Gamedec i jego alter-ego Marcin Przybyłek

czyli o naszych albo cudzych autorach i ich dziełach - wszystko co chcielibyście wiedzieć, a o co (nie)boicie się zapytać

Moderator: RedAktorzy

ODPOWIEDZ
Trolliszcze
Psztymulec
Posty: 996
Rejestracja: pn, 07 maja 2007 01:43

Post autor: Trolliszcze »

Małgorzata pisze:Yyy... Jak to się nazywało? Dekalog czytelnika fantastyki?
<jużmnietuniema>
I dobrze, że Cię nie ma, bo o nazwie też dyskutowaliśmy :P

EDYTA: cytowanko

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Post autor: Małgorzata »

Tak mi się zdawało, że ja też dyskutowałam. Ale nie pamiętam. Znaczy, już naprawdę mnie tu nie ma. :P
So many wankers - so little time...

Trolliszcze
Psztymulec
Posty: 996
Rejestracja: pn, 07 maja 2007 01:43

Post autor: Trolliszcze »

Jedno trzeba Ci przyznać - masz niezły refleks! =)

Awatar użytkownika
Małgorzata
Gadulissima
Posty: 14598
Rejestracja: czw, 09 cze 2005 09:11

Post autor: Małgorzata »

Szybko czytam. :P
edit: I mam bardzo szybki net.
Offtopujemy, czy nie offtopujemy, oto jest pytanie.
So many wankers - so little time...

Awatar użytkownika
nosiwoda
Lord Ultor
Posty: 4541
Rejestracja: pn, 20 cze 2005 15:07
Płeć: Mężczyzna

Post autor: nosiwoda »

Trolliszcze pisze:Nosiwodo, a coś Ty się tak uczepił tego dekalogu?
Myślisz, że znalazłeś haka, na którym wszystko można zawiesić?
Nie, nie myślę tak. Nie uczepiłem się słowa. Skoro już do tego (bez sensu) wracamy - nawiązywałem do dekalogu - bo tak się nazywał ten spis zasad, jak powinno się czytać fantastykę, a nie do słowa "dekalog". Punkty do dyskusji to były w trakcie, potem został "spis zasad", sformułowany do tego raczej imperatywnie "nie oceniaj", "nie twórz" i mój ulubiony "czytaj sercem, ciałem i rozumem - wszystkie są ważne". Punkty do dyskusji, jasne.
Trolliszcze pisze:A o ile sobie dobrze przypominam, Marcin niejednokrotnie podkreślał, że chciał dyskutować, a nie pouczać. Bądź tak miły i wskaż, gdzie Marcin pisał, że wszyscy tak powinni czytać, jak on sobie wymyślił.
Podkreślał, podkreślał, a potem i tak zrobił spis zasad. Zresztą - proszę bardzo:
Marcin Przybyłek na swoim forum pisze: Tajemnicą "wpływu mniejszości na większość" jest to, że skutki nie są natychmiastowe, i nie są spektakularne. Ale są.

Przykład: w grupie badanych, dwóch pomocników eksperymentatora (o których badani nie wiedzieli, że są "agentami"), podczas nazywania kolorów systematycznie nazywali pewien odcień zielonego "niebieskim". Reszta grupy konsekwentnie nazywała kolor ten zielonym. Po kilku dniach robiono na badanych testy z oceniania barw i tu niespodzianka, badani wahali się gdy oglądali tamten odcień zielonego i wielu z nich nazywało go jednak niebieskim! Zmiana ta była trwała.

I o to chodzi. Przybyłek zniknie, "undekalog", czy "FUCK", jak go nazwał Andrzej Sawicki znikną też, ale przesłanie o pięknie, obniżenie wartości tzw. naukowości czy oryginalności zostanie, takoż nacisk na tzw. higienę komunikacji. I o to chodzi.
A tu jest linka.
"Having sons means (among other things) that we can buy things "for" those sons that we might not purchase for ourselves" - Tycho z PA

Awatar użytkownika
Marcin Przybyłek
Mamun
Posty: 107
Rejestracja: pt, 13 paź 2006 09:40

Post autor: Marcin Przybyłek »

Witam ponownie :).

Cześć Trolliszcze :).

Kończmy te waśnie. Na świecie ludzie żyją cierpiąc, umierają ciesząc się, boją się życia, nie boją się zgonu i odwrotnie, kochają, tęsknią, rozstają się i powracają, śmieją się i płaczą, przeżywają samotność i zjednoczenie.

Jednym słowem dużo ważniejszych się rzeczy dzieje niż jakieś tam animozje na nikomu w szerszym świecie nieznanym forum dyskusyjnym.

Nosiwodo, widzę, że ripostujesz, a w tej sytuacji nie tego oczekiwałem. To każdy potrafi. Miałem nadzieję, że pomyślisz, zastanowisz się i jakoś rozwiniesz i ciągle mam taką nadzieję. Nie to, żebym się uważał za jakiegoś nauczyciela, chociaż w zasadzie w każdej sytuacji rozmówcy mogą się od siebie czegoś nauczyć. Sam pamiętam wiele sytuacji, w których zacietrzewiony chciałem krzyczeć, nie zgadzałem się i stękałem z poczucia niesprawiedliwości, ale że sytuacja tego wymagała, słuchałem, zastanawiałem się, trwało to jakiś czas i dzięki temu uczyłem się widzieć więcej. Nie myśl, że ja się od Ciebie nie uczę. O, nie. Czytam, zastanawiam się, ale nie na zasadzie "jak by się tu obronić?", tylko "Ciekawe, że on to tak widzi. Gdzie trafił?" I staram się wyśledzić nie najmniej takich miejsc, bo to łatwizna, ale najwięcej, choćby były najbardziej bolesne.

Proszę Cię, Nosiwodo, miecz skieruj gdzie indziej, bo mnie się nie należy nawet pół sztycha. Czy bić się powinni ludzie, którzy mówią różnymi językami? A w ogóle to znowu zachęcam Cię do schowania go. Naprawdę rzadko się zdarzają takie sytuacje, w których jest potrzebny. Jak czterdzieści lat przeżyłem, ani razu nie pamiętam, żeby był potrzebny do zadania ciosu. Owszem, czasami przydało się go wyciągnąć i pokazać na znak, ale tylko w trosce o czyjś rozwój, w sytuacji kontrolowanej i pod superwizją, że się tak terapeutycznie wyrażę.

No. Czy ktoś oglądał Iron Mana? Zastanawiam się, czy kupić. I Hulka? Tego drugiego?

Awatar użytkownika
nosiwoda
Lord Ultor
Posty: 4541
Rejestracja: pn, 20 cze 2005 15:07
Płeć: Mężczyzna

Post autor: nosiwoda »

Marcin Przybyłek pisze:Nosiwodo, widzę, że ripostujesz, a w tej sytuacji nie tego oczekiwałem. To każdy potrafi. Miałem nadzieję, że pomyślisz, zastanowisz się i jakoś rozwiniesz i ciągle mam taką nadzieję. Nie to, żebym się uważał za jakiegoś nauczyciela[ciach]...
To, co napisałeś wcześniej, dyskwalifikuje to, co napisałeś w ostatnim zdaniu. Nie wiem, może pozę tę przyjmujesz nieświadomie, a może wypierasz, ale jednak. I jest ona nieznośnie i bezpodstawnie protekcjonalna. O. I tyle. Koniec mojej riposty, której zapewne nie oczekiwałeś - a może jednak!

To ja teraz na temat: przeczytałem ostatni felieton w NF i mam wrażenie, że starasz się ugruntować swoją, jak to nazwałeś, mądralowatość, poprzez znalezienie argumentu do tezy: "nie lubisz mnie, bo w głębi duszy wiesz, że jestem lepszy". Przypomnę, że Smerf Ważniak nie był lubiany nie dlatego, że był lepszy, tylko dlatego, że tak mu się tylko wydawało.
"Having sons means (among other things) that we can buy things "for" those sons that we might not purchase for ourselves" - Tycho z PA

Awatar użytkownika
Marcin Przybyłek
Mamun
Posty: 107
Rejestracja: pt, 13 paź 2006 09:40

Post autor: Marcin Przybyłek »

No dobrze, ostatni mój post do Ciebie, Nosiwodo. Ty pewnie nie wiesz, po co ja w ogóle z Tobą rozmawiam. Nie jest to bowiem motywacja prosta. Normalnie bym nie rozmawiał, bo mnie obrażasz i oceniasz, a ja staram się tego nie robić. Może moje próby unikania konfrontacji wyglądają na mądrzenie się, ale wolę być posądzony o to, niż kogoś urażać. Rozmawiam z Tobą, bo nie jestem egocentryczny. Co tu ma do czynienia egocentryzm? Otóż uważam, że Twoje zachowanie jest szkodliwe. Podkreślam: zachowanie, nie Ty jako osoba. Zdecydowałem się wymienić z Tobą kilka myśli nie dlatego, że mnie to bawi, ale w trosce o innych, którym w przyszłości możesz zaszkodzić. Starałem się jakoś wzbudzić w Tobie prostą refleksję, że Twoja konfrontacyjna postawa rani, to "a", jest niepotrzebna, to "b". Wierzę też, że jest inna strona Twojej osobowości, bardziej "prospołeczna" i ją starałem się uwolnić.

Mam też świadomość, że być może tę rozmowę śledzi ten czy inny internauta / internautka. Chciałem więc pokazać, że z osobami zachowującymi się w taki sposób można rozmawiać nie podejmując ich tonu - czyli nie wchodząc w konfrontację, ale występując z pozycji kogoś dążącego do porozumienia.

Właśnie tylko dlatego i po to z Tobą dyskutowałem.

Oczywiście mylisz się oceniając (znowu) mój felieton jako głos we własnej sprawie. Działałem przez wiele lat w Studenckiej Szkole Higieny Psychicznej, gdzie właśnie te tematy były wałkowane bardzo często, a ich przykłady, niestety nagminne, były przez nas obserwowane, np. w środowiskach narkomanów i ich terapeutów, w środowiskach uniwersyteckich itp. Teraz zaś widzę te zjawiska w firmach, które zdarza mi się konsultować. Mam doprawdy zbyt dużo spraw, żeby myśleć o sobie. Choć zabrzmi to być może znowu zbyt patetycznie, wiele rzeczy robię dla innych, i taka myśl przyświecała mi, gdy pisałem ten tekst.

A teraz pozwól, że pogadam z ludźmi, których bardziej cenię, na przykład Trolliszczem, Ebolą czy Dabliu, o ile będą mieli ochotę ze mną rozmawiać.

Awatar użytkownika
nosiwoda
Lord Ultor
Posty: 4541
Rejestracja: pn, 20 cze 2005 15:07
Płeć: Mężczyzna

Post autor: nosiwoda »

Ależ oczywiście, rozmawiaj, czy ja Ci zabraniam? Nie widzę.
Jednak nie oprę się chęci skomentowania. "Normalnie bym nie rozmawiał, bo mnie obrażasz i oceniasz, a ja staram się tego nie robić." Jakie ładne wewnętrznie sprzeczne zdanie. Ale OK, ja się nie czuję zraniony ani obrażony.
Gucio o mnie wiesz, o moich "aspołecznych" i "prospołecznych" stronach, a spowiadać Ci się nie zamierzam, lecz jednak oceniasz (o rajuśku!), oczywiście w trosce o innych. A jeśli serio pisałeś wcześniej (choć teraz piszesz, że zupełnie z innego powodu odpowiadałeś), że starasz się czegoś nauczyć i jakoś rozwinąć, to niech to będzie refleksja na temat wyrażony w tym moim zdaniu: "Nie wiem, może pozę tę przyjmujesz nieświadomie, a może wypierasz, ale jednak. I jest ona nieznośnie i bezpodstawnie protekcjonalna".

Do następnego felietonu zatem!
"Having sons means (among other things) that we can buy things "for" those sons that we might not purchase for ourselves" - Tycho z PA

Awatar użytkownika
agrafek
Mamun
Posty: 107
Rejestracja: czw, 17 lis 2005 15:23

Post autor: agrafek »

Jako, że jestem jednym z tych "innych, którzy czytają" postanowiłem zabrać głos.
Marcinie, chyba wiem skąd mogą brać się problemy komunikacyjne w przypadku rozmowy z Tobą. Wiem, skąd biorą się w moim przypadku - bo kiedyś, przy okazji Twego słynnego "dekalogu" też zdarzyło nam się wymienić kilka słów.

Czytam Twoje wypowiedzi na różnych forach, zwykle z zainteresowaniem, ponieważ wskazujesz na rzeczy, których dostrzeżenie mi umyka, bądź do których tak już przywykłem, że przestałem je zauważać. Równocześnie wydają mi się Twoje wpisy dość egzotycznymi. Dlaczego? Zdajesz się przyjmować postawę kogoś z zewnątrz, ignorującego pewne obyczaje językowe forów, dziwiącego się im, jak przybysz zza oceanu dziwi się rytuałom tubylców z zagubionych archipelagów. Być może się mylę, ale mam wrażenie, że sam zadeklarowałeś to kiedyś - "fora internetowe są dla mnie nowością" - czy jakoś tak.
Czasami odnoszę wrażenie, że bytujesz forumowo na czysto teoretycznej płaszczyźnie. Że jesteś takim rodzajem mnicha, który w wyniku medytacji Poznał Wiedzę, a teraz stara się według niej żyć, nie zauważając, że Wiedza odnosi się do świata idealnego wymedytowanego i wyfilozofowanego, zaś życie posiada brudy, kamienie i pchły na ten przykład, o których w Absolutnej Wizji nie wspomniano. W efekcie jesteś zdziwiony gdy spotykasz kamyk na drodze i chciałbyś, by wszyscy poznali Wiedzę, bo - Twoim zdaniem - byłoby im szczęśliwiej.
Zapewniam Cię, że internet jest pełen osób znacznie drażliwszych, złośliwszych i napastliwszych niż nosiwoda:). Jemu, podobnie jak mnie Twoje zdziwienia wydają się czasem naiwne, a ponieważ jesteś inteligentnym gościem, podchodzimy do tej naiwności podejrzliwie. Dlaczego? Bo język internetu jest szybki i zaczepny, drapieżny -mnisia naiwność do niego nie pasuje. Skoro inteligentny facet zachowuje się jak mnich - apostoł, to o coś musi mu chodzić, nie? O co?
Nie pomaga Ci, Marcinie, powoływanie się na wiedzę zawodową. To, co dla Ciebie jest istotnym argumentem, dla innych stanowić może przykład "mędrkowatości", "ważniakowania". Sądzę, że rozumiem Twoje intencje, jednak pisząc: "ja wiem, ponieważ pracuję tu i tu i przeczytałem to i to mam takie to a takie doświadczenie" możesz zamknąć dyskusję. Ludzie, którzy piszą: "Ja wiem" zwykle nie oczekują na argumenty mogące przeciwstawić się ich wiedzy. Zawahaj się choć raz a łatwiej będzie się z Tobą rozmawiało. Odwoływanie się do doświadczenia nie jest zabronione;), ale Tobie zdarza się używać go w roli "odpowiedzi ostatecznej".
Zauważ, proszę, że piszę właściwie to samo, co nosiwoda (takie mam wrażenie). Ponieważ brak mi jednak jego dowcipnie swadliwego pióra rozpisuję się nadmiernie i być może przynudzam. Bo - pozwól, że powtórzę - język internetu jest szybki, dowcipny do granic złośliwości, intuicyjny, emocjonalny, metaforyczny a przy tym paradoksalnie konkretny. To, że się temu dziwisz ma swoją wartość, ale to, że od niego uciekasz i poniekąd zamykasz na niego, ogranicza i Ciebie i rozmowę.
Ostatnio zmieniony czw, 04 gru 2008 09:40 przez agrafek, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
kiwaczek
szuwarowo-bagienny
Posty: 5629
Rejestracja: śr, 08 cze 2005 21:54

Post autor: kiwaczek »

Ekhm... I Ty Agrafku też dołączasz do grona edytowców seryjnych?
I'm the Zgredai Master!
Join us young apprentice!
Jestem z pokolenia 4PiP i jestem z tego dumny!

Awatar użytkownika
agrafek
Mamun
Posty: 107
Rejestracja: czw, 17 lis 2005 15:23

Post autor: agrafek »

Bo literówki były:).

Awatar użytkownika
flamenco108
ZakuŻony Terminator
Posty: 2229
Rejestracja: śr, 29 mar 2006 00:01
Płeć: Mężczyzna

Post autor: flamenco108 »

A ja chciałem tylko powiedzieć, że Twój ostatni felieton w NF mi się podobał - wcale nie uważam, że się mądralujesz, albowiem takie są prawa felietonu - kolumnę powierza się komuś właśnie po to, żeby się pomądrzył. I żeby zrobił to po swojemu. Zatem w tym kontekście - wcale się nie mądrzysz, tylko po prostu piszesz felieton. A ten ostatni całkiem mi się podobał.
Nondum lingua suum, dextra peregit opus.

Awatar użytkownika
Navajero
Klapaucjusz
Posty: 2485
Rejestracja: pn, 04 lip 2005 15:02

Post autor: Navajero »

agrafek pisze:język internetu jest szybki, dowcipny do granic złośliwości, intuicyjny, emocjonalny, metaforyczny a przy tym paradoksalnie konkretny. To, że się temu dziwisz ma swoją wartość, ale to, że od niego uciekasz i poniekąd zamykasz na niego, ogranicza i Ciebie i rozmowę.
Ekhmm... to co piszesz Agrafku to prawda, jednak sęk w tym, że niektórzy zwracają głównie uwagę na język, zamiast na treść. A to prostą drogą może prowadzić do pomylenia erudycji z wyszczekaniem, które jednakowoż pozostają mimo wszystko pojęciami odrębnymi, a nawet poniekąd przeciwstawnymi :) *



To co napisałem nie dotyczy sporu Nosiwoda vs Przybyłek, nie czytałem jeszcze felietonu, zresztą, średnio kapuję o co obu panom chodzi :)
"Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

Trolliszcze
Psztymulec
Posty: 996
Rejestracja: pn, 07 maja 2007 01:43

Post autor: Trolliszcze »

Język Internetu jest taki, jak ludzie w nim piszący, czyli w przeważającej części niemądry i złośliwy (jak mój na przykład). Ja bym raczej zaryzykował tezę, że język Marcina jest inny nie dlatego, że ludzie siadający przed komputerem przestawiają się na "tryb internetowy", a Marcin nie, tylko dlatego, że mało ludzi mówi tak jak Marcin.

Komunikacja internetowa natomiast kieruje się innymi zasadami niż komunikacja interpersonalna w bardziej dosłownym tych słów znaczeniu (czyli gęba w gębę). W komunikacji internetowej - a w szczególności właśnie na forach - osoba mówiąca nie otrzymuje odpowiedzi od razu ani nawet nie ma gwarancji jej otrzymania. W związku z tym często bierze górę syndrom ostatniego słowa - w sensie "tak mu teraz napiszę, że na pewno nie znajdzie na to odpowiedzi". Niestety, zawsze znajdują. Ale ja tak tylko sobie gdybam.

Dawno, dawno temu, za siedmioma górami i siedmioma lasami natura wyposażyła ludzi w wiele wzajemnie dopełniających się środków komunikacji - w mimikę, głos, narzędzia służące do gestykulacji, w końcu w umiejętność tworzenia słów i języków. Chociaż to ostatnie ma rolę dominującą, pisanie w Internecie to nie jest krok do przodu, tylko kilka kroków do tyłu. Dobrowolnie pozbawiamy się tych "dopełniających" środków komunikacji, których same słowa nigdy nie zastąpią. W związku z tym nie ma się co dziwić, że ludzie w Internecie nie potrafią się dogadać, skoro posługują się ułomnymi środkami komunikacji. Nie wspominając o tym, że niejaki Arnold Gehlen kilka dziesięcioleci temu - na długo przed powstaniem Internetu - sformułował tezę o mniej więcej następującym brzmieniu: jeśli kiedykolwiek dojdzie do tego, że ludzie posiądą absolutną wolność wypowiedzi, to jedyna rozmowa, jaką będzie można utrzymać, to rozmowa o niczym. Trzeba przyznać, że facet miał łeb na karku.

Biorąc pod uwagę powyższe, sformułuję sobie taką roboczą tezę, która wcale nie jest tak absurdalna, jak by się mogło na pierwszy rzut oka wydawać: Internet nie pomaga w rozwoju komunikacji, a wręcz ją utrudnia i w wielu przypadkach uniemożliwia. Znaczy się, technika nas uwstecznia.

A teraz idę sobie posłuchać kawałka Trouta pt. Life in the Jungle.

ODPOWIEDZ