Gamedec i jego alter-ego Marcin Przybyłek

czyli o naszych albo cudzych autorach i ich dziełach - wszystko co chcielibyście wiedzieć, a o co (nie)boicie się zapytać

Moderator: RedAktorzy

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
ElGeneral
Mistrz Jedi
Posty: 6089
Rejestracja: pt, 09 lis 2007 18:36

Post autor: ElGeneral »

To do mnie?
Zamierzasz mi zrobić wiwisalonosekcję? Bene. Ale pozwól, że będzie sztych za sztych ("Owóż panie, wygłoszę ci tutaj balladę, a pod koniec ballady szpadą cię przejadę...")

Odpowiedź na twoje pytanie.
Widzisz, los dał mi w dzieciństwie dobrą pamięć, więc z lektur rozmaitych sporo mi we łbie zostało. Nie zamierzam nikomu imponować, ani oszałamiać wiedzą, na tym Forum są nie lada głowacze - tacy Alfi czy Navajero lub Meduz na przykład mogliby mnie chyba niejednym zaskoczyć. Piszę jakiegoś posta i nasuwają mi się rozmaite skojarzenia - baczę tylko, żeby nie zbłądzić na manowce, zawsze cel główny wypowiedzi na uwadze mając (Pamiętam, że w w niedalekim od moich rodzinnych pieleszy uzdrowisku Szczawno Zdrój, gdzie brat pani leczył rany nie mieczem zadane, ale "wprost przeciwpołożnie", rozpętała się nielicha awantura, kiedy w wielkim neonie "Pijalnia główna" zgasła litera Ł). Masz oto exemplum moich postów ;-). Z drugiej strony - owszem, gdzieś tam w skrytości wrednej ludzkiej natury kryją się zaskakujące nas samych zjawiska. Każdy lubi się pochwalić.

A teraz ty, panie, broń się i odpowiedz... Zechciej wziąć pod uwagę, że moje wynurzenia niewielu pewnie zainteresują, za to na Twoje, znanego i uznanego pisarza, rzuca się rozmaite łakomczuchy i koneserzy.

Wizja przyszłości, jaką roztaczasz w Gamedecu jest dość osobliwa. Z jednej strony masz społeczność ludzi mniej lub bardziej z siebie zadowolonych, a z drugiej, gdzieś tam na dole, na poziomie zerowym, albo i niżej, żyją społeczności wyrzutków, lub tych, co się świadomie wypisali się z tego wyżej wymienionego luksusu. Trochę to przypomina społeczność Elojów i Morloków Wellsa. Zrobiłeś to świadomie, czy tak ci wyszło?
Takie jest moje zdanie w tej materii, a oprócz tego uważam, że Kartagina powinna być zburzona.

Awatar użytkownika
Hitokiri
Nexus 6
Posty: 3318
Rejestracja: ndz, 16 kwie 2006 15:59
Płeć: Kobieta

Post autor: Hitokiri »

ElGeneral pisze:(Pamiętam, że w w niedalekim od moich rodzinnych pieleszy uzdrowisku Szczawno Zdrój, gdzie brat pani leczył rany nie mieczem zadane, ale "wprost przeciwpołożnie", rozpętała się nielicha awantura, kiedy w wielkim neonie "Pijalnia główna" zgasła litera Ł)
Normalnie spadłam z krzesła ;D

<jużmnietuniema>
"Ale my nie będziemy teraz rozstrzygać, kto pracuje w burdelu, a kto na budowie"
"Ania, warzywa cię szukały!"

Wzrúsz Wirusa! Podarúj mú "ú" z kreską!

Awatar użytkownika
Marcin Przybyłek
Mamun
Posty: 107
Rejestracja: pt, 13 paź 2006 09:40

Post autor: Marcin Przybyłek »

Dobrze, Andrzejku, pięknie. Oto moje kolejne pytanie do Ciebie:

2. Zauważyłem, że miewasz bardzo dobrze ustrukturalizowane zdanie na jakiś temat, powiedzmy światopoglądowy, ale w razie napotkania interesującego adwersarza, który mówi mądrze, nie głupio, potrafisz słuchać, a nawet przyznać, że zostałeś w jakiśtam sposób zainspirowany lub nawet przekonany. To nie jest zbyt popularna cecha: umiejętność słuchania i zdolność do elastycznej zmiany takich czy innych poglądów. Czy to rzecz wypracowana, czy wrodzona?

A teraz odpowiedź na pytanko Twoje:

Wizja Wellsa bardzo mocno zapisała się w mojej pamięci. Śmieszne jest to, że nie czytałem książki: najpierw poznałem komiks w Relaxie, a potem oglądałem stary amerykański film oparty na tym tekście. Obie adaptacje bardzo mocno mną poruszyły. Nic więc dziwnego, że echa, a nawet dosłowne nawiazania (podczas pobytu Torkila w siedzibie Zoent Labs) są widoczne w moim pisaniu.

Inna sprawa jest taka, że uważam, że Eloje i Morlokowie są wśród nas. Już. Większość ludzi nie zna się na prawie, informatyce, a to są dwie dziedziny, które kreować będą świat przyszłości. W tym przypadku jestem Elojem. Większość ludzi nie zna współczesnych teorii psychologicznych i generalnie jest ślepa jeśli chodzi o swoje motywy i postępki. W tym przypadku jestem, no, powiedzmy, Morlokiem. Większość ludzi nie zna współczesnych teorii fizycznych i nie ma pojęcia, że wizje fizyków są naprawdę mocno fantastyczne, a nawet, że tak powiem fantazy-czne. Tutaj przechodzę od Eloizmu do Marlokizmu. Generalnie w większości dziedzin nauki widzę siebie jako Eloja, zupełnie szczęśliwie nieświadomego, na jakiej zasadzie jeździ mój samochód, jak to jest, że widzę ruchomych ludzików w telewizorze i – w końcu – jak to jest, że jest państwo, system ubezpieczeń zdrowotnych, premier, prezydent, banda posłów, i ja – płacący podatki, by oni mogli sobie jakoś tam żyć udając, że cośtam robią. Więc wizja Wellsa nie jest wizją przyszłości, to wizja teraźniejszości. Widząc siebie jako wtórnego analfabetę, który może z łatwością wymienić dziedziny, na których się nie zna i z trudem szukający wąskich dziedzin, na których się zna, z wielkim uznaniem traktuję tych, którzy rzeczywiście posiadają realną, twardą wiedzę. Morloków.

A wracając do gamedeka, nie jestem pewien, kogo tam widzisz jako Elojów, a kogo jako Morloków. Autochtoni z undercity to Eloje czy Morlokowie? Niby żyją prawie pod ziemią, ale to prymitywne społeczności. Opisując świat gamedeka zawsze mam przed oczami krzywą Gaussa, w tym przypadku starałem się pamiętać, że oprócz pięknych, młodych i bogatych (których jest stosunkowo mało), w każdej grupie są brzydcy, biedni i starzy. Brudasy z podmiasta to wykolejeńcy, każdy z nieco inną przeszłością, tak czy owak to ci, którzy wypadli z gładkich kolein mieszczańskiego życia i znaleźli się tam, gdzie się znaleźli. Swoją drogą, mogłoby być z tego niezłe opowiadanie: jak trafiłem do undercity.

A może masz na myśli Shadow Zombies, którzy już realnie żyją pod ziemią? Ci są dziwnym skrzyżowaniem Elojów i Morloków: z jednej strony posiadają moralną wiedzę o złu systemu… no, niech będzie „wolnorynkowego”, z drugiej są naiwni i łatwowierni, zupełnie jak dzieci.

Może w końcu chodzi Ci o stojących na szczytach drabin zależnościowych szefów konsorcjów / komórek wywiadowczych? Oni także posiadają odpowiedzi na pytanie: „o co w tym wszystkim chodzi?”, oczywiście jedni bliższe, a drudzy dalsze prawdy.

Tak czy owak, Andrzejku, chyba trafiłeś w sedno, bo gamedeczana wizja w całości obraca się wokół wiedzy / świadomości tego, co się wokół dzieje. Torkil spotyka zarówno osoby, które wiedzą nic (tak jak on), tych, którym wydaje się, że coś wiedzą (Enrique Baczewski), tych, którzy wiedzą, że mało wiedzą (Koriolan Dal) i tych, którzy naprawdę coś wiedzą (Laurus Wilehad).

I to chyba w o ogóle moja obsesja: świadomość, że za jedną zasłoną prawdopodobieństwa kryje się druga, za nią trzecia i tak dalej, a o co w końcu chodzi – na to pytanie prawdopodobnie nie ma jednej odpowiedzi, bo prawda w tym przypadku podobna jest do głowonoga o tysiącu odnóży, a odnóżami tymi są w miarę autonomiczni, baaaardzo bogaci i bardzo wpływowi obywatele naszego globu ;)

Aaaale się rozgadałem ;)

Awatar użytkownika
ElGeneral
Mistrz Jedi
Posty: 6089
Rejestracja: pt, 09 lis 2007 18:36

Post autor: ElGeneral »

Ciekawe, kiedy moderatorom się znudzi obserwowanie naszej wymiany zdań i poślą nas do diabła, albo jeszcze dalej? Póki co, odpowiem tak:

Z moich znajomych chyba tylko ty jeden widzisz we mnie człowieka, który jest gotów przyznać rację drugiemu: wielu innych (w tym pewnie liczni P.T. Forumowicze) uważa mnie za zarozumiałego dupka. Kiedyś, w latach bujnej młodości, istotnie uważałem, że wiem wszystko o wszystkim, a ludzie inteligentni to ci, co się z tym zgadzają. Z biegiem lat krystalicznie czysty obraz świata mocno mi się rozmazał (to było trochę tak, jak z nauką - pod koniec XIX wieku naukowcy uważali, że jeszcze kilka lat i wszystka wiedza pięknie im się pozamyka... dopóki Becquerel nie zaczął się uważniej przyglądać rudzie uranu). Teraz nie mówię: "wiem, że nic nie wiem", aż taki skromny nie jestem ;-). Wiedza, to tylko światło w mroku i świadomość ogromu tego mroku. Jeżeli ktoś przynosi mi trochę światła, cieszę się i jestem wdzięczny.
Nie jestem tylko pewien, czy Forumowiczów będzie interesowała analiza mojej osobowości - może zacznij pytać o coś innego?

Teraz pytanie do ciebie:

Jesteś jedynym (chyba) w Polsce pisarzem, który zajmuje się grami komputerowymi i ich wpływem na nasze życie. Dostrzegasz zjawisko, przewidujesz też (albo starasz się przewidzieć), w jakim kierunku się rozwinie. Nie da się zaprzeczyć, że GK, które nie istniały jako takie jeszcze dwadzieścia kilka lat temu, teraz są zjawiskiem społecznym, którym trzeba się będzie poważnie zająć. Ciekaw jestem, co wytyczyło kierunek twoich zainteresowań? Czy świadomie szukałeś niszy ekologicznej w polskiej fantastyce, czy trafiłeś na nią przypadkiem?
Takie jest moje zdanie w tej materii, a oprócz tego uważam, że Kartagina powinna być zburzona.

Awatar użytkownika
Marcin Przybyłek
Mamun
Posty: 107
Rejestracja: pt, 13 paź 2006 09:40

Post autor: Marcin Przybyłek »

ElGeneral pisze:Z moich znajomych chyba tylko ty jeden widzisz we mnie człowieka, który jest gotów przyznać rację drugiemu
Hm. Sam byłem świadkiem pewnej rozmowy w Nidzicy, podczas której po dłuuugiej wypowiedzi wszystkim nam znanego twórcy podziękowałeś mu twierdząc, że dokonał rzeczy niezwykłej, bo pokazał Ci obszar, którego jakośtam dotąd nie postrzegałeś, a pokazanie to wpłynęło na zmianę Twojego widzenia tego i owego (nie będę się wdawał w szczegóły).

Kolejne pytanko:

3. Co sądzisz o istniejącej w każdej grupie społecznej, również w fandomie, tendencji do wypowiadania się o tekście / autorze / dziennikarzu przez ludzi, którzy nie znają jego wypowiedzi / tekstów / poglądów? Oceń skalę zjawiska na osi 0 – 10, oraz potęp zjawisko w skali 0 – 10 ;)

Teraz odpowiadam:

Z tego co wiem, nie jestem jedynym, który pisuje o grach, bo była książka "Nowy gracz" Eryka Algo. Nie wiem, czy traktowała o grach, ale tytuł na to wskazuje. Również ostatni zbiór Janusza Cyrana "Ciemne lustra", z tego co wiem, porusza problem czegoś w rodzaju gier przyszłości.

Świadomie chciałem pisać o grach, na początku głównie po to, żeby pokazać, że to coś o wiele szerszego niż błaha rozrywka (zaczęło się od Grao Story w Świecie Gier Komputerowych). Wiedziałem też, że to świetna nisza, bo graczy jest wielu, mało czytają, miałem nadzieję, że chwycą bakcyla czytelniczego. Problematykę gier obracałem, bawiłem się nią, rozpatrując ją pod bardzo wieloma kątami, niejako "wgryzłem się w nią". W tej chwili jestem na etapie, w którym jestem w stanie, nieco pokrętnie, owszem, udowodnić, że życie - Twoje, moje, społeczeństwa, jest grą. I to komputerową ;)

Wszak najprostsza definicja gry to "model sytuacji konfliktowej". Z tego punktu widzenia grą jest wszystko, a na pytanie, czym / kim jest animator tej gry odpowiadają chociażby teorie hologramu: jesteśmy animkami rzutowanymi w trójwymiarowej przestrzeni przez dwuwymiarowe byty znajdujące się na gigantycznej sferze okalającej wszechświat / jesteśmy animkami na trójbranie otoczonej przez wielowymiarowy wszechświat, gdzie istnieją równoległe do nas pierwowzory naszego cienistego życia. Z tego punktu widzenia wolitywność i sprawczość naszych poczynań należy traktować z lekkim dystansem, i nie ja to wymyśliłem, ale jajogłowi fizycy. Być może z tego punktu widzenia graniczna prędkość światła jest niczym innym jak prędkością odświeżania boskiego monitora, a ludzie czyniący cuda to ci, którzy rozgryźli sturkturę swoich pikseli. Swoją drogą fizycy nazywają czasami najmniejsze paczki rzeczywistości "pikselami", co więcej twierdzą, że nie są one ani czasowe ani przestrzenne, z czego wynika, że czas i przestrzeń są swego rodzaju iluzjami związanymi ze skalą świata makroskopowego. Tak jak iluzją jest ruch postaci w grze komputerowej - to ekran miga, a każdy "mig" to kolejna faza "ruchu".

Rozwiązać tę grę, którą nazywamy "rzeczywistością", to dopiero zadanie dla gamedeka ;)

Awatar użytkownika
Ebola
Straszny Wirus
Posty: 12009
Rejestracja: czw, 07 lip 2005 18:35
Płeć: Nie znam

Post autor: Ebola »

Rozmawiajcie sobie, Panowie, rozmawiajcie :D
Nie wiem czemu mielibyśmy Was wyrzucać.
Pytający, będący podpytywanym, albo na odwrót pisze:Nie jestem tylko pewien, czy Forumowiczów będzie interesowała analiza mojej osobowości - może zacznij pytać o coś innego?
:D Pamiętaj, że mamy plan uczynić Ciebie gwiazdę medialną. To nam pozwoli ustalić strategię z taktyką. Pytaj, Marcinie, pytaj.
Jedz szczaw i mirabelki, a będziesz, bracie, wielki!
FORUM FAHRENHEITA KOREĄ PÓŁNOCNĄ POLSKIEJ FANTASTYKI! (Przewodas)
Wzrúsz Wirúsa!

Awatar użytkownika
ElGeneral
Mistrz Jedi
Posty: 6089
Rejestracja: pt, 09 lis 2007 18:36

Post autor: ElGeneral »

Marcin Przybyłek pisze:...Hm. Sam byłem świadkiem pewnej rozmowy w Nidzicy, podczas której po dłuuugiej wypowiedzi wszystkim nam znanego twórcy podziękowałeś mu twierdząc, że dokonał rzeczy niezwykłej, bo pokazał Ci obszar, którego jakośtam dotąd nie postrzegałeś, a pokazanie to wpłynęło na zmianę Twojego widzenia tego i owego (nie będę się wdawał w szczegóły).
Poważnie?! Musiałem być równie narąbany, jak wtedy, gdy po urodzinach syna chciałem uprowadzić windę do Palermo ;-)

Odpowiadając na twoje pytanie: Nie, wcale mnie to nie dziwi. Kiedyś, gdy rozmawiałem z pewnym koryfeuszem pierwszej jeszcze "Fantastyki", powiedział mi, że w ogóle nie czytał Tolkiena, bo nie lubi fantasy. Ze zdumienia brwi mi uciekły niemal na (_!_)... Jak można prowadzić czasopismo poświęcone fantastyce nie przeczytawszy klasyka (a był to już czas, w którym JRRT cieszył się już zasłużoną sławą)?

Zjawisko nie jest nowe, przypomnij sobie Stańczyka, który na rynku krakowskim zbierał porady, co zrobić w wypadku bólu zębów. Polacy uwielbiają wypowiadanie się na tematy, o których nie mają pojęcia. Ja osobiście rzadko otwieram paszczę, żeby wydać jakiś sąd o książce, czy twórcy, a już na pewno nigdy bym się nie odważył mówić o rzeczach i ludziach mi nieznanych. Co prawda moje sądy niejednokrotnie różnią się od tzw. opinii obiegowej, ale przyczyną tej odmienności może być fakt, że przeczytałem więcej książek i obejrzałem więcej filmów, niż wielu innych.
Ogólnie rzecz biorąc zjawisko mi się nie podoba, ale nic na to się nie poradzi - chyba, żeby wprowadzić dawny zwyczaj odpowiedzialności dziennikarskiej na placu w pojedynku ;-) Nie będę tego wartościował liczbami, bo niesmak to uczucie, które raz doskwiera bardziej, a raz mniej.

Teraz pytanie do Ciebie:

Czy bardzo by Cię oburzyło, gdyby jakiś inny twórca zaczął uzupełniać przygody twojego bohatera? Mam na myśli to, że stworzyłeś ciekawy świat, ale eksploatujesz go sam. Co byłoby, gdyby jakiś młody wilk zechciał opisać na przykład przygody którejś z przyjaciółek Torkila, tworząc, powiedzmy, cykl opowiadań? Nasi twórcy są zazdrośni - nie chcą wpuszczać obcych na swoje podwórka. Czytelnicy na pewno chętnie by poczytali jakieś opowiadania, których bohaterami byliby np. Jaskier albo Dijkstra z universum Wiedźmina, gdyby napisali je inni dobrzy pisarze. Na Zachodzie zjawisko jest znane - weź cykl "Dragonlance" na przykład. U nas nic takiego nie występuje. Co byś zrobił, gdyby jakiś młody człowiek zwrócił się do Ciebie z pytaniem, czy nie może skorzystać ze świata Gamedeka?
Takie jest moje zdanie w tej materii, a oprócz tego uważam, że Kartagina powinna być zburzona.

Awatar użytkownika
Marcin Przybyłek
Mamun
Posty: 107
Rejestracja: pt, 13 paź 2006 09:40

Post autor: Marcin Przybyłek »

Bardzo pięknie, Andrzejku :). Muszę Ci powiedzieć, że sprawiasz mi przyjemność swoimi odpowiedziami i w sumie nie wiem, co bardziej mnie cieszy: zadawanie pytań, czy odpowiadanie na Twoje sondy. Widzicie? Andrzej Sawicki czytał OBA tomy gamedeka, więc można z czystym sumieniem go pytać o zdanie. A wielu krytyków tudzież pisarzy gamedeka NIE czytało, a zdarzało się, że się wypowiadali na jego temat, nawet na piśmie. I ich nie należy pytać, co sądzą, bo sądzą dokładnie i matematycznie nic ;). Tak czy owak bardzo Cię, Andrzejku, proszę o zmierzenie się z kolejnym problemem:

4. Jako recenzent nieraz oceniałeś różne teksty. W moim odczuciu krytyk / recenzent powinien mieć otwartych pięcioro oczu: emcjonalne, wyobrażeniowe, intelektuale, zmysłowe i motoryczne, żeby móc ocenić dobrze tekst. Przy czym kolejność nie jest przypadkowa – bez uczuć tekst, nawet najbardziej barwny, będzie pusty i o niczym, a bez wyobraźni przekaz stanie się ciągiem cyfr i tak dalej. Teraz przykład: krytyk / recenzent przeintelektualizowany, ale niedorozwinięty uczuciowo nie zobaczy ładunku przeżyciowego w tekście „X”. Nie napisze jednak w recenzji, że go nie dostrzegł, nie napisze nawet, że go tam nie ma, bo w ogóle nie ma pojęcia, że coś takiego jak „przeżyce” isnieje. W rezultacie sporządzi recenzję okrojoną o to, czego nie widzi. Jakie jest Twoje zdanie na ten temat?


A teraz odpowiedź na Twoje pytanie:

Gdyby dobry pisarz, albo nawet młody wilk o dobrym warsztacie zapytał mnie, czy może pisać w gamedecverse, oczywiście odpowiedziałbym TAK, a nawet zakrzyknął. I podskoczył. Oczywiście musielibyśmy się umówić, co ja będę z tego miał, musielibyśmy ustalić, że wilk / pisarz będzie pisał pod tym samym logo, że będę miał prawo wglądu w tekst przed drukiem i prawo do redakcji, a dalej - wiśta wio! Bardzo żałuję, że jestem w stanie opisać tylko skrawek rzeczywistości, którą widzę przed oczami. Jest mnóstwo wspaniałych rejonów, zupełnie nietkniętych - życie Out Rangers, flora i fauna za ABB, życie na średnim i zerowym poziomie megapolii, życie digineta wreszcie, czy młodocianego zoeneta, takiego jak chociażby Konon. Fascynujące rzeczy dzieją się w kosmosie i to nie tylko w wojsku. Np. jak wygląda praca operatorów machin terraformujących? Mój boże, tematów jest krocie. Gdy wyjdzie wreszcie III tom, okaże się, że jest ich sto razy więcej, a gdy napiszę IV, V i VI, świat gamedeka będzie wręcz wymagał, by wsparł go piórem ktoś inny, może jeszcze ktoś i ktoś wręcz dodatkowy ;)

Znam zjawisko pisania wielu ludzi pod jednym szyldem. Czytałem trylogię Boba Salvatore w świecie Forgotten Realms ("The Crystal Shard", "Streams of Silver", "The Halfling's Gem"), poznałem kilka książek ze świata Warhammer 40 000: Bena Countera, Dana Abnetta, Williama Kinga, Barringtona Bayleya, widziałem dziesiątki książek ze świata Star Wars, Dragonlance itd. Oprócz tego, że większość z nich zdradza objawy przekładozy zakaźnej, czyli katar składni i zapalenie interpunkcji, na którą to chorobę notorycznie cierpią ich tłumacze, to bardzo interesujące pozycje. Każdy następny autor opisuje ten sam świat z zupełnie innego punktu widzenia, dodaje szczegóły, ubarwia go, wzbogaca. Wczoraj skończyłem czytać "Oko Terroru" Bayleya. Opisał drobniutki fragmencik uniwersum Wh 40k z punktu widzenia tzw. poszukiwacza przygód - drobnego kupca, przy okazji wplótł historię nawigatora - nieudacznika, i konflikt demonów, które rozmiarami mogą przewyższyć układy planetarne. I zrobił to z wdziękiem, nie powiem, że z artyzmem, ale z wyobraźnią - tak. Jestem przekonany, że twórcom "czterdziestki", gdy tworzyli tę grę stołową (tabletop game, czyli gra figurkowa ;)), a było to w 1987 roku, nie śniło się, że ktoś zrealizuje opowieść właśnie z takiej perspektywy.

Uważam, że pisanie w-świecie przez różnych autorów to nie tylko świetny pomysł twórczy, ale także bardzo dobry sposób na biznes. Świat tworzony przez dwie głowy jest bogatszy niż świat kreowany przez jednego twórcę. A uniwersum współtworzone przez kilku pisarzy wspartych pracami grafików, animatorów, filmowców itd. ma dużo większe szanse na przetrwanie (patrząc z darwinowskiego punktu widzenia) niż świat opisany przez jednego autora w jednej książce.

Tak więc, reasumując to wszystko, sądzę, że zachodni pomysł na pisanie w obrębie identyfikowalnego jednym logo świata jest dobry i gdyby taka możliwość stanęła przed gamedecverse, przyjąłbym ją z otwartymi rękami.

Powiem więcej – sam powoli próbuję taką sytuację animować. Co prawda na razie zapraszam do współpracy bardziej grafików, a nie pisarzy, ale i na nich przyjdzie pora. Tomek Maroński stworzył świetny obraz Warsaw City, uhonorowany nagrodą Max2D, podziwiany nie tylko w na polskich, ale i zachodnich portalach. Teraz jest konkurs graficzny, mam nadzieję, że zaowocuje interesującymi pracami, Tomek tworzy już w wielkiej tajemnicy kolejne dzieło, które zostanie ujawnione dopiero po premierze trzeciego tomu.

Gdy obserwuję świat Star Wars czy Warhammer 40 000, widzę, że tam graficy inspirują pisarzy, pisarze grafików, ci twórców gier komputerowych, tamci znowu pierwszych itd. Im szersze koło inspiracji, tym ciekawsze pomysły.

Więc – tak, drogi Andrzeju i już kończę, bo zaczynam się powtarzać ;)

JarekS

Post autor: JarekS »

Marcin Przybyłek pisze: Z tego co wiem, nie jestem jedynym, który pisuje o grach, bo była książka "Nowy gracz" Eryka Algo. Nie wiem, czy traktowała o grach, ale tytuł na to wskazuje. Również ostatni zbiór Janusza Cyrana "Ciemne lustra", z tego co wiem, porusza problem czegoś w rodzaju gier przyszłości.
Tego Algo to nie znam.
Pierwszy z polskich co mi sie nasuwa od razu z automatu był 'Homo Divisus' - Fiałkowskiego Konrada. Tylko że tam nie nazywało się to grą. Gry komputerowe w rozumieniu klasycznym (forma wydzielonej aktywności/rozrywki o dobrze określonym charakterze, formie i czasie trwania) były w obecne jako oczywisty produkt zaaawansowanej cywilizaji tylko że jako wątek nieistotny. Powieść powinna się tobie spodobać więc nie spojleruje, jak ni eskojarzyłes od razu to znaczy że raczej nie czytałeś. Na zachęte - symulacja rzeczywistości na poziomie bardzo zaawansowanym i wieloaspektowym, rozszczepienie jaźni (wywołane sztucznie), cybiorgizacja organizmu, świat przyszłości (antygrawitacja, tania energia, sieć łączności, systemy AI, systemy nadinteligentne już jakieś takie klasy odlot zupełny, sprzęgi z żywymi mózgami i to nie tylko ludzi, przybysz z niezbyt odległej socjologicznie i technicznie przeszłości, niezrozumiały przekaz z gwiazd, cos w rodzaju kart kredytowych do wszystkiego), zagrożenia i przede wszystkim niesamowite rozważania o świecie gier (w tym błędy w programach i ich analiza :)) Duża dawka humanizmu i świetne przesłanie.

Opek różnych to zatrzęsienie było i jest, głównie o jakiejś interakcji świata gry z normalnym i różnorodnych tego konsekwencjach, mania wręcz. Stare SF przyładowo miało parę (najlepsze było o całkowicie cyfrowym świecie w którym działała magia oparta o słowa - klucze - programy - dane tylko nie pamiętam czy autor był z RP). Opowiadanie Niny Liedtke o sztucznych awatarach i sieci (przyznam się że w tej chwili najlepiej pamiętam początek niestety). Masz już początek w realu w postaci chociażby Second Life (od razu się przyznaje że odpadłem w tym na poziomie konstruowania awatara - zawalać łącze i procki żeby sobie pogadać do jakiejś postaci?). Ostatnio poszedł nawet film 'Archie - czyste zło' z jakąs taką piramidką zamiast rasowego cenobitsześcianu i oczywiście interakcją z grą, naparzają się że aż miło i to akcesoriami ala Terminator :))
Marcin Przybyłek pisze: Świadomie chciałem pisać o grach, na początku głównie po to, żeby pokazać, że to coś o wiele szerszego niż błaha rozrywka (zaczęło się od Grao Story w Świecie Gier Komputerowych).
Typowe gry komputerowe to błacha rozrywka zblazowanych gosci co lubia szpanować sprzętem (i jescze często nie wiedzą wiele na ten temat nawet jak studiuja Informatykę), uwielbiają korporacje, postawy służalcze w stosunku do twórców gier (w końcu to rzemiosło i każdy jakby się sprężył to napisać potrafi przynajmniej w jakimś języku zbliżonym do naturalnego - oczywiście mam na mysłi jakiś tam próg IQ ale większość dyskutantów tutaj go spełnia), firmę M$ która u niektórych urasta do miana religii i popisy. Oczywiście nie twierdze że każdy i w każdej grze tak jest nawet jak M$ w tym łapy maczał ale krzywa Gausa to tam mocno zmodyfikowana, wąska jak cienki sztylet czy bagnet czy jeszcze gorzej, igła, żdźbło zboża :))
Marcin Przybyłek pisze: Wiedziałem też, że to świetna nisza, bo graczy jest wielu, mało czytają, miałem nadzieję, że chwycą bakcyla czytelniczego. Problematykę gier obracałem, bawiłem się nią, rozpatrując ją pod bardzo wieloma kątami, niejako "wgryzłem się w nią". W tej chwili jestem na etapie, w którym jestem w stanie, nieco pokrętnie, owszem, udowodnić, że życie - Twoje, moje, społeczeństwa, jest grą. I to komputerową ;)
Grą jako taka od biedy tak. Można to tak zdefiniować przy odpowiednio szerokiej definicji. Komputerową nie. Co jest komputerem w tej grze? Jak piszesz 'komputer' to przynajmniej ja mam domyślnie określoną definicję i cechy. Uniwersum Wszechświata (co podałeś niżej) to zupełnie co innego.

Awatar użytkownika
kiwaczek
szuwarowo-bagienny
Posty: 5629
Rejestracja: śr, 08 cze 2005 21:54

Post autor: kiwaczek »

Miło nam bardzo, że się na Forum pojawiłeś, ale sugerowałbym jednak rozpoczęcie bytności tu od przeczytania Forumokiety. I zastosowania się do niej, także w punkcie mówiącym o witaniu w odpowiednim miejscu.
I'm the Zgredai Master!
Join us young apprentice!
Jestem z pokolenia 4PiP i jestem z tego dumny!

Awatar użytkownika
Lafcadio
Nexus 6
Posty: 3193
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 17:57

Post autor: Lafcadio »

Czyżby js? :>
Ja mam śmiałość to panu powiedzieć, bo pan mi wie pan co pan mi może? Pan mi nic nie może. Bo ja jestem z wodociągów.

Awatar użytkownika
ElGeneral
Mistrz Jedi
Posty: 6089
Rejestracja: pt, 09 lis 2007 18:36

Post autor: ElGeneral »

JarekS pisze:...Typowe gry komputerowe to błacha rozrywka zblazowanych gosci co lubia szpanować sprzętem (i jescze często nie wiedzą wiele na ten temat nawet jak studiuja Informatykę), uwielbiają korporacje, postawy służalcze w stosunku do twórców gier (w końcu to rzemiosło i każdy jakby się sprężył to napisać potrafi przynajmniej w jakimś języku zbliżonym do naturalnego - oczywiście mam na mysłi jakiś tam próg IQ ale większość dyskutantów tutaj go spełnia), firmę M$ która u niektórych urasta do miana religii i popisy. Oczywiście nie twierdze że każdy i w każdej grze tak jest nawet jak M$ w tym łapy maczał ale krzywa Gausa to tam mocno zmodyfikowana, wąska jak cienki sztylet czy bagnet czy jeszcze gorzej, igła, żdźbło zboża :))
Od piętnastu lat zajmuję się grami komputerowymi i proszę... jakich ciekawych rzeczy się o sobie dowiedziałem...
Usiłuję też zrozumieć, jaki jest związek pomiędzy M$ a krzywą Gaussa i zaczynają mi już doskwierać żylaki na mózgu. Może uporządkujesz swoje miażdżące argumenty, drogi JarekuS, (a może JarekuSie).zajrzysz do kilku słowników i sprobujesz ab ovo. Czytając twój post...

...miałem na twarzy taki wyraz boski, jak ten, co pisze wiersze licząc zgłoski...

Zechciej mi rzec, Orakule Nieomylny: Mam być w końcu jak paw dumny z tego, że lubię gry komputerowe, czy raczej się haniebnie powiesić po twojej ich miażdżącej krytyce...

I dlaczego Informatyka ma być pisana z dużej litery?
Takie jest moje zdanie w tej materii, a oprócz tego uważam, że Kartagina powinna być zburzona.

Awatar użytkownika
Navajero
Klapaucjusz
Posty: 2485
Rejestracja: pn, 04 lip 2005 15:02

Post autor: Navajero »

JarekS pisze:oczywiście mam na mysłi jakiś tam próg IQ ale większość dyskutantów tutaj go spełnia)
Ja tam po przeczytaniu tego fragmentu poczułem się dumny :) Oczywiście założyłem a priori, że przynależę do owej większości :P
"Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

Awatar użytkownika
Lafcadio
Nexus 6
Posty: 3193
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 17:57

Post autor: Lafcadio »

Generale, a co z dalszym ciągiem wywiadu? ;)
Ja mam śmiałość to panu powiedzieć, bo pan mi wie pan co pan mi może? Pan mi nic nie może. Bo ja jestem z wodociągów.

Awatar użytkownika
Dabliu
ZakuŻony Terminator
Posty: 3011
Rejestracja: wt, 22 sie 2006 20:22
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Dabliu »

Lafcadio pisze:Czyżby js? :>
Na to wygląda - ten strumień świadomości... ;) Chyba tylko On tak umie.

ODPOWIEDZ