Prędkość światła w kosmosie wynosi 300 tys. km/s. Dla mnie to np. abstrakcja, skoro od urodzenia słyszę wokół o kilometrach na godzinę i mogę sobie wyobrazić co to znaczy, że auto jedzie z V 200km/h. Akcja mojego tekstu to mniej więcej rok 2450, czyli do tego czasu nie wymyśli się na pewno napędów pozwalających w 3 min. dolecieć na Księżyc.neularger pisze: Tak zapytam, co byś musiała przeliczać? I na co?
Tak więc bohater tekstu, Krzysiu, który narozrabiał na planecie i musi z niej uciekać myśliwcem, wybijając się z orbity na napędzie rakietowym, leci z prędkością 1300 x 11 (nawiązanie do mojej wcześniejszej wypowiedzi z tymi Nemeczkami), czyli to daje 14.300 km/h (czytałam, że ze znacznie mniejszą prędkością poruszają się obecne promy kosmiczne, czyli te 14300 w przyszłości będzie wiarygodne). Taką ma prędkość do momentu, aż nie może mu zagrozić pole grawitacyjne planety. Potem może sobie dryfować, lecieć na napędach atomowych/neuronowych/protonowych/plazmowych/impulsowych... Czyli prędkościach bardziej lub mniej zbliżonych do prędkości światła.
I teraz:
300 tys. km/s = 1080 mln km/h - przyjmijmy że to wartość 1
1080000000 = 1
14300 = x
I zobacz, jaka liczba wyjdzie: x=0,0000132
Przy dużych prędkościach, warpowych (czyste sf), można napisać, że statek leciał z V równą 0.2 prędkości światła. Ale co w przypadku napędów zbliżonych do rzeczywistych? Liczby z rzędu 0,0000000012 wyglądają śmiesznie.
@Hundzia
Blah... pomyliło mi się. Nie napisałam jednego zera. Chodziło mi o prędkość 30.000 km/h na wybicie się z orbity.
/edycja, bo się coś namieszało
//Uważacie, że na 25. wiek prędkość myśliwca 14.300 km/h, by mógł opuścić orbitę planety podobnej do Ziemi, to, nie przymierzając, ślimak i wiocha?