Dawid Juraszek, dla przyjaciół Gustaw G. Garuga

czyli o naszych albo cudzych autorach i ich dziełach - wszystko co chcielibyście wiedzieć, a o co (nie)boicie się zapytać

Moderator: RedAktorzy

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Gustaw G. Garuga
Psztymulec
Posty: 940
Rejestracja: pt, 10 cze 2005 11:02
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Gustaw G. Garuga »

[nie ma opcji 'Zmień', więc piszę nowego posta]

Kodowanie znaków zmienione, dodany nowy tekst:)

Awatar użytkownika
Gustaw G. Garuga
Psztymulec
Posty: 940
Rejestracja: pt, 10 cze 2005 11:02
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Gustaw G. Garuga »

Na www.juraszek.net kolejne dwa teksty: artykuł publicystyczny o Tybecie "Żelazny Smok rusza na Dach Świata" - bardzo na czasie, bo nasilają się antychińskie protesty Tybetańczyków - oraz fragment orientalnej (ale nie chińskiej!) mikropowieści "Trupi jad", również na czasie, bo całość pojawi się w najnowszym SFFiH. Zapraszam!

Awatar użytkownika
nosiwoda
Lord Ultor
Posty: 4541
Rejestracja: pn, 20 cze 2005 15:07
Płeć: Mężczyzna

Post autor: nosiwoda »

A ja wpadłem na chwileczkę,
by wystawić laureczkę.

Bo jeśli wskaźnikiem dobrego tłumaczenia jest przekazanie emocji i klimatu, to GGG popełnił dobre tłumaczenie tekstu Paula Witcovera "Na krańcu skali". O, i tyle. Gratulacje i dziękuję.
"Having sons means (among other things) that we can buy things "for" those sons that we might not purchase for ourselves" - Tycho z PA

Awatar użytkownika
Gustaw G. Garuga
Psztymulec
Posty: 940
Rejestracja: pt, 10 cze 2005 11:02
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Gustaw G. Garuga »

Bardzo mnie to cieszy :) Polecam się - nie tylko jako tłumacz - na przyszłość!

Awatar użytkownika
Gustaw G. Garuga
Psztymulec
Posty: 940
Rejestracja: pt, 10 cze 2005 11:02
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Gustaw G. Garuga »

Nie wiem, jak Wy, ale ja w napięciu śledzę sytuację w Tybecie. Na www.juraszek.net wstawiłem tekst nt. praw człowieka w Chinach. Ukazał się drukiem prawie dwa lata temu, lecz wciąż jest w zdecydowanej większości aktualny. Zastanawiam się tylko, czy fakt jego aktualności, nie mówiąc o wydarzeniach ostatnich dni, nie podważa jego konkluzji...

Awatar użytkownika
flamenco108
ZakuŻony Terminator
Posty: 2229
Rejestracja: śr, 29 mar 2006 00:01
Płeć: Mężczyzna

Post autor: flamenco108 »

Śledziłem to ongi, ale już zaprzestałem. Sprawa, jak to w Azji, jest bardziej złożona, niż jesteśmy w stanie to ogarnąć naszym prymitywnym, europejskim pojmowaniem polityki.

Najsampierw musielibyśmy zapomnieć hippisowską propagandę, odrzucić wszelkie wpojone nam przekonania o wyższości demokracji nad innymi systemami politycznymi, potem odrzucić prawo narodów do samostanowienia, wreszcie przedefiniować pojęcie narodu (bo czymże to jest, tak logicznie rzecz biorąc?) i dopiero popatrzeć się na sprawę Tybetu. Mogłoby się okazać, że widoczek trochę się zmienił. A i tak z pewnością nie ogarniemy całości.

A do tego, dodajmy, sprawa Tybetu w skali różnych zbrodni, które popełniają Chiny wobec mieszkańców swoich prowincji (np. Sinciang i sprawa ujgurska, czy rozbicie Falun Gong) jest marginalna - dotyczy kilkumilionowego narodeczku, który zniknąłby w kieszeni ludzi pokrzywdzonych w innych okolicznościach. Po prostu Tybetańczycy za sprawą Dalaj Lamy są modni (czyli trendi, dżezi), a Ujgurzy nie, bo nie mają Dalaj Lamy. A takie postawienie sprawy nieodmiennie wywołuje moją niechęć.

Bardzo lubimy grać rolę łaskawie pochylonych nad cudzą niedolą dobrych wujków i Tybet, czy sprawa Shi Tao dobrze się do tego nadają.

Inna sprawa, że zawsze to przyjemniej śledzić sytuację w Tybecie niż u nasz...
Nondum lingua suum, dextra peregit opus.

Awatar użytkownika
Gustaw G. Garuga
Psztymulec
Posty: 940
Rejestracja: pt, 10 cze 2005 11:02
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Gustaw G. Garuga »

Nie wiem, na ile Twój post jest ironiczny, a na ile serio. Zresztą nie chcę wchodzić w dyskusję nad meritum, bo dyskusje wybijają mnie z rytmu. Zwrócę tylko uwagę na pewne zjawisko, które obserwuję śledząc rozmaite dyskusje. Otóż jest pewna grupa ludzi, która probierzem wszystkiego czyni - prawdziwą czy domniemaną - hipokryzję. Jeśli np. dzisiejszy Brytyjczyk napisze, że Chiny nie mają prawa uciskać Tybetańczyków, słyszy, żeby się zamknął, bo Brytyjczycy uciskali narody Azji, Afryki itd. Jeśli ktoś ujmie się za Kurdami, słyszy, żeby siedział cicho, bo nie ujął się za Czeczenami. Domaga się uwolnienia jednego dysydenta, usłyszy, że nie ma do tego prawa, bo nie upomniał się o innego. Pojawia się dziwna wybiórczość, oparta na kryteriach populacyjnych i innych, np. paroma milionami przedstawicieli jednego narodu nie ma się co przejmować, bo gdzie indziej cierpi naród kilkukrotnie większy. A już zupełnie u tej grupy mają przegrane te narody (czy religie itp.) które mają charyzmatycznych, kontrowersyjnych liderów. Zastanawiam się, czy takim podejściem można cokolwiek zdziałać...

Awatar użytkownika
flamenco108
ZakuŻony Terminator
Posty: 2229
Rejestracja: śr, 29 mar 2006 00:01
Płeć: Mężczyzna

Post autor: flamenco108 »

Gustaw G. Garuga pisze:Zastanawiam się, czy takim podejściem można cokolwiek zdziałać...
Moją tezą jest, czy w ogóle można cokolwiek zdziałać - faktem jest, że Ocalan i Dalaj Lama to dwie różne ligi, choć niby walczą o podobne sprawy. Bardzo dobrze scharakteryzowałeś moje poglądy w tej sprawie, choć kluczem nie jest hipokryzja a jedynie medialność tematu. Problemem jest, że właśnie medialność decyduje, czy się problemem zainteresujemy, czy nie. Ale zainteresowanie niczego do problemu jeszcze nie wnosi, a czasem może nawet zaszkodzić, zatem roboczo traktuję je jako czynnik obojętny.

Cóż, można zdziałać samą akcją medialną, czasem i w niektórych przypadkach, gdy stroną uciskającą jest państwo oparte o jakąś formę demokracji bezpośredniej. W większości wypadków jednakowoż, efekty takiej akcji są niemierzalne.

W przypadku Tybetu spotkałem się z kontrowersyjną tezą (wygłoszoną przez tybetańskiego lamę Tybetańczyka, żeby nie było), że Tybet nigdy nie miał się tak dobrze jak dziś, kiedy dzięki Chińczykom tak wielu nosicieli kultury tybetańskiej przeflancowało jej wielkie części razem z uchodźcami (a także przez przeniesienie buddyzmu do innych kultur) na inne kontynenty. Bez tego pies z kulawą nogą nie zainteresowałby się przepięknymi pieśniami Milarepy, a o obyczajach Tybetańczyków wiedzielibyśmy tylko tyle, ile da się wyczytać z "Tomek na tropach yeti". Czyli podsumowując tezę onego lamy, upadek państwa tybetańskiego sprawił, że Tybetańczycy dołączyli do świata...

W tych sprawach tylko jedno jest prawdą: większość z nas nie chciałaby być Tybetańczykiem w Tybecie, Kurdem w Iraku, Ujgurem w Sinciangu, Murzynem w Afryce.
Nondum lingua suum, dextra peregit opus.

Awatar użytkownika
Gustaw G. Garuga
Psztymulec
Posty: 940
Rejestracja: pt, 10 cze 2005 11:02
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Gustaw G. Garuga »

Pytałeś wyżej retorycznie czymże jest naród; ja spytam (nie domagając się odpowiedzi), co to znaczy "mieć się dobrze". Rosjanie, w tym Ci najwięksi, jak Puszkin, nie potrafili pojąć, czego ci Polacy tak się buntują przeciw carskiej władzy. Zresztą przecież nie tylko Rosjanie, byli i są też Polacy, którzy widzą pozytywy w obcym nad Polską panowaniu, także tym narzuconym siłą komunistycznym. Dla mnie "medialność tematu", hipokryzja, wielkość narodu to sprawy drugorzędne; w pewnych sprawach trzeba po prostu zachować się przyzwoicie, mieć szacunek i próbować coś zdziałać.

Awatar użytkownika
flamenco108
ZakuŻony Terminator
Posty: 2229
Rejestracja: śr, 29 mar 2006 00:01
Płeć: Mężczyzna

Post autor: flamenco108 »

Swoją drogą, miło podyskutować z fachowcem w temacie ;-)
Wiele złego się wydarzyło wokół Tybetu i cały czas się dzieje - nic na to nie poradzimy, bo tam się musi odbyć olimpiada, a poza tym z Chin już importujemy wszystko - maliny i przysłowia też. Zatem Tybet jest po prostu skazany, chyba że jesteśmy gotowi zrezygnować z naszego stylu życia... Takoż w Tybecie Tybetańczycy od jakiegoś czasu są mniejszością, więc tym bardziej już szans nie mają. Szykuje nam się nowe żydostwo, tym razem azjatyckie.

Na pocieszenie: Za to ci Tybetańczycy, którzy żyją dziś na emigracji (przynajmniej ci, których poznałem) dosyć sobie chwalą fakt, że mają dostęp do pasty do zębów, lekarzy, tworzyw sztucznych i Internetu. Wychowani często tradycyjnie, w szkołach klasztornych, po osiągnięciu pełnoletności zrzucają mnisze szatki i oddają się uciechom życia. Do czego przecież każdy z nas ma takie samo prawo.
Nondum lingua suum, dextra peregit opus.

Awatar użytkownika
Gustaw G. Garuga
Psztymulec
Posty: 940
Rejestracja: pt, 10 cze 2005 11:02
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Gustaw G. Garuga »

Masz na myśli mój dyplom z anglistyki, czy z bezpieczeństwa i higieny pracy? ;-)

Redliński (ten od Konopielki i Krfotoku) pisał, że gdyby nie komunizm, do dziś pasłby krowy nad Narwią, i jak to komunizmowi zawdzięcza ciepłą wodę w mieszkaniu, wannę itd. Wszystko prawda, ale czy w krajach, gdzie komunizmu nie było, nie ma ciepłej wody, wanien i innych udogodnień nowoczesnego życia? Ba, czy nie są one często na wyższym poziomie?

Chwała Chińczykom za to, że pompują w region gigantyczne pieniądze; hańba, że te pieniądze służą głównie sinizacji. Przeobrażenia, które dokonują się obecnie w Tybecie, podwyższają materialny standard życia (inna sprawa, że nierównomiernie), ale powodują zerwanie tradycji. Nikomu nie bronię własnowolnie zrywać z tradycją, ale też nikogo do tego zmuszać się nie powinno. Wielu orędowników chińskich rządów w Tybecie podnosi argument, że pół wieku temu była tam straszliwa bieda, feudalizm itd. Odsyłam do przywołanych wyżej fałszywych tez Redlińskiego - Tybet wolny, a przynajmniej autonomiczny nie musiałby wcale pozostać zamrożony w archaiczym ustroju i gospodarce. Jeśli w Lhasie mieszka w tej chwili więcej Chińczyków niż Tybetańczyków, to coś jest bardzo nie tak.

Wciąż pamiętam zapewnienia, że Igrzyska w Pekinie mają za cel skłonienie Chin do reform ustrojowych, poprawy sytuacji w dziedzinie praw człowieka itd. Trochę się w tej sprawie ruszyło, ale zbyt mało, a w kwestii Tybetu wystarczy parę dni, by znów wszystko było po staremu. A przecież stosowana już formuła "jedno państwo, dwa systemy" usatysfakcjonowałaby obie strony, gdyby tak wielkiej roli nie odgrywał fałszywie pojmowany honor narodowy. Zresztą śledzenie różnych dyskusji pokazuje chyba najgroźniejszy aspekt całej sytuacji - ślepy nacjonalizm Chińczyków, których poglądy na historię, swój kraj i jego rolę są produktem tzw. "wychowania patriotycznego". Z tym za naszego życia będą jeszcze problemy.

Awatar użytkownika
flamenco108
ZakuŻony Terminator
Posty: 2229
Rejestracja: śr, 29 mar 2006 00:01
Płeć: Mężczyzna

Post autor: flamenco108 »

Gustaw G. Garuga pisze: Wciąż pamiętam zapewnienia, że Igrzyska w Pekinie mają za cel skłonienie Chin do reform ustrojowych, poprawy sytuacji w dziedzinie praw człowieka itd. Trochę się w tej sprawie ruszyło, ale zbyt mało, a w kwestii Tybetu wystarczy parę dni, by znów wszystko było po staremu. A przecież stosowana już formuła "jedno państwo, dwa systemy" usatysfakcjonowałaby obie strony, gdyby tak wielkiej roli nie odgrywał fałszywie pojmowany honor narodowy. Zresztą śledzenie różnych dyskusji pokazuje chyba najgroźniejszy aspekt całej sytuacji - ślepy nacjonalizm Chińczyków, których poglądy na historię, swój kraj i jego rolę są produktem tzw. "wychowania patriotycznego". Z tym za naszego życia będą jeszcze problemy.
Kiedyś w NF czytałem świetne opowiadanie, jak USA wygrało wojnę (gospodarczą głównie) z Chinami. Przy pomocy odtwarzaczy video, Myszki Miki, coca-coli itp, które to przedmioty zrzucali z bombowców na spadochronach. Mniej więcej to samo dzieje się teraz - Chiny zostały wtłoczone do świata przy pomocy gospodarki - tak jak świat miałby spore kłopoty, gdyby Chin zabrakło, tak samo Chiny coraz bardziej się uzależniają od świata (choć muszę przyznać, że uznaję przewagę Chin).

Zwracam uwagę, że tyle wolności, ile większość (bo stale nie wszyscy) Chińczyków doświadcza dziś, prawdopodobnie nie mieli nigdy od średniowiecza licząc. A demokracja? To tak samo, jak w innym opowiadaniu s-f, ze zbiorku autorów radzieckich, gdzie ufoludek podsłuchuje w krzakach, o czym to gwarzą sobie zakochani i wtedy on się zapytał: "A co z komunizmem?". Demokracja nie jest żadną najdoskonalszą prawdą objawioną i może nie zdążymy się poważnie zestarzeć, kiedy zostanie zaliczona w poczet przeżytków - kto wie?

Zatem nie rewolucja, a ewolucja - to działa na CzungKuoRenów i bojkot olimpiady, acz nie zatrzyma, może ten proces tylko spowolnić, zamiast przyspieszyć, bo żółci strasznie są drażliwi, co pomnę jeszcze z czasów studenckich, ale o tem pogadamy kiedyś, jak się spotkamy ;-)
Nondum lingua suum, dextra peregit opus.

Awatar użytkownika
Gustaw G. Garuga
Psztymulec
Posty: 940
Rejestracja: pt, 10 cze 2005 11:02
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Gustaw G. Garuga »

W artykule "Lewa człowieka" stawiam dokładnie tę samą tezę o poziomie wolności w Chinach (ale znów aż prosi się o analogię z zachwytem Redlińskiego;). Co zaś do demokracji (prawdziwej, a nie "ludowej", do której przyznają się Chiny), to jakiś czas temu napisałem artykuł o chińskich doświadczeniach demokratycznych, ma ukazać się w Polityce przed Igrzyskami, nie będę więc spojlerował tu i teraz;) Do podyskutowania zatem kiedy indziej, a może i gdzie indziej:)

Awatar użytkownika
ElGeneral
Mistrz Jedi
Posty: 6089
Rejestracja: pt, 09 lis 2007 18:36

Post autor: ElGeneral »

Może straszliwie się narażę wszystkim P. T. Forumowiczom, ale demokracja amerykańska, którą Jankesi usilnie narzucają całemu światu, ma circa ebałt dwieście dwadzieścia kilka lat. Chiny jako państwo mają za sobą pięć tysięcy lat historii i jest ich strasznie dużo :-). Może niech Chińczycy sami wybiorą sobie ustrój, jaki im odpowiada? Przećwiczyli już rozmaite formy rządów i struktur państwowych po kilka razy. Czemu uważa się ich za durniów? Są zastraszeni? Naprawdę uważacie, że da się zastraszyć blisko dwa miliardy ludzi? Sądzicie, że Chińczycy mają ochotę powtórzyć drogę Japonii, czy innych Małych Tygrysów? Być może tak, ale z takim gigantem jak Chiny nigdy nic nie wiadomo, bo trzeba by zapytać każdego z osobna.
Takie jest moje zdanie w tej materii, a oprócz tego uważam, że Kartagina powinna być zburzona.

Awatar użytkownika
Gustaw G. Garuga
Psztymulec
Posty: 940
Rejestracja: pt, 10 cze 2005 11:02
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Gustaw G. Garuga »

Żeby lekko zaspojlerować tekst w Polityce powiem, że w Chinach demokratyczne wybory do parlamentu odbyły się wcześniej, niż w Polsce, i wygrali w nich republikanie. Czemu koniec końców to komuniści przejęli władzę, długo by mówić, więc powiem tylko, że równie dobrze Chiny mogłyby za kilka lat obchodzić stulecie republiki. Po drugie, tych 5000 lat to mit, propagowany na potrzeby komunistycznego "wychowania patriotycznego" (jak czas pozwoli, napiszę o tym coś przez święta). Po trzecie, Chińczycy nie są durniami, tu zgoda, i dlatego wielu z nich wcale nie podoba się, że mają nikły wpływ na rząd w Pekinie, ale jakiekolwiek samodzielne inicjatywy demokratyczne (jak Chińska Partia Demokratyczna) są zduszane przez rząd w zarodku. Strach władzy przez oddolnymi inicjatywami widoczny jest choćby w niszczeniu ruchu Falun Gong. Co do zastraszania, to obejmuje ono całą paletę metod, od brutalnych do subtelnych, i jest piekielnie skuteczne (piszę o tym trochę w "Lewa człowieka"). Nie wolno jednak mylić tej skuteczności z aprobatą, co wielu "westernerów" czyni, tak jakby Chińczyk to był człowiek genetycznie niezdolny do życia w wolności. Jeśli wreszcie krajom Orientu o niewiele krótszej od Chin historii (myślę tu zwłaszcza o Korei, ale też przecież o młodszej Japonii, że nie wspomnę o chińskim na wskroś Tajwanie) demokracja odpowiada, to czemu miałaby nie odpowiadać Chinom? I na koniec doprawdy nie wiem, skąd to "zaokrąglenie" do dwóch miliardów, skoro Chińczyków jest 1,3 miliarda.

Jak widzisz, ElGenerale, nie naraziłeś się wcale, wręcz jestem Ci wdzięczny, że dałeś mi pretekst do naprostowania fałszywych a rozpowszechnionych tez :-)

ODPOWIEDZ