O O. Marku i Lemie, albo pokłosie pewnej wypowiedzi w radio
Moderator: RedAktorzy
- Borsuk
- Ośmioł
- Posty: 609
- Rejestracja: śr, 08 cze 2005 20:12
- Płeć: Mężczyzna
O O. Marku i Lemie, albo pokłosie pewnej wypowiedzi w radio
Pewna znajoma napisała mi parę słów komentarza - na temat pewnej wypowiedzi znanego działacza i pisarza, którą miała usłyszeć w radio. Wypowiedź dotyczyła stosunków wzajemnych naszego Marka O. i Stanisława Lema. oto ten komentarz:
Podobno znany dziennikarz M. Oramus wygaduje jakieś niestworzone rzeczy na temat swojego konfliktu z Lemem (twierdzi, że poprosił go o autograf na kawałku tortu, o co Lem się obraził). Rzeczy mają się tak: do 1991 Lem nie spotykał się z nikim publicznie, nie można też go było namówić na żadne wywiady, i dopiero w 10 rocznicę ogłoszenia stanu wojennego - czyli dokładnie 13 grudnia - spotkał się z młodzieżą w szkole ekonomicznej w Krakowie, na zaproszenie działaczy z pobliskiego klasztoru Kapucynów (warunkiem było podstawienie samochodu pod dom i odwiezienie Mistrza do domu po spotkaniu. Skromnie. Normalnie, w tych czasach, za takie rzeczy bierze się ogromne honoraria. Wtedy, żeby uprościć sprawę, bo było powszechnie wiadomo, że Mistrz niedosłyszy, wszelkie pytania spisano na kartkach i Lem czytał je z tych kartek, po czym odpowiadał - wyszła z tego fascynująca dwugodzinna gawęda. Być może mam jeszcze gdzieś to nagranie, jeśli tak, pokuszę się o spisanie z kasety i puszczę w sieć). Ponieważ wiedziałam o marzeniach M. O i M. Parowskiego, którzy chcieli się spotkać z Lemem, ściągnęłam ich wtedy do Krakowa.
Potem M.O skorzystał z okazji i nawiązał jakieś ściślejsze kontakty z Lemem, o epizodzie z tortem nic nie słyszałam, ale jeśli zaistniał takowy, pokazuje M.O jako (edit), (podobno twierdzi, że Lem należał do ludzi, którzy nie potrafią się śmiać sami z siebie - ja twierdzę to samo o Oramusie, i mam na to wiele dowodów, natomiast nic podobnego nie wiem o Lemie!). Powodem rozdźwięku na linii Lem - Oramus jest sprawa zakończenia powieści "Powrót z gwiazd", które popełnił Oramus, wbrew intencjom samego Lema, który gdyby chciał, mógł sam to zakończenie dopisać, ale widocznie uważał że tak jest lepiej.
Osobiście uważam, że pewne rzeczy należy pozostawić niedopowiedziane, a M.O tym dopisanym zakończeniem niejako podszył się pod sławnego Mistrza, przy czym nic genialnego nie napisał, tylko trochę pobleblał, nie wnosząc nowości do tematu. Sama bym się (na miejscu Lema) za coś takiego obraziła.
I tak wygląda oficjalna, najbardziej prawdopodobna wersja.
Koniec, kropka, amen i enter.
***
A teraz, zapewne, M.O będzie gadał do upojenia na ten temat, jako że Lema nie ma i nie może zaprzeczyć. Będę uważnie śledzić jego wszelkie wypowiedzi i miarę możliwości korygować. Jedno jest pewne - że M.O nawet gdyby wyciągnął z siebie setny pierwiastek, jak to zrobiła kiedyś jakaś maszyna z opowiadania Lema - nigdy mu sprawnością pisarską, poczuciem humoru oraz wyobraźnią nie dorówna. Do pewnych rzeczy trzeba mieć dystans, co widać wyraźnie we wszystkich satyrycznych utworach Lema - a owego dystansu M.O nie posiada (patrz: "Święto śmiechu"), nie umie też śmiać się sam z siebie :))
Ot ciekawostka taka.
Podobno znany dziennikarz M. Oramus wygaduje jakieś niestworzone rzeczy na temat swojego konfliktu z Lemem (twierdzi, że poprosił go o autograf na kawałku tortu, o co Lem się obraził). Rzeczy mają się tak: do 1991 Lem nie spotykał się z nikim publicznie, nie można też go było namówić na żadne wywiady, i dopiero w 10 rocznicę ogłoszenia stanu wojennego - czyli dokładnie 13 grudnia - spotkał się z młodzieżą w szkole ekonomicznej w Krakowie, na zaproszenie działaczy z pobliskiego klasztoru Kapucynów (warunkiem było podstawienie samochodu pod dom i odwiezienie Mistrza do domu po spotkaniu. Skromnie. Normalnie, w tych czasach, za takie rzeczy bierze się ogromne honoraria. Wtedy, żeby uprościć sprawę, bo było powszechnie wiadomo, że Mistrz niedosłyszy, wszelkie pytania spisano na kartkach i Lem czytał je z tych kartek, po czym odpowiadał - wyszła z tego fascynująca dwugodzinna gawęda. Być może mam jeszcze gdzieś to nagranie, jeśli tak, pokuszę się o spisanie z kasety i puszczę w sieć). Ponieważ wiedziałam o marzeniach M. O i M. Parowskiego, którzy chcieli się spotkać z Lemem, ściągnęłam ich wtedy do Krakowa.
Potem M.O skorzystał z okazji i nawiązał jakieś ściślejsze kontakty z Lemem, o epizodzie z tortem nic nie słyszałam, ale jeśli zaistniał takowy, pokazuje M.O jako (edit), (podobno twierdzi, że Lem należał do ludzi, którzy nie potrafią się śmiać sami z siebie - ja twierdzę to samo o Oramusie, i mam na to wiele dowodów, natomiast nic podobnego nie wiem o Lemie!). Powodem rozdźwięku na linii Lem - Oramus jest sprawa zakończenia powieści "Powrót z gwiazd", które popełnił Oramus, wbrew intencjom samego Lema, który gdyby chciał, mógł sam to zakończenie dopisać, ale widocznie uważał że tak jest lepiej.
Osobiście uważam, że pewne rzeczy należy pozostawić niedopowiedziane, a M.O tym dopisanym zakończeniem niejako podszył się pod sławnego Mistrza, przy czym nic genialnego nie napisał, tylko trochę pobleblał, nie wnosząc nowości do tematu. Sama bym się (na miejscu Lema) za coś takiego obraziła.
I tak wygląda oficjalna, najbardziej prawdopodobna wersja.
Koniec, kropka, amen i enter.
***
A teraz, zapewne, M.O będzie gadał do upojenia na ten temat, jako że Lema nie ma i nie może zaprzeczyć. Będę uważnie śledzić jego wszelkie wypowiedzi i miarę możliwości korygować. Jedno jest pewne - że M.O nawet gdyby wyciągnął z siebie setny pierwiastek, jak to zrobiła kiedyś jakaś maszyna z opowiadania Lema - nigdy mu sprawnością pisarską, poczuciem humoru oraz wyobraźnią nie dorówna. Do pewnych rzeczy trzeba mieć dystans, co widać wyraźnie we wszystkich satyrycznych utworach Lema - a owego dystansu M.O nie posiada (patrz: "Święto śmiechu"), nie umie też śmiać się sam z siebie :))
Ot ciekawostka taka.
All those moments will be lost in time...
- Ebola
- Straszny Wirus
- Posty: 12009
- Rejestracja: czw, 07 lip 2005 18:35
- Płeć: Nie znam
Re: O O. Marku i Lemie, albo pokłosie pewnej wypowiedzi w ra
Na moje, to Oramus powinien Lemowi ręcę całować, za nogi podejmować a w sytuacji obecnej świeczki palić. Lem, odmową swą, żywot Oramusa nędzny ocalił. Gdyby bowiem M.O. autograf na torcie dostał, to by go w lodówce czołobitnie umieścił, a kto wie jak atam salmonella mogła się wyhodować. I rozpełzłaby się na resztę produktów a Oramus by to zeżarł i Bach. Trup, jako żywo. A gdyby rzeczony należytego szacunku nie okazał i tort zeżarł, to po kiego grzyba mu się podpisywać. Ot co! Marnacja, a jeszcze O.M. chodziłby i rozpowiadał, że on Lemem faszerowany ;)Borsuk pisze:Podobno znany dziennikarz M. Oramus wygaduje jakieś niestworzone rzeczy na temat swojego konfliktu z Lemem (twierdzi, że poprosił go o autograf na kawałku tortu, o co Lem się obraził).
I tu się zgadzam. Po kiego to było, to oramusowe pisanie.Borsuk pisze: Powodem rozdźwięku na linii Lem - Oramus jest sprawa zakończenia powieści "Powrót z gwiazd", które popełnił Oramus, wbrew intencjom samego Lema, który gdyby chciał, mógł sam to zakończenie dopisać, ale widocznie uważał że tak jest lepiej.
Nic dodać, nic ująć.Borsuk pisze:A teraz, zapewne, M.O będzie gadał do upojenia na ten temat, jako że Lema nie ma i nie może zaprzeczyć. Będę uważnie śledzić jego wszelkie wypowiedzi i miarę możliwości korygować. Jedno jest pewne - że M.O nawet gdyby wyciągnął z siebie setny pierwiastek, jak to zrobiła kiedyś jakaś maszyna z opowiadania Lema - nigdy mu sprawnością pisarską, poczuciem humoru oraz wyobraźnią nie dorówna. Do pewnych rzeczy trzeba mieć dystans, co widać wyraźnie we wszystkich satyrycznych utworach Lema - a owego dystansu M.O nie posiada (patrz: "Święto śmiechu"), nie umie też śmiać się sam z siebie :))
Jedz szczaw i mirabelki, a będziesz, bracie, wielki!
FORUM FAHRENHEITA KOREĄ PÓŁNOCNĄ POLSKIEJ FANTASTYKI! (Przewodas)
Wzrúsz Wirúsa!
FORUM FAHRENHEITA KOREĄ PÓŁNOCNĄ POLSKIEJ FANTASTYKI! (Przewodas)
Wzrúsz Wirúsa!
- Małgorzata
- Gadulissima
- Posty: 14598
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11
- Małgorzata
- Gadulissima
- Posty: 14598
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11
No, tak. Tyle, że mam wrażenie, jakby tu chodziło nie tyle o stan dojrzałości osobniczej, lecz kwestię osobowości niejako publicznej (stąd przykład analogii z dziedziny swoistego marketingu mi się nasunął).
Bo to, co opisuje koleżanka Borsuka, to ze strony M.O. jest agresywną i pozbawioną subtelności strategią tzn. przypięcia pod lidera - żeby na cudzej sławie własne nazwisko wypromować. Tak było z owym, wspomnianym już sequelem do "Powrotu z gwiazd". Tak i teraz jest z opowieścią ową, nie świadczącą zbyt pozytywnie o opowiadającym. Ale też i strategię rzeczoną stosują zawsze produkty pośledniej jakości, takoż i bardzo pośledniej.
Ech, czego się nie robi, żeby się sprzedać...
Bo to, co opisuje koleżanka Borsuka, to ze strony M.O. jest agresywną i pozbawioną subtelności strategią tzn. przypięcia pod lidera - żeby na cudzej sławie własne nazwisko wypromować. Tak było z owym, wspomnianym już sequelem do "Powrotu z gwiazd". Tak i teraz jest z opowieścią ową, nie świadczącą zbyt pozytywnie o opowiadającym. Ale też i strategię rzeczoną stosują zawsze produkty pośledniej jakości, takoż i bardzo pośledniej.
Ech, czego się nie robi, żeby się sprzedać...
So many wankers - so little time...
- Borsuk
- Ośmioł
- Posty: 609
- Rejestracja: śr, 08 cze 2005 20:12
- Płeć: Mężczyzna
ona dokładnie to napisała:Małgorzata pisze:to, co opisuje koleżanka Borsuka, to ze strony M.O. jest agresywną i pozbawioną subtelności strategią tzn. przypięcia pod lidera - żeby na cudzej sławie własne nazwisko wypromować. ..
Borsuk pisze:Osobiście uważam, że pewne rzeczy należy pozostawić niedopowiedziane, a M.O tym dopisanym zakończeniem niejako podszył się pod sławnego Mistrza
All those moments will be lost in time...
- Coleman
- Wampir
- Posty: 3097
- Rejestracja: wt, 14 cze 2005 16:41
Troche przykra sprawa. Ja, na przyklad, osobiscie, nic do Oramusa nie mam, a nawet wrecz naprzeciwko. Bardzo mi pomogl przy pisaniu pracy magisterskiej, w 50-te urodziny Parowskiego podzielil sie ze mna piwem, kiedy akurat przypadkiem wpadlem na Mokotowska... Literacko mial wzloty i upadki, ale za to publicystycznie wytyczyl poziom niedoscigly dla wielu dzisiejszych pseudofelietonistow. A w dodatku to czlowiek-legenda. Historie o niepodpisaniu sie na torcie slyzalem juz dawno i zawsze ja mialem za charakterystyczna dla polskiego folkloru fantastycznego anegdotke. Cieszyl bym sie, gdyby taka pozostala. Zwlaszcza teraz, kiedy Mistrz stal sie Bytem. Po cholere brac sie za wsiarz nad trumna? Tym bardziej, ze wyglada to na uderzenie wyprzedzajace. Marucha swoje klepie od lat i pewnie tak samo bedzie dalej klepal. I co z tego? Toz to folklor wlasnie.
You and me, lord. You and me.
- Gorgel-2
- Klapaucjusz
- Posty: 2075
- Rejestracja: ndz, 12 cze 2005 23:04
Re: O O. Marku i Lemie, albo pokłosie pewnej wypowiedzi w ra
Nie dziwię się Mistrzowi, że wolał się trzymać od takich poufałości z daleka. Jak mawiał pan Zagłoba o miejscu pochodzenia pana Longinusa -- I mieszkać niewygodnie i wychodzić hadko.Ebola pisze:Na moje, to Oramus powinien Lemowi ręcę całować, za nogi podejmować
...
<Edit>
Тонькую алузю понял ;-)
Ostatnio zmieniony sob, 01 kwie 2006 10:19 przez Gorgel-2, łącznie zmieniany 2 razy.
"We made it idiotproof. They grow better idiots."
- kiwaczek
- szuwarowo-bagienny
- Posty: 5629
- Rejestracja: śr, 08 cze 2005 21:54
Re: O O. Marku i Lemie, albo pokłosie pewnej wypowiedzi w ra
No to zamien jeszcze h na n i bedzie ok. :PGorgel-2 pisze: <Edit>
Тохькую алузю похял ;-)
I'm the Zgredai Master!
Join us young apprentice!
Jestem z pokolenia 4PiP i jestem z tego dumny!
Join us young apprentice!
Jestem z pokolenia 4PiP i jestem z tego dumny!
- Gorgel-2
- Klapaucjusz
- Posty: 2075
- Rejestracja: ndz, 12 cze 2005 23:04
Re: O O. Marku i Lemie, albo pokłosie pewnej wypowiedzi w ra
Przez chwilę się zastanawiałem, o jakie "h" Ci chodzi i gdzie wyrazu na tę literę użyłem (tym bardziej, że to przez "ch" się pisze) ;-Dkiwaczek pisze:No to zamien jeszcze h na n i bedzie ok. :PGorgel-2 pisze: <Edit>
Тохькую алузю похял ;-)
Wreszcie zajarzyłem -- mnie też coś nie pasowało. Tak to jest, jak się pastuje po literce ;-)
"We made it idiotproof. They grow better idiots."
- Gustaw G. Garuga
- Psztymulec
- Posty: 940
- Rejestracja: pt, 10 cze 2005 11:02
- Płeć: Mężczyzna
- Małgorzata
- Gadulissima
- Posty: 14598
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11
- Lafcadio
- Nexus 6
- Posty: 3193
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 17:57
W ramach ciekawostki.
Ja mam śmiałość to panu powiedzieć, bo pan mi wie pan co pan mi może? Pan mi nic nie może. Bo ja jestem z wodociągów.
- Hipolit
- Klapaucjusz
- Posty: 2070
- Rejestracja: śr, 08 cze 2005 21:09
Nooo, bardzo ciekawe, mniej więcej tak, jak słynna praczka (gp), ale czy mógłby ktoś wyjaśnić mnie, biednemu żuczkowi, o co aŁtorowi chodziło w zdaniu:
"ów „szlachetny poganin” w najkrwawszych latach komuny tworzył rzeczy podłe, łącznie z pochwałą UB („- Niech Bezpieką nie straszą!” – mówił "bohater „Kotła”. „– Bezpieka nam, robotnikom, niestraszna.”).
"ów „szlachetny poganin” w najkrwawszych latach komuny tworzył rzeczy podłe, łącznie z pochwałą UB („- Niech Bezpieką nie straszą!” – mówił "bohater „Kotła”. „– Bezpieka nam, robotnikom, niestraszna.”).
Pozdrawiam
Hipolit
Navigare necesse est, vivere non est necesse
Hipolit
Navigare necesse est, vivere non est necesse