Gamedec i jego alter-ego Marcin Przybyłek
Moderator: RedAktorzy
- Marcin Przybyłek
- Mamun
- Posty: 107
- Rejestracja: pt, 13 paź 2006 09:40
- lokje
- Fargi
- Posty: 468
- Rejestracja: sob, 11 mar 2006 00:32
- Marcin Przybyłek
- Mamun
- Posty: 107
- Rejestracja: pt, 13 paź 2006 09:40
[quote="Marcin Przybyłek"]No dobrze, lokje, skoro tak mnie do porządku przywołujesz ;)
js napisał: "ale kogoś tam skasowało w grze i się martwią czy wróci żywy (ma zadziałać jakiś tam bezpiecznik specjalny :)), no bezsens
zupełny."
js mam wrażenie, że koncentrując się li tylko na technikaliach pomijasz "ludzkalia". Po pierwsze nie przypominam sobie sceny, gdy kogoś "skasowało w grze" i ktoś inny martwił się, czy wróci. Nie ma tak. Albo czytałeś niedokładnie, późno, pobieżnie, albo ja czegoś nie rozumiem. Teraz spoiler: gracze bawiący się dookoła Ironstone nie "znikali", ale byli poddani hipnozie i po wyjściu z gry uciekali z domu. Do "Live!" Fizycznie. Własnocielnie ;) A może chodzi Ci o coś innego, o "skrzyneczki", które do Zoenet Labs przywiozła Pauline Eim, które to urządzonka rzekomo miały zabezpieczyć graczy, gdyby nie zdążyli wylogować? Jeśli tak, to js miły, nie wyłapałeś podstawowego problemu Torkila podczas drugiego pobytu w Zoenet Labs. Gamedec nie miał szansy stamtąd się wyrwać po pokonaniu Bestii. Po sukcesie, umowa nie umowa, zostałby poddany przesłuchaniom i nie wypuszczono by go do końca życia takiego czy innego. Pauline wcisnęła kit o skrzyneczkach, których podstawowym zadaniem było to, żeby w odpowiednim momencie, w przypadku odpowiedniego człowieka (Laurusa na przykład) dokonać kradzieży psyche. To dało jej i Torkilowi kartę przetargową dzięki której mogli uciec z FSA.
Mam nadzieję, że to wyjaśnia Twoje wątpliwości.
Jeśli jeszcze nie, bo "dlaczego ktoś uwierzył Pauline?", odpowiadam - dlatego, że masy ludzi wierzy, że w Tik taku są dwie kalorie podczas gdy jest ich tysiąc razy więcej (dwie kilokalorie), miliony ludzi na rzeczywistości nierealne mówi "rzeczywistości wirtualne" (czyli par excellence prawdziwe, rzeczywiste), a w kraju, gdzie na służbę zdrowia i leczenie wydaje się najwięcej na świecie (USA) jest najwięcej grubasów. Udowodnić i wmówić w świecie ludzi można wszystko. Dlatego też w świecie gamedeka tak dużo rzeczy działa dzięki "falom grawitacyjnym", chociaż de facto nie zawsze są to te fale ;), ale o tym w tomie III.
Rzeczywistość przedstwiona w "Sprzedawcach lokomotyw" to rzeczywistość, nomen omen, sprzedawców lokomotyw. Opiera się na manipulacji, zaciemnieniu obrazu. Po co cała szopka z walką z bestią w grach? Lama mógłby równie dobrze dać Torkilowi program kasujący sondy bez starcia z udziałem tysięcy graczy. Dlaczego akurat Torkil i po co z niego robić bohatera? Hm?
Zwracasz, js, uwagę na obszar, na którym się znasz. A ja tak Ci powiem: a co wiesz o hipnozie? Przełknąłeś te kawałki, w których Bestia hipnotyzuje graczy i nakłania ich do jakichś dziwnych czynów? No? Możliwe, czy niemożliwe? :D
Teraz może ten fragment Twojej wypowiedzi weźmiemy na tapetę: "Nie wyobrażam sobie za to sytuacji w której nie można kogoś ot tak wyciągnąć z gry".
O tym piszę w pierwszym opowiadaniu, czyli w "Małpiej pułapce". I, przypominam, nie ma tego problemu w "Sprzedawcach lokomotyw". Oczywiście można wyciągnąć gracza z gry wyciągając wtyczkę. I jest szansa, że skończy się tylko bólem głowy. Ale jest możliwość, że będą iluzje, halucynacje, zaburzenia pamięci, rzadko, ale jednak - zgon. Trochę ryzykowne. Dlatego pewnie ludzie w naszych czasach się ubezpieczają na życie, bo mimo, że prawdopodobieństwo tego, że coś złego im się stanie jest niewielkie - to jednak jest.
A może Ci chodzi o to, żeby ktoś siedzący przy łożu mógł zrewitalizować gracza? Taka opcja się pojawi :) Bo przecież to jest potrzebne, nieprawdaż? :) I nie złość się, że od razu tego nie zrobiono. Jeśli spojrzysz na ulice i przyjrzysz się samochodom, to zauważysz, że wciąż większość z nich nie ma poduszek bezpieczeństwa przed siedzeniem pasażera. A w wypadkach samochodowych w USA i Kanadzie umiera rocznie ok. 50 000 ludzi (nie pomyliłem się w zerach). Czy nie jest to wystarczający powód, żeby w każdym seryjnie produkowanym aucie montować nie dwie, ale czterdzieści cztery poduszki, katapulty i hibernatory? Jest. Czy jest to robione? Nie jest.
Podobnie samochody - obiekty, które poruszają się w miejscach wielkich energii - są tak wykonane, że można je uszkodzić (zarysować) niemal paznokciem. Lakier broni je przed deszczem, korozją, ale nie przed uszkodzeniami mechanicznymi. Z pewnością jest to bez sensu, ale nie dla wszystkich ;), bo ktoś na tym świetnie zarabia.
I tak dalej, i tak dalej, drogi js. Mam nadzieję, że Cię troszeczkę przekonałem. Świat ludzi to świat yin i jang. Ludzie trochę tworzą, trochę psują. Popatrz, gadamy używając sieci, w którą jakaś swołocz dzień w dzień pakuje wirusy i być może ta sama swołocz produkuje płatne programy antywirusowe. Czy te swołocze są niemożliwe do wyśledzenia? Możliwe? To dlaczego jeszcze nie siedzą za kratkami? A może to kwestia wielkich liczb i złożoności polityczno-gospodraczo-społecznego sytstemu homo sapiens?
Między 1998 a 2002 roku w Kongo (albo innym Afrykańskim kraju, nie jestem pewien na 100%) zginęło 4 miliony ludzi. Wojna. Czy mówi się o tym głośno? Przecież to tragedia na światową skalę. Ludzie w Afryce głodują, a na świecie, w Europie, jest nadprodukcja żywności. Czy to się, js, trzyma kupy? Co byś powiedział, gdyby ktoś opisał taki, NASZ, świat? ;) Świat ludzi kupy się nie trzyma, tak jak kupy się nie trzymają ludzkie produkty - vide Wingroza pana Gatesa i niekompatybilność rzekomo kompatybilnych urządzeń komputerowych ;)
Pszesz też "I jeszcze to zamieszanie w typowym świecie poza grami na
skale prawie że kosmiczną"
Ej, ej, nie tak zaraz ten ambaras :) Coś się popsuło w telesensach, z tego co pamiętam i tyle. Tyle, że skoro się popsuło i były ofiary, to nikt już nie chciał ryzykować. Wystarczy kilka zgonów i odpowiednie nagłośnienie, a na ludzi pada strach. Pamiętasz nagonkę na kleszcze i wirusowe zapalenie mózgu? Ta choroba istniała zawsze i zawsze rocznie było kilka przypadków fatalnie rokujących (co do zdrowia), ale ludzie o tym nie wiedzieli i do lasów chodzili. Przyszli dziennikarze (ignoranci), zrobili halo i raptem ludzie zaczęli bać się lasów :)
No, starczy tego dywagowania. Dziękuję Ci, js, że pobudziłeś mnie do myślenia. Już dawno tak miło mi się nie rozważało :)
A teraz już zupełnie na koniec: nie uważasz, że w "Sprzedawcach lokomotyw" jest zawarty ciekawszy przekaz od rozwiązań technicznych, na których teraz się skupiliśmy?
js napisał: "ale kogoś tam skasowało w grze i się martwią czy wróci żywy (ma zadziałać jakiś tam bezpiecznik specjalny :)), no bezsens
zupełny."
js mam wrażenie, że koncentrując się li tylko na technikaliach pomijasz "ludzkalia". Po pierwsze nie przypominam sobie sceny, gdy kogoś "skasowało w grze" i ktoś inny martwił się, czy wróci. Nie ma tak. Albo czytałeś niedokładnie, późno, pobieżnie, albo ja czegoś nie rozumiem. Teraz spoiler: gracze bawiący się dookoła Ironstone nie "znikali", ale byli poddani hipnozie i po wyjściu z gry uciekali z domu. Do "Live!" Fizycznie. Własnocielnie ;) A może chodzi Ci o coś innego, o "skrzyneczki", które do Zoenet Labs przywiozła Pauline Eim, które to urządzonka rzekomo miały zabezpieczyć graczy, gdyby nie zdążyli wylogować? Jeśli tak, to js miły, nie wyłapałeś podstawowego problemu Torkila podczas drugiego pobytu w Zoenet Labs. Gamedec nie miał szansy stamtąd się wyrwać po pokonaniu Bestii. Po sukcesie, umowa nie umowa, zostałby poddany przesłuchaniom i nie wypuszczono by go do końca życia takiego czy innego. Pauline wcisnęła kit o skrzyneczkach, których podstawowym zadaniem było to, żeby w odpowiednim momencie, w przypadku odpowiedniego człowieka (Laurusa na przykład) dokonać kradzieży psyche. To dało jej i Torkilowi kartę przetargową dzięki której mogli uciec z FSA.
Mam nadzieję, że to wyjaśnia Twoje wątpliwości.
Jeśli jeszcze nie, bo "dlaczego ktoś uwierzył Pauline?", odpowiadam - dlatego, że masy ludzi wierzy, że w Tik taku są dwie kalorie podczas gdy jest ich tysiąc razy więcej (dwie kilokalorie), miliony ludzi na rzeczywistości nierealne mówi "rzeczywistości wirtualne" (czyli par excellence prawdziwe, rzeczywiste), a w kraju, gdzie na służbę zdrowia i leczenie wydaje się najwięcej na świecie (USA) jest najwięcej grubasów. Udowodnić i wmówić w świecie ludzi można wszystko. Dlatego też w świecie gamedeka tak dużo rzeczy działa dzięki "falom grawitacyjnym", chociaż de facto nie zawsze są to te fale ;), ale o tym w tomie III.
Rzeczywistość przedstwiona w "Sprzedawcach lokomotyw" to rzeczywistość, nomen omen, sprzedawców lokomotyw. Opiera się na manipulacji, zaciemnieniu obrazu. Po co cała szopka z walką z bestią w grach? Lama mógłby równie dobrze dać Torkilowi program kasujący sondy bez starcia z udziałem tysięcy graczy. Dlaczego akurat Torkil i po co z niego robić bohatera? Hm?
Zwracasz, js, uwagę na obszar, na którym się znasz. A ja tak Ci powiem: a co wiesz o hipnozie? Przełknąłeś te kawałki, w których Bestia hipnotyzuje graczy i nakłania ich do jakichś dziwnych czynów? No? Możliwe, czy niemożliwe? :D
Teraz może ten fragment Twojej wypowiedzi weźmiemy na tapetę: "Nie wyobrażam sobie za to sytuacji w której nie można kogoś ot tak wyciągnąć z gry".
O tym piszę w pierwszym opowiadaniu, czyli w "Małpiej pułapce". I, przypominam, nie ma tego problemu w "Sprzedawcach lokomotyw". Oczywiście można wyciągnąć gracza z gry wyciągając wtyczkę. I jest szansa, że skończy się tylko bólem głowy. Ale jest możliwość, że będą iluzje, halucynacje, zaburzenia pamięci, rzadko, ale jednak - zgon. Trochę ryzykowne. Dlatego pewnie ludzie w naszych czasach się ubezpieczają na życie, bo mimo, że prawdopodobieństwo tego, że coś złego im się stanie jest niewielkie - to jednak jest.
A może Ci chodzi o to, żeby ktoś siedzący przy łożu mógł zrewitalizować gracza? Taka opcja się pojawi :) Bo przecież to jest potrzebne, nieprawdaż? :) I nie złość się, że od razu tego nie zrobiono. Jeśli spojrzysz na ulice i przyjrzysz się samochodom, to zauważysz, że wciąż większość z nich nie ma poduszek bezpieczeństwa przed siedzeniem pasażera. A w wypadkach samochodowych w USA i Kanadzie umiera rocznie ok. 50 000 ludzi (nie pomyliłem się w zerach). Czy nie jest to wystarczający powód, żeby w każdym seryjnie produkowanym aucie montować nie dwie, ale czterdzieści cztery poduszki, katapulty i hibernatory? Jest. Czy jest to robione? Nie jest.
Podobnie samochody - obiekty, które poruszają się w miejscach wielkich energii - są tak wykonane, że można je uszkodzić (zarysować) niemal paznokciem. Lakier broni je przed deszczem, korozją, ale nie przed uszkodzeniami mechanicznymi. Z pewnością jest to bez sensu, ale nie dla wszystkich ;), bo ktoś na tym świetnie zarabia.
I tak dalej, i tak dalej, drogi js. Mam nadzieję, że Cię troszeczkę przekonałem. Świat ludzi to świat yin i jang. Ludzie trochę tworzą, trochę psują. Popatrz, gadamy używając sieci, w którą jakaś swołocz dzień w dzień pakuje wirusy i być może ta sama swołocz produkuje płatne programy antywirusowe. Czy te swołocze są niemożliwe do wyśledzenia? Możliwe? To dlaczego jeszcze nie siedzą za kratkami? A może to kwestia wielkich liczb i złożoności polityczno-gospodraczo-społecznego sytstemu homo sapiens?
Między 1998 a 2002 roku w Kongo (albo innym Afrykańskim kraju, nie jestem pewien na 100%) zginęło 4 miliony ludzi. Wojna. Czy mówi się o tym głośno? Przecież to tragedia na światową skalę. Ludzie w Afryce głodują, a na świecie, w Europie, jest nadprodukcja żywności. Czy to się, js, trzyma kupy? Co byś powiedział, gdyby ktoś opisał taki, NASZ, świat? ;) Świat ludzi kupy się nie trzyma, tak jak kupy się nie trzymają ludzkie produkty - vide Wingroza pana Gatesa i niekompatybilność rzekomo kompatybilnych urządzeń komputerowych ;)
Pszesz też "I jeszcze to zamieszanie w typowym świecie poza grami na
skale prawie że kosmiczną"
Ej, ej, nie tak zaraz ten ambaras :) Coś się popsuło w telesensach, z tego co pamiętam i tyle. Tyle, że skoro się popsuło i były ofiary, to nikt już nie chciał ryzykować. Wystarczy kilka zgonów i odpowiednie nagłośnienie, a na ludzi pada strach. Pamiętasz nagonkę na kleszcze i wirusowe zapalenie mózgu? Ta choroba istniała zawsze i zawsze rocznie było kilka przypadków fatalnie rokujących (co do zdrowia), ale ludzie o tym nie wiedzieli i do lasów chodzili. Przyszli dziennikarze (ignoranci), zrobili halo i raptem ludzie zaczęli bać się lasów :)
No, starczy tego dywagowania. Dziękuję Ci, js, że pobudziłeś mnie do myślenia. Już dawno tak miło mi się nie rozważało :)
A teraz już zupełnie na koniec: nie uważasz, że w "Sprzedawcach lokomotyw" jest zawarty ciekawszy przekaz od rozwiązań technicznych, na których teraz się skupiliśmy?
Ostatnio zmieniony śr, 29 lis 2006 14:11 przez Marcin Przybyłek, łącznie zmieniany 1 raz.
- Marcin Przybyłek
- Mamun
- Posty: 107
- Rejestracja: pt, 13 paź 2006 09:40
- lokje
- Fargi
- Posty: 468
- Rejestracja: sob, 11 mar 2006 00:32
to ja mam jedno ( grzebałam w sieci i nie znalazłam. swoją drogą- jaka to strata czasu, kiedy człowiek tkwi przy komputerze a nie odwrotnie), takie przaśnie w sumie- jak to jest, łykasz, kładziesz się, zakładasz i ... co z mózgiem? pracuje bez przerwy? śpimy przecież głównie dlatego, żeby wielki sterownik odpoczął, ułożył sobie wszystko.Marcin Przybyłek pisze:Czekam na dalsze pytania ;)
co się dzieje z mózgiem kiedy się wyciągasz na łożu?
namu offutopu, namu offutopu, namu offutopu
Błogosławiona Lokje od Celofyzów
Błogosławiona Lokje od Celofyzów
- Lafcadio
- Nexus 6
- Posty: 3193
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 17:57
A ja myślałem, że mózg jako-taki nie odpoczywa... To jak to jest?lokje pisze:co z mózgiem? pracuje bez przerwy? śpimy przecież głównie dlatego, żeby wielki sterownik odpoczął, ułożył sobie wszystko.
Ja mam śmiałość to panu powiedzieć, bo pan mi wie pan co pan mi może? Pan mi nic nie może. Bo ja jestem z wodociągów.
- lokje
- Fargi
- Posty: 468
- Rejestracja: sob, 11 mar 2006 00:32
nie, no nie odpoczywa, ale ma rytm sen- czuwanie. skoro jesteś poza realium i robisz co tam sobie robisz, to jednak mózg jest w stanie czuwania, prawda? pewno jakoś to rozwiązuje gamepill, tylko nie mogę dojść jak. a skoro nie mogę, pytam ;)
namu offutopu, namu offutopu, namu offutopu
Błogosławiona Lokje od Celofyzów
Błogosławiona Lokje od Celofyzów
- Marcin Przybyłek
- Mamun
- Posty: 107
- Rejestracja: pt, 13 paź 2006 09:40
Korowiow, masz na myśli prelekcję o mózgu? Cieszę się, że się podobała. Dla mnie też jest inspirująca ;)
Istnieją także efekty uboczne zbyt częstego przebywania w grach. Jednym wielkim efektem jest przypadek Petera "Crasha" Kytesa, który popsuł zupełnie własne ciało gamepillem i substancjami gamepillo-podobnymi.
Właśnie lokje zainspirowałaś mnie, żeby na Gamedec Zone umieścić w dziale Warsztat fragment opowiadania "Prośba" (ukaże się w najbliższym wydaniu specjalnym NF), który to fragment wyciąłem, a który opowiada o tym, co się dzieje, gdy gramy zbyt dużo na niewłaściwym sprzęcie...
lokje pisze:jak to jest, łykasz, kładziesz się, zakładasz i ... co z mózgiem? pracuje bez przerwy? śpimy przecież głównie dlatego, żeby wielki sterownik odpoczął, ułożył sobie wszystko. Co się dzieje z mózgiem kiedy się wyciągasz na łożu?
Lafcadio pisze:A ja myślałem, że mózg jako-taki nie odpoczywa... To jak to jest?
Świetne pytanie. Gra ma bardzo dużo wspólnego ze snem. Jest to w zasadzie stan pokrewny, wystarczy przyjrzeć się bliżej procesowi dewitalizacji, dzięki któremu gracz nie rusza realnymi rękami i nogami, nie czuje też realnego dotyku. Czy nie podobnie jest w prawdziwym śnie? Śnimy, że biegniemy, ale NOGI POZOSTAJą NIERUCHOME. Oczywiście śnimy tylko w fazie REM, ale za to co 90 minut. Ergo, mózg gracza w grze niejako nieustannie pozostaje w czymś podobnym, ale nie tożsamym z fazą REM, bo wspólna jest tylko dewitalizacja. Gamepill i płyn infuzyjny pracują nad odpowiednim dostarczaniem tlenu i glukozy do mózgu, mimo to gracz ma prawo się męczyć w grze i de facto to robi. Śpi. W grze. Nigdy tego nie opisywałem i może szkoda.loje pisze:skoro jesteś poza realium i robisz co tam sobie robisz, to jednak mózg jest w stanie czuwania, prawda?
Istnieją także efekty uboczne zbyt częstego przebywania w grach. Jednym wielkim efektem jest przypadek Petera "Crasha" Kytesa, który popsuł zupełnie własne ciało gamepillem i substancjami gamepillo-podobnymi.
Właśnie lokje zainspirowałaś mnie, żeby na Gamedec Zone umieścić w dziale Warsztat fragment opowiadania "Prośba" (ukaże się w najbliższym wydaniu specjalnym NF), który to fragment wyciąłem, a który opowiada o tym, co się dzieje, gdy gramy zbyt dużo na niewłaściwym sprzęcie...
- Marcin Przybyłek
- Mamun
- Posty: 107
- Rejestracja: pt, 13 paź 2006 09:40
- Marcin Przybyłek
- Mamun
- Posty: 107
- Rejestracja: pt, 13 paź 2006 09:40
- Lafcadio
- Nexus 6
- Posty: 3193
- Rejestracja: czw, 09 cze 2005 17:57
No, nie wypada zapominać o tym pisarzu ;]
11.11.2007 to kolejne imieniny Marcina Przybyłka, autora opowieści o gamedeku. Marcin postanowił w związku z tym przygotować niespodziankę dla fanów swojej prozy. Kilka tygodni temu nawiązał kontakt z bardzo utalentowanym autorem okładek i ilustracji fantastycznych – Tomaszem Marońskim – i poprosił go o stworzenie wizji Warsaw City. Współpraca była bardzo owocna i obaj są z rezultatu zadowoleni, a jest nim pierwsza oficjalna malarska wizja metropolii, w której mieszka Torkil Aymore. Zainteresowanych zapraszamy na stronę www.GamedecZone.com, gdzie ilustracja czeka do pobrania w kilku, najczęściej używanych rozdzielczościach.
Tutaj macie 1024, a tutaj reszta
Roznieście to gdzie się da! Dziękuję za uwagę, i jak to mówią (mówili?) w jednym radiu: po reklamie ;]
11.11.2007 to kolejne imieniny Marcina Przybyłka, autora opowieści o gamedeku. Marcin postanowił w związku z tym przygotować niespodziankę dla fanów swojej prozy. Kilka tygodni temu nawiązał kontakt z bardzo utalentowanym autorem okładek i ilustracji fantastycznych – Tomaszem Marońskim – i poprosił go o stworzenie wizji Warsaw City. Współpraca była bardzo owocna i obaj są z rezultatu zadowoleni, a jest nim pierwsza oficjalna malarska wizja metropolii, w której mieszka Torkil Aymore. Zainteresowanych zapraszamy na stronę www.GamedecZone.com, gdzie ilustracja czeka do pobrania w kilku, najczęściej używanych rozdzielczościach.
Tutaj macie 1024, a tutaj reszta
Roznieście to gdzie się da! Dziękuję za uwagę, i jak to mówią (mówili?) w jednym radiu: po reklamie ;]
Ja mam śmiałość to panu powiedzieć, bo pan mi wie pan co pan mi może? Pan mi nic nie może. Bo ja jestem z wodociągów.
- Cień Lenia
- Zwis Redakcyjny
- Posty: 1344
- Rejestracja: sob, 28 paź 2006 20:03