalnie jestem bardzo zdziwiony, bo Wygnaniec "docierał" do punktów sprzedaży prawie dwa tygodnie i ukazał się kupę czasu po tym, jak dostałem egzemplarze autorskie. Tym razem jest dokładnie na odwrót :))
- Małgorzata
- Gadulissima
- Posty: 14598
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11
Też wczoraj widziałam "Najemnika" pod Plafonem w Bibliotece Wojewódzkiej. Zabawny zbieg okoliczności, bo tam właśnie spotkałam się z Generalissimusem - od razu mu przekazałam (właściwie, jest to zdanie, które z niezrozumiałą dla mnie częstotliwością muszę wygłaszać pod jego adresem): MIAŁEŚ RACJĘ, ŹRÓDŁO :)))))
A dlaczego miałbyś nie przekazać? Bo mógłbyś dać drugi tom mniej paskudnemu recenzentowi :))))
Ale mnie cieszy, że dostanę w łapy. Fajnie być recenzentem wybranym przez autora :)))))
A dlaczego miałbyś nie przekazać? Bo mógłbyś dać drugi tom mniej paskudnemu recenzentowi :))))
Ale mnie cieszy, że dostanę w łapy. Fajnie być recenzentem wybranym przez autora :)))))
So many wankers - so little time...
- Małgorzata
- Gadulissima
- Posty: 14598
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11
Ecru - i taki też będzie w następnym tomie. Jednak kolorek jest jakiś bardziej nasycony, niż w Wygnańcu, nad czym boleję, bo nie wygląda razem na półce tak dobrze, jakby mogło ;))Alfi pisze:Zdradźcie, jakiego koloru jest tym razem grzbiecik? Czarny czy écru?
edit: A może po prostu mój Wygnaniec przeleżał za długo na słońcu? Zbadam sprawę bliżej :D
- Alfi
- Inkluzja Ultymatywna
- Posty: 20010
- Rejestracja: pt, 10 cze 2005 10:29
Tak to bywa w pustynnym klimacie. Chociaż np. grzbiet pewnej znanej mi osobiście (no, bez skojarzeń!) księgowej na płd. wybrzeżu Morza Śródziemnego wyraźnie pociemniał.Krzysztof Piskorski pisze: A może po prostu mój Wygnaniec przeleżał za długo na słońcu? Zbadam sprawę bliżej :D
Le drame de notre temps, c’est que la bêtise se soit mise à penser. (Jean Cocteau)
Hadapi dengan senyuman.
Hadapi dengan senyuman.
- Małgorzata
- Gadulissima
- Posty: 14598
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11
Skończyłam czytać "Najemnika". I obejrzałam mu grzbiet. Znaczy: książce obejrzałam grzbiet i on jest beżowy.
Nie wrzucę tego do recenzji, ale chciałabym z tego miejsca zaznaczyć:
ONEGDAJ => znaczy: przedwczoraj, dwa dni wstecz licząc od dnia dzisiejszego.
W powieści używane jest to słowo w znaczeniu "kiedyś/dawniej", co jest ewidentnym błędem (niniejszym powołuję się na SJP, żeby nie było).
Wszystkie "onegdaj" w powieści są użyte nieprawidłowo. Błąd się upowszechnia właśnie przez literaturę - stąd moje stanowcze sprostowanie. Autor i redaktor do tablicy!
Nie wrzucę tego do recenzji, ale chciałabym z tego miejsca zaznaczyć:
ONEGDAJ => znaczy: przedwczoraj, dwa dni wstecz licząc od dnia dzisiejszego.
W powieści używane jest to słowo w znaczeniu "kiedyś/dawniej", co jest ewidentnym błędem (niniejszym powołuję się na SJP, żeby nie było).
Wszystkie "onegdaj" w powieści są użyte nieprawidłowo. Błąd się upowszechnia właśnie przez literaturę - stąd moje stanowcze sprostowanie. Autor i redaktor do tablicy!
So many wankers - so little time...
Szybkaś, Małgorzato! Spodziewałem się, że dopiero dzisiaj do Ciebie dojdzie, a tu już skończony? To w końcu ponad 400 stron! No ale się cieszę, bo to może znaczyć, że lektura wciągnęła ;))Małgorzata pisze:Skończyłam czytać "Najemnika".
Dobrze, że zaznaczyłaś - bo pomyślałbym, że z pomocą nadzwyczaj plastycznej wyobraźni zwizualizowałaś sobie plecy Kashima :))Małgorzata pisze: I obejrzałam mu grzbiet. Znaczy: książce obejrzałam grzbiet i on jest beżowy.
No proszę. A były dwie korekty i ani Anna B., ani cała redakcja tego nie przyuważyła. Z drugiej strony - od małego myślałem, że onegdaj to dawno, dawno, za siedmioma górami. Nawet bajki z dzieciństwa pamiętam, które się zaczynały "Onegdaj w kraju polan" :))Małgorzata pisze: Wszystkie "onegdaj" w powieści są użyte nieprawidłowo. Błąd się upowszechnia właśnie przez literaturę - stąd moje stanowcze sprostowanie. Autor i redaktor do tablicy!
- kiwaczek
- szuwarowo-bagienny
- Posty: 5629
- Rejestracja: śr, 08 cze 2005 21:54
Z tym onegdaj to smieszna sprawa. Zachowaly sie pisma, w ktorych szanowni autorzy w dawnych wiekach strasznie rozpaczaja, ze slowo to traci pierwotne znaczenie (pierwotne = dawno, dawno temu), a zaczyna znaczyc po prostu przedwczoraj. A teraz zatoczylismy kolko i mamy biadolenia w druga strone :)
Nie zebym sie znal, ale sam Miodek na ten temat sie wypowiadal :)
Nie zebym sie znal, ale sam Miodek na ten temat sie wypowiadal :)
I'm the Zgredai Master!
Join us young apprentice!
Jestem z pokolenia 4PiP i jestem z tego dumny!
Join us young apprentice!
Jestem z pokolenia 4PiP i jestem z tego dumny!
- Karola
- Mormor
- Posty: 2032
- Rejestracja: śr, 08 cze 2005 23:07
- Harna
- Łurzowy Kłulik
- Posty: 5588
- Rejestracja: ndz, 05 mar 2006 17:14
Słownik Języka Polskiego głosi, co następuje: onegdaj przestarz. «w dniu o dwie doby poprzedzającym dzień dzisiejszy; przedwczoraj». Więc prof. Miodka zatrudniać nie trzeba, wystarczyło, by redaktorka sięgnęła po stosowny tom.
A co do zmiany znaczeń słów - dla przykładu, w staropolszczyźnie "bielizna" oznaczała nie tylko białe ubranie, ale również futerko z wiewiórki (czyli białki), nie znając słowa "wielbłąd", mówiono "rychłonóg", a "pośladek" to był nasz współczesny potomek ;-) Przeczytałam 21 tomów słownika staropolskiego, kiedy zbierałam materiały do pracy o staropolskim słownictwie militarnym. Uśmiałam się nad niektórymi słowami do łez. Więc mogę, w ramach stylizacji, pisać o kobyleniach, pągwicach, poćbiegach, pogębkach, próżnochodach, przezmądkach i straćcach, tylko kto to później zrozumie? Stylizować też trzeba z głową, czyli wiedząc, co się pisze, i dając czytelnikowi szansę na zrozumienie. Współcześnie przyjmuje się znaczenie "onegdaj = przedwczoraj" i nie ma co sięgać do znaczeń hen, z przeszłości tak dalekiej, że nawet najstarsi górale nie pamiętają. Bo taki czytelnik, co prof. Miodka nie oglądał i nie wie, co znaczy "onegdaj", może w przypływie rozpaczy sięgnąć po słownik - i nagle coś mu się zacznie nie zgadzać w wizji autorskiej.
A ja wciąż "Najemnika" męczę, Krzysztofie ;-)
A co do zmiany znaczeń słów - dla przykładu, w staropolszczyźnie "bielizna" oznaczała nie tylko białe ubranie, ale również futerko z wiewiórki (czyli białki), nie znając słowa "wielbłąd", mówiono "rychłonóg", a "pośladek" to był nasz współczesny potomek ;-) Przeczytałam 21 tomów słownika staropolskiego, kiedy zbierałam materiały do pracy o staropolskim słownictwie militarnym. Uśmiałam się nad niektórymi słowami do łez. Więc mogę, w ramach stylizacji, pisać o kobyleniach, pągwicach, poćbiegach, pogębkach, próżnochodach, przezmądkach i straćcach, tylko kto to później zrozumie? Stylizować też trzeba z głową, czyli wiedząc, co się pisze, i dając czytelnikowi szansę na zrozumienie. Współcześnie przyjmuje się znaczenie "onegdaj = przedwczoraj" i nie ma co sięgać do znaczeń hen, z przeszłości tak dalekiej, że nawet najstarsi górale nie pamiętają. Bo taki czytelnik, co prof. Miodka nie oglądał i nie wie, co znaczy "onegdaj", może w przypływie rozpaczy sięgnąć po słownik - i nagle coś mu się zacznie nie zgadzać w wizji autorskiej.
A ja wciąż "Najemnika" męczę, Krzysztofie ;-)
– Wszyscy chyba wiedzą, że kicający łurzowy kłulik to zapowiedź śmierci.
– Hmm, dla nas znaczy coś całkiem odmiennego – szczęśliwe potomstwo...
© Wojciech Świdziniewski, Kłopoty w Hamdirholm
Wzrúsz Wirúsa!
– Hmm, dla nas znaczy coś całkiem odmiennego – szczęśliwe potomstwo...
© Wojciech Świdziniewski, Kłopoty w Hamdirholm
Wzrúsz Wirúsa!
- Małgorzata
- Gadulissima
- Posty: 14598
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11
Za "onegdaj" użyte nieprawidłowo od Profesora Miodka właśnie dostało mi się, stąd w pamięci ślad pozostał trwały. Rozbioru tego słowa dokonał również ongiś prof. Woronczak, który był ekspertem od historii języka (i nie tylko). Zakładam, że obaj Profesorowie oraz Słownik Języka Polskiego nie mylili się. Podejrzewam jednak, że problem ze znaczeniem "onegdaj" może być starszy niż mi się zdawało:))))Kiwaczek pisze:Z tym onegdaj to smieszna sprawa. Zachowaly sie pisma, w ktorych szanowni autorzy w dawnych wiekach strasznie rozpaczaja, ze slowo to traci pierwotne znaczenie (pierwotne = dawno, dawno temu), a zaczyna znaczyc po prostu przedwczoraj. A teraz zatoczylismy kolko i mamy biadolenia w druga strone :)
BTW. Z przykładów bliższych niż te, które przypomniała Harna - znaczenie słówa "zaszczycić" w tym samym SSP => zasłonić szczytem, czyli tarczą. Tu nie chodzi wyłącznie o stylizację :))))
Czterysta stron? Cóż to jest czterysta stron?! Widać, przed Tobą jeszcze wiele lat czytania, Krzysztofie... Pomyśl sobie, że ja te lata mam za sobą, a ćwiczenie, jak mówi stare porzekadło, czyni mistrza :))))Krzysztof Piskorski pisze:Szybkaś, Małgorzato! Spodziewałem się, że dopiero dzisiaj do Ciebie dojdzie, a tu już skończony? To w końcu ponad 400 stron! No ale się cieszę, bo to może znaczyć, że lektura wciągnęła ;))
Książka w jeden dzień, to żaden wyczyn. Wyczynem było, gdy przeczytałam w jeden dzień pięcioksiąg :D
So many wankers - so little time...