Nieprawdopodobieństwo

czyli udowodnione lub nie zjawiska, względnie cuda-niewida oraz inne przejawy aktywności obcych

Moderator: RedAktorzy

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
hundzia
Złomek forumowy
Posty: 4054
Rejestracja: pt, 28 mar 2008 23:03
Płeć: Kobieta

Post autor: hundzia »

Anamaria: Zabrzmiało jak oszukać przeznaczenie.
Mam odwieczny problem. Giną mi skarpetki. Osobiście wrzucam je parami do kosza na bieliznę, osobiście wkładam je do pralki, osobiście wieszam na sznurku, też parami, no chyba, że właśnie się rozparowały. Najczęściej giną na drodze pralka-sznurek. Nie gubię, kosz mam z klapką, pralka zjada? Regularnie rozkręcam filtr. Już kilkakrotnie zaglądałam pod bęben. Raz kazałam rozkręcić obudowę zaglądać pod bęben i uszczelki, bo synowi zjadło oficjalną skarpetkę drużyny piłkarskiej. Nie było jej tam. Nie znalazła się. Co dzieje się ze skarpetkami? Przeciez musiałoby je zmasakrować w filtrze żeby wypłynęły z wodą do kanału! A w filtrze ani śladu! Nawet niteczki!
To samo dotyczy wieszaków i kolorowych spinaczy do prania. Gdzie się podziewają? Dzieci już tyle razy były poddane szczegółowemu śledztwu, że na sam pomysł podejrzeń, krzyczą: Nie ja!
Psa nie było jeszcze półtora roku temu, więc nie on wyżera, jak otworzyłby sobie pralkę, a skarpetki giną od zawsze. I mojej matce także i sąsiadom. Fenomenalne!

Wierzycie w taki świat jak u Zelaznego w "Lordzie Demonie"? Świat skarpet? Ja chyba zaczynam.
Wzrúsz Wirúsa!
Wł%aś)&nie cz.yszc/.zę kl]a1!wia;túr*ę

Awatar użytkownika
Urlean
Fargi
Posty: 325
Rejestracja: śr, 09 kwie 2008 18:15

Post autor: Urlean »

Hundzia, to przecież proste. Znasz Wiedźmikołaka, Pratchetta? Tam był taki potworek: Sock-eater. On te skarpetki wpier...zjada.
There is always another secret.

Awatar użytkownika
Marcin Robert
Niegrzeszny Mag
Posty: 1765
Rejestracja: pt, 20 lip 2007 16:26
Płeć: Mężczyzna

Post autor: Marcin Robert »

Mam ostatnio zwyczaj pedałować sobie na takim domowym rowerku podczas oglądania telewizji. Otóż parę dni temu włączyłem kolejny odcinek nagranej uprzednio "Moskiewskiej Sagi" (świetny serial, gorąco polecam) i usiadłem na owym rowerku. Na przymocowanym do niego wyświetlaczu ukazała się liczba 660 przebytych kilometrów. To znaczy, że osiągnę dzisiaj 666 kilometrów – pomyślałem. - Ciekawe, co wówczas się wydarzy? No i tak sobie oglądałem film i "jechałem", aż tu nagle światło w pokoju przygasło, obraz zaś w telewizorze na moment zniknął, wkrótce jednak wszystko wróciło do normy. Spojrzałem wówczas na wyświetlacz. Widniała na nim liczba 666.

Awatar użytkownika
hundzia
Złomek forumowy
Posty: 4054
Rejestracja: pt, 28 mar 2008 23:03
Płeć: Kobieta

Post autor: hundzia »

Przydarzyło nam się kilka dni temu coś dziwnego. Staliśmy ze znajomym przy padokach, gapiąc na kicające po łące źrebaki. Na sąsiednim polu, cieciu jeździł mega traktorem i rozsypywał nawóz. Powoził istnym gigantem, którymś tam z Fergusonów, gdzie samo koło jest wyższe od człowieka, a na nadkolu siedział jego syn. Pięcioletni może łeboń i patrzył, czy się nawóz równo sypie, jakaś usterka w maszynerii była. I na naszych oczach zleciał prosto pod ten traktor! Jak bum cyk cyk, widziałam machające nogi i rękę wystające spod koła! Cieciu przejechał po dzieciaku, dobre kilka metrów zrobił, nim kapnął się, że rozjechał własnego syna. Prawdopodobnie to nasze krzyki go zaalarmowały, zgodnie z przezwiskiem, nie jest orłem inteligencji, ani tym bardziej spostrzegawczości. Odległość tych kilkudziesięciu metrów do traktora pokonaliśmy w rekordowym tempie, niektórzy potem opisywali, jakoby te jelenie susami przez oziminę sadzące.
W każdym razie wszyscy byliśmy przygotowani na najgorsze, zwłaszcza, że chłopaczek ani nie krzyczał, ani się specjalnie nie poruszał. Ba, nie było go widać.
Szczęśliwie, przez ostatnie kilka tygodni dość często padało, padoki i pola bardziej grzęzawiska przypominają, sprzyjają raczej kąpielom błotnym, więc szczęśliwym trafem, dziecku nic się nie stało. Cud polegał na tym, że traktor przejechał po chłopcu tym wielkim kołem i nacisk rozlożył się równomiernie wgniatając go w glebę. Trochę go tylko nawiozlo, szybciej urośnie mikrus jeden.A nie darł się, ani członkami nie machał, bo był w szoku. Cieciu zresztą też.
Cóż, powiedzenie, zmieszać kogoś z błotem nabiera w tym przypadku nowego znaczenia. Ale zdarzenie samo w sobie było traumatycznie doświadczające.
Wzrúsz Wirúsa!
Wł%aś)&nie cz.yszc/.zę kl]a1!wia;túr*ę

Awatar użytkownika
flamenco108
ZakuŻony Terminator
Posty: 2229
Rejestracja: śr, 29 mar 2006 00:01
Płeć: Mężczyzna

Post autor: flamenco108 »

hundzia pisze: W każdym razie wszyscy byliśmy przygotowani na najgorsze, zwłaszcza, że chłopaczek ani nie krzyczał, ani się specjalnie nie poruszał. Ba, nie było go widać.
Szczęśliwie, przez ostatnie kilka tygodni dość często padało, padoki i pola bardziej grzęzawiska przypominają, sprzyjają raczej kąpielom błotnym, więc szczęśliwym trafem, dziecku nic się nie stało. Cud polegał na tym, że traktor przejechał po chłopcu tym wielkim kołem i nacisk rozlożył się równomiernie wgniatając go w glebę. Trochę go tylko nawiozlo, szybciej urośnie mikrus jeden.A nie darł się, ani członkami nie machał, bo był w szoku. Cieciu zresztą też.
Cóż, powiedzenie, zmieszać kogoś z błotem nabiera w tym przypadku nowego znaczenia. Ale zdarzenie samo w sobie było traumatycznie doświadczające.
Łojezu... Spróbuj wyobrazić sobie, co czuł ten dzieciak, jak go wyciągnęli...
Nondum lingua suum, dextra peregit opus.

Awatar użytkownika
nosiwoda
Lord Ultor
Posty: 4541
Rejestracja: pn, 20 cze 2005 15:07
Płeć: Mężczyzna

Post autor: nosiwoda »

hundzia pisze:Przydarzyło nam się kilka dni temu coś dziwnego. Staliśmy ze znajomym przy padokach, gapiąc na kicające po łące źrebaki. Na sąsiednim polu, cieciu jeździł mega traktorem i rozsypywał nawóz. Powoził istnym gigantem, którymś tam z Fergusonów, gdzie samo koło jest wyższe od człowieka, a na nadkolu siedział jego syn.
Przepraszam, ale ja pierdolę. Dzwoń do służb socjalnych, na Policję. Bo to się powtórzy i może nie być tak radośnie. Serio mówię, nie wahaj się, tylko dzwoń, do jasnej cholery. Tu chodzi o życie dziecka.

edit: Już za samo jechanie synka na nadkolu powinien tatulo siedzieć. Za pracę małoletnich też. A za PRZEJECHANIE DZIECKA TRAKTOREM to przecież... Naprawdę, nikt nie zadzwonił na policję? To chociaż teraz dzwońcie!
"Having sons means (among other things) that we can buy things "for" those sons that we might not purchase for ourselves" - Tycho z PA

Awatar użytkownika
Harkonnen2
Pćma
Posty: 291
Rejestracja: sob, 11 cze 2005 10:19

Post autor: Harkonnen2 »

Imo policja i sąd niczego takiego jełopa nie nauczą. Moim skromnym zasłużył na zwyczajny, okolicznościowy wpierdol przy najbliższej okazji. Znacznie lepiej poskutkuje.
Aah! I see you have the machine that goes 'ping'. This is my favourite. You see, we lease this back from the company we sold it to, and that way, it comes under the monthly current budget and not the capital account.

Awatar użytkownika
nosiwoda
Lord Ultor
Posty: 4541
Rejestracja: pn, 20 cze 2005 15:07
Płeć: Mężczyzna

Post autor: nosiwoda »

I to, i to. Nie można nie reagować na takie sytuacje. To podobnie jak z przemocą domową - trzeba reagować i wzywać.
"Having sons means (among other things) that we can buy things "for" those sons that we might not purchase for ourselves" - Tycho z PA

Awatar użytkownika
Alfi
Inkluzja Ultymatywna
Posty: 20008
Rejestracja: pt, 10 cze 2005 10:29

Post autor: Alfi »

nosiwoda pisze: Już za samo jechanie synka na nadkolu powinien tatulo siedzieć.
Gdzie Ty zamkniesz kilkaset tysięcy posiadaczy traktorów, których (tzn. posiadaczy) los obdarzył męskim potomkiem?
Le drame de notre temps, c’est que la bêtise se soit mise à penser. (Jean Cocteau)
Hadapi dengan senyuman.

Awatar użytkownika
nosiwoda
Lord Ultor
Posty: 4541
Rejestracja: pn, 20 cze 2005 15:07
Płeć: Mężczyzna

Post autor: nosiwoda »

A, w komórce, kur.a. Wiem, że to w Polsce jest powszechne, ale nie znaczy to, że nie trzeba z tym walczyć. Zwłaszcza w takim ewidentnych, przegiętych przypadkach, jak ten. Czym innym jest przerzucanie gnojówki czy zbieranie owoców, a czym innym jazda pięciolatka na nadkolu traktora. Tutaj potrzeba policji.
"Having sons means (among other things) that we can buy things "for" those sons that we might not purchase for ourselves" - Tycho z PA

Awatar użytkownika
Alfi
Inkluzja Ultymatywna
Posty: 20008
Rejestracja: pt, 10 cze 2005 10:29

Post autor: Alfi »

A dziesięciolatek samodzielnie prowadzący traktor?
Kiedy chłopak ma dwanaście lat i sobie z tym nie radzi, powszechnie uważany jest za d**ę wołową.
No ale offtop się zaraz zrobi...
Le drame de notre temps, c’est que la bêtise se soit mise à penser. (Jean Cocteau)
Hadapi dengan senyuman.

Awatar użytkownika
Millenium Falcon
Saperka
Posty: 6212
Rejestracja: pn, 13 lut 2006 18:27

Post autor: Millenium Falcon »

nosiwoda pisze:A, w komórce, kur.a. Wiem, że to w Polsce jest powszechne,
Ja tylko gwoli ścisłości - hundzia nie mieszka w Polsce. Zatem, o ile się nie mylę, opisywana historia nie miała miejsca w naszym kraju.
ŻGC
Imoł Afroł Zgredai Padawan
Scissors, paper, rock, lizard, Spock. - Sheldon Cooper

Awatar użytkownika
nosiwoda
Lord Ultor
Posty: 4541
Rejestracja: pn, 20 cze 2005 15:07
Płeć: Mężczyzna

Post autor: nosiwoda »

Też tak mi się wydawało, ale Alfi już do Polski nawiązywał (IMO). A w Polsce to jest powszechne. Przepraszam, jeśli było to niejasne.
Tym bardziej powinna dzwonić, bo w Polsce to możliwe jest, że Policja, znając skalę zjawiska, zgłoszenie by olała. A w Norwegii czy UK, czy Irlandii jakoś nie sądzę.
"Having sons means (among other things) that we can buy things "for" those sons that we might not purchase for ourselves" - Tycho z PA

Awatar użytkownika
hundzia
Złomek forumowy
Posty: 4054
Rejestracja: pt, 28 mar 2008 23:03
Płeć: Kobieta

Post autor: hundzia »

No, nie mieszka w Polsce. W Polsce takiego traktora w życiu na oczy nie widziałam :D

Wracając do dzieciaka, wezwaliśmy ambulans na wszelaki wypadunek, ale na szczęście nic mu się nie stało. Nawet siniaka nie ma. Tatusiem samoczynnie zainteresował się pracownik socjalny, zawiadomiony przez lekarza karetki.

Gwarantowane, że nigdy więcej tego nie zrobi, raz, bo jak się małżonka dowiedziała, cieciu nocował u brata, dwa, stracił uprawnienia do jazdy traktorem. Prawdopodobnie będzie także odpowiadał przed sądem z powództwa cywilnego.

A właściciel farmy zapłaci ciężką karę za łamanie w jego firmie (tak, farma to też firma) norm bezpieczeństwa pracy. Wszystkim się dostało :/

Może Iryski trochę wyleczą się z beztroski, chociaż cieciu chyba nie do końca to rozumie. "Przecież zawsze tak się robiło, od małego się uczy"

Ale co wszyscy przeżyliśmy - to nasze.

Edit, bo siem literki zamieniły miejscami
Ostatnio zmieniony pt, 08 maja 2009 16:01 przez hundzia, łącznie zmieniany 1 raz.
Wzrúsz Wirúsa!
Wł%aś)&nie cz.yszc/.zę kl]a1!wia;túr*ę

Awatar użytkownika
nosiwoda
Lord Ultor
Posty: 4541
Rejestracja: pn, 20 cze 2005 15:07
Płeć: Mężczyzna

Post autor: nosiwoda »

No i kurde dobrze. W sensie interwencji.
"Having sons means (among other things) that we can buy things "for" those sons that we might not purchase for ourselves" - Tycho z PA

ODPOWIEDZ